Edmund Muscar Czynszak | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (32) Książki (6) Poezja (546) Proza (18) Fotografia (20) Grafika (2) |
Edmund Muscar Czynszak, 3 stycznia 2011
Spłoszone wrony burza
cisze
słońce rozlało się za
lasem,
zamykam oczy głos
twój słyszę
myśli wirują w
obrębie marzeń.
Drzewa strzepują
świeże kołdry
czas się zatrzymał
przy opłotkach,
wnet noc rozpocznie panowanie
ciebie w głębokim
śnie napotkam.
Z myśli ulepię twoją
postać
księżyc podąży naszym
szlakiem,
aż przyjdzie świt i
senną kołdrę z rzuci
to nic, przed nami
jeszcze tyle dni i nocy.
Edmund Muscar Czynszak, 12 września 2010
W monitorze szpitalnego okna
jesienny kondukt chmur,
do swego celu zmierza.
Leże nieruchomo,
dotykając ostatnich skrawków dnia,
z korytarza dobiegają odgłosy
kroplówka liczy moje minuty,
powoli gubię resztki nadziei.
A w barze koledzy delektują się
życiem,
sącząc powoli chłodne piwo.
Edmund Muscar Czynszak, 10 lipca 2010
Gdy oczy zamykam,
po twej mapie błądzę,
dotykam pagórków
i z ust wodę sączę.
Dłońmi przemierzam
całą okolicę,
słyszę twój oddech,
choć ciebie nie widzę.
Chętnie się skryję
w wilgotnej szczelinie,
choć nie wiem dla kogo
twoje serce bije.
I pamięć krótka
tego wydarzenia,
które się kończy zwykłym:
do widzenia.
Edmund Muscar Czynszak, 19 września 2010
Przypomniałaś mi radość, napotkaną o świcie,
w parku spadły kasztany, złotem obsypały się drzewa.
Starych wspomnień nie słyszę,kos w zaroślach nie śpiewa,
stoję jeszcze samotny, muskany twoim słowem,
kiedy jutro cie dotknę, czy wiesz, co ci powiem?
Odnaleziona w gęstwinie medialnej,
w korcu maku cie chowam,
Żyjesz w mojej przestrzeni,
W korze mózgu schowana.
Składam cię na dnie duszy miłości napotkana.
Edmund Muscar Czynszak, 10 sierpnia 2010
Jak mało mnie jeszcze znasz,
choć rozkładam przed tobą,
wszystko co mam.
Wylewam z głębi mej duszy,
skrywane myśli,
kłamstw w sobie nie noszę.
Ty wyliczasz wciąż moje winy,
słowa twoje są jak zarzuty.
W jaki sposób mam przekonać,
że mój dzień ma tylko jedno słońce?
Niepotrzebny mi inny ktoś,
jesteś początkiem i końcem.
To tobie chciałby,
oddać wszystko, co mam,
nie jestem hotelem z miejsc tysiącem!
Edmund Muscar Czynszak, 16 września 2010
Po jesiennym niebie szary pochód
chmur płynie,
stoję nad rzeką wzrok zanurzam w
głębinie.
Najskrytsze marzenia wywlekam z dna
mej duszy,
uczucia, które płoną, wchłonęły mnie
po uszy.
Kasztany już opadły, w parkach
sypnęło złotymi liśćmi,
spójrz kolejne lato już jest dawno za
nami.
Jeszcze nie dawno topole posypały
białym puchem,
deszcz zmył twe ślady na drodze.
I choć na wschodzie niebawem,wyłoni
się zima,
nic mnie już w drodze na południe,
nie powstrzyma.
Edmund Muscar Czynszak, 22 lipca 2010
Pęczniejąca sterta złamanych słów,
obrasta wielością znaków zapytania.
Myśli rozpierzchły się poza linie zaufania,
a resztki minionych zdarzeń, są dziś negatywami,
Obraz twój zniekształca się pod naporem czasu.
Poszczególne zdania, nie komponują się
z układanką puzzli, które przygotowało życie.
Tylko siła uczucia,
niweluje moje zwątpienia.
Słowo nabiera koloru prawdy
Edmund Muscar Czynszak, 15 lipca 2010
Wyniesiony na szczyt własnej bezsilności,
opadam w głębiny zwątpienia,
nurzając się w mętnej pogodzie mej duszy.
Szare dni odarte z pogodnego uśmiechu.
Słoneczna kula, wytoczyła się poza widnokrąg.
Topniejąca tafla przyjaznych gestów,
wyrywa mnie z pozornej ciszy.
Przygasający płomień domowego ogniska,
staje się martwym spektaklem moich oczu.
Ptaki rozpierzchły się porażone moją biernością.
Brodząc podziemnymi krużgankami,
zaczynam bratać się z lokatorami Hadesu.
Przez uchylone okno dobrych i złych wieści,
wciskają się same ponure.
Moje myśli karłowacieją.
Usiłuję otrząsnąć się z pijawek plądrujących mą duszę.
Czuje, że jestem sam,
a mój kanał wydłuża się do nieskończoność.
____________________________________________________________________________________________________________________
Edmund Muscar Czynszak, 26 czerwca 2010
Gdy pierwsze wianki porwie nurt rzeki,
ogniem zapłoną leśne knieje.
Z kwiatem paproci cie pragnę odwiedzić,
wróżbą, co szare życie odmieni.
Kupała swą tajemnicą nas poczęstuje,
kwiatem dzikiego bzu, przyszłość wybieli,
rumiankiem, cząbrem i kocierpkiem.
Zanim świt blady ostatnią gwiazdę wchłonie,
rozpali serca naszego pochodnie.
Z tafli jeziora ogień twój podniosę,
swój los złożę w twe dłonie.
Potem już tylko pierwsza kąpiel,
odmłodzi nasze przy gaszone twarze.
I znów będziemy dalej młodzi,
miłością która nas wyzwoli…
Edmund Muscar Czynszak, 15 września 2010
Sztuka jest sztuką, lecz któż ją
zrozumie,
ja widzę morze ty spokój w zburzonym
tłumie,
słowa splecione z liter, każdy
inaczej odbiera.
Jest pożywieniem krytyków wielu
co nie spłodziwszy własnej myśli,
po cudzych trupach zmierzają do celu.
Ogródek, który uprawia tysiące,
a każdy ma swoje słońce,
pegazy, muzy, sztandaru swego
symbole.
Temat rozmów w kuluarach życia i
zwykłej szkole.
I któż tak naprawdę ją pojąć może,
skoro nawet ty nie ogarniasz ją Boże.
Edmund Muscar Czynszak, 5 lipca 2010
Tak wiele zabłąkanych słów,
rani naszą pamięć.
Z mroku wyłania się nowy lęk,
troski już zapomniane.
Dawno przekwitł stary bez,
piwonie nie wabią swym zapachem.
Ogród bez ciebie traci tamten wdzięk,
choć jeszcze w domu pełno ciebie.
Z wolna zapada w twych oczach zmierzch.
Na półkach sterty zdjęć,
serce pełne starych wspomnień,
których nic nie wywabi.
Na zawsze pozostaniesz we mnie
Edmund Muscar Czynszak, 2 września 2010
pustka rozparta
na pomarszczonym siedzisku
stare oparcie zbiera
resztki moich spojrzeń
myśli jak ptaki
spotykają się na skraju
ostatnich wspomnień.
dotykam każdej przebytej chwili
ciche modlitwy
przenikają do wnętrza mego serca
kiedy twoja dusza podąża
na spotkanie przeznaczeniu
krzesło pozostaje samotne.
