9 listopada 2022
Terapia krzykiem
Prócz chłodu, nic realnie nie zaciera podniebień bram,
kondomów pełnych zużytych reklam. Tam gdzie bez snu
i jedzenia śmierdzą lisy, mżą spóźnione postacie, spoiny
twardych powiedzeń. Miasto bardziej niż powinno, maca się
po kieszeniach, składa nierozwinięte stragany.
Ostatnia uchylona roleta stanowi tło banalnej melodii,
pieprzonemu wypadaniu z ról. Włókna cegieł, stronice
mieszkań jak usunięte płody, jawią się cienie matek,
jakby zawsze w nich były; ślub, chrzest, pierwszy ząbek.
Później znowu pszenne lato,
pobielona jabłoń w obłoczkach przetrawionego dymu.
Z twoich ust wynika, że już jestem tutejsza, płaczę tak
zwięźle. Na szczęście ktoś nam rzuca funta, i w przeciwieństwie
do znaczenia, wraca do starego życia. Próbuję skupić wzrok
na niewidomym, lecz ludzie chodzą i chodzą, jeden za drugim,
wykluczają. Wygrażając Bogu.
Z cyklu: Bez złudzeń
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Bielszy odcień bieliMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.