7 września 2017
Pamiątki po narodzinach
Jakby rozczarowanie nie wynikało z łączności z ziemią, w tamtej chwili
ludzie żegnają zwierzęta, odtrącają domy. Wygląda to na zabawę,
więc wierzą, a noc dziewiczo czarna, pola obsiane i syte.
I nie byłoby dla nich tej przestrzeni, gdyby nie pogłos burzy: promienie
wykapując, rozlewają się obficie, niby studnia w opuszczonej wsi. Dużo
niejasnych słów: przychodząc, kładą mnie jak chore bydło.
Biorę oddech, jednak nie można tego nazwać ruchem. Westchnienie,
które nie unosi piersi świadczy o tym, że na chwilę znikam. Nim ruszą
zasłoni ich deszcz. Białe podbrzusza, toboły, tobołki.
______________________________
z cyklu: w zmęczonym pejzażu
23 lutego 2025
Belamonte/Senograsta
23 lutego 2025
sam53
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
violetta
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wiesiek
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch