15 marca 2016
Podwórko utwardzone orzechowymi łupinami
Nad łąką sięgającą brzegu nieba, nagi starzec z drewnianą walizką, tańczy
list do żony. Jakby pamięć od razu zmieniała pory roku, suche ciało opowiada
gdzie się znaleźli. Stado wróbli wietrzy łany owsa w zardzewiałej misce,
zamykając się w jednej postaci. Ucieka
od nich cień, kiedy macham na pożegnanie, wiatr rozmywa połacie pól,
rogate bydło, jak film w pustej sali kinowej — jabłko, w którym robak wygryzł
mnóstwo kształtów, nim umorusany chłopiec zabrał je pod las, rzucając
bezokiemu dzikowi. Ranne miejsca niczego sobie nie roszczą, nie przewidują
światła. Później wyjmuję dziecko z wanny, myję się w wodzie po nim.
I, jest mi jak na obrzeżach spłowiałego zdjęcia, które (z)nosi nasze życie
niby świątek wypadający z kapliczki. (Śnią mi się jętki w więźbie z dłoni).
z cyklu: gniazdownik
17 maja 2025
wiesiek
17 maja 2025
dobrosław77
17 maja 2025
violetta
16 maja 2025
sam53
16 maja 2025
Toya
15 maja 2025
sam53
15 maja 2025
Bezka
15 maja 2025
wiesiek
15 maja 2025
violetta
14 maja 2025
Toya