Belamonte/Senograsta, 24 stycznia 2025
Wola się zrodziła, co ma upaść upadnie, a co nie ma upaść, wstanie.
Te procesy może wspomóc wola - opóźnić, czy zmienić, mniej, ale
jeśli już musi ona powołać z głębi nowego boga, nowego procesu siłę
sprowadzić na pomoc, wtedy ruszy coś na kształt uzdrowienia lub umierania.
Jeśli ten naród ma upaść, upadnie, religia się skończyć, skończy się.
Albo wyplenimy chwasty umysłu, powiemy stop, albo nie dosiądziemy koni,
spadniemy, poniosą nas, pojadą bez nas, skończy się Rzeczpospolita,
całość się rozpadnie. Przestaniemy kraść i zabijać, obrażać kobiety i mężczyzn,
dokonywać aborcji albo nie.
Ale problemy muszą być dobrze rozpoznane.
Weźmy problem seksualności - nie chodzi, stoi, nie stoi, leży - bzdura,
to problem rycerskości, męskości dobrze pojętej, jeśli chodzi o mężczyzn
i dobrze pojętej kobiecości, jeśli chodzi o kobiety;
umiem konkurować, walczyć, dotrzymywać kroku na Placu Broni czy nie
i czy wobec tej części, której pożądam i jest mi jej brak, stosuję zasady,
których nauczyła mnie walka na Placu Broni: nie gwałcę, nie oszukuję,
nie wykorzystuję, nie zniewalam jej, jego.
Pewnie kobiety mają swoją Pentezylee i swoje królestwa
i one albo upadną albo powstaną albo dobrze się mają.
Bogowie są wywoływani i będą, a rzeczy same z siebie też się dzieją i dziać będą.
Daj mi Boże rozpoznać na co mam, a na co nie mam wpływu.
Nie chcę sobie przypisywać zasług rozpędzonych koni fal.
Chcę też tworzyć całe fal zastępy albo je ukierunkowywać chociaż,
oko na fali, w fali.
Przędąc słowem, 24 stycznia 2025
Kiedy chcę pisać podpowiada wena
określa wszystko delikatnym szeptem
spuszczając welon o zdobnych literach
duszę nasącza wcierając słów meble
określa wszystko delikatnym szeptem
jakby to chciała skonstruować stelaż
duszę nasącza wcierając słów meble
abym zrozumiał epokowy przekaz
jakby to chciała skonstruować stelaż
najcudowniejszym złotonośnym skwerem
abym zrozumiał epokowy przekaz
rozsyła wonie drogocennym wnętrzem
najcudowniejszym złotonośnym skwerem
w pełni zielenią nieustannie wskrzesza
rozsyła wonie drogocennym wnętrzem
zawsze chce wesprzeć biednego Wojciecha
w pełni zieleni nieustannie wskrzesza
spuszczając welon o zdobnych literach
zawsze chce wesprzeć biednego Wojciecha
kiedy chcę pisać podpowiada wena
---
Pantum wg poprzedniego jeśli chodzi o schemat.
Prosto z pieca.
Yaro, 24 stycznia 2025
nigdy nie chciałem
być kimś innym
powtarzali zobacz
jaki dobry chłopak
a ty niedobry
pamiętam byłem sobą
czułem to od środka
pierwsze słowa pierwsze kroki
przedszkole szkoła podstawowa
dziewczyny zabawa
pierwszy papieros
kieliszek wina
nie mam idoli
słucham grunge
ubieram się skromnie
nie rzucam się w oczy
płynę do celu w dłoniach życia
moja podróż wiele znaczeń
wśród wspomnień i wzruszeń
Yaro, 24 stycznia 2025
skończyłem z wolnością
by stać się własnym więźniem
własnych myśli marzeń i celów
nie słucham radia
nie oglądam telewizji
bełkot zamieszanie wkręty
nie przywiązuję się do ludzi
bo wiem że człowiek zdradzi cię
podróżą w jedną stronę
nie mieszkam w jednym miejscu
by nie być zakładnikiem
zmieniam miejsce by nie wpaść
w zasadzkę
nie pracuję ciężko
bo cenię własny czas
idę w kierunku przeciwnym
nigdy za tłumem
unikam obławy jak wilk
życie najważniejszą wartością
podnieś głowę obudź w sobie lwa
życie nie przemija szybko
wiecznie trwa duchowe uniesienie
bądź radością dla innych
nie przejmuj się to sens
bycia tutaj
Przędąc słowem, 24 stycznia 2025
Z mocarną siłą chwytając kleszczami
przechodzi doba wycierając chwile
czas niestrudzony wydaje się gasić
jakże by chciała wyznaczać margines
przechodzi doba wycierając chwile
minuty schodzą rozpłatane w drzazgi
jakże by chciała wyznaczać margines
rysem bezsprzecznym rządzącym cesarskim
minuty schodzą rozpłatane w drzazgi
jak dzikie ludy przez wroga podbite
rysem bezsprzecznym rządzącym cesarskim
podkreśla sobą z ogromem skwapliwie
jak dzikie ludy przez wroga podbite
skoszono łany hardości sierpami
podkreśla sobą z ogromem skwapliwie
przygrywa strasząc mijania hymnami
skoszono łany hardości sierpami
z mocarną siłą chwytając kleszczami
przygrywa strasząc mijania hymnami
czas niestrudzony wydaje się gasić
Pantum
/a1/b1/a2/b2/
/b1/a3/b2/a4/
/a3/b3/a4/b4/
/b3/a5/b4/a6/
/a5/a1 lub (a2)/a6/a2 lub (a2)/
Cyferki to powtórzenia.
