4 października 2019
Dni bez końca, noce z przeszłości
Zachód słońca za rozwieszonym obrusem imituje pełnię, pogłębia pęd
obrazów. Zamazane kształty rysują swój niepewny udział, łódź nie rozbija
brzegu. Rzeka, niby krople atramentu na mokrym papierze, gdy stare
kobiety nie pojmują pory deszczu, gruby starzec niosąc siebie
nie otwiera się na ich jęki. Na ile to możliwe, czyta z braku ust. W chwili
nieuwagi, jego rozpruty rękaw trwa dalej, jak dziki kot w kałuży bez drzew.
Dwie prostytutki, w miejscu gdzie kiedyś był dom, chłopiec
który śmiech napędza rękami. I tamten zapocony skrawek okna.
z cyklu: Londyn
16 sierpnia 2025
sam53
16 sierpnia 2025
wiesiek
16 sierpnia 2025
wiesiek
16 sierpnia 2025
dobrosław77
15 sierpnia 2025
violetta
15 sierpnia 2025
sam53
15 sierpnia 2025
wiesiek
14 sierpnia 2025
wiesiek
14 sierpnia 2025
absynt
14 sierpnia 2025
absynt