Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 maja 2013

Sztuka bieganiny


Nie ma już poezji,
tylko dłubanina. Warta słów
uproszczonego języka.
 
Za deprawacje nieletnich skazany
na poszukiwanie puenty.
Półgeniusz, półanalfabeta.
 
Prawdziwi poeci nie zwykli
zakąszać zdania.
 
Z niecyklu: Nic o rowerach


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 sierpnia 2013

Beztygodniówka wariatów


Cukier krzepi.
 
Poniedziałek  – dzień bez mięsa. Chociaż kartki
dawno  znieśli.
 
Wtorek – bez papierosa. Palenie szkodzi,
szczególnie ministrowi.
 
Środa – bez majtek, bieganina w mocno spłowiałych
pióropuszach. Z czasów zabawy w Indian.
 
Dobrze, że nie Klosa, ledwie dukam po niemiecku.
 
I to jest genialne, panie ministrze – wykrzyknął entuzjasta,
po raz dwudziesty trzeci.
Także gówno warte dodał malkontent spod stołu.
Skąd obszczekał towarzyszy.
Zabaw w czerwone i czarne.
 
W czwartek, przed południem, skończyły się leki.
Poszli do pracy.
 
 Czas przejść na dietę – bez węglowodanową.
 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 8 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 września 2013

Po drugiej stronie łóżka


Wieszcz – bliżej nieznane słowo
na szarfie. Wieńce pachnące
młodym winem.
 
O potędze – to by było coś,
a tu gotujemy zupę na świeczce.
Bieda w sferach wyższych
pięter i kulturalny impas.
 
Lot ponad dachami
z innej bajki. W mocnym uchwycie
spodnie z braku paska.
Na nim dynda naga
prawda i imperatyw moralny.
 
A wiersze nocują w szufladach
pod stertą brudnych skarpet.
Czekają na lepsze
poranki.
 
Później
filiżanka, wróżenie z fusów, cukru,
chleba. Numerologia komunikacji
miejskiej.
 
Pod powieką zapisany sen czterdziesty
i czwarty.
Epopeja albo bełkot.
 
Ech, byle nie przespać przystanku.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 kwietnia 2013

Didaskalia


 
Pani z GPS mówi:
„przekroczyłeś dozwoloną prędkość.”
I to jest głos na temat – wolność;
 
nie piliśmy brudzia.
 
Sąsiadka nocami słucha jedynie słusznego radia:
„nie znajdujemy znamion czynu zabronionego.”
I to jest głos na temat – równość;
 
moi goście chodzą na palcach.
 
Mężczyzna przed zamkniętą kratą śmietnika:
„ żyj i pozwól zdechnąć innym.”
I to jest głos, którego się nie słucha;
 
brak miejsca na dopowiedzenie.
 
z cyklu: Kurwa mać


liczba komentarzy: 3 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 lipca 2013

Przemiał


Niegdysiejszemu przyjacielowi.
 
Mieliśmy się nie starzeć, a jeśli nawet,
to jak wino.
 
Umorusani zbyt długi snem pisaliśmy.
Zagubieni na klatkach schodowych.
 
Nie były to wiersze, raczej obietnice.
Do dziś na skórze pozostały ślady
tamtych niespełnień.
 
Euforie i zwątpienia dawały nam wszystkie
atuty do ręki.
Balansowanie na krawędzi z kieszeniami pełnymi
blotek.
 
Nawet jeśli gdzieś przewiało się głupcy,
to i tak poza kadrem.
 
Mieliśmy – coś nie wyszło.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 maja 2012

Gdzieniegdzie


To o czym z tobą milczę to tajemnica.
 
Wieczni debiutanci, nieuchwytni
w słowach, odkładamy na gorsze
czasy nieodkryte
na pograniczu minionego.
 
Udając nieznajomość obcych języków
spadamy w siebie.
Do czasu.
 
Mimo wszystko lepiej być dzieckiem,
niż miąć w ustach kalendarze.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 6 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 kwietnia 2013

Aneks do tajnej historii Mongołów


Miejsce pochówku nieznane, przynajmniej
w oficjalnych dokumentach.
 
Papiery, papierzyska – sterta.
 
Step sięga od punktu A do punktu B, półpustynia
jeszcze głębiej. Tylko w innej płaszczyźnie.
Geometria.
 
A ja stoję na światłach, ósma sekwencja.
Nieoczekiwana magia przejścia.
Na piechotę.
 
Nie ma co czekać na tatarskie zagony, utonęły
w asfalcie.
I niepodkute konie.
 
Wypuszczam strzałę, w pełnym biegu
komunikacji miejskiej.
 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 29 kwietnia 2013

:


Wiersz o tytule, który mógłby być znacznie
dłuższy. Jednak zamarł w przedsłowiu,
bo problemy egzystencjalne, czarna rozpacz
i bezsens wszechrzeczy.
 
Tak więc pozostał znak interpunkcyjny,
ze swoją cudowną wieloznacznością.
Zresztą w kontekście pierwszej zwrotki,
to także jest bez znaczenia.
 
Trzecia powinna zawierać puentę,
ale jak powyżej.
 
Koniec.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 1 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 lipca 2012

Macabre. Tango nieparzyste


Człowiek człowiekowi
przynosi zanadrze pełne uczynków.
Martwe języki ożywają pod wieczór,
sentencje się sypią z obfitych
rękawów.
 
Chociaż bohaterowie dzieciństwa osiedli
na mieliznach jeszcze potrafimy
osłodzić noce.
 
Głupio – pamiętając gorycz budzika.
 
Dni spadają w jazgocie datowników,
nonsensownie drepczemy pomiędzy
za i przeciw.
 
Uwikłani w najważniejsze sprawy
czekamy na mannę albo sztuczkę zamiany.
Śnią nam się rozstąpienia, umarłe morza.
 
Głupio – zabawy pod włos nigdy nie kończą się cudem.
 
Już nie bierzemy za dobrą monetę
moralitetów. Wiara jest luksusem,
od kiedy apokalipsy zdarzają się średnio
dwa razy na stulecie.
 
Głupio – miłosierdzie chadza krętymi ścieżkami.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 6 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 24 czerwca 2010

Grafomańsko







Sztukmistrze, (a może owie?), słowa i frazeologii,
na płasko i głęboko, nawet skośnie i w jej oczu
jeziorach, i na anielskich skrzydłach, rymem, rymem
za dziesięć tysięcy nakładu i podręczniki do literatury.
 
Burza mózgu w szklance wody, może czegoś mocniejszego,
nagle lśnienie, jak w mordę strzelił, gdzieś na wysokości
podłogi i taka, proszę państwa, metafora że aż się trudno
utrzymać na nogach.
 
Więc na zdrowie i sto lat, już w zasięgu te spiżowe,
laurowe i czarne swetry, nieprzespane noce bo muza
tak dręczy, absynt i zamglone oczy najpiękniejszych.
 
Sztukmistrzowie słowa.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 6 kwietnia 2012

Niedbale umiejscowione stygmaty

Mieszkam na łebku szpilki,
wraz z dzwonnikiem z Notre Dame.
Wciąż odpoczywamy w spokoju
światów nienakreślonych niczyją ręką.
 
Horyzont zaciera się na północ od nas,
tak jak i w dowolnie wybranym kierunku.
Wspomnienia są jawnym oszustwem,
szczególnie pomiędzy niebem a niebem.
 
Nigdy bywa zbyt krótkie jak na tę porę roku
więc z powrotem wracamy w zawsze.
W bezgranicach zaplątani, 
do cna nieprawdziwi
kochamy zaprzeczenia.
 
Coraz mniej i mniej realności,
liczy się tylko sepia i plamy oddechów nad głowami.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 września 2012

Wiersz wysmażony


Wręczam niewerbalnie
bukiet kwiatów z okazji dnia nienarodzonych
cudów. Ściskam sobie rękę w podzięce.
Pełen niewiary klękam przed plastikowym
obliczem świętej z Tijuany.
 
Zadośćuczyniłem rytuałom, mimo wszystko
marzy się pogrzeb wikinga, albo inna – bez 
sina dal. Tymczasem straszy perspektywa
nocnych milczeń do lustra, powolnego usychania
kalendarzy.
 
Uprościwszy język do granic percepcji wyciągam
za uszy poetę z kapelusza; wielka wyprzedaż
ze znacznym rabatem dla par z długim stażem
samotności.
 
Na koniec postawcie mnie na panteonie nieistniejących,
aczkolwiek wielkich.
I wybaczcie – nie zgrzeszyłem:
mową, uczynkiem, zaniedbaniem.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 9 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 czerwca 2013

Piątkowe annaty


Ostatni szlif i po robocie.
Później cały dzień się zastanawiał
czy aby na pewno napisał wiersz.
 
Na świeżo otynkowanej ścianie;
drażniący zapach, trzeba było uchylić okna,
poza nimi noc – w każdym razie ciemno.
 
Trzymaj język za zębami –  przestrzegała go matka,
jak zwykle zajęta prasowaniem; żelazka na parę
przyszły zdecydowanie później, zresztą nigdy
nie chciała się do nich przekonać, nabierając
wody w usta.
 
Pamiętał także grube, pożółkłe palce ojca, sprawnie
skręcające machorkę. Ten nigdy nic nie mówił,
tylko w jego oczach czaiła się przyszłość.
 
Podobno płakał tylko raz w życiu, ściskając kurczowo
garść ziemi.
 
Nic nie boli bardziej niż pierwszy oddech– naiwnie
skonkludował wracając do domu.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 kwietnia 2013

Behawioralne życzenia świąteczne


Emancypacja Alicji osiągnęła apogeum.
Królik pije wódkę,
kompletnie nieszczęśliwy, przecież mógł zostać
marcowym zającem. A nawet kotem.
Jak najbardziej czarnym.
 
Zaczyna się od jajka, potem już leci.
Przez żołądek do serca.
Mężczyzny zaplątanego w węzeł krawata.
 
Skróćcie te dywagacje – mruczy królowa – najlepiej o głowę.
 
Zalane towarzystwo nagryzmoliło krótką wiadomość tekstową.
Kompletnie nieczytelnie.
Być może użyto zbyt szerokiej czcionki.
 
Nie ważne, ambasador drugiej strony już jedzie.
We fraku skrojonym
z zabłąkanego dyrygenta.
Wiezie listy zapowiednie w butonierce.
 
Persona non grata bez butelki.
 
