23 stycznia 2021
Wyglądało to na zabawę
Matka o dłoniach jak z grobu, zabierała mnie
od mamy zbyt często. Rodząc kolejne dziecko, nadawała
mu imię po poprzednim, aż do wyczerpania kalendarza.
Obcy myśleli, że śpię, gdy zamieniałam się w sowę, utkaną
z cekinowych kwiatów — w kafkowskim nieoczekiwaniu.
Pióra niby spoiny cienkich nitek, z opadających płatków,
w których za dużo Boga. Mlecznobiałe niebo nie oślepiało,
zapowiadając płaską taflę jeziora. Pomiędzy mną samą,
a mną, cierpliwy trucht psa, i nieśmiertelne dziecko.
27 kwietnia 2025
Misiek
27 kwietnia 2025
drachma
26 kwietnia 2025
sam53
26 kwietnia 2025
Eva T.
26 kwietnia 2025
dobrosław77
26 kwietnia 2025
Marcin Olszewski
25 kwietnia 2025
wiesiek
25 kwietnia 2025
Yaro
25 kwietnia 2025
Yaro
25 kwietnia 2025
Belamonte/Senograsta