Alutka P, 27 grudnia 2011
Siklawą myśli płynę
namiętnie
z przytupem i z hukiem
spadam
na równe nogi
cztery
ogniste podmuchy
demolują wnętrze
niegdyś oaza spokoju
świat z perspektywy żaby
- interesujące
dla mężczyzn
kobiety zakładają szeleszczące suknie
tanecznym krokiem
wychodzę
podnosisz wzrok
Hans Mayer
popada w niełaskę
tylko na moment
Szał uniesień
przekrwione oczy czarnego ogiera
rudy płomień włosów
naga kobieta
w połowie grudnia
Jare święto
potrafię zobaczyć
we śnie
przeklinam swoją wyobraźnię
Alutka P, 20 grudnia 2011
bliższy od koszuli na piersi
pod skórą lęgną się drobne fale
jeszcze chwila a dobiegnę końca
lessowych wzgórz rdzawa czerwień
w powietrzu unosi zapach słońca
w podziemnych korytarzach wąski przesmyk
przez który ciężko dyszy pełzający ogień
podtrzymujesz w mojej głowie gładki sen
wiotkich rąk wierzby chimeryczny taniec
zakurzonych marzeń jeszcze nie odstąpię
pokoju z widokiem na lipę i burego kota
przy piecu mruczenia doświadczam
błysku światła które oślepia w zaułku
liczę na siebie ojcze – tak nauczałeś
posłusznie używam pascaliny
żeby nie wątpić dodaję nasze różnice
Alutka P, 20 grudnia 2011
potrafisz dotrzeć do przeźroczystych bieli
blizn po których nie ma powrotów
grubymi nićmi przyszywane uśmiechy
w piżamie czołgam się wzdłuż ściany
do ściany przemawiam głośniej
męczy wypowiedziane dłońmi zdanie
mam własne lęki rozpięte pajęczyną
szczelnie zasłaniam usta
jak można zmieniać truskawki
w płonące pochodnie jarzębin
wchodzę dopóki skwierczy pod stopami
jutrzejszy pociąg
jednostajnie opóźniony o pół życia
na wczorajszą śmierć
nie będę spoglądać - wstecz
Alutka P, 20 grudnia 2011
znalazłeś dla nas mocną gałąź
z widokiem*
Małgorzato dlaczego zamknęłaś mistrza
w topolowej dziupli suknie nie szeleszczą
nawet liście zwinięte w głąb ziemi
podróżuj chociaż trudno tak z miejsca
gołębie przynoszą niebieskawe piórka
a łapacz snów chroni płową głowę
pamiętasz przecież miodem pachnące lipy
kiedy wdychasz spacer nad jeziorem maltańskim
papierowe łódeczki przełamują fale
cieszą miłe wróżby ukryte w ciasteczkach
niesiony wiatrem dźwięk szklanych paciorków
wzbiera i cichnie na przemian milczmy
dopóki można wspólnie słuchać deszczu
w mojej dali rośnie wydmuchrzyca
zbyt ruchliwe ziarenka próbuje zatrzymać
czas w słonecznej klepsydrze wolną strugą płynie
czekam na więcej fletowego śpiewu lerki
spadające nuty do kieszonki zbierasz
kiedy słomiany strach - miły ogrodnik
pod oknem posadził astry ciężkie od fioletu
*Elżbieta Tylenda
Alutka P, 16 grudnia 2011
nie zasypiaj jeszcze nie pora
odklejania szumów od deszczu
nauczyła mnie stara kobieta
w pociągu ludzie zapamiętani
w minucie pomijam kolejny rok
krajobraz misternie wydarty
z ramy czym prędzej wychodzę
kolejny raz cerują mi żyły na opak
rozumiesz diagnozy w mroku
popatrzymy w siebie lub obok
celny wzrok pod białym łóżkiem
przepłyną drogi najeżone snem
głuchy przez zaniedbanie
nauczyłeś się krzyczeć szeptem
mówi się trudno kochanie
wracam do punktu wyjścia
można przeczekać małą wieczność
Alutka P, 14 grudnia 2011
czterdziestki w drugą młodość - można wdepnąć
obiema stopami w czerwonych pantoflach na bal
po białej sali sarajewo z lat dziewięćdziesiątych
na twarzy krem w pudełku under twenty
w oliwie sztuczne podniebienie może zmięknie