Miały być życzenia – nie będzie, skoro wszystko na miejscu.
Nawet magiczna fasolka.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 6 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 kwietnia 2013

Fenomen. Urywki metafizyki


1. Nieszczęścia dzielimy na mniejsze, większe,
wyimaginowane i nieustające.
 
Trzydzieści kilo mężczyzny, bez kości;
za towar niezamówiony płacimy słowem,
czasami nawet dobrym.
 
Cały misterny plan legł w gruzach, tylko koty
próbują marcować, jednak na mrozie więdną
ogony.
 
Chłopcy spod sklepu wciąż wierzą w ocieplenie,
na poczet rosnącego słupka rtęci ogrzewają
butelki. Sympatyczna degrengolada
 
– przynajmniej na pierwszy rzut oka zza firanki.
W małym wycinku świata przez wizjerek
zajmują inne miejsce. Mniej chwalebne,
 
co wyraźnie widać w donosach.
Gdzieniegdzie znanych jako obywatelski obowiązek.
 
2. Bełkot na puszczy, albo w środku blokowiska.
Architektura sukcesu z przełomu 70 i 80 – dziesiątych,
zeszłego wieku.
 
Ale o tym już w pamiętniku, dalej zwanym
sprawozdaniem z niespójności czasu.
Dla niewtajemniczonych – życia.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 6 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 marca 2012

Przedsenny zmysł powonienia


Nocami wciąż mi pachniesz. Zbieram
ślady do kasetki,
wykonanej rękodzielniczej.
Czasami nawet cię słyszę. W
psalmach recytowanych
przez nawiedzoną sąsiadkę.
 
Kiedy już zawijam do przystani
zimnego łóżka,
niekiedy podłogi – nie chce
pragnąć.
Zabierasz zbyt wiele czasu, choćby
i niezbyt cennego.
 
A miałem wyznaczać drogę przez
gwiazdy.
Wciąż na nowo uczyć nas miłości.
Zabrakło, sam już nie wiem czego,
dla uproszczenia nazywam to
szczęściem.
 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 maja 2012

Słowonaśladownictwo


Czy ta szklanka jest wolna?
zasieję w niej ziarno, zaowocuje
drzewem dobrego i złego.
Dylematy moralne oraz podbieranie
ciastek z kredensu.
Historyjki znane od zarania
kalendarzy.
 
Najsmutniejsze opowieści, jakie słyszałem
to te o późnej starości i dziecięcych marzeniach.
Chrześcijanie idą chociaż do piekła, lepsze
to niż sześć stóp nieistnienia.
 
Wszystko zrównane, siwa broda, niemowlęca
papka, sztuczne żebro Adama. Ewa uśmiechnięta
lubieżnie i wąż, któremu przypisujemy znaczenie.
Szkodliwość spożywania jabłek.
 
Żniwa nadchodzą niepostrzeżenie, podobnie jak
światło w tunelu. Teolodzy mają prywatny raj
odosobnienia, łakomczuchy nie mieszczą się
w ucho igielne. Wielorybie requiem.
 
A dalej
- podmiot liryczny przewidywalny do bólu,
ze wszystkimi znakami na niebie i ziemi.
 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 8 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 16 września 2013

Instrukcja obsługi wulgaryzmów


Krok pierwszy:
Zmięta pościel, byle jak zaparzona kawa.
Długopis w kieszonce, poszukiwania zapalniczki.
 
(Kurwa, przecież się spieszę)
 
Międzyczas:
Kwalifikacja czynów, opłata zgodnie z taryfikatorem.
Westchnienie – płytkie, aby nikt nie słyszał.
Jakby ktokolwiek zwracał uwagę.
 
(Wkurwiający brak zainteresowania)
 
Prawie że:
Brzydkie wyrazy. Dobre chęci; także odwrotnie.
Tak naprawdę niewiele do powiedzenia.
Tyci – tyci.
„Oddychaj oszczędnie, musi wystarczyć”
 
(Najbardziej popieprzona rada tygodnia)
 
Krok ostatni:
Sztuczne oświetlenie, zmięta pościel.
Tym razem bez kawy i innych.
Salowa informuje drugą o promocji.
 
(Zajebiste epitafium)


liczba komentarzy: 3 | punkty: 6 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 czerwca 2010

Entropia




Zagubiona stacyjka. Przekrzywiona jak wiatraki Don Kichota.
Z góry widać wyraźnie. Zielsko i karłowate brzózki.
Zapomnienie rdzą osiada na semaforach.
W tle widma umarłych pociągów.
Szerokie tory, żadne tam
wąskotorówki.
 
A ty chcesz się oddać. Nie zważając na posmak
śmierci. Dookoła spróchniałe ławki – szkielety
podróżnych. W tle ospały gwizdek, ostatni odjazd. Pomiędzy
nami.
I tu, i tam – agonia. 
Dróżnik umarł, będzie z górą lat dwadzieścia.
Nieuleczalna wada serca. Jak miłość.
Przynajmniej dla połowy z dwojga.
 
Cóż, cholernie szerokie tory, żadne tam wąskotorówki.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 28 lutego 2014

Intymne opwieści ludów pierwotnych


Artykulacja przez zaciśnięte gardło,
a i tak wszystko wiadomo:
ciągłość gatunku oraz ryty naskalne.
 
Następnie zwiększenie tempa, wsie,
miasta, sypialnie. Jawnogrzesznice we wszystkich
odcieniach makijażu i mężczyźni gaszący pragnienie.
 
Rewolucje, wyzwolenia, seksualność w publikacjach.
Na temat i ponad nim.
Niże, wyże demograficzne, ponadto inne
pułapki statystyki.
 
Jeszcze miłość, na szczęście
marginalnie.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 stycznia 2011

Upał z wieszczem w tle


W oczekiwaniu kwintesencji słowa pot spływa
leniwie po palcach, żebracy bez pomysłu na kolejną
flaszkę rozdeptują asfalt, powietrze drga miarowo,
z częstotliwością pięćdziesięciu uderzeń na minutę.
Królestwo za butelkę mineralnej.
 
Podobno klasyczny umiar Adama Mickiewicza jest
przyczynkiem pomników w wielu miastach.
Szkoda tylko, że gołębie na głowę, albo jakiś gówniarz
 markerem wypisuje love,
(niechby sobie gdzie indziej
dorastał).
 
Domy publiczne zamykają o świcie, umęczone ulicznice
dumnie kroczą przez blokowiska. Dały z siebie wszystko,
zasłużył na sen i poezję, jeszcze tylko odprowadzą podatki
od działalności towarzyskiej i spokojnie będą marzyć
o księciu z bajki, najlepiej innej.
 
W drodze pomiędzy przystankami nie ma czasu na płomienne
odezwy i bunty, karnie trzeba się kiwać w rytm korków,
od poniedziałku do piątku. Życie powoli dąży do wyjaśnień,
czekamy, jakoś bez entuzjazmu, ale żeby ten brak zrozumieć
trzeba się zestarzeć.
 
Kiedyś to było dużo prostsze, prawda panie Adam?
 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 grudnia 2010

Kalejdoskop


Na obrzeżach miasta szukam przypisów na murach.
Upstrzonych w stylu:
kocham Kasię, Michał to pedał.

Spokojnie mijam obozy pracy przymusowej dla kurczaków.
Po kieszeniach brzęczę nadmierną ilością drobnych
pomysłów. Sporo miejsca pomiędzy soczewką a okiem.
 
Do przymrużenia. Pogoda raczej kiepska. Dziury w nawierzchni
albo w butach. Degenerat – mruczą panie w średnim wieku.
Śmieję się do rozpuku. Sposobem braci mniejszych upadam
w błoto. Przekornie pozostawię puste konto, niedokończone
zakupy, wiersze których nie będą czytać. Jest jeszcze
środkowy
 
palec. Zbiór epitetów z różnych stron świata. Kolorowe
obrazki
poupychane w szafach. Kilka razy deja vu i dla równowagi
jamais vu. Niestety nie znam francuskiego. Ani żadnego
innego
języka. Taki pierwotny analfabetyzm. Jak rysunki w grotach.
 
Pozostaje tylko tak zwany święty spokój. I żal bezbrzeżny
nienakarmionych w porę kotów.
 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 26 lutego 2014

Pierwociny. Kazania na dole


Pierwsze:
Nigdy nie czuj się bezpieczny, władza może
wychynąć z krzaków,
w których akurat planowałeś oddać
się medytacją.
 
Ponadto tyle pięknych ołtarzy
dla wiernych.
 
Drugie:
Redukcja słowa do gardłowego okrzyku,
manny i tak zabraknie.
Zasłużeni dzierżą palmę pierwszeństwa.
 
Czas porozumień pomiędzy podziałami
wnętrze – zewnętrze.
Bałwochwalcze ryty w jaskini.
 
Oraz reszta (przy) kazań.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 maja 2010

Całkowita paranoja

Jeden z braci Karamazow był sukinsynem, teza
łatwa do udowodnienia. A tu wciąż pada, za przyczyną
moich dziurawych butów i nagromadzenia cumulonimbusów.

Czas uciekać, zza rogu korytarza tłumek kolarzy w obcisłych
spodenkach. Proste skojarzenie z baletem i bladość na twarzy
zakwita. Takie jezioro łabędzie na peleton i bidon.

Z napojem energetyzującym.
Jakby prąd miał coś wspólnego z tym szaleństwem. Tymczasem
pod sklepem na bieżąco rozgrywa się scena Szekspirowska,
albo zwyczajne mordobicie.
Kwestia smaku i paru dupereli zbędnych do życia.

Jestem chory na paragrafy, tkwią drzazgą w oku.
Przez tę ślepotę nie trafiam do ubikacji, ustawicznie
potykam się na progu. A wczoraj, przykładowo, spędziłem noc
w cudzym łóżku. Zresztą może była to izba wytrzeźwień,
dla wytrawnych holików.

Skutek był raczej odwrotny, zataczam się pomiędzy piwnicą a strychem.
Prawdopodobnie to będzie jakieś sto lat bieganiny.
Zważywszy na nagie fakty. A listonosz zamurował wyjścia ewakuacyjne,
których tu nigdy nie było.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 21 listopada 2013

Proces destylacji


Pustynia. Zatrzymany u jej progu czeszę piasek.
Układam figury geometryczne.
Takie jak: kwadrat, koło, trójkąt.
 
