
sam53, 25 października 2025
pachniesz mi zwyczajnym porannym - dzień dobry
takim małym szczęściem gdy pijemy kawę
gdy słyszę pocałuj a przynajmniej dotknij
w uśmiechniętym słońcu w radosnej oprawie
sen mi opowiadasz na brzegu ramienia
w potarganych włosach też ci jest do twarzy
zostaniesz dziś w wierszu - nic nie będę zmieniał
może łyczek kawy - chcesz świeżą - zaparzę
nawet kiedy pamięć w wieczornych rozbłyskach
a słowa dla ciebie zostały w objęciach
czuję woń wanilii - kawą pachniesz z bliska
dzień dobry - pocałuj - to słowa zaklęcia
Belamonte/Senograsta, 25 października 2025
woda i liście mówią i trupy i kamienie
we śnie woda mówiła - nigdy się nie oczyścisz
a belki stropu - nigdy się nie schronisz
a trupy - nigdy nie umrzesz
kamień wyjawił boga
jesień szczęście
wiatr - włosy i skórę
gwiazdy syrenim śpiewem zapraszają do podróży
do źródeł Rzeki
milczymy więc, ale unosimy się na fali
a tyłeczek, plecy, szyja to łódź
nie widzimy się
płyniemy
próbujemy się skontaktować
jej ciało, ten okręt mówi -
wróćmy razem do wspaniałego szczęścia początku,
drogi wśród gwiazd, do płodzenia, askolotlów,
łona czasu, rzeki życia,
do bycia razem, do bycia w zgodzie,
do walca belamonte
****
Mówimy tu nie o dźwiękach, a o znaczeniach,
czuciomyślowrażeniach.
Tak rzeczy, tak istoty mówią - gestami, wyglądem,
zapachem, dotykiem.
O telepatii przebudzenia świata,
o odzyskaniu Raju utraconego.
ajw, 24 października 2025
potrzebuję słów
czułych jak oddech morza
równoważnych
i spokojnych
zalewaj miękko falami
a będę lśnić
tylko w twoich oczach
jak morze przed zachodem
nim słońce w nas
zaśnie
____
Arsis, 24 października 2025
Kiedy idę pomiędzy nimi, kiedy się przechadzam, drzewa szumią.
Chwieją się w słonecznym blasku.
Migoczą kroplami drżące od jesiennego chłodu liście.
Deszcz niedawny strącają z siebie.
I otaczają mnie te cienie.
Kładą się ukosem
na wilgotnej
pod wieczór ziemi.
Na pachnącej jeszcze.
Potykam się o nie w tym powiewie
lekkim, kiedy idę. Kiedy mi tak bez ciebie…
Oklaskują moje
przybycie,
moje odejście.
Kiedy widzę w prześwitach,
kiedy patrzę tak w wysokie niebo…
(Włodzimierz Zastawniak, 2025-10-24)
***
https://www.youtube.com/watch?v=KsftjpHMVuo
Arsis, 24 października 2025
Wiesz, dzisiaj jest wiatr. Ten wiatr, który wplątał się w twoje włosy…
Ja tutaj, w tym pomieszczeniu, w tym pokoju szarym…
Ja tutaj… Jestem… Wiesz, czekam…
Chodź…
To wszystko się gromadzi. Ten kurz gryzący w gardle, w nosie…
Ten kurz raniący załzawione oczy… Jestem. Jestem tutaj...
Jechałem do ciebie, przedzierając się przez rozwarte skrzydła szamoczących się w powietrzu gazet.
Wilgotne oblepiały twarz..
Jechałem, bądź jadę nadal pociągiem.
I w tym pustym wagonie...
Słyszysz jak jadę? (O Boże, jak daleko mi do ciebie!)
A więc to już tak późno?
Zegar wybił
właśnie
drugą…
... połowę życia...
Słyszysz ten zapętlony stukot stalowych kół?
W tym pustym wagonie z siedzeniami obitymi czerwonym skajem…
Drżę..
… wśród szemrzącej wokół ciszy, wśród białego szumu przytulającej się do mnie samotności...
I tam. W tym kącie, pomiędzy oparciem siedzenia a ścianą z metalowym pojemnikiem
na śmieci. I w tym kącie zobaczyłem wytarty egzemplarz. Na okładce: Wieniedikt Jerofiejew „Moskwa-Pietuszki”.
Sfatygowany. Zmiętoszony od ciągłego wąchania, ściskania, nerwowego przekładania
przetłuszczonych od spoconych dłoni kartek.
Monolog jadącego nabierał barw, kiedy przebudzał się z pijackiej maligny.
Opowiadał mi dzieje, dopóki jego twarz żyła odbita w brudnym oknie.
A kiedy to oblicze, i tak już zmęczone, marszczyło się, to wiedziałem, że nadchodził kolejny sen.
Taki sen, bez „dobranoc”.
.
Wiesz, mam takie momenty w pisaniu i muzyce.
Mam takie momenty…
Te powtórki, natrętne mary.
Te powtórzenia ciągłe jak w syndromie Aspergera…
Idą. Idą wciąż.
Idą gęsiego. Idą czwórkami tym samym torem. Wytyczonym przez…
Nie. Nie wiem.
Nie wiem
przez, co…
Może ty wiesz?
Senne widziadła w skorelowanej z czymś niewidzialnym korekturze zdarzeń.
Te specyfikacje. Te niewyczerpalne mistyfikacje…
Widziadła przeistaczają się
w nieśmieszne groteski.
W niezrozumiałe wizje.
Mimika ich twarzy, nie-twarzy…
Wiesz, siedzę teraz przy stole i gapię się w błękitne za oknem niebo.
