supełek.z.mgnień, 13 kwietnia 2015
głodna sobót, schodów, po których bałam się wejść
odsłaniam staruszkę obdarzoną uśmiechem. i to z całych
sił. dzień, w którym wyszłam z jej butów, służy mi jak pokój,
wsadzony w pudełko.
słońce. wciska się przede mną, rozpycha zaciekami,
jakby zbierało źrenice do układania obrazów na ścianie.
pęknięcia. (ze strachu będę obserwować wolno
i bez słowa). ze wszystkim co tam się kryje. wytrzeszczone.
niby jabłko w śniegu.
a i tak najważniejsza jest puenta — dziwka -
którą większość zbydlęci.
supełek.z.mgnień, 1 kwietnia 2015
Chwila milczenia, tak cielesna jak strzępek starego płótna,
który tu wcześniej nie powiewał — postronek deszczu —
albo wapienny kamień, pokrywający ciało naszego ostatniego psa.
Wtedy światło za kościołem zdawało się nienasycone, niby dziób sowy
wypatrującej wypluwki. Z dala od świata wiatr rozwiewał siano,
niezebrane w wiązki gubiło pola, tworząc sploty słów. Sekwencje
nic nie wartych drżeń, które przy zabójczej liczbie kombinacji
wiele potrafią zastąpić. Aż niknął widok,
aż zniknęło wszystko co w nim umarło.
supełek.z.mgnień, 27 marca 2015
od kiedy zaczął chodzić na dwóch nogach, wierzyłam,
że każdy ma swój ołtarz: niektóre są jak grudy ziemi
w zamkniętej dłoni, inne z całą pewnością widać
z kosmosu. wśród nierozumiejących,
Bóg też umiera co roku. powstają nowe centra handlowe,
i kiedy wiosenne deszcze za bardzo moczą, ziemia
na nowo zdaje się gotowa na zniewolenie. jak rozwarte
uda kobiety.
supełek.z.mgnień, 25 marca 2015
kiedy piszę mam w sobie najwięcej milczenia, jak wątłe drzewa
nad jeziorem, niby nieruchome anioły w sieni pełnej paplających dzieci.
jeszcze w pęcherzykach zajmują moje miejsce — pożółkłe twarze, łany
jęczmienia skazane na mimikę dziadka, i zdławiony skraj wsi.
do przedsionków.
cyganka obejmuje niemowlę jak koszyk malin. brata się
z wilgotnym sadem, a starsza z córek próbuje dosięgnąć jabłko.
jej oczy są niczym święte miejsce w cieple gołębnika.
wołam ją po imieniu. (ktoś nas śni).
supełek.z.mgnień, 12 marca 2015
Tej kobiety już nie ma. Tylko dzieci,
z dziecka, którego nie potrafiła nazwać
we wszystkich skaleczeniach —
cisza za drzwiami jest jak wróbel,
w wychudzonym psim pysku.
supełek.z.mgnień, 10 marca 2015
gdy kładzie dłoń na brzegu stołu, jakby nie wierzył w sens życia,
przybrzeżna skała rozsadza morze. na szczątkach odbitych obłoków
chłopiec rysuje liść. wokół wraku zakrzywione pazurki ostu
— to z tej wilgoci
powracają wiersze. spomiędzy żeber — mały ogród:
zbudź go. zbudź pełnię kwitnienia.
supełek.z.mgnień, 26 maja 2014
kiedyś wyrośniesz ze słońca
w moich dłoniach, jak się wyrasta
ze zbyt małego podwórka.
gdy ściany coraz niższe, stanę się
bielsza niż bezlistna pora roku.
(dopiero wtedy wzruszę ramionami).
morzem.
ziemią.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
23 listopada 2024
z oddechem we włosachsam53
23 listopada 2024
2311wiesiek
23 listopada 2024
Psychologia wskazuje wzórdobrosław77
23 listopada 2024
ZnaniMarek Gajowniczek
23 listopada 2024
Delikatny śniegvioletta
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga