gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 october 2011

Klaper baba

nosiła nowiny
z chałupy do chałupy
pełną gębą


Taki samobójca

wyskoczył na jednego


Szczęśliwy los

chciała pójść za ciosem
to zwalił ją z nóg
- kopnięciem


Stróż

wystrojony w boże ciało
a nie był aniołem
pod figurą



O sobie

najwięcej czasu w ciągu dnia
spędzam


.


number of comments: 9 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 october 2011

Okrąg

och u nas jesień jesień i liście
budujemy okrąg z rąbanego drewna
nocą bez snów chrapiemy oczywiście
budzi nas mucha co za małpa wredna

bo my jesteśmy drwale swoich dni
a nasze ręce ciężkie są od siekiery
więc kiedy mucha na nosie rano pstrzy
rąbiemy się w twarz do jasnej cholery

wbijamy klinik w mglisty trzonek dnia
niech się nie chwieje gdy mierzymy znad głowy
a kiedy przyjdzie długa zima i zła
pośpimy dłużej niż klocki wierzbowe

bo my jesteśmy drwale swoich dni
bo my rąbiemy rąbiemy od nowa

.


number of comments: 14 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 october 2011

Krzesła

jeszcze nie odchodź
zostań na chwilę
zanim nas wiatr

nim umrze światło

z perspektywy krzesła jest dzień i noc
nie ma innej prawdy
chyba że słowo i wspólne picie herbaty
nad ranem zdziwienie to już
sen jest krótki wychyla nas każe

z tą miękkością
która nieczęsto się zdarza
powiemy sobie - dzień dobry
usta mamy do kogo otworzyć
zwyczajnie uśmiechać się
mijając domowe ścieżki
naszych odmiennych bólów
zadziwiających oczywistością trwania

to w nas jest to wiąże
nie ma innej miłości z perspektywy krzesła
dobranoc śpij dobrze do jutra


.


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 october 2011

Wiersz o liściach

O czym napisać? - pytam młodego człowieka
(nakłada lody karmelowe na dwa talerzyki
w niebieskie rumianki). Myśli, oblizując łyżkę

z każdej strony; patrzy w okno. - O żółtych
liściach w ogrodzie. Ale zółte liście tylko z grabów,
drabów (skojarzenie) stu pięćdziesięcio-letnich.

Niemożliwe! - powiedział niedawno świadek
nauczający o prawdziwym Bogu. Jego żonę
zachwyciły drzewa, gdy piliśmy kawę pod
topolą. Dostałam Strażnicę i obiecano mi

Zmartwychwstanie. Na koniec od nich ukłon
za ucztę, a ja poszłam zbierać kartki z wierszami,
które wiatr porozwiewał jak suche, suche liście.

.


number of comments: 22 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 october 2011

Gawra

Choćby jeszcze ta jesień. Kałuże, które należy
omijać. Nie myśl, że patrząc w nie, wejdziesz
głębiej -

to nie świat równoległy. Prawdą jest trawa, co
do której nie można mieć wątpliwości. Warsztat

pachnący sosną, narzędzia do obróbki drewna,
schody na strych i do piwnicy.

W książkach można się utopić przed wyjaśnieniem:
czego dotkniesz, zostaje skażone raz na zawsze.

Potem już tylko ułożyć się; zagrzebać w przytulnej
pieczarze.

Otrzepując szron z futra, dopiero wiosną znowu ciała
nabrać.

.


number of comments: 23 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 october 2011

Czarna anima

Jestem Amina. Mieszkam na skraju wiśni. Między
niebem i ziemią. Moja rozpacz jest tak jasna,
jak moja czarna skóra, gdy wydawano wyrok.

We wsi czarownic śmierdzi bólem, cuchnie roz-
łąką. Kwiaty na mojej sukni spłowiały od żaru
ciemnego słońca.

Czy kogoś palą przejrzałe moje łzy?
Czy słyszy ktoś, kiedy najwyżej milczę?

Mieszkam na skraju wiśni.
Oddycham piaskiem.
Nie mogę nic więcej.

.


