23 stycznia 2021
Wyglądało to na zabawę
Matka o dłoniach jak z grobu, zabierała mnie
od mamy zbyt często. Rodząc kolejne dziecko, nadawała
mu imię po poprzednim, aż do wyczerpania kalendarza.
Obcy myśleli, że śpię, gdy zamieniałam się w sowę, utkaną
z cekinowych kwiatów — w kafkowskim nieoczekiwaniu.
Pióra niby spoiny cienkich nitek, z opadających płatków,
w których za dużo Boga. Mlecznobiałe niebo nie oślepiało,
zapowiadając płaską taflę jeziora. Pomiędzy mną samą,
a mną, cierpliwy trucht psa, i nieśmiertelne dziecko.
1 lutego 2025
madonna niekarmiącaToya
1 lutego 2025
jeszczeTeresa Tomys
1 lutego 2025
balTeresa Tomys
1 lutego 2025
0102wiesiek
1 lutego 2025
pustynna symfonia (II)AS
1 lutego 2025
Jak ślicznievioletta
1 lutego 2025
kwiaty na poddaszuYaro
1 lutego 2025
Sroka MonetaToya
1 lutego 2025
Wielka dusza /Mahatma/wolnyduch
1 lutego 2025
Każdy ma własne Himalajewolnyduch