Edmund Muscar Czynszak, 6 września 2010
Ciało zbryzgane starością
nie dozna już cudu rozkoszy,
noc potargana wspomnieniem,
zaćmą pokryte oczy
Krok mierzony stopą nabrzmiałą
i oddech, co spokój gubi,
przemierzam te same ulice
wciąż innych spotykam ludzi.
Słońce już blednie w oddali,
liść wnet spadnie ostatni.
Z kwiatem do ciebie przychodzę
uśmiech swój pozostawiam,
Może już ostatni?
Edmund Muscar Czynszak, 21 września 2010
Dedykowany bohaterce mego opowiadania
(Uczucie napotkane w gęstwinie)
miała długie blond włosy
lekko podniszczoną spódnice
i kieszenie pełne marzeń
oczy jeszcze nie naciągały wilgocią
miała plan minimum
chciała być kochaną
z domieszką drobnych radości
dzień rozpoczynała co rano
kiedy minęło popołudnie
w wazonie zmatowiały kwiaty
radość nasiąkła smutkiem
w sercu drzazga zniewolenia tkwiła
i tylko poranek rozpoczynał się jak
zawsze
tę samą wiązanką marzeń
wchłanianych przez rzeczywistość
z nowym bagażem złych zdarzeń
Edmund Muscar Czynszak, 29 sierpnia 2010
W opuszkach twoich dłoni,
chowam się niepostrzeżenie.
Ustami dotykam brodawek,
serca wyczuwam drżenie.
Księżyc zazdrosny ukradkiem,
wplata się w nasze cienie,
tak bardzo marzę o tym,
byś przestała być tylko marzeniem.
Na poduszce uśmiech zostawiam,
by
wrócić jutro z słońca ostatnim tchnieniem
Edmund Muscar Czynszak, 18 sierpnia 2010
Jestem troszeczkę inny,
wariatem z niebieskim oczkiem,
napić się lubię troszeczkę,
kobiety często złoszczę.
Wykrochmalone myśli,
w głowie skrzętnie układam,
za stosem marzeń się chowam,
bajki codziennie inne opowiadam.
Budzę się co dzień rano,
kolejne pozy przymierzam,
i to jest moja metoda,
którą do celu zmierzam.
Edmund Muscar Czynszak, 15 sierpnia 2010
Krzyż niezgody stanął,
pośrodku naszych planów.
porwane szarfy
i oczy tłumu jadem zaszły.
Lilijka harcerska płonie,
na stosie wielkich celów,
zbryzgany ludzkim słowem,
znak wiary w ludzkim łajnie tonie.
Pleban, polityk, biznesmen, złodziej,
chętnie wyciągną po niego swe dłonie,
to nic, że na nim zginął człowiek.
Czy ten symbol coś jeszcze nam powie?
Edmund Muscar Czynszak, 5 sierpnia 2010
Niewidzialne spojrzenia skrywasz w sercu swoim.
Poza krajobraz wypływają myśli,
otwierasz oczy abym ci się przyśnił.
W źrenicach spłoszone chowasz tajemnice,
dawne dziecięce wspomnienia,
któż je dziś zdoła policzyć?
Już się zbliża koniec tej opowieści,
w głowie jeszcze tyle pytań,
zapomnianych treści.
Choć zawsze pozostaniesz w myślach,
w duszy mojej na dnie,
już nie poszybujemy ku nowym marzeniom.
I choć odejdziesz,
wspomnienia ze mną pozostaną.
Edmund Muscar Czynszak, 8 lipca 2010
Wyświechtaną prawdą twarz przyoblekasz,
sztandary święte po procesjach nosisz,
w obłudnych modłach sumienie swe pławisz.
Czy jeszcze odrobinę człowieka
Pan w tobie zostawił?
Miłujesz Boga tak bardzo,
a nie nauczyłeś się kochać bliźniego.
Z fałszywym uśmiechem,
przez życie się toczysz,
by po drugiej stronie
spokój duszy uzyskać.
Gdy w ułomności
ugrzęzło twoje życie,
miłość twa obmierzła,
w duszy mojej.
Edmund Muscar Czynszak, 3 lipca 2010
Dedykowane tej, której zawdzięczam życie.
kiedy mnie wołasz
wzburzone myśli rozbijają ciszę
oczy Twoje już gasną
myśli Twych nie słyszę
kiedy mnie szukasz
w kartach swej pamięci
imię moje tkwi głęboko
w duszy Twej treści
kiedy pytasz gdzie jestem
jestem wewnątrz ciebie
jestem Twoją ręką i wzrokiem
spętanym cieniem
i jeszcze tylko wspólny krok ostatni
kolejna gwiazda zerwie się z nieba
Ty zaśniesz snem ostatnim
spełni się Twoja potrzeba
ja wyrwę się z tej matni
poszybuję dalej
gdzie dzień spokojny
Ciebie wspomnę z żalem
Edmund Muscar Czynszak, 30 czerwca 2010
A kiedy już odejdę w górę,
przekroczę mroczną granicę ciszy,
wrony czarne moje siedlisko obsiądą
i myśli nikt już nie usłyszy.
Martwymi dłońmi, największej dotknę tajemnicy,
Bóg mi wystawi swój rachunek.
Czy pamiętać,będziesz o mnie
w słowach, które pozostawię?
Edmund Muscar Czynszak, 22 czerwca 2010
Zwiędłe spojrzenia matki uwięzły,
w źle dopasowanej protezie.
Spustoszałe starością ciało,
nieświeżym oddechem dotyka smutku.
Skąpe włosy symbolizują jej zmierzch.
Słowa pokrzywione bóle,
z trudem docierają do mojego świata.
Współczucie przemienia się w odrazę,
miłość miesza z nienawiścią.
Jej natarczywe prośby krępują moje ruchy,
płacz wywołuje odwrotne reakcje.
Zawstydzony własnymi myślami,
chowam się pospiesznie za kotarą milczenia.
Natarczywe telefony proszące o zbawienie,
wnikają głęboko w strukturę nerwu,
powodując odrętwienie.
Obrazy z dzieciństwa rozmywają się w teraźniejszości,
a dawne wspomnienia odpływają poza horyzont.
Tak bardzo jeszcze pragnę ujrzeć Cię,
kobietę z moich dziecięcych snów,
która odeszła za życia.
Edmund Muscar Czynszak, 18 czerwca 2010
Woskowymi łzami świeca wieczór kończy
gwiazdy się skryły za mglistym welonem.
Serce radośnie w mym ciele harcuje,
gdy radość słowem sprawiam, po niebie wędruje.
Po opłotkach ciszy ciemna nocka się panoszy,
Mam ochotę kochani, spojrzeć wszystkim wam dziś oczy.
Wyczytać jak z wyroczni, z mego monitora,
Czy moja infekcja poezji jest zdrowa czy chora?
PIŁA dnia. 15.03.10. r.
Edmund Muscar Czynszak, 7 września 2010
Czy do pary nam będzie?
gdy zima mrozem skuje marzenia,
pośród wybielonych krajobrazów,
kiedy milczy ziemia.
Czy do pary będzie?
pójść przez majową łąkę,
jaskółka już znalazła swe gniazdko,
a ty dalej się błądzisz.
Czy parą będziemy
w lipcowym ukropie,
gdy ciała spocone,
marzą o samotnym chłodzie.
Czy dotrwamy parą?
kiedy znów powróci zima,
gdy dzień coraz krótszy,
pod kołdrą spać samemu zimno.
A może ty pójdziesz górą a ja doliną,
samotnie będzie nam łatwiej
trudy dnia ominąć.
Bądź szczęśliwa nie do pary dziewczyno!
Edmund Muscar Czynszak, 13 września 2010
Dedykowane N. M. z Czyżowic.
