3 stycznia 2016
Zawężanie chwil
Lucyna stoi przed kuchennym oknem, twarzą w twarz z drugą
stroną stodoły, w której nasiało się pełno mleczy. Przykłada dłonie
do niewidocznych ran, jakby odpowiadała
za rozkwit jabłoni w wysuszonym chruście, albo popiół w kałuży
spierzchniętych chmur. Mówi, że marzy jej się łóżko dla dziecka.
Gobelin z drzewa, na którym stara para wyryła karawan. Ślady
— chłodne jak spody liści, zanim dom ulegnie śniegowi.
z cyklu: o wychodzeniu na swoje
17 maja 2025
wiesiek
17 maja 2025
dobrosław77
17 maja 2025
violetta
16 maja 2025
sam53
16 maja 2025
Toya
15 maja 2025
sam53
15 maja 2025
Bezka
15 maja 2025
wiesiek
15 maja 2025
violetta
14 maja 2025
Toya