czarne - tlenione złoto toczy się w krąg
z rąk do rąk - przechodnie
płoną ekstrawaganckie rude
nęcą ćmy oślepione błyskiem flesza
na łowiska w godowym tańcu
niebieski kamyk - zaklinacz mężów
przez zasiedzenie przeciętnie zainteresowanych
chcę zostać babcią w kapciach - natychmiast
podajcie mi druty wzruszam się i rzucam
Alutka P, 12 grudnia 2011
kobieta z gałązką brzoskwini
wierzyła w uścisk żelaznej ręki
robiła to z każdym następnym owocem
lepka maź pokryła wnętrze
niebieskawej pleśni nie będzie końca
sny o potędze za zamkniętymi drzwiami
czubek nosa z drugiej strony
chciała przecież dobrze
należy oddzielić to co chybione
boskie od właściwego
cesarskie na kruchym lodzie pisane
mała banda czworga teraz robi pod siebie
dobrze że lud koczowniczy zebrał swoje jurty
tkane słowami mogą wyrastać gdziekolwiek
nie będziesz mieć cudzych bogów prócz mnie
w drugich Chinach już przestali się kłaniać
otwierają brzuchy nasycone własną treścią
już zalane karczemne stoły ciężkie
od plugawych słów gorsza będzie cisza
Alutka P, 6 grudnia 2011
już nie rozmawiamy o piersiach
nie pozwolę ci zapomnieć
od kiedy odpiąłeś jeden guzik więcej
czułych słówek wybrzmiało tremolo
raz zasiane zwątpienie
kłączem oplata stopy
na drugim końcu światła
usiądę żeby oszukać wiatr
niewiary podchodzą cicho
na palcach zliczam gorące rozmowy
nocą budzi mnie tętent kopyt
w skroni zgrzyt ostrych promieni
pod powieką tańczy obraz
wciąż jeszcze poszukiwany dotyk
na koszulce drobny wzór
błysnął słonym kryształkiem
zanurzmy się we śnie
zanim źdźbło przytuli kroplę
trwożliwie wypowiem życzenie
może ostatni raz – jeszcze
a później pod nóż
Alutka P, 6 grudnia 2011
jesiennie sprzyjasz mi
pewności jednak nie mam
przecież nie będę mieć wszystkiego
najpiękniejsze było przed
potopem nie pogardzi to co później
najlepiej zamiatać pod dywan
mogę tupać nóżką bosą
a ty zastanów się czy możesz
otwierać kolejne przejścia
kiedy właz zatrzaśnięty
z babką na dwoje wróżymy
od niechcenia zajrzy do mnie zima
wczoraj jeszcze ubrana w czerwień
czarnym okiem błyska
kiedy trzecie kury pieją
słońce zamyka oczy deszczem
Alutka P, 2 grudnia 2011
wyjadę jutro bez zbędnych ceregieli
możesz mnie dotknąć przed drogą
położę się dla kurażu na obie nogi
żeby później na czterech wyskoczyć
z motyką - jedną średnio znaną
próbowałam wyminąć ale stanęła
w rozkroku zwyczajna krowa na drodze
musiałam odgryźć jej ucho
po zajściu plotła coś o artyzmie
z paletą w łapach maże pamiętniki
wyjątkowo zgrabnie w trupiarni
zalatuje woskiem z figur najbardziej
lubię koci grzbiet kiedy zadzieram
oczywiście trzymasz pion i fason
idealnie pasuje do wystroju wnętrza
przecież uwielbiasz to dogłębne wyczerpanie
tematu - pod koniec zawsze westchniesz
moja dali jeszcze raz
wypełza na szorstki piasek
w oczach masz smutek - a jednak
postanowione od kiedy nie pamiętam
Alutka P, 30 listopada 2011
żywa tkanka pod stopami zdawała się oddychać
ziemia pulchna i miękka zakrzepła w grudki
opowiedziała o domu na skraju lasu wyrósł
specjalnie dla mnie wyschnięta glina chroniła skórę
przed mrozami trawy śpiewały o zeszłorocznym
spotkaniu ciem towarzyszy światło i cień
chcąc nie chcąc okazałeś się ćmą
naiwną zapatrzoną w płomień
zbyt wiele ogników tańczyło
przed twoimi oczami