Niewdzięczny za pragnienie, głód – szukam perspektywy.
Umierającej w bezkresach.
Słowa pierzchną.
Czterdzieści pięć stopni Celsjusza.
 
Kąt prosty pomiędzy snem a jawą,
trzeba iść. Pod skórą narasta
wiatr. Bezwolny.
 
Gdyby chociaż bukiet kwiatów,
powiedzmy pierwiosnków.
Albo inne załamanie światła.
 
Tymczasem noc za plecami,
we mnie mgła.
I jeszcze gorsze rzeczy.
 
Czekają na szept: wody,
spluwam: oto pozbyłem się nadmiaru wilgoci.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 7 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 stycznia 2014

Chipsy o smaku dziewicy orleańskiej


Tak się dzieje kiedy trzeba pisać,
a nie ma o czym, jak, gdzie.
Wystarczy cokolwiek – imperatyw.
W skali jeden do dziesięć.
 
Oficjalne kładzie się bruzdą na czole,
w poprzek życiorysu.
Po łacinie brzmi dumniej.
 
Karty mówią: jesteś głupi – nieodrodne dziecko
swoich rodziców. Gdzieś tam czerwienieją
zachody. I wschody, jeśli już o tym wspomnieć.
 
Budzę się, to powinno wystarczyć,
jestem zdolny do życia.
Otwierając słownik, sposobem chybił - trafił,
zawsze odnajduję hasło „maligna”.
 
I jak tu nie wierzyć w przeznaczenia.
Albo inne strachy na lachy.
 
Kant ma ubaw w siódmym niebie dla byłych
skurwysynów.
(Takie jest oficjalne stanowisko czynników,
 trzymających za pysk całą resztę.)


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 28 listopada 2013

Później


gdy horyzont zdarzeń przytrzaśnie palce,
być może dalej będziesz parzyć kawę.
Jak gdyby nic nie zaszło.
 
Kwadrat okien
nie pociemnieje przesycony światłem,
Tylko ja wyblaknę, stając się przydatkiem
do fotografii w poczerniałej ramce.
 
Pęknie
ostatnie słowo, skorupka trąci nasiąknięta.
Nie pogadamy to i owo – czasu nie będzie.
Skrzętnie spakujesz wiersze
i wyślesz pocztą.
 
Nieważne
z jakim znaczkiem.
Upchnięty na dnie szafy, pochowany za łóżkiem
 już nie nauczę się pisać piękniej
– o tobie.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 19 października 2010

Pere Lachaise


Nic tylko daty. Sztywne ramy do fotografii.
Wszystkie litery alfabetu. Spokój co nie napawa
otuchą.
 
Róże pachną zwyczajnie. Oburzające.
Tu martwi a natura sobie bimba.
Na dzwonach żałobnych.
Ja bym się nieźle wkurzył na ich miejscu,
ale przecież requiescat in pace.
 
Grabarze nie znają słowa melancholia.
Szpadle dźwięczą trafiając na kości odarte
z nazwisk. Człowieczeństwo jest miękkie.
W skali Mohsa.
 
Granit siedem stopni.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 października 2010

Sabat czyli niespełnienie

Mam punkt widzenia. Oraz zeza, lecz to podobno
nie przeszkadza w celowaniu. Urzekająca prostota drogi
do piekła. Które jest wybrukowane.
 
Trochę się zagalopowałem, w stronę światła.
Upadnę – nie powstanę. Pijany albo wariat.
Codziennie mijam progi za wysokie. Schody
po których mi się nie chce. Mrugam okiem
 
przekornie. Z tęsknoty rzeczy wzniosłych na pysk lecę.
Ewentualnie w czujnie rozłożone ramiona stróża.
Ten się dzieli wylewnie łzami po spożyciu kielicha,
czary czy pucharu.
 
Pomiędzy rozchylonym brzegiem ust zaczajony
odległy horyzont samotnego łóżka. Na śniadanie
tupot białych mew. Wszystko na nic, z pustego
w próżne i tak dalej.
 
 I to jest dobry
moment na wzruszenie ramionami.
Komu w drogę, ten być może zasłużył na do widzenia.
Tylko to piekielne lato wypala oczy.
Będę walił laską na oślep. Każdego kogo spotkam.
 
Za wyjątkiem psów na zbyt krótkich łańcuchach.
Nie wiedzieć czemu się utożsamiam.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 7 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 października 2010

Śmierć ostatniego doręczyciela


Listonosz zapętlony w łańcuch.
Na ostatnim piętrze pchlego cyrku
wydyszana formułka: Dzień
dobry. Poczta.

Październikowe wiersze. Awizowane.
Adresat odszedł w niewiadomym kierunku.
 
Kupka liści zmieciona do skrzynki.
Plucha powoduje dreszcze. Początek grypy.
A tu rachunki. Druki reklamowe.
Czasami nawet listy. Pisane odręcznie.
 
Maligna na półpiętrze. Dokładnie pomiędzy
życiem prywatnym a służbową czapką.
Ciężka torba a w domu przesłodzona herbata.
Kolekcja znaczków i zużytych stempli.
 
Podobno nie ma takiego miasta. Tak twierdzą
panie z okienka. A ja muszę wysłać jesień
i ciepłe skarpetki. Do Londynu. Na Piccadilly
Circus. Jak najbliżej Soho.
 
Tymczasem doręczyciela dręczą koszmary.
Buty przyciasne. Pierwsze i ostatnie zejście.
Z wyznaczonej trasy pocztowca.
 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 października 2010

Ty jesteś urodzaj, róg obfitości


Dla Ani.
 
Schowam szminkę i buty na obcasach, odarta z atrybutów
staniesz się małą dziewczynką. Ufną. Może wtedy kocham
nie będzie trywialne.
I puste jak ta butelka, którą trzeba koniecznie napełnić.
(Panie oddal ode mnie ten kielich, nie chcę pijanych
pocałunków i łez mocno zaprawionych wódką).
 
Jak całodobowa opieka paliatywna, jesteś, z tą tylko różnicą
że dla życia.
Po mnie ślad się zatrze, ty nie cała odejdziesz.
Zazdroszczę,
chciałbym krzyczeć: niesprawiedliwość.
Lecz zamyka mi usta
głębia w twoich oczach i ból, którego bym nie zniósł.
 
Bawię się niuansami języka i ścisłymi związkami pomiędzy
słowami. Tak na kocią łapę, z doskoku jestem mężczyzną
i wszystkim, co ten wyraz za sobą niesie. Z dziedziczną
mądrością pokoleń gładzisz moje grzechy, z pobłażliwym
 
uśmiechem. A ja zawsze szukam przyczyny, nie potrafię
bezinteresownie rozgrzeszać.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 27 stycznia 2014

Mam coś na kształt weny


Więc zapisuję zdanie, do kropki.
Z największą możliwą prędkością domorosłego
mistrza klawiatury.
 
Na przykład:
Jeże popierdalają na swych krótkich nóżkach,
ile natura dała pary.
Albo:
Życie się toczy i flaczeje niczym balon.
I tak dalej.
 
W stu procentach wystarczy, reszta jest
nieporozumieniem.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 października 2010

Nie potrafię pisać wierszy o miłości


Później,
gdy horyzont zdarzeń przytrzaśnie palce,
być może dalej będziesz parzyć kawę
jak gdyby nigdy nic nie zaszło, kwadrat
okien nie pociemnieje przesycony światłem,
ja wyblaknę, stanę się przydatkiem
do fotografii w poczerniałej ramce.
 
kiedy się stłucze ostatnie słowo, skorupka
trąci nasiąknięta, nie pogadamy to i owo,
czasu nie będzie. Skrzętnie spakujesz kwiaty
w skrzynie i wyślesz pocztą, bez nadawcy
i adresata, pewnie nie dojdą. Lecz cóż mnie
 
wtedy będzie obchodziło, z jakim znaczkiem.
Zasnę, upchnięty na dnie szafy, pochowany
za łóżkiem. Nawet nie pisnę z języka kołkiem.
Mocno zamknięte oczy - to nie takie straszne.
 
A może nawet sobie pójdę, puste ulice nie powtórzą
kroków.  Zniknę gdzieś
na krzyżówce, zamrę spokojny
w perspektywie latarń. I
tyle
wrzaśnie księżyc, jak zwykle
 
nie na miejscu, z kiepskim wyczuciem czasu. Wiatr
zdmuchnie nasze sprawy, kalendarz pomknie naprzód,
chyba nie zapomnę szepnąć pożegnalnie.
 
Później.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 września 2010

Łowca chrząszczy

Jelonek rogacz jest pod ścisłą ochroną.
Ku rozpaczy okolicznych entomologów.
Szpilki rdzewieją.
Gabloty zarastają kurzem.
 
Poldery są pełne zbieraczy trzciny i puszek
po miłośnikach nocnych wrażeń. Ślepe oczy
kretów poszukują słońca. Czarne koty bezczelnie
przynoszą pecha.
 
Stany alarmowe przekroczone. Woda w piwnicy.
Na ratunek ogórkom kiszonym i stertom węgla.
Grupa poszukiwaczy szczęścia w zgrabnej łódce.
 
Na moście załamany moralista.
„Wścieklizna się szerzy wśród młodzieży”
Nie udało się zaszczepić hasła na murach.
Pokrytych impregnatem na graffiti.
 
Sztucery rdzewieją. Bezużyteczne.
Rozliczne problemy w sprawie pozwoleń.
Na odstrzał.
 
Chociaż przez lunetę można zerknąć.
Ukradkiem.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 1 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 września 2010

Po tej stronie lustra




Tłum pełznie jak tłusta dżdżownica. Sznurowadło starego
poszukiwacza
puszek. A z butów wyłażą onuce. Wspomnienie zapałki na
czworo.
Lalki Barbie w sztucznym tłoku zamawiają cheeseburgera i
frytki.
Cola do popicia. O smaku Ameryki. Ubikacja w MacDonaldzie
też jest zdatna do spożycia.
 
Tymczasem Alicja biega na bosaka w okolicach jesiennych
parków.
Gdzie już nikt nie uprawia seksu. Stara wariatka z
wyleniałym królikiem.
Opowiada bajki grając w trzy karty. Musi jej do pierwszego
wystarczyć.
W krzakach się czai strażnik miejski. Tym razem bez
halabardy.
 