Kiedy we wrześniowym słońcu,
zdradzona przez wieszcza,
żółta nawłoć z zarośli się wyłania.
Zamiast porannego ciepłego deszczu,
zimna rosa na polach się rozlała.
Wnet dereń jadalny z krzewów
pozrywam,
będzie wspaniała naleweczka, kiedy
przyjdzie zima.
We
wspomnienia po pekluję wszystkie ciepłe chwile,
ciebie schowam na samym dnie, bo z
tobą było najmilej.
Edmund Muscar Czynszak, 27 sierpnia 2010
Spacer, jaki rozpocząłem w życiu,
nie będzie wieczną wędrówką,
mumifikowane zdarzenia porosną,
mgiełką zapomnienia.
Napotykani przechodnie,
nie zawsze pozostawiają ślad
w kapsule moich wspomnień.
Księga Kocheleta nie trafiła,
jeszcze do głębi mej duszy,
słowa porośnięte grzechem,
pełzają miedzy pustymi gestami.
Dryfuje starając się omijać,
port mego stałego spoczynku.
A ziemia cierpliwie czeka moich
prochów.
Edmund Muscar Czynszak, 18 maja 2010
Co dla pana panie, jak panu tam?
Marnie jakoś pan dzisiaj wyglądasz – problemy, a kto ich nie ma!
Rozumiem jak zawsze dwa z wkładką i rachunek.
Powiadasz pan świat jest podły?
Podła to może być pogoda, albo sąsiad, co, narobił panu na wycieraczkę.
A świat kochany jest piękny i ciekawy!
Dasz pan wiarę, że, na południu kwitną już kwiaty!
Zaś człowiek niby człowiekowi bratem a jednak wilkiem.
Wiesz pan kiedyś pogryzł mnie pies, wzięłam surowice i postrachu.
Dawno temu zdradził mnie ktoś bliski, wie pan taka miłość po grób.
I ból wciąż pozostaje a przemierzyłam już szmat czasu.
A świat jest piękny i niezmienny, tylko my zaczynamy utykać!
Zwykły problem wędrowca.
Przykro mi kochany panie za chwile zamykam.
Edmund Muscar Czynszak, 23 stycznia 2011
pod ciężarem powiek się rodzi
dojrzewa w czarnej esencji nocy
swój długi welon rozkłada
czasem chwilom podniet uroczych
to znów smutnym odczuciem ugodzi
przeszywając świt niepewności obawą
lecz kiedy poranek wstaje
zmywa senne omamy
znów czekam wieczora spragniony
abyś mnie znowu nawiedził
Edmund Muscar Czynszak, 30 stycznia 2011
poprzez zaśnieżony
widnokrąg marzeń
prześwitują resztki
złudzeń,
w sześcianie ciszy
harcuje niepokój
jestem rzeczywistością,
jakiej nie oczekujesz
fałszywą monetą z
nieprzyswajalnym rewersem,
słońce ukradkiem
przemyca ciepłe uśmiechy
otoczona barykadą
własnych przyzwyczajeń
uparcie odpierasz
ataki przyjaznych gestów,
fala nastrojów
odmierza odcinki oczekiwań
słowa burzą stabilizacje
dzień nie dorównuje
kroku nocy,
tylko spokojny sen
jest tym czekasz
najbardziej
oczekujesz
świtu
pochłonie
koszmary dziś
Edmund Muscar Czynszak, 1 lutego 2011
dzień potargany czernią
zerwane wczoraj kwiaty więdną
w cieniu zawistnych spojrzeń
zima oplata mnie swoim chłodem
obrzucany ciężkimi grudkami
gestów
uginam się pod pręgierzem
obcych gorzkich prawd,
złamany widnokrąg jutra
okładam plastrami miodu
pochodzącymi z twego serca
w ciepłym dotyku twych dłoni
odrastają mi skrzydła
słowo walcz,
wraca do mego słownika
Edmund Muscar Czynszak, 31 grudnia 2010
Napełniając dzban życia
wielką miłością
nie ustrzeżemy się tłumu łez
i ruchomych pisków na drodze
lecz nie pozwólmy, aby one
zgasiły płomień uczucia
jaki trawi nasze dusze?
Bo kiedy ten płomyk zagaśnie
zajdziemy się na mieliźnie
naszych prawdziwych wartości,
dryfując po oceanie bez nadziei
w szarej pustce codzienności.
Edmund Muscar Czynszak, 17 maja 2010
Kiedy niebo płacze, plotki w deszczu mokną,
wyczesane fale oczom spokój niosą.
Kwiaty przesiąknięte melancholią nocy,
a za bramą został ciepły dzień uroczy.
Przewietrzone ulice w spokoju już drzemią
i marzenia fruwają daleko nad ziemią.
Smutki pozostały gdzieś za horyzontem,
ty zaśniesz za chwilę, snu przekroczysz wątek.
Ja popłynę za tobą w spokojne głębiny,
może się jutro znowu usłyszymy?
Wolni od jutra,
jeszcze bliżej siebie!
Edmund Muscar Czynszak, 15 stycznia 2011
Sponiewierany słowem
w twym pogardliwym spojrzeniu tonę
kwiaty w deszczu mokną
myśl uparcie zawraca w drugą stronę.
Siedzimy razem przy tym samym stole
dotykam cię wzrokiem
moje marzenia zmyślone.
I choć wciąż razem scaleni przez życie
na końcową stacje czekam
uparcie, choć skrycie.
A los z nami swoje gierki toczy
komu z nas pierwszemu?
śmierć spojrzy prosto w oczy.
Edmund Muscar Czynszak, 14 września 2010
Choć kroki stawiam rozważne,
gaf popełniam wciąż wiele,
pląsając czasem w bagnie,
łatwo szybuje w marzenia.
To znów tępo stąpam po ziemi,
zapominam, że tyś mym nauczycielem.
Lecz zawsze, kiedy emocje
opadną na dno mej rogatej duszy,
pragnę być spolegliwym partnerem,
byś życia mojego nie skrócił.
Weź mnie mocno w ramiona
w dobra stronę poprowadź,
bym kroku w tym tańcu nie zgubił
i nigdy się nie wywrócił.
Edmund Muscar Czynszak, 23 czerwca 2010
Kiedy noc swój czarny welon rozkłada,
zmysły moje czasem dziwna pustka dopada.
Wycie samotnego kundla gdzieś dobiega z dali,
smutkiem nasiąkają oczy i coś w sercu pali.
Nawet słowiki zamilkły snem głębokim otulone.
Chciałbym, żeby ktoś zabrał pustkę i oczy zmęczone.
I miłość swoją darował i dotykał gestem
i mówił do mnie: jestem.
Edmund Muscar Czynszak, 10 lipca 2010
W upalnej gęstwinie lipa woń rozdaje,
w słońcu dojrzewają słoneczniki,
Pocąc się pragnienia wydalam.
Uschnięte źdźbła trawy skwer zdobią,
a źółty piasek plaży, parzy nasze stopy.
Z rozrzewnieniem wspominam
pierwsze tchnienie wiosny.
I choć macierzanka ukojenie niesie,
mnie się w tym upale marzy wrzesień.
Gdzie oddech równiejszy i chłodne poranki
i więcej mam siły dla mojej wybranki.
Edmund Muscar Czynszak, 17 czerwca 2010
Na płotku przysiadł ptaszek,
Taki mały ku.........
Poważny był i wystrojony,
W kolorowe piórka przystrojony
Lecz to nie jaskółka,
Ani też niezgółka.
A żeby to nie była zagadka skromna,
Jaskółka nie była bezdomna.
To był zwykły, nieuczony poeta,
Umysł przeciętny, szkolony z neta.