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 october 2011

Nalewka

poważni ludzie chodzą
z gwoździem w bucie
mają chrome usta

przewrócić ich w lewo
to skrzypią
jak zardzewiałe druty

a ja sobie śpiewam hej la la la
czym oczywiście wkurzam krasnoludki

ale nie wiedzą że dla nich dzisiaj
pestkowałam śliwki lecąc na pigwy
rwałam rajskie jabłuszka

i syrop z tego
i spirit

niech się przegryza przez tydzień
a później hej la la la

po naparsteczku
i na drugą nóżkę

świerszczyku

.


number of comments: 18 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 september 2011

Ach, te czasy

Bo to jest tak, stokrotko:
w którą by stronę iść,
nie ominiesz czasu.

Mały ptaszku -
możesz zawracać lub lecieć
skosem; tylko wydłużasz drogę
ścinając kilka zakrętów więcej.

Masz swoją wiosnę, lato i jesień,
kwiatku - w której więdniesz,
gdy nam zieleń w głowach;  stopy
zagrzebane w ciepłym piasku.

A motyl?
Jest królem swoich dni, zanim zaśnie.
A liść?
O, liść jest z jeszcze innej bajki.

.


number of comments: 24 | rating: 17 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 september 2011

Powrześniowe

już nie ma szpaków -
wciąż jagody aronii
czekają nocy

prześwit jesieni -
dużo trawy pod rosą
osiodłał pająk

z drzewa liść leci
na ławeczkę w ogrodzie
- drży babie lato

.


number of comments: 14 | rating: 14 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 september 2011

Kismet

miała tyle uśmiechu
kiedy niby nie widział -
ja ci go zdejmę z twarzy

- i na ramieniu gołąbki

odlatywała z krzykiem obijając się
o ściany

ludzie myśleli że broczyła czerwienią
a to szafran zieleń i biel

i przenoszona w brzuchu

wieczność
 


.


number of comments: 17 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 september 2011

Inwigilacja

ukryci pod dachem śledzimy
krople - jakbyśmy słuchali techno


nie jesteś wolna (lny) za progiem
za oknem
za siódmą bramą
jedenastym lasem

namierzają cię krasnoludku
wierzbo rosochata

nie wywiniesz się swoją sztuką

wątpliwe żebyś mógł
(mgła) jeszcze być sobą
baranku

jedyne co
to możesz beknąć
chmurko

.


number of comments: 6 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 26 september 2011

Opał

byłam w kuchni gdy za oknem wierzba
runęła
pod naporem piły mechanicznej
z ręki młodego człowieka którego ojciec
w dzieciństwie do lasu gonił przed zimą

myślałam że ramiona ma łagodne w sam raz
do przytulania mojej córki
do noszenia storczyków swojej mamie
na urodziny

i choć drzewem rosnę niezmiennie
nie napiszę ckliwego wiersza
o szafocie o włosach odgarniętych z karku
przed ścięciem

bo człowiek czytający poezje
ma być twardy i rozumieć uciążliwość
życia nieuchronność śmierci

i proszę mi wybaczyć brak puenty

.


number of comments: 13 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 september 2011

Calineczka z Krainy Czarów

Wynajęła mieszkanko dla dwojga wieczorem,
gdy na ścianach pełgały światła z ulicy. Dzień

odsłonił kilka niedoróbek; z ołówkiem w ręku
weszła w niuanse pogoni za królikiem; na wszelki

wypadek zostawiając pusty nawias, śmieje się
trochę smutno: przecież nie jest typem Kopciuszka,

nawet wtedy, gdy zrani się o kant stłuczonego
jutra.

.


number of comments: 18 | rating: 16 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 september 2011

Upiór

To był taki, który sam się budował i gotowy
stanął na placu, w prawdzie, ze środka dłoni -
z uczuciem, w ogrodzie - między topolami a gruszą;

niezbyt okazały, jeszcze bez okien w wykuszach,
bez drzwi i progu; z wiankiem na ostatniej krokwi .

