3 października 2010
Nie potrafię pisać wierszy o miłości
Później,
gdy horyzont zdarzeń przytrzaśnie palce,
być może dalej będziesz parzyć kawę
jak gdyby nigdy nic nie zaszło, kwadrat
okien nie pociemnieje przesycony światłem,
ja wyblaknę, stanę się przydatkiem
do fotografii w poczerniałej ramce.
kiedy się stłucze ostatnie słowo, skorupka
trąci nasiąknięta, nie pogadamy to i owo,
czasu nie będzie. Skrzętnie spakujesz kwiaty
w skrzynie i wyślesz pocztą, bez nadawcy
i adresata, pewnie nie dojdą. Lecz cóż mnie
wtedy będzie obchodziło, z jakim znaczkiem.
Zasnę, upchnięty na dnie szafy, pochowany
za łóżkiem. Nawet nie pisnę z języka kołkiem.
Mocno zamknięte oczy - to nie takie straszne.
A może nawet sobie pójdę, puste ulice nie powtórzą
kroków. Zniknę gdzieś
na krzyżówce, zamrę spokojny
w perspektywie latarń. I
tyle wrzaśnie księżyc, jak zwykle
nie na miejscu, z kiepskim wyczuciem czasu. Wiatr
zdmuchnie nasze sprawy, kalendarz pomknie naprzód,
chyba nie zapomnę szepnąć pożegnalnie.
Później.
2 lutego 2025
przelotnośćajw
2 lutego 2025
Słodki języczekajw
2 lutego 2025
Irminaajw
2 lutego 2025
Passus, czyli mowa o sepulkachBezka
1 lutego 2025
madonna niekarmiącaToya
1 lutego 2025
jeszczeTeresa Tomys
1 lutego 2025
balTeresa Tomys
1 lutego 2025
0102wiesiek
1 lutego 2025
pustynna symfonia (II)AS
1 lutego 2025
Jak ślicznievioletta