Bo nieważne, co kto ma w głowie,
Lecz to, co tobie dopowie.
Bo nie ważne jakiego kto ma ptaszka,
Lecz jaka z tego jest fraszka.
A fraszka jest z tego taka:
Każdy ma swojego ptaka!
Edmund Muscar Czynszak, 28 grudnia 2010
To już jest koniec
ostatni odszedł gość
piramida brudnych naczyń
okupuje kuchnie,
jeszcze gdzieś w rogu
pozostało echo wczorajszych świąt.
Jutro znów kolejny poranek zakwitnie
wystrzałem petard
oznajmi swoje nadejście nowy rok,
ja jak zawsze taki sam
będę czekał na swój dzień.
Edmund Muscar Czynszak, 13 stycznia 2011
Zagubiony pomiędzy nocą a dniem
z kundlone myśli za uśmiechem skrywam,
bezdomne ptaki przecinają nieba skwer
biel skalana czernią smutna prawdę odkrywa,
błąkam się po labiryncie swej samotności
kiedy spotkam ciebie może będzie prościej?
Edmund Muscar Czynszak, 25 czerwca 2010
Dzień zablokowany niemocą,
smutkiem przesiąkają wszystkie tkanki ciała.
Pustymi ulicami przedzacha się chłodny powiew.
Przez zamknięte okna nie mogą wcisnąć się
płatki uśmiechu słonecznej kuli.
Ludzie, których napotykamy na naszym szlaku,
dotykają nas swoimi sprawami.
Wszystko co jest dziś,
jutro będzie przemijaniem.
Edmund Muscar Czynszak, 19 czerwca 2010
Gorzki smak w ustach,
Kawa, czekolada, alkohol.
Za mostkiem ogromny płomień.
Myśli rozlały się poza krajobraz,
Wyznaczony cienką kreską.
Jak sobie pomóc?
Amnezja nie jest powodem do zbawienia.
Rany zadane słowem, goją się powoli.
Łyk wody z dodatkiem miodu i octu,
Przynosi chwilową ulgę,
Wracając potem z większą mocą .
To nie był sen.
Papierowe twarze odchodzą.
Wymięte spojrzenia, jak pokutne dusze krążą nade mną.
Piekący ból pozostaje.
Wspomnienia treści zdarzeń, wracają do przełyku świadomości.
Czy potępieni dostąpią spokoju,
Produktu przebaczenia?
Edmund Muscar Czynszak, 30 grudnia 2010
okruch nocy świt strzepuje
las śnieżno białych świerków
w porannym słonku się pławi
pośród mlecznej scenerii
spojrzenia nasze się snują
jeszcze tylko swym uśmiechem
na dzień dobry cię poczęstuje
kolejny dzień będzie rajem
a ja zostanę twoim aniołem
stając się twoim dobrym cieniem
Edmund Muscar Czynszak, 13 stycznia 2011
Jeśli to prawda, że
życie nasze nie jest bajką
dni są koloru szarości
nasze uczucia często stają się farsą.
Jeśli to prawda
że miłości nie ma,
nasze życie to wędrówka przez skały
a serca stają się martwą bryłą kamienia.
Edmund Muscar Czynszak, 14 stycznia 2011
jestem zawsze sam ze swoim cieniem
opasuje mnie wstęgą milczenia
czasem nasączam myśli marzeniem
chwile okaleczone słowem
wywracają obrany kierunek
niebo pluje deszczem
klucz ptaków ponad głowami frunie
zanurzony w rodzinnym zgiełku
wyalienowany z całości
obrazy mych pragnień wirują
kiedy znów spokój
złamie szyfr mej samotności
Edmund Muscar Czynszak, 14 stycznia 2011
szarością usmolone śnieżne pejzaże
Staszyc na cokole w parku
o wiośnie już marzy
w kałużach rozmiękły się nasze
wszystkie świąteczne radości
zabytkowy dworzec czeka
na swych całkiem nowych gości
stado wron obsiadło
pusty skwer przed rodłem
papież stanął na łodzi
bo mu pewnie tak wygodnie
tylko przechodnie jak zawsze zabiegani
z trudem ulegają mego miasta magii
Edmund Muscar Czynszak, 19 lipca 2010
dedykowane mej muzie
Podaj mi swoją dłoń,
poprowadzę cię w jasną stronę,
gdzie z nocą styka się dzień.
Cieniem nałożę się
na kolejny spotkany mrok,
paletę pogodnych chwil,
przed tobą rozłożę.
Z chłodnym powiewem nocy,
na mapie twego ciała,
kolejny pocałunek złożę.
Spocony kończy się sen,
mroki nocy świt zgubi,
nie musisz mnie zaraz pokochać.
Spróbuj tylko polubić
Edmund Muscar Czynszak, 5 września 2010
Siedem z Albatrosa jedna z stąd,
strumienie złotych włosów
i oczy, co spokojem się szklą.
W dojrzałe zdarzenie lata,
wplata się tylko ból.
Kolejna noc nieprzespana,
czas leniwie mieli każdą z chwil,
twarz splamiona kolejna łzą.
Czy zdołasz naprawić stary błąd?
gdy oddech już coraz krótszy
martwa przyjazna ci dłoń,
pozostał już tylko smutek i żal.
Edmund Muscar Czynszak, 14 września 2010
Grzyb, jeśli grzyb to stary,
choć czas rozwoju ma krótki,
laseczka, koszyczek, flaszeczka,
i spacer po lesie wolniutki.
W zaroślach maślaczek przysiadł,
pokryty od spodu białą mgiełką.
Pod brzózką dwa podgrzybki,
opalają na brąz swe kapelusze.
Z polanki postrzępionej trawami,
łepek swój kozak unosi.
To znowu pod sosną garstka kurek,
ożywia znużone moje oczy.
A grzyb wciąż kozakiem się czuje,
trofea swe dziarsko dźwiga,
różne plany na życie snuje,
marzy mu się wciąż to i owo.
Lecz kiedy do domu powróci,
wnet znów starym grzybem się poczuje,
a swe stare pragnienia wnet porzuci.
Edmund Muscar Czynszak, 1 września 2010
Przez wybladły promień świecy,
sięgam spojrzeniem do głębi jej oczu.
Stygnące ciało nabiera koloru szarego
błękitu,
słowa, które ugrzęzły w krtani,
powracają rzężeniem ust.
Obmyte potem ciało,
namaszczone marmurowym chłodem,
pozostaje pośród nas,
kiedy dusza ulatuje do innego świata?
Pocałunek śmierci dotyka moich
zmysłów.
Edmund Muscar Czynszak, 17 września 2010
Sponiewierane marzenia, błąkają się
ponad błękitem,
gorzkie łzy przeciekają na dno duszy,
ty nadal pozostajesz w blasku swej
muzy.
Kiedy ja brocząc własnymi
słabościami,
nie mam siły pójścia własną drogą.
Słowo kocham niczym kameleon
wciąż przybiera inną barwę - nadziei.
Lecz nadal pragnę pozostać w orbicie
twych westchnień.
Tak jak twa muza w galaktyce twej
łaskawości.
A rysa na pomniku miłości,
coraz bardziej rozwiera swoje ramiona
brocząc naszą bez silnością.
Edmund Muscar Czynszak, 13 lipca 2010
Odkryłem księżyc co przenika myśli.
Może jeszcze dotknę ciebie,
kiedy mi się przyśnisz?
Leżę w pościeli
pełnej starych wspomnień,
ćma łopocze w oknie.
Z poszarpanych marzeń,
nowy plan układam,
może krótkim chwilom,
nowy sens nadam?