W tę cholernie błękitną powłokę. W ten klosz przykrywający świat.
W ten szklany klosz z tytułu książki Sylvi Plath.
Ona umarła. Zatruła się gazem,zostawiając dzieciakom
ładnie ułożone na stole śniadanie.
W kosteczkę…
Zatrujemy się razem?
Nie? Dlaczego?
Pójdziemy sobie tam. Wiesz. Tam. Daleko...
Nie mam już siły tańczyć. Już nie. Te moje podrygi nagich słów. Te nagie podrygi i wygibasy
słowne.
Przyłączysz się?
Powyginamy się w tej ekscytacji,
w tej meandrycznej ekwilibrystyce zdań?
Chodź…
Poczekaj, coś trzeszczy. Wirująca płyta na talerzu gramofonu zbiera kurz…
Stępiona igła, wyżłobione jak kanion mikroskopijne rowki wytłoczonego winylu.
To przez te
powtórki…
Przez ten motyw
powracający wciąż…
(Włodzimierz Zastawniak, 2025-10-19)
***
https://www.youtube.com/watch?v=d-fOwHPJa78
Belamonte/Senograsta, 24 października 2025
Wczoraj robiłem omlet hiszpański, kompletnie się nie udał.
Uwiodłem dziecinną kobietę, której się podobam
i która nie myśli o przyszłości - co można zaplanować?
Gadanie do pokoleń karłów jak „Na srebrnym globie“,
jęczenie do cudnej Ziemi, to brak rzeczywistej rzeki.
Ta toczy swe wołanie przez świat, nie do pokoju czy wojny,
ale toczy, a jak płynie to nie ginie
jak płynie to się upaja i ciebie upaja
pożycza się i ciebie i wspólnie zostawiacie
czasu osad, a w wieczny ruch wstępujecie
z dziecinną kobietą, matką, żoną, kochanką, przyjaciółką
- nie kobietą wyzwoloną, ale uczciwą,
albo zaplanować karierę, jak Britney, ale to jej zaplanowali
teraz pewnie szuka siebie mozolnie
a w internecie pokazują trolle filmiki z nią na bazie AI
żeby ją ośmieszyć, a drani wybielić
a ona się szuka, i znajdzie, jak już przyjdzie czas
i wymyśli swoje plany, a potem z nich zrezygnuje...
przeleciały łabędzie, nic do mnie nie mówią
i nie mówiły, ale mówią - odeszło w przeszłość
zostaje teraz
bez planowania, życie-miłość nie ranią
a planowanie, budowanie obrazków o sobie, o pokoleniach
misjach, szczęściu, bezpieczeństwie...
Życie cię porywa, pozwól, spotkasz życie i
rozczarowania życia albo spełnienia.
O to tu chodzi, ono nie ma celu, a jeśli ma cele,
to głównie upojne, jeśli ma moralne, to nie nasza to rzecz.
Nadawanie mu sensu jest bez sensu.
Odmawianie mu sensu jest też bez sensu.
Trzeba odkrywać sens, iść za marzeniem, chcieć.
Dużo w sobie zawiera, i naszą naturę, to zwierzę ludzkie
- rządź, kochaj, poznaj partnera, zniszcz, zabij, Pomocy!!
Trzeba żyć i wpatrywać się w kałuże, oczy, lustra,
tworzyć, rzeźbić, malować, wspinać się, pływać
łapać kobiety za uśmiechy i włosy...
rzeźbić
rzeźbienie to chyba najpierwotniejsza sztuka
kształtować, mówić dotykiem,
z ciemności w światło...
doremi, 24 października 2025
Nasyceni różnorodnością kolorów,
stąpając po szeleszczących liściach,
kolejny raz( od wielu lat) odkrywamy jesień...
Dostrzegamy wyjątkowość w każdym jej odcieniu :
w czerwieni klonu, w złocie brzozy,
w zapachu ziemi i otaczającym pięknie natury.
Ukradkiem,
na szczęście,
( jak dzieci)
wkładamy do kieszeni
KASZTANY...
violetta, 23 października 2025
jestem rozbierającym drzewkiem
oczarem w stroju z frędzlami
moje nogi nieustannie tańczące
pieszczotliwie zdejmuję rajstopki
podnieś zdmuchniętą apaszkę
zawiążę ci na szyi pachnącą
sam53, 23 października 2025
wczorajszy dzień przeszedł bez historii
może tylko deszcz spóźnił się o kilka godzin
wtulony w ciepły jesienny powiew wiatru
rozmawiałem z chmurami kryjąc się pod parasolem
ktoś z boku pomyślałby że wariat - gada sam do siebie
a ja właśnie układałem wiersz
jak twój uśmiech przed pocałunkiem
gdy uciekasz w ciszę zmieniając tylko miejsce pobytu
niepotrzebny już sen ani melodia gwiazd
wpadamy na siebie milcząc jak dwa ziarna piasku w klepsydrze
marząc o jednym wielkim kwitnącym ogrodzie
wtul że się we mnie mocniej
krople spływają z parasola prosto za kołnierz
październik otwiera ramiona na poezję
ajw, 22 października 2025
kawa parzy usta
chcąc bym coś przemilczała
mleko się wylało
próbuję zrozumieć ciszę
między łykiem a oddechem
na dnie filiżanki wzór
którego nie umiem dziś odczytać
__
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
25 października 2025
wiesiek
25 października 2025
dobrosław77
25 października 2025
sam53
25 października 2025
Belamonte/Senograsta
24 października 2025
ajw
24 października 2025
ajw
24 października 2025
Arsis
24 października 2025
Arsis
24 października 2025
wiesiek
24 października 2025
Belamonte/Senograsta