4 października 2019
Dni bez końca, noce z przeszłości
Zachód słońca za rozwieszonym obrusem imituje pełnię, pogłębia pęd
obrazów. Zamazane kształty rysują swój niepewny udział, łódź nie rozbija
brzegu. Rzeka, niby krople atramentu na mokrym papierze, gdy stare
kobiety nie pojmują pory deszczu, gruby starzec niosąc siebie
nie otwiera się na ich jęki. Na ile to możliwe, czyta z braku ust. W chwili
nieuwagi, jego rozpruty rękaw trwa dalej, jak dziki kot w kałuży bez drzew.
Dwie prostytutki, w miejscu gdzie kiedyś był dom, chłopiec
który śmiech napędza rękami. I tamten zapocony skrawek okna.
z cyklu: Londyn
2 listopada 2024
kochaj mnie na dzień dobrysam53
1 listopada 2024
Norylsk. Nieskończony deszczArsis
1 listopada 2024
GrzybodranieTrepifajksel
1 listopada 2024
porozumienieColett
1 listopada 2024
do granic smutkuColett
1 listopada 2024
Ale róże kwitną dalej,Eva T.
1 listopada 2024
Wpadła w pokrzywyJaga
1 listopada 2024
R.I.P.AS
1 listopada 2024
0111wiesiek
31 października 2024
Naga prawdaMarek Gajowniczek