Edmund Muscar Czynszak, 24 sierpnia 2010
Jeszcze jeden dzień bez ciebie,
i wiele nieodkrytych kart.
Wrzosami zaścielony stary las,
samotne myśli w schowku drzemią.
W zaroślach nawłoć już się czai,
wnet ze swych kwiatów jesień wyczaruje,
me serce nową skrywa myśl.
Jak spełnić nasz kolejny sen?
Jutro kolorem tęczy pomaluję,
pierwszy i nie ostatni raz,
szczęście ci moje podaruję.
Edmund Muscar Czynszak, 22 września 2010
siadam z przewieszonym przez ramię
spojrzeniem
śledzę mijające obrazy mego
przemijania
krople porannej rosy nie ranią mych
stóp
promienie słońca zawieszone ponad
drzewami
nie dosięgają głębiny mej duszy
a ślady tych, co mnie już minęli
odciskają się złymi i dobrymi
wspomnieniami
to znowu wstaję przemierzam życie
według twego scenariusza
aby nie stracić celu dzielę drogę na
mniejsze odcinki
od poranka do zachodu- od porażki do
sukcesu
pozostawiam niedomknięte drzwi
nie burzę mostów już pokonanych
piękno mojego ogrodu nie pokona
jesień
lecz tylko czyjeś złe słowa, które
palą
za oknem mego autobusu kłębią się
postacie
których twarze dotykam co dnia
krajobrazy mego nastroju zmieniają
się jak pory roku
choć nie znam trasy mej pielgrzymki
wiem, że na końcowym przystanku
pozostawię wszystkie swoje marzenia
wtedy mój anioł zdmuchnie moją
świeczkę
Edmund Muscar Czynszak, 3 lutego 2011
tabor chmur na południe się toczy
usiądę na którejś do ciebie popłynę
cienie zawistne pozostaną z boku
wypłowiałe wspomnienia będą w tyle
przebiśniegi, co jeszcze nie wzeszły
w smutku utoną
nie powstrzyma mnie grad
słów przekornych i zazdrosnych
będziesz świeżym powiewem
mojej drugiej młodości
zauroczysz wszystkie
moje troski
paletą kolorów zapłoną nasze łąki
wśród kiści bzów pieśń swą zanuci
mały konik polny
uczucie, co rozkwitnie
przetrwa do kolejnej wiosny
Edmund Muscar Czynszak, 12 sierpnia 2010
Łk 10, 42b
Dotykam świętej księgi,
w zdania myśli swe wplatam,
twe prawdy usiłuje odgadnąć,
w swej niepokornej duszy się miotam.
Głowę trapi pytanie,
czy lepiej poświęcać czas bliźniemu,
czy w modłach szukać zbawienia?
Którą patronką przybrać
Martę czy Marie panie?
Edmund Muscar Czynszak, 23 lipca 2010
W piersiach ogromny ból
kolejny most znów runął.
Aż do ostatniego tchu,
próbuje czarny tabor chmur,
na skrzydłach pegaza przefrunąć.
Na marginesie uwięzła myśl,
serce skowycze żałośnie.
Tobie chcę życzyć dziś,
by życie płynęło radośnie.
Zwyczajne słowo: cześć,
na inne słowo odmieniam.
Na zawsze ty w sercu mym,
Ja pójdę w stronę cienia.
Edmund Muscar Czynszak, 20 lipca 2010
Kiedy już będziesz wolna,
umilknie ostatni dzwonek,
telefon głos swój straci
i łza w smutku utonie.
Urodzisz kolejną jutrzenkę
słońce na nowo powstanie
ja pójdę w swoją stronę,
gdzie czarne królują anioły.
Twój obraz poniosę przed sobą,
Imię na drzewce wciągnę.
Życia mego królowo!
Edmund Muscar Czynszak, 12 czerwca 2010
Popełniłem dzisiaj wiersz,
a właściwie zgrabnie splotłem słowa.
Czy pływanie z umysłem zawieszonym w chmurach ma sens?
Jestem dinozaurem, na które już mija moda.
Ile uroku ma wyświechtany, szarą prozą dzień,
czy zdoła jeszcze świat, uwieść róży powabny wdzięk?
Romantyczny mechaniczny warkot, robota to też śpiew?
Pochylony kręgosłup emanuje ból,
w głowie spiętrzone pytania,
czy ktoś odpowie mi dzisiaj?
Słowo kocham ma nadal sens?
Nie?
Lecz czy warto, żyć bez KOCHANIA?
Zawieszony między nocą a dniem,
z lawiną pytań o miejsce i cel.
Zasiada w mej pustelni i popełniam kolejny wiersz.
Nie szkodzi, że jestem troszeczkę śmieszny,
taka pewnie już moja uroda.
Edmund Muscar Czynszak, 10 czerwca 2010
Myśli spętane słowem,
pęcznieją,
w czeluściach umysłu, hula wiatr.
Kwiaty na skwerku,
nabierają żywszych kolorów.
Staje po środku marzeń,
ciepły głos w słuchawce
spływa do wnętrza,
mej duszy.
Gwar uliczny miesza się z ciszą.
Resztkami sił,
chwytam się krawędzi opamiętania.
Lecz już nie walczę,
liść porzucony przez wiatr,
płynie zgodnie z nurtem rzeki.
Bezwładnie pogrążam się,
w jej spojrzeniu.
Stopami dotykam progu nieba.
Edmund Muscar Czynszak, 24 maja 2010
Maj, co czasem rajem bywa,
gdy zwykła łąka mai kwiatkiem,
obsypana kolorowym bratkiem,
dziko rosnąca w polu śliwa.
Lecz gdy zachlapane deszczem,
nasze krajobrazy,
serca biją bez urazy,
a słońce spływa dreszczem.
I czasem smutkiem przesiąka nadzieja
i melancholia marszczy czoło
i cisza i żal wokoło
uśmiech schował się w kniejach.
Edmund Muscar Czynszak, 8 czerwca 2010
Obłapiani wygranymi problemami,
pławimy się w uczuciach, rodem z komiksów.
Słońce wschodzi i zachodzi poza naszym nie spokojnym oddechem,
czerwone odcienie naszych uczuć, zapalają się i gasną jak uliczne reklamy.
Świadome wybory stają się krokami popełnianymi po omacku.
Gwiazdy bledną z wolna ustępując miejsca następnym i następnym.
Każdy kolejny wybór jest wyborem ostatecznym,
nigdy niezaspokojeni poszukujemy ciągle nowych namiętności,
które na nowo pobudzą nasze ego, bredzimy o miłości,
porastając automatycznie naszym anachronizmem.
Nasza selekcja jest subiektywna, wyzuta z resztek prawd,
Artykulacja naszych kolejnych uczuć, grzęźnie w wąwozie naszej krtani.
A na horyzoncie tracimy wektor prawdziwych naszych wartości.
I tylko dzień rozpoczyna się i kończy o właściwej sobie porze.
Edmund Muscar Czynszak, 1 stycznia 2011
włóczę się po bezdrożach
swojej wyobraźni
myślami dotykam rozkoszy
twego wieczornego oddechu
popielata cisza
jaka przysłoniła mi twoje słowa
wyostrza moje pragnienia
które rozpływają się
w przestrzeni pożądania
na poduszce szukam
śladu twego uśmiechu
Edmund Muscar Czynszak, 5 sierpnia 2010
Wiersz dedykowany D. M za dalekiej
wody.
Niczym winorośl pnie się w górę,
w życia knieje dzielnie się wplata,
Subtelnym słowem zapisany,
Hebrajskie znaki nieodszyta.
