19 października 2021
Portret tonalny
Wszystkie lustra w domu stają się puste, i boli, jak bolało.
Zerkając w każdy kąt, wśród szeptów sąsiadek, wiruję
jak wyobrażona płyta na gramofonie z targu staroci.
Odtwarzając to, co w szczelinach ramion, za krawędzią
bioder. Kiedy wydaje się, że lniane płótna odtwarzają
kiełkowanie nieznanych gatunków czerpanych z drobin
światła, angielskie niebo sprytnie zamalowuje teraz,
i tylko teraz. Pochłania włosy zwiniete w kłębek. Słońce
jak koronka rozwiewanego dmuchawca w ogrodzie, z którego
wybiegły dzieci na skraj przestrzeni, w ciszę zapadającą
jak pamięć pochówku ostatniego psa, lecz nie wysyconą
z kolorów. Bez wewnętrznego szaleństwa,
dosmuć mnie w glinie ud, dolicz wagę siebie w brzuchu
wydrylowanym ze wszystkich żyć. Moja twarz, twoja
dłoń. Zwoje lin.
16 sierpnia 2025
sam53
16 sierpnia 2025
wiesiek
16 sierpnia 2025
wiesiek
16 sierpnia 2025
dobrosław77
15 sierpnia 2025
violetta
15 sierpnia 2025
sam53
15 sierpnia 2025
wiesiek
14 sierpnia 2025
wiesiek
14 sierpnia 2025
absynt
14 sierpnia 2025
absynt