5 grudnia 2010
Kalejdoskop
Na obrzeżach miasta szukam przypisów na murach.
Upstrzonych w stylu:
kocham Kasię, Michał to pedał.
Spokojnie mijam obozy pracy przymusowej dla kurczaków.
Po kieszeniach brzęczę nadmierną ilością drobnych
pomysłów. Sporo miejsca pomiędzy soczewką a okiem.
Do przymrużenia. Pogoda raczej kiepska. Dziury w nawierzchni
albo w butach. Degenerat – mruczą panie w średnim wieku.
Śmieję się do rozpuku. Sposobem braci mniejszych upadam
w błoto. Przekornie pozostawię puste konto, niedokończone
zakupy, wiersze których nie będą czytać. Jest jeszcze
środkowy
palec. Zbiór epitetów z różnych stron świata. Kolorowe
obrazki
poupychane w szafach. Kilka razy deja vu i dla równowagi
jamais vu. Niestety nie znam francuskiego. Ani żadnego
innego
języka. Taki pierwotny analfabetyzm. Jak rysunki w grotach.
Pozostaje tylko tak zwany święty spokój. I żal bezbrzeżny
nienakarmionych w porę kotów.
19 listopada 2024
RozbitekYaro
19 listopada 2024
1911wiesiek
19 listopada 2024
Jeden mostJaga
19 listopada 2024
Świat za oknemMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
0011.
19 listopada 2024
SzybciejYaro
19 listopada 2024
0010.
19 listopada 2024
0009.
19 listopada 2024
0008.
19 listopada 2024
2. Czasami nie pamiętam,Belamonte/Senograsta