Jest prawym skrzydłem swojej mamy,
ambitnym celom sprostać potrafi,
Innymi Ścieszkami los go poprowadził,
W wieczną wędrówkę uwikłany,
z przygodą chętnie się brata,
ojcowskim gestem pominięty,
za wielką wodą szczęścia swe układa.
Do swych dziecięcych marzeń,
wciąż uparcie wraca,
bo wie, że serca nie oszuka,
na ziemi swoje miejsca,
niebawem już odszukasz.
Edmund Muscar Czynszak, 1 stycznia 2011
Pożółkły kalendarz na nowy wymieniam
niemiłe wspomnienia pozostawiam z tyłu
nieufny, choć ciekawy spoglądam do przodu
za oknem zamglony poranek
tajemnice jutra chowa.
Słońce w chmurach spojrzenie swe kryje
przed pustą kartką staje od nowa
znów po raz pierwszy pisze te same słowa,
krocząc tą samą aleją pustych linijek
rozpoczynam życia kolejną przygodę.
Edmund Muscar Czynszak, 7 lutego 2011
Złączeni falą dźwięków
co w głąb ucha płynie
każde w swoim świecie
własną partie rozgrywa
elektromagnetycznymi polami
słowa w przestrzeni błądzą
serca w stacjach bazowych
uwiezione posłusznie trwają
zawieszeni między wiosną a zimą
ulegają przypływom zmiennych nastroi
stojąc na przeciwnych biegunach
lecz wciąż blisko siebie
tylko fale radiowe
tajemnice skrzętnie skrywają
a ludzie jak ludzie
czasem się nienawidzą
czasem się kochają
Edmund Muscar Czynszak, 28 lipca 2010
Moja czarownica ma kolor różowy,
i oczy pełne łąk zielonych.
Kiedy głosem mnie dotyka,
serce szybciej tyka,
a smutek gdzieś w kniejach się chowa.
Moja czarownica ma zapach maliny,
z mych strof wyłapuje myśli,
i oplata zmysły.
Choć mnie zniewala,
to się jej nie boję
i w sidła jej wnikam,
bez opamiętania,
i już nie potrafię żyć bez uroków,
i jej kochania.
Takie są skutki tego oczarowania
Edmund Muscar Czynszak, 26 lipca 2010
Wiersz poświęcony kolejnej XVIII
bluesowej imprezie.
„Blues Express 2010
Piła-Zakrzewo…
Express blues, żelazny szlak
przemierza,
za oknem dym, szary warkocz
pozostawia,
w wagonie skoczne rytmy,
zamiast łoskotu kół czas odmierza.
Spocony tłum w browarze,
moczy swą radość.
Kolejna stacja nowymi dźwiękami wita,
a nad jeziorem już rozsiadł się
wierny tłum,
różnorodnych gości.
I tylko ciebie tutaj nie ma,
by razem zanucić,
nasz kolejny,
Expressowy- Blues …
Piła 17.07.10 R.
Edmund Muscar Czynszak, 17 maja 2010
zawieszony między niebem a ziemią
kurczowo chwytam się słowa
spotykane twarze rozpływają się
w majowych promieniach słońca
wiosenna burza jak klątwa uderza
w kolorowe obrazy pogodnych dni
ptaki zakończyły swoją migrację
odnajdując miejsce na ziemi
i tylko ja wiecznie szukam swojego
brodząc w niespełnionych marzeniach
czekam spełnienia
lepszego jutra
Edmund Muscar Czynszak, 4 stycznia 2011
Jeśli to prawda, że
życie nasze nie jest bajką,
dni są koloru szarości
nasze uczucia zawsze stają się farsą.
Jeśli to prawda
że miłości nie ma,
to nasze życie jest wędrówka przez skały
a serca nasze są martwe,
zbudowane z kamienia.
Edmund Muscar Czynszak, 24 stycznia 2011
powalony przez wichurę stary konar drzewa
strzela w górę świeżymi gałązkami zieleni
słońce, które znużone przysiadło na zachodzie r
wraca swymi promykami na wierzchołek dnia
strudzony wędrowiec na ścieżce swego losu
zawraca do chwil zapisanych złotymi słowami
pająk zmęczony tkaniem misternej pajęczej sieci
zamarł w bezruchu spokojnie oczekując pory chłodów
krople potu wsiąkają wolno w przestrzeń przemijania
dotykając najgłębszych pokładów zmęczenia
nie porzucając gry podjętej w trudzie rodzenia
realizuje kalendarz pór roku lat minionych
przemierzam całą talię dni i miesięcy zatrzymuje się
ponownie na przystanku jesieni nie myślę o zimie
idąc odważnie i wytrwale w stronę kolejnej wiosny
nie pozwalając by mój pojazd zatrzymał się na ostatniej stacji
Edmund Muscar Czynszak, 19 stycznia 2011
na czystej pościeli
zapach twego ciała czuje
nieposkromioną falą uczuć
w głąb niepostrzeżenie wnikam
delikatnie opuszkami palców
kroki w gąszczu liczę
spojrzeniem mnie obejmujesz
a księżyc milczy
srebrzystą tarczą granice nam wyznacza
czy kiedy zgaśnie?
znów się w marzeniach rozpłyniesz
Edmund Muscar Czynszak, 16 stycznia 2011
wdychamy resztki wiary ufni lecz przezorni
z pamięci strzepujemy wszystkie stare plotki
wiatrem przewietrzone szare losu ulice
po styczniu przyjdzie luty potem maj i wrzesień
przez rok się przetoczą kolejne dnia paciorki
gdy przeminie grudzień znów będziemy starsi
lecz zanim poznamy wszystkie czasu tajemnice
życie nam wystawi bilans strat i zwycięstw
co będziemy chcieli pamiętać a co przemilczeć
dowiemy się nim znowu powróci styczeń.
Edmund Muscar Czynszak, 12 września 2010
Prosty zabieg
Ostry skalpel kaleczy moje ciało,
każdy dotyk znaczony krwawą plamą
ból wyjałowiony, znieczuleniem
miejscowym.
Sterylny spokój sali operacyjnej
przygniata moje powieki,
tylko uśmiech pielęgniarki
łagodzi moje oczekiwanie,
chwili bez bólu.
Dalszy ciąg
Ból opasuje moje ciało,
w spieczonych ustach ginie słowo.
W szpitalny nastrój spokój niesie,
myśli zawisły w mroku nocy,
znieczulenie wolno mija,
czuje, nadal wciąż żyje.
Zmiana kursu
W pokoju obok śmierć przysiadła,
smutkiem porasta każda chwila.
Wraz ze zmianą opatrunku
pragnę dotychczasowe życie zmienić.
Edmund Muscar Czynszak, 5 stycznia 2011
Darowany wyrok przyjąłem ze spokojem
ty jesteś przy mnie ja przy tobie stoję,
żyjemy tak razem na przeciwnych biegunach
między nami pęcznieje niezgody góra
księżyc się budzi i zasypia o właściwej porze
ja, co rano się modlę
zdejmij ze mnie swą klątwę
mój ty dobry Boże.
Edmund Muscar Czynszak, 26 maja 2010
(wiersz poświęcony młodym nie pokornym)
Z głową uniesioną dumnie ponad własne spojrzenie,
sunęła młodość,
pogardliwym spojrzeniem miażdżąc każdą myśl.
Słowa wystające poza ramę są grzechem.
Pyszniąc się wyznaje własne prawdy,
nasiąknięte racjami o nieomylności,
pozostawiając na marginesie życia,
rozsądek, doświadczenie i spokój.
Dławieni ogniem pogardy
umieramy w ciszy
zapomnienia.
Edmund Muscar Czynszak, 6 czerwca 2010
Słowo, gdy ciałem się stanie,
obleczone w myśli, na papierze zostaje.