Mandaty i liście w równych stosikach. Będzie ognisko i
pieczone ziemniaki.
Parciane worki w sam raz na kołdrę. Co najwyżej zagubiony
przechodzień
dostanie w mordę. Wygaszono latarnie. W oknach stare koce.
Zaciemnienie.
 
Cykliczne naloty na panienki przy drodze. I kioski pełne
świerszczyków.
W tym roku są modne kożuchy ze sztucznych owiec. Ze
sztucznego redyku.
 
A królowa kompletnie straciła głowę.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 1 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 21 stycznia 2011

Nikt już nie będzie mną, nawet ja


Mam ciepłe skarpetki na zimę i do krwi odarte pięty,
pełną szufladę prezerwatyw ze środkiem opóźniającym
wytrysk. Pod wpływem mocno zakrapianego
seksu przestaję myśleć, wyprostowane zwierzę. Instynkty.
 
Później do świtu obserwuje koślawe witraże brudnych okien,
fantasmagorie latarń drapieżnie przyczajonych.
Nie łaknę chleba powszedniego ani weekendowych wypadów
za miasto. Starzeję się nieuleczalnie.
 
Od kiedy zdechła rybka jestem podwójnie samotny. Brudną
chustką przecieram wyczytane książki. Twój ślad coraz
słabszy,
subtelnie zanikasz. Spokojnie, poczekam aż się zatrze.
 
Czas na sen w umorusanej pościeli, z rękami splecionymi na
karku.
 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 marca 2014

Książki dla nieumiejących czytać


Zawsze przegrani z nieodgadnionym wyrazem
w bełkotliwych ustach w pas
kłaniają się celebrytom.
 
Ci ostatni w przepaskach biodrowych udają
kapłanów dawno umarłych bogów.
Wznoszą modły znad stołów ofiarnych
pełnych żarcia.
 
W brzuchach burczy, głód zagląda w oczy.
Wyżej stołu nie podskoczysz – przestrzegają
znawcy filozofii, którym się nie śniło.
 
W ostateczności pozostaje ceremonia parzenia
wody na herbatę, bo jedyne niebezpieczeństwo
to punkt ugięcia i masa krytyczna
telewizji.
 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 marca 2011

Raj mocno wątpliwy


Jakie ja miewam sny, kolokwialnie mówiąc porąbane.
Objaśnienie marzeń
sennych
jest kiepską lekturą,
szczególnie grubo po północy.
 
Być może to nic nie znaczy, pijmy z czaszek filozofów.
Duzi chłopcy się nudzą, krzyczą w nocnych autobusach.
A świat się przewija jak film w aparacie marki Zenit.
 
Dobra zostanę dobrym człowiekiem.
Nie będę już płakał w ciemności, obmacywał pustego łóżka.
Co miesiąc będę wykreślał z listy grzechów głównych.
 
Siedem to podobno szczęśliwa liczba.
Tylko obiecaj, szeptem, tak aby nikt nie słyszał
że już nigdy nikogo nie pokochasz.
 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 1 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 marca 2014

Enklawy


Zrób mi zdjęcie albo dziecko – mówiła odurzona,
napięta skóra drżała ostatnim spazmem
odchodzącym w przedpiekle świtu.
 
Później chłód przykrył dłonie na piersiach,
zakrzywienie przestrzeni tuż obok łóżka
wróżyło na dzień następny.
Beznadziejnie.
 
Pojaśniało, choć w oczach piasek
klepsydry. Bose stopy na kaflach,
zziębnięcia do wewnątrz.
 
Jeszcze zawahanie drzwi, ucieczka
w stronę ziemi obiecanej.
Tylko usta zaciśnięte brakiem
pragnień.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 lutego 2012

Przeszło, nie minęło

W ciepłym bagienku zagrzebany po szyję
jeszcze oddycham.
Wdech – wydech i ślina zbierana w międzyczasie.

Dyskusje z pustego w próżne,
jak u Salomona,
albo w niesłusznym okresie.
Komisje i podkomisje, pomniki
jak grzyby po deszczu.

Apteka, staruszce znowu brakło
trzydziestu groszy.
Lodówkowy przeciąg, kolejka
w sklepie dla biedaków.

Jeszcze pisze wiersze,
 już nie mówią o mnie młody, gniewny.
Co rano sprawdzam sennik,
śnią mi się szubienice.
Później pastuje stare glany,
nucąc pod nosem wiersz Tuwima.

W rytmie marszowym. Nie wiedzieć czemu sąsiedzi
mają tak samo.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 września 2010

Uroczysko

Odliczam godziny za pomocą kamieni i zardzewiałej puszki.
Nocami tworzę poemat z węzełków kipu. Słucham ptaków
porozmieszczanych niczym latarnie. Punkty odniesienia
wijące gniazda z czego popadnie.
 
Z rzadka słychać dzwony. Niewyraźnie się plączą w koronach
drzew. Czasami trafi w nie piorun. Rozłupie aż żywica splami
nieskazitelną biel prześcieradeł. Rozłożonych na wszelki wypadek.
Gdyby szyszki miały spadać jak śnieg.
 
Zdziczałe koty leniwie baraszkują. Omijane przez zbieraczy
leśnego runa. Okna mojej chaty są wiecznie zamglone.
Nie rozróżniam poranków. Wieczorami jest wyraźnie chłodniej.
Odgłos kroków zanika w ciszy. Nie mogę krzyczeć.
 
Zagłusza mnie rechot żab.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 października 2013

Przez puste ręce przesączam przyszłość


Małe olśnienia i pojedyncze gesty nic nie znaczą.
Później tylko od ściany do ściany. I przeklęte sny,
o lepszych czasach.
 
Uniesień zbyt mało, aby sklecić coś na kształt domu.
Kalendarze chudną, niewiele zostaje, a to i tak fantasmagorie.
 
Słowa znaczą o wiele mniej niż powinny. Najbardziej bolą
oczy – beznadziejnie zamknięte ze zmęczenia.
Twoje, moje.
 
Koniec zabawy w przeznaczenie.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 7 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 maja 2010

Kromka na drogę

Życie się ponoć składa z niedopowiedzeń i międzywersów,
później biada i łzy. Ale bez przesady, świat dalej tu będzie,
przeistaczanie w nawóz jest bezbolesne.
Bardziej niż możemy sobie to wyobrazić.

Czego żal będzie najbardziej?
Głupie pytania mogą wyprowadzić z równowagi
nawet świętych. Tymczasem w pocie czoła odkładam
myśli leżące odłogiem, świeże skiby kojarzą się jednoznacznie.

Kilku pytań na pewno nie zdążę zadać, zajęty testamentem.
Może nie ważnym bez odpowiednich paraf, lecz zbyt mało
pozostawię by się przejmować spadkobiercą,
o ile się takowy kiedykolwiek znajdzie.

Ja, chyba człowiek, będąc w pełni władz umysłowych,
o ile można tak powiedzieć, oświadczam, że nie posiadam
niczego, co mogłoby być przydatne pozostającym
i nieutulonym.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 marca 2014

Tchnienia


Po tobie zostały pamiątkowe gwoździe
w ścianie. Rozkrzyżowane na drogę.
 
Codziennie czytam zestawienie kar za grzechy,
cielesne. Następnie wlokę ciało do ubikacji,
zająć się człowieczeństwem. W pewnym aspekcie.
 
Znam na pamięć twoje kroki, nasłuchuję,
zawsze po północy omijają drzwi.
 
Conocnie zasypiam nad kubkiem pełnym
mądrych zdań. Porzekadeł, wróżb, usprawiedliwień.
I innego chłamu.
 
Wysyłam wiadomość – nieodebraną:
Jestem zajęty spluwaniem w zwiędłe kwiaty,
tak, nie podlewałem. Moja wina i tak dalej.
 
Kochanie.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 28 maja 2010

Prawie że bareizm

W kryzysie i politurę można uczynić zdatną do spożycia, garścią
soli. Po szklance na ból głowy i problemy egzystencjalne, po drugiej
bo krzywo się stoi. I już można wygłaskiwać chodniki, śpiewać
na całe gardło, oddawać mocz obojętnie, wywrzaskując: na pohybel
policji i tym takim co chcą nas uczłowieczyć.

Rano, z kacem, spóźnione opamiętanie, szczęściem jest błogosławiona
niepamięć. Zrzucić można z barków wczorajszą plątaninę, dumnie
wypiąć guzy na czerepie i w rejs. Marszruta może i znana, ale wciąż
nowe widoki na wieczorną przyszłość. W końcu wszyscy jesteśmy
Chrystusami, a to do czegoś zobowiązuje.

Czasami się bywa milutki i pluszowy, kiedy indziej przeciwnie, sarmackie
podkręcanie wąsa, z braku karabeli łbem o ścianę. Z potyczek wychodzi
się zwycięsko i ogólne zbratanie. Możliwe jest pogodzenie z parszywym
losem, ale nigdy na trzeźwo. Źle gdy przyprze do muru a tu pośpiech
wskazany, koledzy może i dobrzy, lecz procenty uciekają.

Darmowe korzystanie z publicznych toalet nie jest mile widziane:
panie to nie budka telefoniczna. Ścisła reglamentacja papieru, potrzeby
kontrolowane. Tu, w toaletowym światku nie wzruszamy ramionami,
jest czysto i schludnie, kawę pijemy z filiżanek. Dobrze że takie
konfrontacje są rzadkie, ciężko uciekać ze spuszczonymi spodniami.

Już można odsapnąć, ponapawać się najtańszym tytoniem. Tylko
dlaczego ten kundel wciąż na mnie warczy - co to wódka robi z psami


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 października 2011

Za wszelką cenę

W taką bezgwiezdność, gęstą odgłosami upojenia
nocą, śnię na jawie o zapuszczanych cmentarzach
młodzieńczych urojeń. A nad nimi szumią wierzby
z pobłażliwą ironią.

Te wszystkie filozoficzne brednie patykiem pisane,
poezje, romantyzmy jakoś się ostatnio nie sprawdzają.
Życie tak wrednie obojętne aż dech zapiera na granicy
zawału.

Jeszcze się zdarzają matafizyki i bolesne upadki
na dupę. Przeważają dłużyzny, drobne uczynki,
blichtr lekko przerdzewiały, tańczące na wietrze
płatki pozłoty.