I przeszli tamtędy ludzie, i odarli go z racji.
Cofnął się - krok po kropli odchodząc w noc.

Zawstydzony.

Nikt w nim zasiadł w przeciągu czasu - w jednej
chwili cywilnej śmierci.

Już na odludziu, niby duch własny

straszył.

.


number of comments: 16 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 september 2011

Rozmowa

- Mali są - takie sadzonki berberysów.
- Krzewinki, derenie.
- A gdzie ptaki?
- W gniazdach, które noszą na plecach.
- A wiatr?
- Chyba w kieszeniach.
- Ten sam, co nasz?
- Jakby ten sam, tylko jeszcze nie wiedzą.
- Dokąd pójdą?
- Pewnie przed siebie i wyżej.
- Dosięgnąć chmur i gwiazd?
- Nie wiem, drzewa, nie wiem.

.


number of comments: 9 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 24 september 2011

Oda do pieca

mój żeliwny z początku lat osiemdziesiątych
który się nie dałeś dzikim falom mrozów
wiosennej wodzie podchodzącej od gruntu
i najazdom myszy i zasiekom z pajęczyn

który żar ptaka trzymałeś w rękach swoich
krzywych rusztów niezależnie od grymasów
pogody

już lata temu słychać było jak psyczysz
w czasie rozpałki ale skąd człowiek miał wiedzieć
co tam siedziało w tobie jaki feler przy odlewie

bo jakże inaczej wytłumaczyć dziurę na dwa
palce koło śruby wyciekłeś w nieodpowiednim
momencie co prawda

służyłeś dzielnie nawet gdy palono drobnym
zbożem dużo tańszym od najlichszego węgla
i mokrym drewnem wierzbowym

ty byłeś świadkiem niszczenia na popiół rachunków
za przeszłe życie boże piwniczny roznosiłeś ciepło
ciepełko kiedy słońce mroziło

jeszcze twój dyfuzor złapie cug w kominie i dymem
odetchniesz

.


number of comments: 21 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 24 september 2011

Kosiarz

jak śmierć - wybiera
życie

.


number of comments: 35 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 september 2011

Porno

lubię mieć siano w głowie
wiatr pod spódnicą
wieczorem wypluwam gwiazdę

.


number of comments: 19 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 september 2011

Morfoza

Pewnego dnia, który się przydarzył,
byłam piękna niczym Sabinka z obrazu.

Kobiety zaraz zauważyły, pytając z troską:
co się stało?
Mężczyźni (nawet łysi i kulawi) oglądali się
za mną.

Dzieci i zwierzęta, podchodząc,
łapały mnie za ręce, wchodziły na kolana.
Uśmiechałam się.

Była jesień. Trwa nadal -

pogodna, ciepła jak malachit - spływająca
do środka po palcach.

.


number of comments: 15 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 september 2011

Kryptobioza

Zaiste, dziwne to środowisko - dziwaczne:
drzewa stoją bez żadnego planu sytuacyjnego;
zdarzają się wywroty, nie wspominając już
o złamanych w pół, o posekcyjnych resztkach
zostawionych na pastwę powolnego zęba czasu;
i te leszczynki anorektyczne, i pnie szczerbate;
owszem, nic ciekawego, no i nieprzyjemnie
potykać się o nierówną, przez dziki porytą
strukturę mchów. Och, i na co komu te paprocie?
Borowików szlachetnych jak na lekarstwo, za to
trujaków jakby kto ponasadzał. W rzeczy samej -
powiadam wam, że las na psy poschodził: te
komary, te kleszcze i żaby jakby się nie bały.
Słuchałam, czy jakieś odgłosy ptasie i nic,
tylko Celeste sobie gwizdała. Istotnie - gwizdała
sobie jak kos, a ja zbierałam butelki i puszki
po piwie.
Śmieci w reklamówkach nie zbierałam, gdyż
się brzydzę.
Na próbę wetknęłam kij w mrowisko i cisza.