starałam się ugasić nawet żar w piecu
dopala się kiedy podchodzi zmrok
mocno obejmuję kolana w ciemnościach
słyszę ćmirczenie ćmy w moich włosach
pieczołowicie wikłane gniazda moszczą lęk
odczynianie następuje w oczekiwaniu
na ponowne ognie przyjdzie poczekać
może do wiosny wypuszczą nowe korzenie
w strukturze skały żłobione epigrafy
pisać będziesz spotkanie
tuż za uchylonymi drzwiami
przyczajone pożegnanie podaje dłonie
Alutka P, 21 listopada 2011
skoczku nie przeszkadzaj obłaskawiam gada
w gorącej wodzie wykąpany z piórkiem
szkiełko przykładam do ust
na szerokie wody rzucona
w łodzi z psem bawić się mogę
do woli sama pod kocem
wyświetlam kolorowy film
przesłodzony bardziej niż zwykle
rozgrzewa mocne maotai
z przyjemnością oddajesz się
mojemu wędrowaniu w okolicy piersi
uda się - kiedy ogarniesz całość
Alutka P, 21 listopada 2011
gad-ptak na rowerze śmiga aż iskrzy
dynamo dynamicznie strzela
rura wydechowa w kominie
w dechę przypnij
wszystkie zdjęcia i fotografie
pamiętasz – mistrzu mrucz mi dalej
gorzkich żalów nie będzie
strofował jeden z drugim do południa
zagrzmiało a wędzony język
osikowym kołkiem stanął
obiecanki macanki a głupiemu jabłko w ryj
niech gołym tyłkiem nie świeci
w obwoźnym cyrku artystycznie
zwisa mi o czym śni dusiciel
cierpliwym łowcą jest waran
kąsa ale długo poczeka na zdobycz
zanim zacznę słabnąć podgryzę gardło
Alutka P, 18 listopada 2011
rzepy zagnieździły się we włosach
przyjdzie mi ogolić głowę
tylko tak można się pozbyć myśli
coraz mniej bawełnianych
snów zakręconych w kłębek
zwinięta nie oczekuję nowości
w spróchniałych rękach mamrocze czas
od nowa dzień w dzień
zbieram słomiane zapały
mijają
na kwadratowych kołach
karawany podskoczyły
w osmalonych wnętrzach trumny
jeszcze jestem
zbyt dumna żeby się położyć
Alutka P, 17 listopada 2011
kiedy sarnie wilgotnieją oczy
uciekasz zamieniając się w wilka
nie wierzę już w twoją siłę ramion
rozległe konary przestają mnie chronić
od kiedy macki ośmioramiennych wychłodziły morze
koralowe były nasze rozmowy
dopóki nie wybrzmiał ostatni wspólny akord
zaczynam pełzać ale nigdy wokoło twoich stóp
nie będę tańczyć kiedy niańczenie weszło w krew
zaczynają krążyć czarne latawce
wyrosłe z popiołów
myśli warczą nieznaną dotąd melodią
układam do snu dłonie
pamiętam - głodne powitań
kiedyś
Alutka P, 7 listopada 2011
była dobrą aktorką w tańcu
nadgarstkami opowiadała historie
teatr zapłonął żywym ogniem
tuż po pierwszych kroplach
z jej dłoni wyrosły drzewa
wtedy jeszcze była bardzo zielona
na myśl o prowadzeniu dłoni pisarza
zaczęła się czerwienić
ciepłym kolorem wyczekuje chłodu
nadchodzi zawsze
prędzej niż rozpostarte ramiona
gotowe do odlotu zasiały już wiatr
Alutka P, 6 listopada 2011
taki mały a zamieszanie
godne olbrzyma
trzymam się
otrzymam dodatkowe lekcje
pokory więcej poproszę
znieczulenie dawkuję równomiernie
w dzień
w nocy parszywie
dobrze że nikt nie widzi
słyszysz na jedno ucho
wybrane tonacje warczą
w wariacji na temat ciała
wiesz lepiej
nie mówić
odejdę po torowisku
w przyszłym tygodniu pozwolisz
na chwilę obecną łańcuch za krótki
jesteś dla mnie
Alutka P, 6 listopada 2011
kiedy walnę twarzą w glebę
na własne życzenie
z czystym sumieniem powiem
nie należy igrać z grawitacją
racja - ale piękny był lot
