21 października 2018
I dlatego cisza
Na fotografiach jest cały świat, ale nie ma na nich ojca.
Mogłabym odklejać go z papieru, aż stawałby się cieniem
nekrologu w małej rynience. Upał. Monochromatyczna twarz
matki jak z niemego filmu, w kłębach dymu. Ale wciąż jeszcze
jest w tej chwili. Uderza w pierś, a ślad tego szaleństwa ma melodię
kołysanki. Odtwarza powagę dziewczynki w białych rajstopach.
W miejscu, w którym rozchodzą się drogi, jabłonie już ją przerosły.
Rojąc ptaki, ich zwinięte skrzydła, wewnątrz krtań — werbelki serc,
jak porzucone istnienia. Tylko jego skóra, biała i nierzeczywista,
nie przez jej nagość, odbiera barwy jesiennym ziołom. Wiatr nimi targa,
szeleści, czas zamiera jak podpity facet. Okno wychodzące na ogród,
niczym okrawek mięsa. Maleje las pod krzyże Jezusa.
28 czerwca 2025
wiesiek
28 czerwca 2025
sam53
28 czerwca 2025
Arsis
28 czerwca 2025
violetta
28 czerwca 2025
dobrosław77
28 czerwca 2025
Istar
27 czerwca 2025
Yaro
27 czerwca 2025
wiesiek
27 czerwca 2025
Jaga
26 czerwca 2025
Yaro