Jak miecz ostry głęboką robi ranę?
Choć czasem ulotne na dnie duszy pozostaje,
to znowu jak plaster miodu ciepły powiew niesie,
czasem wiosnę soczystą zmienia w chłodną jesień.
Jest płomieniem najczystszym, co miłości ogniska rozpala,
niemy świadek rozstań łzami zakrapiany.
Oręż potężny w ustach krasomówcy,
bez niego głucha pustka w milczeniu okrutnym.
Słowo jest słowem i darem najświętszym,
po to byśmy cię mogli, Panie nim wielbić!
Edmund Muscar Czynszak, 6 czerwca 2010
W ciepłym pokoju gdzie sen rozkłada moje ciało,
zmysły rzucone w głuchą przepaść ciszy.
Na dworze zimny wicher, targa czupryny nagich drzew,
w rogu sufitu pająk, nieśmiało kroki, w stronę lampy liczy,
sen już otacza mój zmysł.
Zegar jak hejnał, wydaje mechaniczny dźwięk,
dla mnie na świecie nic już się nie liczy.
Za ściana przyćmiony odgłos kroków,
zakłóca wolno płynący niemy film.
Jak krzyk reklamy widzę twoje oczy?
Serce przyspiesza, w galop przechodzi spokojny puls,
dźwięk budzika jak granat rzucony w tafle ciszy.
Wyrywa mnie z twych objęć
Szare pejzaże pokryły się już śnieżną bielą,
i tylko pokój, gubi ostatnie promienia słońca …
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
Bólu, co, smutkiem dusze trawisz
Zamykasz usta hałaśliwe
W czerni pośród tłumów chodzisz
Obłudy sztandar rozwija człowiek
Coś, co, wczoraj było złem
Jutro słodkim słowem przyozdobi
Na stosie spłonie ostatni żart
Niemocą strawisz ciało moje
Pustka na placu pozostaje
Na drugą stronę prze chodzi czyjaś postać
Ból wciąż z nami pozostaje
Towarzysz nasz niezwyciężony
Od narodzin aż do zgonu!
Edmund Muscar Czynszak, 11 czerwca 2010
Tam gdzie czystą kartkę przecina prosta kreska,
noc czarny welon rozrzuca,
miłość wdzięki swe rozkłada.
Świątynia skalana grzechem.
Wypita kawa nasiąka tanim winem,
słodyczą okryte każde słowo.
Nagie myśli wypełzły na grzbiet rogatej duszy,
niezaspokojone oczy topią wzrok w nagości.
Jeszcze łyk beztroski,
snu, co dziś nie pości.
A już świt bezczelnie kotarę białą unosi,
kiedy znów mnie do siebie zaprosisz?
Popełniony - PIŁA dn. 19.02.10. r.
Edmund Muscar Czynszak, 9 czerwca 2010
Bezbronne liście zmywa fala,
pszczoła pracowicie nektar warzy.
Dłońmi dotykam skrawku nieba,
oddechem twym namaszczam swoje skronie
Nad Czaczą, co noc serce me zachodzi,
zmysłami dotykam twe spojrzenie,
tak bardzo lubię marzyć.
Po zachodniej stronie słońce płonie,
pogodne myśli chwytam w sieci.
Wieczorem pegaza swego wnet dosiądę,
nocą na spacer Cie zaproszę.
Acardem serce wspomagane, jest przedłużeniem mego tchnienia.
Jak ćma podążam w jasną stronę - imię twe moim jest wektorem?
A my ci sami starzy , jednak młodzi,
trwamy w swoim przeznaczeniu.
Edmund Muscar Czynszak, 9 czerwca 2010
Zawieszony pomiędzy doliną Noteci a krawędzią wyżyny śląskiej,
usadawiam się na wzgórzu Czaczy, szukam oparcia w słowie.
Legenda o zapadłym zamku, nie paraliżuje moich pragnień,
usiłuje pogodzić pragnienia z rozsądkiem.
Włosy, które opuściły moje skronie, nigdy nie powrócą,
drzewa nad Gwdą rozstąpiły się ukazując mi drogę na południe.
Ławka na skwerku, bulwarów czeka na spotkanie z twoją sylwetką.
Uczucie, jakie oplotło mój stabilny kręgosłup, blokuje moje ruchy,
każdy twój oddech jest jak łyk red Bula wypity o świcie.
Pozostając w alternatywie dwóch światów, czekam!
Miesiące niczym rwący potok, płyną do ujścia swego przeznaczenia.
A ja zawieszeni na moście pragnień,
spoglądam po za widnokrąg nadziei.
Edmund Muscar Czynszak, 19 czerwca 2010
Gdy wkrada się zmęczenie,
rozkładając się w naszych ciałach.
Czarne plamy nocy kładą się cieniem,
na nasze rozbiegane spojrzenia,
okładają zmysł gródkami ciszy.
Składamy nasze ciało na ołtarzu,
błogiej bezczynności, przechodzącej w zapomnienie.
Resztki niedokończonych spraw,
ścieka w kanał zapomnienia.
Płomień żarówki nie gubi swego blasku,
towarzysząc naszemu przechodzeniu,
w stronę sennej mary.
Po omacku szukamy naszych niedokończonych marzeń,
przekwitłe pragnienia zachowują swoją świeżość spojrzenia.
I choć stan ten trawa ułamek naszego istnienia,
wstajemy ponownie, doładowani nową wiarą …
Edmund Muscar Czynszak, 29 czerwca 2010
Na progu nocy, życie nowy pasjans mi stawia,
stłoczone myśli w kniejach duszy chowam.
Jeszcze raz tylko spojrzę w twoje oczy,
zanim wędrówkę rozpocznę od nowa.
Rozdęty księżyc gwiazdozbiór ozdabia,
szczekanie sfory za ciszę się niesie.
Ostatnie chwile mijają najszybciej.
Jeszcze w pamięci jesteś,
a ciebie już nie ma.
Smutkiem zachodzą moje oczy.
Pozostają tylko wspomnienia.
Edmund Muscar Czynszak, 11 lipca 2010
Podaj mi swoją dłoń,
poprowadzę cię w jasną stronę,
gdzie z nocą styka się dzień.
Cieniem nałożę się
na kolejny spotkany mrok,
paletę pogodnych chwil,
przed tobą natychmiast rozłożę.
Z chłodnym powiewem nocy,
na mapie twego ciała,
kolejny pocałunek złożę.
Spocony kończy się sen,
mroki nocy świt zgubi,
nie musisz mnie zaraz pokochać.
Spróbuj tylko polubić!
Edmund Muscar Czynszak, 2 czerwca 2010
Wnikam w strukturę mojej świadomości.
Świat najeżony problemami pęcznieje.
Szpalty nie zapisanych zdarzeń,
wypełniają zakamarki mojej pamięci.
Przez pochmurny widnokrąg,
przenikają resztki nieuporządkowanych myśli.
Skrzydła mojego pegaza obciążone wilgocią łez.
Miotam się bezsilnie po powierzchni niemocy.
Głosy, które mnie dotykają, brzmią fałszywą nutą.
Mlecze na skwerku pogasły pod naporem deszczu,
a połamane konary drzew,
przypominają przebytą burzę.
Tęcza, której daremnie wypatruję,
nie nadchodzi.
Moje czekanie jest nieskończonością.
Edmund Muscar Czynszak, 4 sierpnia 2010
Tak wiele zabłąkanych słów,
rani naszą pamięć.
Z mroku wyrasta nowy lęk,
życiem sponiewierany.
Już dawno przekwitł stary bez,
piwonie nie wabi swym zapachem,
ojca zamilkł ostatni krok.
Ogród bez ciebie nie kusi swym czarem.