teraz robię stójkę
moja kukułka powinna być strusiem
przede mną beton
roluję
tylko pończochy uwięzły
w gardle
trochę drapie
rozdrabniam się
po grudzie
Alutka P, 4 listopada 2011
żaby przywarły pyskiem
ostrozębne żrą tkankę miękką
apetyczna jestem
podobno od wczoraj
swobodnie
proszę o jeden oddech
cały wieczór
unikasz - nie zdycham
uważaj możesz połknąć dwie żaby
przy jednym ognisku
nie posiedzisz
przestań bredzić
wyobraźnia w rozjazdach
gościsz
palę żelazne mosty
Alutka P, 4 listopada 2011
w rozpasaniu ogarniam całość
rozkulbaczony koń
żeby tylko skroń wytrzymała
podkowy pod oczami
dzwonią na jutro
piano - mów do mnie
jeszcze nie złorzeczę
wyrwiwiatr nie usiedzi na miejscu
będzie wznosić się i opadać
adieux
nie jestem głupia
chyba potrafię czytać
pomiędzy słowami hula wiatr
a myszom wyrastają kły
adieux wypowiedziałam
ziarenko ma swoją moc
mon chérie - adieux
Alutka P, 3 listopada 2011
równonoc blisko
efekt kociego oka
gorąca czekolada
***
pianie koguta
przeszedł biały korowód
szron na twarzach
***
hiszpańskie noce
czerwień - czerń wiruje
kolor flamenco
***
wiosna słoneczna
zapach ziemi dokoła
pierwsze piegi
***
jezioro lśni
trud wspinaczki cieszy
Dolina pięciu
***
kobiece czary
mąż uwodzi - ona zwodzi
słodka rozgrywka
sztuką rozum odbiera
władzę przejmuje chytrze
Alutka P, 2 listopada 2011
raz rzucone słowa nie chcą wracać
do ust
nabieram wody
liczę skutki jak najlepiej potrafię
czasami przewidzieć uruchomienie
zaczyna się od jednego
schowałam pod kamień
zapomniane wylęgło się nagle
zechciałam
twoje słowo płonie
zamienione w popiół niewiele waży
słyszałam wodę która gładzi kamień
uderza boleśnie
nie rani
Alutka P, 31 października 2011
pościel wydaje się zbyt twarda
przekładam ciężkie ciało z miejsca na miejsce
pod skórą wędrują przebarwienia
nic już nie powiem dopóki nie rozsypie się
zmurszała deska ucieka od wilgoci
zawsze mogłabym spłonąć
tylko żagwie porosły popiołem
pomiędzy zębami drewniany przedmiot
zagryzam - wytrzymać wytrzymać
wytrzymać w ciszy
nie dotykaj mnie - tylko nic nie mów
twoje słowa wyżęte nie znaczą wiele
rozkruszonych gniazd i wypadłych piskląt
we mnie narasta i drażni skowyt
długich nocy zaryglowane wyjścia
w pośpiechu wydłubuję drzazgi
ani kroku dalej
oczy nie reagują na światło
w cieniu odnajduję spokój
w lesie przysiadłam na kłodzie - przeczekam
wiewiórki podchodzą żeby rozgryźć orzech
Alutka P, 30 października 2011
opuszczone przedmioty nabierają szarości
od dawna zagubione apaszki z czerwonakami
ręcznie malowane wypuściłam
żeby zatrzeć ślady
powinnam zostawić choć rękawiczkę
w pokoju przytulniej ale gęstnieje powietrze
nawet na chwilę nie mogę zamknąć oczu
zapuchnięte powieki nie nadają się
żeby używać
życia mało gałęzi do spalenia
zaniedbana korespondencja czeka
na parapecie łatwo o przeciąg
nagle stałam się przedmiotem
nieuniknione
czerwień z zielenią dopełnia się
Alutka P, 30 października 2011
do białości perfekcyjnie zaciśnięte palce
za plecami krzyżują się pokręcone drogi
każdy ruch wymaga oddechu i precyzji
wyszłam za mąż mając lat
nie pamiętam ile par oczu lustrowało
sny krążące dookoła łóżka
nigdy nie znikają
higieniczne resztki pod dywanem
panoszy się artystyczny nieład
polubisz
moje wahania nie stanowią o treści
na kolanach chodzę do tyłu