Nic nie szkodzi i tak wyrosną mi skrzydła u ramion,
wzlecę nad poziomy, Albo rogi, zstąpię do piekieł.
Zresztą podobno to bez różnicy, przede wszystkim
liczą się zmiany. Pęd w kierunku nienazwanym.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 października 2011

Abibliofilia

Nocami przeczesuje życie szczotką z demobilu,
gdzieś za oknem mokną bezużyteczne kalendarze.
Zagubiony pomiędzy stolikiem do kawy, barkiem
a toaletą po omacku błądzę wycierając ściany
i fotografie.

Czasami nad uchem świśnie ostatnia aria kuranta,
czasami requiem. Ciemna strona księżyca zamarza
w lodówce, podobnie jak stuletnie jajka.

Jako prostak uprawiam rozpustę w skarpetach. Później,
wbrew przepisom przeciwpożarowym, palę w łóżku
skręty z kart starodruków.

Niekiedy chciałbym powiedzieć: ja już pani nie podglądam,
tylko nie mam do kogo.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 grudnia 2015

Rytuały


Poranne parzenie kawy i rozmyślania
nad wagą tego, co nie istnieje.
Z codzienna konkluzją -  nie warto wracać
po własnych śladach.
 
Można spotkać jedynie cienie
czyhające na nieostrożny krok.
A i tak spodziewamy się zobaczyć
coś nowego w lustrze.
 
Pękniętym na złą wróżbę,
o ile ktoś wierzy, bo wiara czyni cuda,
chociaż nie chcemy ich zauważać
prąc do przodu, pod wiatr.
 
Tylko czasami rodzi się w nas potrzeba
aby zapisać własną śmierć.
I przeżyć, może nawet
niejeden raz.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 6 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 grudnia 2015

(Nie)spójności


Zapętlam się w przestrzeniach,
nienazwanych. Nawet twoim imieniem,
jakkolwiek pewnie uważasz ten brak
za zbyt daleko posuniętą ironię.
 
To na pewno nie jest mój dzień oraz tydzień,
miesiąc, rok. Być może także stulecie.
Wzruszasz ramionami na ten defetyzm,
pewnie nie wierzysz w gen nieszczęścia.
 
Rozchylasz usta, popadam ze skrajności
w skrajność myśląc tylko o jednym,
wbrew genetyce i innym wynalazkom.
 
Ostatecznie niewiele są warte
w porównaniu z wilgocią warg.
I wyszeptanym słowem: jeszcze.
 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 8 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 28 września 2015

Błogostany i błogosławieństwa


Historia jest ślepa, tylko niekiedy trafia
na ziarno. Czasami zasiane.
Jednak z reguły suplementy życia zastępują
prawdy. Chyba że objawione
 
– tych nadmiar czai się w każdej księdze.
Niektóre z nich hołubimy, inne płoną
na centralnych placach miast.
Wokół ogniska pląsają przedstawiciele
 
naczelnych. Być może nadal czczą ogień
lub tylko jego niszczycielskie aspekty.
Później, spoceni rozchodzą się do domów,
niepocieszeni, bo żądni benedykcji,
 
których nikt nie udzielił.
Planowane zaspokojenie spaliło na panewce,
więc głowy pokornie zwieszone.
I tylko Historia śmieje się w kącie,
 
jako jedyna znając zakończenie.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 września 2015

W poniedziałek zaczęła się Historia


Od nagłego wybuchu
elokwencji u ameby. Pełzła recytując poezje,
może nie najlepsze, ale czegóż można
spodziewać się po amebie.
 
Później już lawinowo, kołem toczona.
X i Y w różnych układach
tak zwanej miłości.
 
Prędzej, coraz prędzej, nawet poza ramy czasu.
I już jesteśmy na szczycie, z mądrą miną
ustalając aksjomaty. Chociaż do końca
nie wiadomo czy ta drabina ma wszystkie szczeble.
 
A ameba wciąż pełznie, dla odmiany milcząc.
Jak zaklęta.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 grudnia 2014

Potknięcia



Pan i władca dwudziestu kilku
metrów kwadratowych.
Może chodzić z dumnie uniesioną głową,
od ściany do ściany.
 
Otworzyć okno, zamknąć, nawet splunąć
na zewnątrz. W ramach protestu
pójść do wróżki.
 
Ta na pewno skłamie, ale jak na nadzieję
to i tak tanio. Później ostatni autobus
znika w perspektywie.
Na szczęście jest cały wachlarz przekleństw.
 
I prawie nowe buty.
Chyba że przypadkowo wpadnie się w dziurę,
bramę, ciemną latarnię.
 
(Niepotrzebne skreślić).


liczba komentarzy: 3 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 listopada 2015

Mielonka


Siedzimy po uszy w sprawach
na wczoraj.
A w uszach szum informacyjnych
i nic nas nie obchodzą śmierci,
egzystencje.
 
Nieżycia przetaczają się brawurowo
na czerwonych światłach.
Absurdalnie eksponujemy siebie
we wszystkich możliwych odcieniach,
święcie wierząc w ego i tak dalej.
 
Stary pijak Noe już nie próbuje
budować arki,
wolna wola to kiepski żarcik
na największym wysypisku.
 
Każdy śmieć ma swoją metkę,
często uwieszoną palucha.
Śmierdzi – na szczęście tracimy zmysły,
począwszy od powonienia.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 grudnia 2014

Wódeczność


Bukiet kwiatów, plama na asfalcie
przykryta folią.
Nieprzemakalną.
 
To, że śpię i szczęśliwie budzę
demony
– przedsmak albo cienka warstwa
politury.
 
Mógłbym być przyczyną
oraz skutkiem, jednak spętany
przyśpieszam kroku.
 
Zdążę, bo szczęśliwi nie liczą
na cud, tylko na mnogość
rozmnożeń.
 
I inne bezsensy, być może.
A horyzont coraz bliżej.
 
Bez odwołania.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 27 września 2014

Lustra


Skorodowani nasączamy ciała oliwą,
tłoczoną na zimno. Skrzętnie
usuwamy zarost.
 
Nieuchronne dylematy pochodzenia
rozwiązywane za pomocą ofiar i kadzidła:
nieodzowne wino do kolacji, świece
– podobno z wosku. Cholernie romantycznie.
 
Chciałoby się wykrzyczeć, ale kieliszki puste,
nawet te naznaczone szminką. Później,
już obojętni, skrzętnie usuwamy kurze
oraz inne pozostałości.
 
Korozja postępuje, mimo wszystko.
Skrzyp - skrzyp – po schodach, na dół, w górę.
I gdzieś po środku.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 września 2014

Wiersz z trzeciej ręki


Reemisja wyświechtanych fraz. Naprędce
nagryzmolone pomiędzy rachunkiem
a banknotem z poprzedniej epoki.
 
Zabijam czas gołymi rękoma,
znam wszystkie gierki dla samotnych,
przekładając karty z miejsca na miejsce
nadal nie wierzę w szczęście.
Nawet najmniejszy łut.
 
Mimo wszystko mógłbym opowiedzieć kilka
zgrabnych historyjek. Gdybym chciał,
na przykład, zaciągnąć cię do łóżka.
Albo, co gorsza, czule pogłaskać po głowie.
 
Jednak kurz osiada na zdjęciach i wibruje w świetle,
nie ma już wolnych ramek.
Miejsca w sam raz na zamurowanie wejścia.
Albo trzy kroki, od ściany do ściany.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 września 2014

Wstawki. Pies pogrzebany


Buduję dom z kamieni, zbieranych
jak jabłka.
Zresztą dom to za dużo, zwykły
mur graniczny.
 
Miazga – odpowiednie słowo,
chociaż z drugiej ręki,
wysnute z szuflady pełnej nieużywanych
alfabetów.
 
I tyle miejsca we mnie, że udzielam
suspensy złaknionym mięsa.
Także owoców, warzyw.
 
Rozkładam stragan przekupny, pilnie strzegąc
cnoty, występku i uczynków.
W czterech ścianach oraz na łonie.
 
Przecież znam wszystkie historyjki do straszenia
dzieci, chociaż sam kiedyś poznawałem sztukę
jedzenia z zamkniętymi ustami, sznurowania,
mycia zębów.
 
Dorosły. Jestem o tyle mądrzejszy o ile.
Dlatego przechowuję ogryzki
na czarną godzinę.
 
A na piętrze umieszczę ogród rozkoszy
i pojemną szafę. W sam raz żeby schować
nienazwane.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 15 października 2015

Układ warstwowy


Dna martwych mórz schodzone
do litej skały.
Sól wżarta w źrenice.
Głębiej i głębiej.
 
Jednak drżące ręce rozgarniają
glinę, błoto
wypełnia formy, na nic wypalanie,
szepty zaklęć.
 
W końcu słońce spada z drwiną
pomiędzy wąskie wargi
horyzontalnych zakończeń.
 
Pozostałe kroki wiodą w noc,
poza cienie.
Głębiej i głębiej.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 stycznia 2016

Daleka podróż


Już od kilku lat nie piłem
z tobą wódki.
A rośnie we mnie potrzeba
ponownego splunięcia w trzewia
życia.
 
Jednak kieliszki pełne nadaremnie,
po drugiej stronie jesteś abstynentem,
uspokojony największą z przygód.
 
                                               Jarkowi


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 sierpnia 2014

Żona Lota


Jutro będzie nowy dzień.
– O, to wcale nie jest takie pewne –
mówi B. Potop, pożoga albo stonka,
kieszenie pełne pomysłów.
 
Dla dobra i na podobieństwo.
 
A telewizor śnieży, ogłuchł telefon.
Sodoma i Gomora – złorzeczy sprzątaczka
o szóstej dziesięć rano.
 
Poniedziałek, pierwszy po siódmym.
Ostatnie ostrzeżenie i sól coraz droższa.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 lutego 2015

Monosylabizm


Mówisz wielkimi literami,
na przykład: A,
pierwsze z brzegu.
 
Później mrzonki na deszczu,
budowle z błota.
I odbicia w kałużach.
 
Na szczęście w pobliskim raju,
za piecem, można osuszyć buty.
Albo wypić kieliszek.
 
Rozgrzewka jest cnotą. Oraz pozostałe
instynkty, szczególnie te z dnia
siódmego.
 
Więc pora zastanowić się na rozstajnych,
chociaż twierdzą, że piekło
odmarzło.
 
Teraz, dla odmiany, małą literą
kończysz alfabet.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 listopada 2015

Ślepe zaułki


Sprawy zmarłe śmiercią naturalną doskonale
obchodzą się bez wskrzeszeń.
 
Kusiciele drugiego sortu krzyczą:
z definicji jesteśmy tylko ludźmi.
Więc dorabiamy filozofię do zwykłego
mordobicia.
 
Niepostrzeżenie zginamy karki,
aż po trwałe skrzywienia kręgosłupa.
Świat zawęża się do chodnika,
na którym stawiamy chwiejne kroki.
 
I już nikt nie składa obietnic,
nawet bez pokrycia. Jednak z nadzieją
spoglądamy na starte czubki butów.
 
Czasami, zbuntowani śpiewamy pieśni,
poza skalą. Zaciśniętymi pięściami wygrażając
tym po drugiej stronie ulicy.
 
Później zakręt, za nim kolejna prosta.
I tak do samego końca,
załóżmy szczęśliwego.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 października 2014

Erozja


Dręczące kołysanki zbierają się w tak zwanych kącikach
oczu, ust, pokoju, szuflad.
Już nie mówimy sobie dobranoc,
chyba że przez niedomówienie.
 
Wszystkie inne banały i wypełnienia braków
śnią się z samozaparciem godnym
lepszej sprawy.
 
Dla uspokojenia strzepuję okruszki wspólnego życia
z obrusu, ty robisz to samo z niewyprasowaną bluzką.
Na pocieszenie: wszystko wietrzeje.
 
Tylko zegarki chodzą odrobinę wolniej,
szczególnie po zmroku.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 6 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 czerwca 2014

Zwiastowanie. Na północ od Betlejem


Na początku uznali go za dziwaka,
zapewne dlatego, że nie zaczynał opowieści
od słów: Kiedy się ostatnio najebałem.
 
Gdy oddał ostatnie kilka złotych żebraczce,
pukali się w głowy, ten i ów miał uzasadnione
wątpliwości, co do miejsca i czasu akcji.
 
Jednak nikt mu nie kazał dźwigać drewnianych
belek, zresztą w okolicy zabrakło wzgórz.
Szczególnie nagich.
 
Cud zdarzył się później, pijany Malinowski
nie pobił żony. Niektórzy wspominali o kwiatach,
ale to należy między bajki włożyć.
 
Zwykły mesjasz. W skali jeden do stu,
można rzec kieszonkowy.
Tylko wcale nie chodzi o wielkość.
 
Co najwyżej o trzech króli bez butów
i stajenkę, która spłonęła.
Doszczętnie.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 maja 2015

Zatonięcia


Nie piszę erotyków,
bo już nie jesteś stałym lądem,
bezpieczną przystanią.
 
Zaginąłem w strefie burz
i tylko znikające kręgi na wodzie
znaczą ostatni wspólny punkt.
 
Na nieboskłonie zgasły wszystkie
blaski. Nawet jeśli błędne
ognie majaczą w ciemnościach
 
mruczę: Nic się nie stało,
to tylko czas przegonił wspólności.
Nieodwracalnie.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 czerwca 2014

Kciuk w kałuży


Cóż znaczą deszcze, słońca, skoro dziury
w podstawie. Fundamencie.
 
Kropki nie mają sensu gdy słychać tylko
szumy i trzaski.
 
Na klatce, w głowie pełno
nieszczelności.
 
Napiłbym się wódki albo wyjechał
w daleką podróż, tymczasem siedzę
na krześle, płaski
jak telewizor.
 
Wykres złudzeń i zwątpień,
ewentualnie człowiek.
 
Przeciwstawny, myślący.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 31 grudnia 2015

Piąty żywioł

Szalone czarownice zbierają znaczki
z nigdy nie wysłanych listów.
Później szepczą zaklęcia podsycając
ogień nierównością oddechów.
 
Każda garść ziemi przytula do piersi
szepcząc: matko. Lecz ta milczy,
wielokrotnie przeklęta.
 
Więc rzucają na wiatr wszystkie słowa,
nawet te pierwsze. I już nie wróżą
z krwi niewiniątek.
 
Czekając na ostatnią próbę
ślą pocałunki poprzez wodę.
Ta coraz głębsza i głębsza.
Aż do zachłyśnięcia.
 
Może tylko jeszcze uśmiech,
szyderczy – jak najbardziej.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 27 marca 2015

Dzień ludzi w przyciasnych nakryciach głowy


Katastroficzne sny i przystająca rzeczywistość,
wszystkie kąty w trójkącie o bokach równych
nieskończoności. Albo prawie, o kilka cali
przed nią. Ewentualnie długi włos,
 
anielski. Zaplątany w drzewko niewyrzucone
od grudnia. Chociaż zima była lekka;
ziemi życzymy sobie takiej samej
– noworocznie.
 
Połamani opłatkiem, jajkiem, w krzyżu
– zasypiamy. W przeczuciu spełnionego
obowiązku, przynajmniej o tyle, na ile
było to możliwe w danych okolicznościach.
 
Bo ustawiczny brak śniegu, słońca, chleba
trochę lepszego niż powszedni,
ze zboża wzrosłego na czarnoziemie,
urodzajnym w trójnasób.
 
Tylko plonów nie ma komu zebrać,
wszyscy urodzeni na kamieniu
lub w bliskiej okolicy.
 
Więc składamy pokłon uchylając rąbki
kapeluszy


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 21 sierpnia 2015

Eksperyment życie


Lubimy te ciepłe pustki,
gdzie nie trzeba być
przyszłością i minionym.
 
Wystarczy trwać, doskonale obojętnie
– taka najprostsza (nie)czułość,
ani dla siebie, ani nikogo innego.
 
Jednak świat wiruje ponad
i w nas, więc szukamy
odpowiedzi.
 
Odnajdując nadmiar pytań.
Oraz, ponad wszystko, milczeń,
których nie chcemy zaakceptować.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 16 kwietnia 2014

Akty


Grupy nacisku na piętę,
historia prawie trojańska, tylko na Olimpie
turyści piją piwo.
 
U nas czyny przeciwko moralności,
w kuchni, łazience, na korytarzu.
Etycy załamują dłonie,  szczęściem ogłoszono
ćwiczenia ewakuacyjne.
 
Na wypadek permanentnej suszy – odwodnienie.
I kulturyści spragnieni białka –kanibalizm.
To się w głowie nie mieści.
 
Maść na odciski.
Historia prawie mityczna, tylko na piętrze
zabrakło piwa.
 
Helena zakłada stringi.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 sierpnia 2015

Efekty cieplarniane

Plamy na słońcu generują upadki
tak zwanych aniołów,
trywialnych, ze skrzydłami i aureolą.
 
Wrastają w miękki asfalt, po deszczu
puszczając pędy.
Coraz bujniejsze.
 
Później umierają wystawione na żar,
pot zamyka im usta,
ostatni krzyk jest zbyt cichy
aby ktoś obrócił głowę.
 
Nie mówiąc o modlitwie,
za umarłych, żywych.
Oraz tych  po środku.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 sierpnia 2015

Zatrzaśnięcia


Słuchając szmerów w ścianach
zamykam wszechświat pod powieką.
W sny wtulam słowa, których nigdy
nie wypowiem.
 
A już na pewno nie usłyszy ich człowiek,
chyba że ten na rozdrożu,
bezskutecznie poszukujący. Znaku,
kierunku, amuletów.
 
Tych chroniących przed podróżą,
pierwszą, ostatnią.
Którąkolwiek.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 czerwca 2014

Pojedynki


Świata nam pękł na dwie części,
nierówne połówki – irracjonalność.
Życie wyskoczyło jak diabeł z pudełka,
tylko odrobinę mniej figlarnie.
 
W nocy liczymy kroki przechodniów,
a tak naprawdę na cud.
W poszukiwaniu otwartych na oścież
ramion schodzimy coraz głębiej.
 
Tam, gdzie liczą się tylko słowa,
wykreślane szybkim ruchem ust.
Doskonaląc kłamstwa powtarzamy:
jest dobrze, wgapieni w zachodzące.
 
Między innymi słońce.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 stycznia 2016

Transmisje


Statystycznie jestem
automatem. Albo odwrotnie,
cokolwiek by to miało znaczyć.
 
Wszystkie moje genialności
tkwią pod paznokciem.
Uparte jak drzazga. Z jabłonki.
 
Rachitycznej, więc płodzę kolejne
autobiografie.
Coraz lepsze, coraz dalsze,
wciąż bez zakończeń.
 
Nawet najgorszych.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 czerwca 2014

Ideały


W pokrzywionych lustrach odbite drogi,
schodzone do cna. Oraz wszystkie męczące
doskonałości. Nie osiągnięte, nawet w snach.
 
Przerywanych coraz częstszymi wizytami
łakomych warg. Później złudne przebudzenia,
kawa parzy przełyk, dym zasnuwa świt.
 
Zaokienny, poorany zapowiedzią dnia.
Bez spragnionych dłoni pod koniec,
tylko lustra ironicznie wykrzywiają twarz.
 
Odległa, obcą, aż blaknie kształt.
Wtedy ciszej i ciszej powtarzam:
dobrej nocy, kochanie.
 
Zasypiasz ukołysana, ja szukam w cieniach,
być może nawet wspomnień rozgrzanych ciał.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 stycznia 2016

Święte


Kobietom mojego życia, szczególnie tym,
których nie poznałem.
 
Spluwam pod wiatr, to niebezpieczne
zajęcie. Szczególnie gdy zaschnie w ustach
i ciężko wykrzyczeć:
 
Kurwa, czy ten świat zawsze
był taki piękny.
 
Co prawda miałem pisać o twoich wargach,
ale, wybacz, są takie trywialne.
Pomijając pocałunki i uśmiech,
gdy znowu buduję dla nas dom.
 
Począwszy od dachówki.
Zresztą w połowie drogi zapomnę
wyszeptać imię,
jak zawsze w najmniej odpowiedniej chwili.
 
Oczywiście odejdziesz, a ja będę klął w żywy
fundament. Później splunę,
nie raz, raczej do utraty śliny.
Tak że nie usłyszysz kiedy wycharczę spierzchnięte:
 
Kurwa, czy ten świat zawsze
był taki pusty.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 kwietnia 2014

Tako rzecze


Modlitwa na czworaka, wyznaczona pokuta.
 
Nic się nie dziej nadaremnie, odpuszczamy
winowajcom chleb powszedni.
Przynajmniej wieczorem, tuż przed zaśnięciem.
 