Przędąc słowem, 24 stycznia 2025
Czytał lekturę myśląc o kochaniu
w wygodnej pozie relaksik uprawia
cesarski profil leżąc na hamaku
dziejami duszy jestestwem się wprawia
w wygodnej pozie relaksik uprawia
małąTereskę pragnie naśladować
niż tylko biegać codziennie warować
dziejami duszy w jestestwie się wprawia
małąTereskę pragnie naśladować
by złote gwiazdy na ziemi tańczyły
niż tylko biegać codziennie warować
spojrzeniem nieba napoić chce zmysły
by złote gwiazdy na ziemi tańczyły
czytał lekturę myśląc o kochaniu
spojrzeniem nieba napoić chce zmysły
cesarski profil leżąc na hamaku
Pantoum wg tego samego wzoru co wczoraj.
W nawiązaniu do zdjęcia "Relaks" - ajw
wolnyduch, 24 stycznia 2025
Dla tych, którzy lubią wiersze o miłości :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Lubię, gdy pożary szaleją nad głową,
wstęgami złotymi miasto zapalając.
Noc, która się skrada, niczym małe kocię,
by w odłamkach ciszy sen kiełkował makiem.
Lubię, kiedy wzrokiem rozmaślonym wodzisz,
chowasz ciemną stronę księżyca w rękawy.
Kiedy mną się stajesz, a ja jestem tobą,
świat wielkości ziarnka, podczas przenikania…
Kocham nasze wzloty do rajskich ogrodów
semiramidowych, Babilonu cudów.
I trzęsienia ziemi wcale się nie boję,
bo wiem, że jest cząstką naszego uczucia.
wolnyduch, 24 stycznia 2025
Dziękuję Bezce, iż w pewnym sensie przypomniała mi o tym wierszu, choć tutaj inna gra muzyka... :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wyobraź sobie piękną Hiszpankę,
która dla ciebie tańczy w gospodzie.
Najpierw powoli, jakby ospale,
przy dźwiękach werbli, jak świt zbudzony.
Jak klaczka młoda, chodząca stępem,
kiedy promienie pierwsze o świcie.
Skubiąca trawę poranną, świeżą,
gdy klarnet z rożkiem bawią się w miłość.
Choć początkowo zbyt monotonne,
pośród wieśniaków ruchy tancerki,
gdy w jednym rytmie fagot i trąbki,
muzyka z tańcem dynamizm zmienia,
Gdy się dołącza jak śpiewak wiosną
wśród drzew kolejny, z wielu instrument,
do tub, altówek czy saksofonów,
przy dźwiękach kotłów i harfy wtórze.
Młodziutkie dziewczę jakby kłusuje,
stół ma ochotę nisko się skłonić,
wszyscy w gospodzie mu kibicują,
wpatrując w płynny ruch nóg i dłoni.
Aż blat zapłonął od nóg tancerki,
wieśniakom oczy trudno oderwać -
od piękna, niczym poryw ekspresji
konia w galopie, dzikim, namiętnym
Którego zmysły chłoną muzykę,
nozdrza parują, na znak zmęczenia.
Bioderkiem kręci, ciało wygina,
tam tamy wzywa, by w zakończeniu
Przejść w cwał zmysłowy szalonych ruchów,
jakby w amoku, nadludzkiej mocy,
by poczuć wiatru powiew na skórze
i upaść, niczym źrebię zmęczone
Wśród licznych gości (niemalże martwe),
którzy powstali z gromką owacją.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~``
https://www.youtube.com/watch?v=SS_WJmLGFrA
wolnyduch, 24 stycznia 2025
Wystarczy posiać jedno ziarno
uśmiechu w parze z ciepłym słowem,
by w szczerym polu kiełkowały -
radość z nadzieją szmaragdową.
By znikły blaski sztucznych ogni -
pod bursztynowym plastrem z żywic,
by na dnie, w jądrze serca rozkwitł,
choć niewidoczny, ważny symbol
pięciopalczastej koniczyny.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
24 stycznia 2025
Co ma upaść upadnie (okoBelamonte/Senograsta
24 stycznia 2025
24.01wiesiek
24 stycznia 2025
Kiedy chcę pisaćPrzędąc słowem
24 stycznia 2025
bycie sobą jest piękneYaro
24 stycznia 2025
wolni od razuYaro
24 stycznia 2025
agrafkaBezka
24 stycznia 2025
DobaPrzędąc słowem
24 stycznia 2025
Cesarski profilPrzędąc słowem
24 stycznia 2025
W ogrodach Semiramidywolnyduch
24 stycznia 2025
W tanecznych krokach Bolerowolnyduch