przecież wiem że nie powinnam
nóż - w mojej ręce jest nóż
na dłoniach mam odciski
od krojenia chleba
jeszcze nikt nie umarł
może jutro
pozwolisz - dłużej odpocznę
Alutka P, 28 października 2011
tak na wszelki wypadek
wiem - nie wolno bez podania ręki
przez zapracowane okno wychylam się
znowu podarowany dzień
zakończony w czarnych zasłonach
zauważam broń
dookoła tyle gąsienic
słyszysz - żrą miękką tkankę
rosną we mnie czarne baobaby
tylko motyli wciąż mniej
więcej twoich obaw
kiedy na sznurkach supełki
przestanę wiązać
sparciały sznurek nie nadaje się
do zaplatania potrzebne są zręczne palce
czas sznurowania ust staje się zbyt bolesny
zostawiam wydrążony chleb
za rogiem
ślady na drodze dopieścił rdzawy podmuch
słowa przegonione prowadzą dalej na północ
tam musi być cieplej
kołysz mnie kiedy nadchodzi wieczór
zapominam
tobie też przydarzyć się może
więcej nie zobaczysz
Alutka P, 28 października 2011
Oni to para nasycona
I życia im zostały ścinki
Bo nie będziemy wiecznie młodzi ***
zaczęli boso
od nowa w pierwotnym ogrodzie
dłoń w dłoni
zapłonęły ognie
błękitne światło wymiera
na czas rozmów i domowych praktyk
do utraty tchu - pikantnie
wydobędzie nutę Wysockiego
spalone mosty - żelazne
dźwięki
paraliżują wszystko co istnieje
odpadają jak tynki
w starych domach
uczą się sypać
nikt nie pyta
o kostki cukru
Mów do niej, że jest ciągle młoda
Tylko jej suknie wyszły z mody***
trudno być lirycznym
kiedy Florek nad głową****
lepiej milczeć
A przecież mi żal, że tu w drzwiach nie pojawi się Puszkin**
*J, Tuwim
** Bułat Okudżawa
*** Jan Wołek
**** wiese
Alutka P, 26 października 2011
rozlegle dźwięczny głos rozlewa się
we mnie kiełkuje ogień
woda która dotyka stóp nie chłodzi
hoją otulone dłonie głaszczą rozpaloną twarz
zaplątana przestaję nucić znaną melodię
teraz depczę kwiaty przecież dotykam piękna
tylko mdły zapach buzuje i kręci
trudno powiedzieć prawdę kiedy jest ich tak wiele
nie mogę zobaczyć lustra
porosłe azollą utrudnia oddychanie
mówiłeś że robię to pięknie
zajęłam jedną z jaskiń w okolicach Longmen
pozostałe dziesięć tysięcy zamieszkuje budda
kiedy wszystkie posągi kiwną palcem
fenghuang pogubi kolorowe pióra
zerwane wiatrem poszybują dalej
przygotowana na podmuch
kurczowo trzymam się niebieskiego latawca
Alutka P, 25 października 2011
przyglądam się cieniom
w ukrzyżowanych oknach
codzienny taniec z latarniami
więzienia podobno są przepełnione
mnie trafiła się obszerna cela
z widokiem na lipę
Alutka P, 24 października 2011
przez otwarte drzwi wypuszczam
twoja potrzeba ruchu jest tak wielka
jak moja chęć polegiwania z książką
litery łączą się w drobne stada
kwitną nierozerwalne związki
ale pies to i tak muszę się ruszyć
kobieta którą widziałeś w niedzielę
o siódmej rano kiedy ludzie zjadają jaja
na twardo - umierają w łazience
podłoga jest zwyczajnie chłodna
ciało rozkłada się wolniej
nikt nie obserwuje zmian i znamion
kobieta ma swoją potrzebę krzyku
obojętne czy zapomniałeś kluczy
czy zazgrzytałeś zębami w kole
nie trybi od dawna snujesz się
pomiędzy dymem a papierosem
zabijasz czas przy rowerze szprychy
marki ukraina nie pozwalasz zapomnieć
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
1905wiesiek
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek