20 listopada 2015
Z ciał zwierząt wyrastają kwiaty (gruntowanie płótna)
Wydawało mi się, że całe życie powtarzałam to, czego ktoś nie zdążył,
a później zaczynało się ofiarowanie. Nie wiem, czy dlatego odgadywałam
Boga w tym, co już się zdarzyło, bo wtedy wszyscy zwijali ołtarze w tobołki,
a on odstawał na białym niebie. Czernił asfalt pode mną. Szukałam
sfory snów, czujności w obrazach zanim się nawarstwią w innym wierszu
— matki, która nigdy nie skłamała, kiedy prosiłam o gwiazdy wśród odłamków
ścian. Rozwidlające słowa, teraz, gdy prawie nie wiem jak ma na imię.
Ale gdy się przysłuchać trawom, to podobno można zobaczyć własny strach.
Parapety poorane woskiem, niby owce w wiosennym deszczu. Kruche kształty
modlitw i zaczynianie od nowa, jak dziecko, opłakiwane w kilku językach.
(Jakbym szła z miejsca, do miejsca, dla samego ruchu).
z cyklu: studium przypadku
17 maja 2025
wiesiek
17 maja 2025
dobrosław77
17 maja 2025
violetta
16 maja 2025
sam53
16 maja 2025
Toya
15 maja 2025
sam53
15 maja 2025
Bezka
15 maja 2025
wiesiek
15 maja 2025
violetta
14 maja 2025
Toya