.


number of comments: 10 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 september 2011

Wrześniowy wieczór

niebo rwie się w strzępy krzykiem dzikich gęsi

niby żartem pół-serio roztaczasz mój drogi wizję
Wietrznej Bramy

że tylko przejść bez tych całych ceregieli
nie obarczać by nie płakali

zostawić wszystko jak jest nie obejrzeć się
już nigdy nie wracać nie wracać
 
ale jeśliś mi przeznaczył długie dni
 
.


number of comments: 21 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 september 2011

Wrzosy

To już dzień? Budzisz mnie z obowiązku.
Ja nie chcę otwierać oczu. Jeszcze nie -
ciągną mnie wrzosowiska.

Motyl siadł. Kryję twarz w lepszym świecie.
A pszczoły grają na cytrach. Nie budź mnie -
jestem na wrzosowisku.

Brzozy cień. Ważki dwie w cichym locie.
Jesień o lato się oprze. Nie ma mnie -
zostaję na wrzosowiskach.

.


number of comments: 21 | rating: 14 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 september 2011

Dewocjonalia

cukierki z kramów odpustowych
anyżki mleczne i miętuski
cudowna woda ze studzienek
odpust zupełny - boże krówki

pątnicy z sercem na patyku
lody kręcone watą z cukru
korale wstążki i łańcuszki
drewniany motyl na dwóch kółkach

święte obrazy podświetlane
magiczne kule z szopką w śniegu
błogosławieństwo i balonik
w drodze powrotnej święty Krzysztof

zwijają kramy objazdowe
znawcy patronów okolicznych
gipsowa Matka Boska leży
z niebieską łezką na policzku

.


number of comments: 13 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 september 2011

Plum

znaleźć kamyk i wrzucić do wody -

jest moment zetknięcia z powierzchnią
czytaj tak jakby czas nagle stanął
nie dając żadnej innej interpretacji

prócz faktu wody i kamienia w związku
przyczynowo-skutkowym wiesz że będzie
poruszenie

jakiego słowa użyć jaki obraz przedstawić
który nie uczyni

.


number of comments: 35 | rating: 17 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 september 2011

Być sobą

miałam suknię w niebieskie kwiaty
i oczy pod kolor sukni

ręce ktoś mi ułożył w sam raz
do łapania wiatru

wierzyłam w baśnie Andersena
i że Bóg może cuda w kościele
Świętego Krzyża na starym mieście

rozmyślnie wsiadłam do autobusu
by dalej pójść polną drogą i krzewić się
ubrana w przeróżne odcienie

miłości

.


number of comments: 43 | rating: 20 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 12 september 2011

O zwierzętach właściwie inaczej

Koń

jaki jest, każdy widzi - mówi wielbłąd,
i nie przechodzi przez ucho igielne.


Gęś domowa

tym się różni, że niezbyt lotna - dom,
to ostateczność i wtedy nie ma już nic
do gęgania.


Kogut

gdy dobry, tylko udaje, że ma robaczka,
dlatego jest taki chudy.


Pies

który szczeka, nie gryzie - przekonał się
po czasie człowiek nagle mądry inaczej.


Kura

Ktoś jej robił koło pióra,
więc zamknęła dziób,
ponieważ miała swój rozum
w jajku.


Kot

Ten to był pies na baby, dlatego zarywał
noce, a myszy harcowały całymi dniami
pod miotłą.


Krowa

Dobry gospodarz wie, że łaciatą
należy zasuszyć przed
rozwiązaniem, bo inaczej będzie lecieć
mu cieńką stróżką.


Barany

nie liczyły się nocą, więc wilk
miał ułatwione zadanie
i nie musiał świecić oczami.


.




number of comments: 17 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 september 2011

Wieczorny

kiedy słońce w zachodzie różowe chmury
na pobliskiej topoli rozlega się śpiew rzekotki

między swoimi  w artystycznym nieładzie stolika
z nadgryzionym jabłkiem w roli głównej
wiatr miesza dym z rusztu i późne cykanie świerszczy
koty w trawie bawią się niczym parkowe wiewiórki

to jest ta chwila opisywana przeze mnie
że wszystko o właściwym miejscu i czasie
wchodzące do świadomości przez skórę

.


number of comments: 12 | rating: 14 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 september 2011

Słucham

Ta pielęgniarka Ala wczoraj umarła
na raka - płakałam.
Wiesz jak płakałam?
Miała dopiero pięćdziesiąt jeden,
a jej mała czternaście.

Ich jamniczka Kika była parką
z naszym Kacperkiem - ojciec się śmiał,
że trzeba ich ożenić.

Boję się wyjść z domu -
najgorsze te schody, więc latam sobie
po pokojach.


number of comments: 7 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 september 2011

Biblioteka

upomniała się o dwie pozycje Miłosza

informacja że kara już wynosi 15, 50
nie robi na mnie wrażenia

teraz kluczę nad kłamstwem
najbardziej prawdopodobnym

zapłacę ile trzeba
jeszcze dodam wszystkie nieczytane
Nory Roberts

dorzucę romantycznych szaleńców
których sześć lat temu nie oddała
moja najmłodsza

.


number of comments: 21 | rating: 14 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 september 2011

A woda płynie

panie Boże jak ty to wszystko urządziłeś -
i wodę i drzewa tylko trochę
zimno

ta kurwa mściwa

ile tu ryb musi pływać - szczupaki płotki
może nawet jakiś wielki sum

nigdy nie umiała dobrze gotować
dziwka
krzywda jej się działa suce jednej

pani Renatka dobrą pomidorową

jak wyjdzie słońce to wtedy
mama najlepiej gotowała
nawet lepiej od pani Renatki

gdybym tak wszedł i przed siebie

Jezusie kochany
gdybym tak wstał i poszedł

.


number of comments: 11 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 september 2011

CYRK

Pamiętam dzień, kiedy przyjechał - rozłożył się
na  Świńskim rynku - nad Wisłą. Pobiegliśmy tam
oglądać karła w białym podkoszulku i karlicę, która
była jeszcze mniejsza.
Widziałam jak się mył  w emaliowanej misce.  Ona
zamiatała drewniane schodki kwiecistą spódnicą.

Miasto dostało gorączki: z tuby wylewała się muzyka,
na murach tłustymi literami krzyczały plakaty obok
wyblakłych - Wszyscy do urn!

Byliśmy całą klasą - w dwuszeregu zbiórka!
Werble szczekały, konie tańczyły do świstu bata
całe w czerwonych pióropuszach, akrobaci zwisali
spod kopuły, klaun uszyty z jaskrawych łat.

Tresowane, białe pudelki. Tygrys z płonącą obręczą
w łapach, lwy na pudłach. Słoń posłusznie podpierał się
trąbą, stojąc na przednich nogach.

Nigdy nie widziałam czegoś podobnego. Pamiętam
piasek w sandałkach i wiór w pośladku. W drugiej
połowie zemdliło mnie i wychowawczyni
pozwoliła mi wyjść.

Wczoraj wróciłam, nosząc  Wodę dla słoni
jak strach i współczucie.

.


number of comments: 14 | rating: 14 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 september 2011

Bielinki

dziś nic nie robię  - leżę jak prosię
różowe słonie (ach ileż ich zmieścić się
może w pokoju)

na jednym żaba i pasikonik
inny biedronkę dźwiga na grzbiecie
reszta w wierzbinach i tataraku
a z każdej trąby motyle kwiaty

wiatr nam za oknem może pogwizdać
słońce bieliznę suszyć na linkach

.


number of comments: 16 | rating: 17 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 4 september 2011