Później są sny i mocny zapach kawy,
trzeba iść. Czasami zdarza się karnawał,
czasami posty.
 
Nadzieje i prośby, popiół na głowy,
ostatnie słowa.
 
Oraz amen – w testamencie.
Tuż obok zapewnień o zdrowych zmysłach.
Solennych.
 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 7 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 września 2015

Ambiwalencje


Uprawiam przekładanki z kąta
w róg. Czasami z talii
na stół.
 
Pociesza mnie myśl, że nie mam nic
do ukrycia. Pomijając drobne grzeszki
zakopane jak najgłębiej.
I grzechy leżące na wierzchu.
 
Także cały zestaw cnót
w dziurawych kieszeniach,
nawet zbite lustro i siedem
chudych lat.
 
Zresztą może to jednak schizofrenia.
No, chyba że geniusz – utajony
pod warstwą słów.
O nieznanym znaczeniu.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 listopada 2015

Stan ważkości


Jestem dzieckiem albo starcem, pomiędzy
pomijam milczeniem. Z lekką tylko ironią,
bo po tej stronie krzywych luster cienie
zakłócają perspektywy.
 
Chyba zapomniałem o modlitwach, tych błagalnych
i dziękczynnych. Nie potrafię klęczeć z pokorą,
na stojąco prosząc o jałmużnę.
 
Ale kiedy zdarzają się cuda uciekam
w bezpieczne schronienie wzruszenia ramion.
Pełen wiary w przypadkowość bytów
i rozmyte granice istnienia.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 lipca 2014

Niuanse


Zamykam niedomówione zdanie pomiędzy
przecinkami. Tylko na tyle mnie stać.
 
Litery sypią się ze ścian, spływają woskiem
– zabawa ze słów, zbieranych w nocnych
sklepach, pod progami.
 
Niedościgniona prostota porzuconych szans,
pokłosie życia – tylko śmiech.
Szaleńczy, w bramie.
 
Za którą świat. Nierozwiązany, wykluty
z wyobrażeń. Niekoniecznie przystających
do kanonów, iluś tam cnót.
 
Oczywiście są jeszcze kropki,
ale tych nie stawiamy. Zakończenia
rzadko bywają spuentowaniem.
Najczęściej marność
 
nad marnościami. I wszystko.
Oraz sztuczne wieńce z szarfami,
na nich zdanie. Pomiędzy przecinkiem
a znakiem zapytania.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 stycznia 2015

Marszruty


Takie sobie poezje, w stylu:
Kocham Kaśkę.
 
Zewnętrznie wszystko jak najbardziej, tylko
w garści kurczowo ściśnięte
wczorajsze.
 
Może stąd zawahania, drobne nieścisłości
w życiorysie. Niedostrzegalne gołym okiem.
 
Na szczęście są kamienie, którymi można rzucać
z szerokim uśmiechem. Na sztucznych ustach.
 
Takie sobie modlitwy, w stylu:
Kocham Kaśkę.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 21 maja 2015

Wymiary


Gdzieś na pewno jesteśmy
szczęśliwi.
Tutaj wbijamy wzrok w wypłowiałe
ściany, uparcie licząc puste miejsca.
 
Po przeterminowanych kalendarzach.
Wciąż mamy tylko słowa – te niepotrzebne
i bez znaczenia.
 
Bo najważniejsze już nie przejdą przez gardła,
zaciśnięte w węzły ze wspomnień,
łez, niewybaczeń.
 
Więc godzimy się na ból prawd i kłamstw.
Z determinacją polerując lustra
aż do zaniku odbić.
 
Kiedyś naszych.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 maja 2015

Rytmiki


Tymczasowo odkładam życie na półkę,
niech dojrzewa.
Ciało i umysł na hakach,
lśniących w półmroku rzeźni.
 
Na ścianach majaczą hasła, być może
z poprzedniej nirwany:
Idźcie i rozmnażajcie się; Świnia też człowiek;
Ostatni gasi światło.
 
Więc brodzę w błocie
w poszukiwaniu wyłącznika. Później zasypiam,
niestety snem przerywanym.
Przez obecne oraz przyszłe potępienia.
 
I prokreacje.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 19 maja 2015

Kroniki skazanych. Abolicje /Tryptyk/


Być może drugie/trzecie/kolejne:
na początku rozdwojenie jaźni, z mocno
zadzierzgniętą pętlą śpiewamy pieśni
pochwalne.
 
Ostatni posiłek na porcelanie, jednak sztućce
z ołowiu – trucizna.
Więc piszemy skargę, tylko adresat nieznany,
ale pieczęć ważna:
Dzień ostatni roku pańskiego.
 
I zamaszysty podpis: Homo sapiens
lub podobny nonsens.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 6 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 stycznia 2015

Ciernie


 
Nadepnąłem na cień umarłego,
który powstał i obrócił.
Prochy wymieszane z ziemią
w nieznanych proporcjach.
 
Bo zmiany przebiegają niezauważalnie,
czas sypie się na głowy, coraz cięższe,
przyprószone mijaniem.
 
Na szczęście wszystkie wady anatomiczne
wyliczyłem w testamencie. Punkt po punkcie,
poczynając od niezręcznych podwójności.
Dodatkowo lista narzekań, przykładowo
na krzywe drogi.
 
Oraz potknięcia. Jednak pod koniec i tak pozostają
natrętne spojrzenia z ciemności.
Ciarki na plecach, spocone dłonie zostawiają ślady.
Po obu stronach lustra.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 stycznia 2015

Kawa na godzinę


Prawda wyłazi na wierzch – to obrzydliwe,
ale nic nie można na to poradzić,
nawet przy stole kłamców.
 
Więc chłepczemy czarną, najtańszą w markecie.
Smak palonej gumy, trocin, żelbetu. Na końcu języka
wyrazy nie nadające się do druku.
 
Takie jak człowiek – pierwszy przykład z brzegu,
ze świata zwierząt. Tymczasem leci odmierzany
łykami. Pora zaparzyć następną.
 
Tylko palce obolałe od ciągłego wystukiwania rytmu,
tego, który zagłusza słowa.
W tej sytuacji niepotrzebne, zresztą nie warto
ryzykować utraty kontroli.
 
Nad puentą.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 listopada 2015

Rozkłady


Jesteśmy czyści jak święta ziemia,
w oczekiwaniu zbawienia przekładamy
z kąta w kąt kości przodków.
 
Bezbronni, mimo wszystko zaciskamy pięści,
chętnym uchem łowiąc wszystkie szumy
rzeczywistości. Sfałszowanej niedbale,
dyletancko.
 
Więc zakładamy uniformy chroniące
przed zejściem z prostej.
Bo czekają wyprawy krzyżowe,
ale tylko do rozwidlenia drogi.
 
Za nimi pogaszone światła, w ramach
zaćmień. I umysł niejasny,
utopiony w licznych znieczuleniach.
 
Na szczęście czas wieczornej modlitwy
uwalnia od ciążących nadmiarów:
Świeć Panie, a kości niech spokojnie czekają
na dzień sądu.
 
Jednak niekoniecznie sprawiedliwości,
ta jest dla żywych, martwym odebrano prawo.
Między innymi wyboru.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 listopada 2015

Chłopaki apokalipsy


Alfa i omega porzucone za kanapą,
tuż obok pudełka po pizzy i zapomnianych
kapsli – najtańsze piwo w okolicy.
 
A w telewizji wytarta symbolika stajenki
oraz wzruszenia na widok sierotek na mrozie.
Szczególnie tych ponad czterdziestoletnich.
 
Trywialnie zasypiamy tuż przed pasterką,
z gorzkim posmakiem opłatka na języku.
Niespełnione życzenia robią za poduszkę,
 
nadchodzi czas noworocznych postanowień.
Z góry skazanych na porażkę, jeszcze petardy
i szampan, koniecznie na dworze.
 
Później już tylko oczekiwanie na zagładę
– jak corocznie.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 7 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 26 listopada 2014

Sklep z szarymi, brzydkimi swetrami


Bio hazard strefa rażenia, epicentrum.
Jednak wchodzimy zasłaniając usta
papierosem. Zgaszonym przez opad.
 
Później już normalnie, oczy łzawią,
pot spływa wzdłuż kręgosłupa.
Stygnie, coraz zimniej,
a swetry porozciągane.
 
Ręka w rękę, z przyklękiem,
skłaniamy głowy
przed ekspedientem.
Najwyższa półka.
 
Krzyczy: po prośbie? wynoście się,
wynoście. Chociaż przyszliście
z krainy mlekiem i miodem
spływającej.
 
Więc w drogę, bez dalszych ostrzeżeń,
takich jak: Baczność! Wyprzedaż.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 czerwca 2015

Międzynarodwy dzień bez pocałunku


Po omacku szukam wilgoci warg,
nadaremnie. Wtulam twarz w ostatnie
zdjęcie; wybacz, nigdy nie powiedziałem:
smakujesz jak chleb.
 
Została tylko sól na skórze, przegrzanie
ciał. W końcu i tego zabrakło.
Czas gry złożonej ze słów oraz podejrzanie
szklistych oczu.
 
Teraz, kiedy rozchylamy usta by zapaść
się w siebie zwątpienia każą iść
w przeciwną stronę.
 
Nawet jeśli ramię przy ramieniu.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 27 listopada 2014

Widno krąg. Małości


Wieczność to odrobinę za dużo,
bo przykładowo problemy z datami.
Oraz wymijające odpowiedzi o nieznanej
godzinie.
 
Lepiej już tak: zwyczajna akcja
– brakuje mi kilku groszy do piekła.
Ale zawsze jest wybór – dłoń otwarta, zamknięta.
Zabawy w jedynie słuszne,
 
później zawirowania i zbędne tęsknoty,
szczególnie przed zaśnięciem.
A za dnia jak bilety jednorazowe, porzucone
tuż obok okna. Na świat.
 
Za nim plastiki, lapsusy i inne układy
horyzontalne.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 listopada 2015

Gry dla samotnych

 
Zabijanie czasu z sadystyczną przyjemnością,
a testament spisany na grubym papierze
ściernym. Lub wytatuowany podskórnie.
Do usunięcia ogniem.
 
Oczyszczające całopalenie, dym drażniący 
nozdrza przypadkowych widzów.
Później ołtarze ofiarne, na nich umierają
bogowie. Milcząc.
 
Ta wyniosłość wzbudza ekstazę tłumu
wiernych. Więc skandują wytrwale modlitwy
wytarte do krwi i kości.
 