Choć dom jeszcze pełny ciebie,
to w oczach powoli zapada zmierzch.
Na półce pełno starych zdjęć,
które będą wspomnieniem.
I nie zmienią tego następne dni,
nie porwie żadna kolejna chwila.
Ciągle żyć będziesz we mnie Ty,
Bo życia nie da się zatrzymać.
Edmund Muscar Czynszak, 17 lipca 2010
Natarczywie powracająca fala,pokrywa sens czyjegoś istnienia.
Zainfekowane wilgocią wały nadziei , nie wytrzymują naporu tragedii.
Podawane prognozy brzmią jak wyrocznie, pęczniejące do rozmiaru apokalipsy.
Żywioł natury wchłania bezlitośnie ostatnie skrawki nadziei.
Padłe zwierzęta odpływają bez pożegnania,
w stronę ujścia wielkiej rzeki, zwabione nurtem groźnej wody.
Dzień pławi się w ludzkiej bezsilności .
Współczucie nie jest lekiem niosącym ulgę i zapomnienie,
a szpalty pełne złych wieści , nie są workami piasku powstrzymującymi wodę.
I tylko czyjaś życzliwa dłoń jest tamą.
Fala opada do stanu zwykłej naiwności.
Znużone serca milczą.
Edmund Muscar Czynszak, 18 stycznia 2011
Zamykam oczy, zmysły
nasączone obłokiem uczucia
myśli błąkają się po
pustyni rozkoszy twego ciała
nieregularny krok mego serca
zdradza moją słabość,
a za kotarom snu ty
moja wielka namiętności
stolico krainy pożądania
na przedsionku nocy
Edmund Muscar Czynszak, 21 stycznia 2011
dziwny zwyczaj się w nasze progi wkrada
słowa stargane gestem prawda różne ma odcienie
słonce rozpierzchło się po niebie
innym dziś głosem śpiewa wilga
inaczej szemrze w szuwarach wiatr
tylko jeszcze serca biją podobnym rytmem
lecz co je czeka, gdy noc utonie w łzach
któż nam inny jutro rękę poda
gdy spokój z pustka staną w drzwiach
a może będzie jednak szkoda
dawnych pogodnych spędzonych chwil
Edmund Muscar Czynszak, 25 stycznia 2011
usiłuje poznać to, co niepoznane
myślami dotykam wszystkich prawd
wzrokiem przebijam kłamstwa ścianę
niczym rdza się wżeram w mądrości
spisane ludzkim słowem,
gdy odgadnę to,
co nieodgadnione
czy będzie prościej
pokonać ułomności własne,
kiedy nadal będę samotny
na cóż mi prawdy poznane
Edmund Muscar Czynszak, 22 września 2010
kiedy otwieram oczy
w zamku przekręcam klucz
z nadziei układam kroki
przez ulice przebiega kot
każda kolejna minuta
miała być tak piękna
lecz znowu jestem tutaj
gdzie kończy się mój sen.
Edmund Muscar Czynszak, 8 lutego 2011
pewien kocur od pary
miewa problemów bez
liku
maczanych w misce
gorzały
które się na drodze
życiowej rozlały
kocimi łbami wysłanej
pękają jak bańki
mydlane
złudnych obietnic
rozbity dzbanek
pod naporem zdarzeń
podaruje ci morałów
zlepek
garść wulgarnych słów,
nie na uciechę
los dorzuci swoich kłód
kilka
wtedy nie będzie łatwo
wcale
i wszystko zależeć
będzie już od tego
czy postanowisz zostać
bezmyślnym
na ludzkiej tkance
pęcherzem
czy zapragniesz
pozostać nadal człowiekiem?
jaką rolę, na dalszą
część swej sztuki wybierzesz
?
własną ułomnością
zdołasz się zmierzyć
Edmund Muscar Czynszak, 21 maja 2010
gdzie zimne klamki kaleczą moje dłonie
sterylny pokój bez kurzu wspomnień
na stole niedokończona kawa
naciąga martwą ciszą
za oknem kroków życia nie wyczuwam
nawet zwykły pająk
swym szczęściem nie jest w stanie
już mnie przywrócić
jasny płomień świecy
zmierzch obwieszcza wokół
domowe ognisko
resztki straciło uroku
stoję w domu którego nie ma
a szczęście pozostaje z boku
Edmund Muscar Czynszak, 22 stycznia 2011
kolejna nieprzespana noc
myśli, zmącone falą pytań
czy dziś to już tylko sen
głosu, którego nie słyszę
marzenia, których co dnia dotykam
w ciemnościach znów
przyczaił się strach
w zamkniętych oczach widzę ciebie
za oknem cicho niebo szlocha
nie dajmy złej chwili się omotać
by nie przetrwonić słowa kocham
Edmund Muscar Czynszak, 26 stycznia 2011
rwący potok zdarzeń
wyprzedza strumień moich myśli
wczoraj poczęte chwile
wypełnia się innymi odcieniami doznań
kroki grzęzną w bezsilności
usiłuje walczyć powstrzymując bieg czasu
bezradne ramiona drzew
nie powstrzymają wiatrów dziejów
prawda jaka zaczyna mnie otaczać
wydaję się być okrutna
czasu nie da się zatrzymać
Edmund Muscar Czynszak, 11 lutego 2011
ile będę wart, gdy zdrowie mnie porzuci
stargana czasem twarz
pomarszczone chwile co nigdy nie powrócą
wychudły konta nadwątlony trzos
z debetem na wieczną młodość
zszargany szarością pożółkły liść
wspomnienia, co dawno się nie liczą
ile będę wart
pozbawiony patentu na szczęście,co przemija
czy wystarczy
zwyczajna zwykła miłość
i serce co nadal biją
Edmund Muscar Czynszak, 12 lutego 2011
w sześcianie ciszy echo twoje błądzi
zamykam oczy dotykam myśli
błądzę pośród pagórków twoich piersi
usta wnikają w intymne skrawki
naszej pamięci
upajam się zapachem twego ciała
choć sen jest za krótki
a marzenia ciągle trwają
jak wspomnienia
co kończą się nad ranem
Edmund Muscar Czynszak, 5 lutego 2011
uwiedziony głosem do lotu się zrywam
przemoczone skrzydło pod odzienie
chowam
jutro pokreślone słowem
z trzepotem powiek
zrywają się do lotu marzenia
ziemia krąży wokół zdarzeń
które myśl wyprzedza
rozbiegane po łzawą rosą
wymoszczonej łące
ja nie jestem twym świtem
ty nie jesteś mym zachodem słońca
tak blisko nam do siebie
choć dzień zbroczony szarością
przecież wciąż mamy siebie
jak rok swe miesiące
Edmund Muscar Czynszak, 16 lutego 2011
Gdzie się zatraciłaś
moja wieżo mądrości,
rozmemłane myśli
problemy sterczące
jak wychudłe kości.
Wyzute z marzeń
skrawki mego nieba,
dokąd mnie prowadzisz
drogo zawiła i kręta
wybrukowana słabością,
ubabrana grzechem
czy zdołam cie okiełznać ?
zanim dotrę do drugiego brzegu.
Edmund Muscar Czynszak, 20 lutego 2011
tyle za mną już chwil przegadanych
w chocholim tańcu czas się zatracił
dzisiaj poszedłbym inną drogą
nad innym zdjęciem znak bym postawił
w pochodzie lat miesiące się gubią
czasem na krótko dzień się zatrzyma
słońce nie raz oczko puści
nie zawsze bywa sroga mi zima
i tylko czasem łzę utoczę
westchnieniem obejmę moją tęsknotę
wszystko powinno być inaczej
a los mi psotę sprawił
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek