8 listopada 2019
Na pograniczu nieba w tobie
Nirwaniczna twarz człowieka, który od dawna zapija
przypadkowe fabuły, przedranki z powietrza w powietrze,
z bezruchu w kurz. Wierni na straganach. W słońcu wszystko
boleśnie się dopełnia. Znowu, i znowu — liryka jednej roli.
Jak to, kurwa, idzie?! Zawiewa z ulicy okruchami styropianu, kadzidłem,
samosiejkami. Dziewiczo czerwone płatki na wycieraczce, jakby śmierć
miała wybór. Sąsiad wciela w życie cudze namiętności, hoduje chleb
na parapecie, niby znad świata mówi serpentynami więzionych słów:
próbuję dożyć zmierzchu.
Tylko światło drży na jego twarzy, jakby dziecko podśmiewywało się
zza gałęzi bzu. Ostrzę córce kredki, obrzynki niby gliniane anioły.
Z nabazgranego sadu wyrywają się duchy zeszłorocznych traw.
Wiatr wypełnia się głosami sów. A później cichnie.
29 września 2025
Belamonte/Senograsta
29 września 2025
absynt
29 września 2025
absynt
29 września 2025
Kreton
28 września 2025
sam53
28 września 2025
absynt
28 września 2025
violetta
28 września 2025
Jaga
28 września 2025
ais
28 września 2025
absynt