Ponad tym pramatka liczy grzechy na palcach,
za karę zsyła ulewę. Której nikt się nie boi
od kiedy wymyślono parasole.
 
Tymczasem samotni wypatrują w lustrze
przyjaznej twarzy. Niestety pustka, kurz,
odciski palców. Bezsilnych jak zwykle.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 czerwca 2015

Wszystkie tajemnice


Sztukmistrz z piątego piętra rozkłada
karty, chce wywróżyć dobry dzień,
ale słońce uparcie nie wschodzi.
 
W ciemnościach czają się magie,
z tych najprostszych. Jak zamiana wody
w wodę, na poziomie elementarnym.
 
Oraz inne zaklęcia
cisnące się na usta. Z braku
lepszych przepowiedni.
 
Sztukmistrz wychodzi, być może upadnie
na klatce schodowej rozsypując karty.
 
A chciał rozmienić je na drobne.
I pożyć,
nie uchylając rąbka.
 


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 26 maja 2015

Obłędy logiczne


Powoli rozwiązuję języki zasupłane
w związki. Wyrazowe, a jednak
bez przyszłości.
Tylko werbalne przeskoki pomiędzy nieparzystymi
stronami pamiętników.
 
Z gehenny, głodu, zdrady oraz innych
przypadków. Do tego plagi i wróżby
rzucone na wiatr. Spełniane w zakresie
zmylonych dróg, ścieżek na zaplecze
uniwersalizmów.
 
Gdzie a może znaczyć b
albo coś zupełnie innego. Patrząc w trzecią
stronę alfabetu, dla niepiśmiennych stwórców
(arcy)dzieł.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 15 grudnia 2014

Oderwania


                        ***
Wszystkie cyfry jakie znam na przydrożnych
słupkach. Marsz!
                        ***
Róża powinna mieć kolce, kropla krwi
jak rosa, ale wargi wyschnięte na wiór.
                        ***
Słońce, chce się pić. Bez względu
na konsekwencje.
                        ***
Za kolejnym zakrętem znajdźmy przystań.
Cichą, z brakiem westchnień.
                        ***
Dziwne, nie boli tak bardzo jak myślę,
jednak żal. Ponadto spierzchnięta skóra,
ta na której zapisuję wiersze.
                        ***
W ostatecznym rozrachunku wszystko,
bo przecież śmierć, życie
i inne.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 listopada 2015

Upadek


Przebrzmiałe skarby w ziemiankach
/nie wiedzieć czemu kojarzonych z piekłem/:
potłuczone szklanki, wyszczerbione talerze
ze ślubnych serwisów / śluby, do których nie doszło/,
 
nawet spóźnione wyznanie: wyglądasz staro kiedy śpisz
/albo dobitniej: nie znoszę twojego chrapania/.
I oczywiście bajki, takie jak – asteroidy spadają z drzew,
deszcze wzruszają przypadkowych odkrywców
na przykład nowego kontynentu /nieoznaczony na kuli ziemskiej/.
 
Ponadto wiadomość: Osobista interwencja szatana
okazała się zbędna, kuszenie bez przebrań
/wyznawcy twierdzą, że Enter to imię bestii/.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 grudnia 2014

Moratorium na grzechy główne


Zaczynam wielką łazęgę próbując ominąć
nasze miejsca, cóż kiedy one są we mnie,
tuż pod powieką.
Tkwią jak kleszcz.
 
To pewnie minie – za parę lat,
tylko że nie mam czasu
by zapominać.
 
Z ostatnim odciskiem twojego policzka
na materacu ciężko jest zasnąć.
Więc modlę się o wspomagacze i niepamięć
snów.
 
Jednak wszystko jest inne,
nawet słońce umiera i zmartwychwstaje inaczej.
Łzy wypłukują twoje słowa,
czasami na papier,
 
częściej osiadają na szybach tworząc mozaikę.
Przez którą nic nie widać
– błogosławiona ślepota i raj
wyrzucony w błoto.
 
Dobrze, że szepczesz: jeszcze będzie
pięknie.
Dobrze, nawet jeśli tylko się tak wydaje.
 


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 czerwca 2015

Zabawy po zmroku


Twoje dłonie są półprzeźroczyste,
aż chciałoby się powiedzieć zjawiskowe,
ale jesteś tylko numerem telefonicznym,
natrętnie dzwoniącym kiedy śpię.
 
Zmęczony brakami, także liryki,
więc czytam  wiersze przygodnie spotkanym
pluszakom. To takie niemęskie
– twierdzą koledzy w butelce,
 
otwieram następną. I obłąkaniczo tęsknie,
nawet za twoim głupim uśmiechem.
Bo tak naprawdę nie potrafisz odejść,
ewentualnie trzymam się kurczowo
 
ostatniej normalności.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 lutego 2015

Włos w kawie


Za ścianą mieszkają poeci z ubiegłego
tysiąclecia. Szepczą wiersze zakłócając
poranne rytuały.
 
Więc dzień przysypia z dogasającym papierosem,
tylko wytarte elegie zakłócają cisze.
Nawet nie można otworzyć okien, na płotach
czają się wrony.
 
Żądne uniesień. Moja poduszka ze sztucznego
pierza oddycha spazmatycznie.
W lodówce schładzam pięści nabrzmiałe
od walenia. W piersi.
 
Podobno jędrne, ale pozostają tylko sny
z podtekstem. A sąsiedzi dochodzą
do puenty.
 
Pora wstawać, utopić smutki
w porcelicie. Sparzyć usta, przeklinając
wersy w nierównym rytmie.
 
Później już wszystko jedno,
skoro za ścianą nieśmiertelność.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 16 kwietnia 2015

Pamietniki genetyczne


Dni bezpłodne:
 
W kalendarzyku wyprostowana helisa,
współczynnik naprężeń drży
jak struna.
 
Na niej zawiśnie twoja bielizna
– zapomniana z wrodzonej
złośliwości.
 
Noce wykreślne:
 
Sny warczą, skręcając się w znaki
zakazu.
Jednak nie zamykam drzwi, z nadzieją
na poprawę.
 
Jakąkolwiek, nawet losu.
 
Modele z błota:
 
Manekin przebrany w szaty
króla – nagiego,
a uśmiech nie schodzi,
nawet wyszorowany do kości.
 
Te i kolejne stałe, zakarbowane
na datowniku.
Oraz wszystkie oznaczenia, stąd
do innych niebytów.
 
Przestrzennych..


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły


  10 - 30 - 100  



Pozostałe wiersze: Światełka dla zbłąkanych wędrowców, Antypody, Ołowiane żołnierzyki, Sumowania, Perpetuum mobile, Zabawy w gruzowisku, Horoskop na rok przeszły, Bez pokrycia, Początek, Ulęgałka, Mrzonki, Kolaps, Dobry dzień na nie pisanie wierszy, Rozmowy sepulkarne, Delete, Raj przeklęty, Raj nieobliczalny, Raj wyzwolony, Raj niewydarzony, Kulinarna śmierć wszechświat, Kury na krużganku. Uwaga płytki wiersz, W czasie deszczu, Inhibitory, Gawry, Gawry, O czym szumią wierzby, Duperelki, Gatunek wymarły, Cydr z cynaderek, Monter koszmarów, Nad głęboką wodą, Kosmos w rondlu, Kwaśne deszcze, Pokój bez widoku, Czarno na czarnym, Fenologia, Kodycyle, Świat uzależniony, Rozbrygi, Martwe ptaki, Fazowanie, Komentarze apolityczne, Życie w przeciągu, Mroczne bajania, Znaki nieszczególne, Dzień bezgwiezdny, Słońce świeci zbyt głośno, Fantomy, Pierwsza wieczerza, Sklep z pustymi butelkami, Raj monotonny, Człowiek z szafy, Znajda, Cholerny surrealizm, Poronione bajki, Krótki wiersz o śmierci, Wiersz o dziurawych skarpetach, Czterdzieści i cztery godziny apokalipsy, Żywe trupy, Sen o kawie, Sen o kawie, Wyższa szkoła olewactwa (4), Wyższa szkoła olewactwa (3), Wyższa szkoła olewactwa (2), Wyższa szkoła olewactwa (1), Mamrotanie, Z menelskiej ławeczki, Parytety, Milczenie na niedzielę, Post mortem, Nie opowiadaj mi bzdur o miłości, Ogród na dzień dobry, Popiół na kolację, Arka Mojżesza, Sen o winie, Sen o tobie, Ostatnia pieśń, I sprawiedliwość dla wszystkich, Sen o jawie, Sen o chlebie, Wiersz z wkładką, Wypociny, Carpe diem, Bez związków, Niedokładna kopia, Ogryzki, Wprawki, Eliksiry, Mitologiczne zwierzątka, Zdziwienia, Punkty odniesienia, Qasi wiersz, Klub niedoszłych filozofów (5), Klub niedoszłych filozofów (4), Klub niedoszłych filozofów (3), Klub niedoszłych filozofów (2), Klub niedoszłych filozofów (1), Zupa noworoczna, Kolacja na jedną osobę plus kot, Zic - zac, Piknik w grudniowym deszczu, Najdłuższa wigilia w życiu, Marnota, Wiersz chtoniczny, Metropatia, Nadprodukcja przecinków, Ogry w sklepie z fajerwerkami, Ostatnia gwiazdka, Prosta historia z minus sześć w tle, Szczekanina, Nie czyń drugiemu, Pustki, Epikryza, Król znowu jest nagi, Tłuszcz bezmlekowy, Katedra w ogniu, Uwaga wulgaryzmy, Ofensywa mięsożerców, Dekapitacja, Aleksyka, Upał w pudełku, Poskramianie mamutów, Ogórki w kosmosie, Wniebowzięcie pana D., Dystopia, Egzegeza alegorycznego wielbłąda, Statyczne powietrze, Ćwierćmroki, Teoria białej dziury, Kontrapunkcik, Asymetrie, Kogutek czy kurka, Sok ze smoka, Kurara na śniadanie, Wiersz mdły, W pustej lodówce, Taki sobie wierszyk, Kebabożercy, Punkt szczepień odwykowych, Przejesiennienie, Flaki, Nastroje. Psychodela, Post scriptum, Telefony z zaświatów, Eucharystie, Błahy temat, Teoria snów, Marginalia, Postprawdy, Cieki,

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1