27 października 2023
Czterdzieści i cztery godziny apokalipsy
Poezja wpadła mi do zupy
i obgryzła mięso.
Nagie gnaty pukają w pokrywkę,
ściany bledną.
Jedyna droga ucieczki wiedzie
krętą ścieżką,
gdzieś pomiędzy fundamentem
a kamieniem węgielnym.
To nie na moje buty sterane
ciągłym chodzeniem po okręgu.
Wpisanym w trójkąt.
Stąd wniosek – matematyka nie jest nauką
a aktem wiary. Rozpaczliwej,
w obliczu cyfr i znaków.
Więc bojąc się wyciągnąć średnią
chowam głowę pod dziurawą poduszkę.
Monotonny huk zegarów zagłusza
nawet tętent za oknem.
Żałuję, mógłbym to przespać,
jednak spałem ostatnie dwa tygodnie.
Po czubek głowy przykryty
pustą kartką.
15 kwietnia 2025
ajw
15 kwietnia 2025
ajw
15 kwietnia 2025
Marian Banaszak
15 kwietnia 2025
Yaro
14 kwietnia 2025
wiesiek
13 kwietnia 2025
Marcin Olszewski
13 kwietnia 2025
ajw
13 kwietnia 2025
Bernadetta
13 kwietnia 2025
Misiek
12 kwietnia 2025
violetta