Lepiej mieć jednego wroga czy jakoś tak

wrogu mój serdeczny gdziekolwiek byś nie był
święć się imię twoje albowiem tylko ty mnie nie
zaskoczysz gdyż znam czarną stronę twoją i w razie
ataku wykorzystam arsenał środków pierwszego
wrażenia gromadzony od chwili narodzin

motywujesz ty mnie do rozwoju nie dajesz uschnąć
spędzając sen z moich łagodnych powiek nareszcie
gotujesz krew w moich żyłach tężeją mięśnie broń
się sama repetuje nóż otwiera w kieszeni zmieniasz
mnie w panterę wykonuję skok przyczajony aż się
śmieją hieny i sępy zlatują na ucztę

a więc żyj i miej się kwitnąco bo i ja żyję przy tobie
w tobie i z tobą całą moją słodką nienawiścią
zaklinam  nigdy się nie zmieniaj och moja ty druga
połowo pamiętaj

gdy zdradzisz mnie lub opuścisz ty taki owaki niech
cię szlag język stanie kołkiem zęby spróchnieją i gały
wylecą z orbit

bo tyś moim chlebem powszednim i światełkiem w tunelu
i nadzieją na przyszłość

:)


number of comments: 9 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 september 2011

Wiersz napisać

to podjąć decyzję by w końcu zdjąć te szafki w kuchni
pochować naczynia zmyć tłuste plamy ze ścian z sufitu
równo położyć świeżą warstwę białej farby emulsyjnej

później znów można poustawiać na właściwe miejsca
pojemnik na chleb deskę do krojenia mikrofalówkę
srebrny kubek z dużym uchem fajansowe pojemniki

moi spodziewani goście  zawsze sami się obsługują

.


number of comments: 25 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 31 august 2011

Wyspa

Nie wiem skąd mi przyszło do głowy
dzisiaj, gdy jestem wściekle zajęta sprzątaniem
łazienki, praniem firan, gotowaniem obiadu,

gdy z obrzydliwą satysfakcją czyszczę kibel -
pisać wiersz o zielonej wyspie, która
wyrosła na środku asfaltowej rzeki,

niby z mojego brzucha - przez pępek -
ze smoły topiącej się pod wpływem słów.

Moglibyśmy żyć na tym skrawku mchu,
jak dwie krople wody pękate ze szczęścia,
gdybyśmy nie zastawili siebie w domowych

pieleszach bezpieczeństwa.

.


number of comments: 18 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 august 2011

Drzewo

jak by nie mówić
jakie imię nadać
pieszczotliwie
dmuchnięciem
opuszkiem palca
delikatnie
punkt po punkcie

jak cieplutki jedwab
lekko słony
na końcu języka

i zachwycenie
że się ma taką moc
w dłoniach
która cuda czyni

jakby za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki
nagle z ziemi

wyrasta

.


number of comments: 18 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 august 2011

Pestkowanie

czasami ból jest zbyt silny
jakby chciał zerwać płuca
kiedy nurkuję w lagunie
zbierając małże jak śliwki

napełniam kosz rośnie góra
nożem otwieram każdą
nie jestem przecież lemurem
kciuki mam dwa i sprawne

wyjmuję perły jak pestki
które odrzucam w trawę
oto i kosz mój pusty
jestem spokojna

prawie

.


number of comments: 22 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 27 august 2011

A tam odwrotnie

Od pewnego czasu, ale nie wiadomo dokładnie
od kiedy, bo co jest i było i będzie w przyszłości
pomiesza się i zawiśnie w nieokreślonym, więc
można by rzec, że w niebieskim niebie, które
wydawać się może czarną dziurą - wszystko stanęło
na głowie.

Nawet Stwórca na swoim wszechwładnym tronie
znieruchomiał do góry nogami. Chmury usytuowane
na opak, a z każdej zwisało po jednej czystej duszy,
niby sople spod śniegowych czap na dachu.

Ktoś postronny mógłby odnieść wrażenie, że do
nieba przystawiono niewyobrażalnie wielkie
zwierciadło wody, w którym odbija się życie wieczne,
lecz w okolicy zabrakło postronnych, więc właściwie
można sobie tylko tak imaginować.

Dziwnie wyglądał pisarz, ponieważ odkąd wyszedł
ze skóry, wszystkie jego zapiski wysypały się
w niebyt, a on, nieświadomy, dalej ściskał swój
pusty już brulion, czekając Bóg wie na co.

Tymczasem nad Ziemią wzeszło Słońce i tak jak
zachodzące - było jedną wielką, ciepłą różą.

.


number of comments: 17 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 26 august 2011

Siew

Walczyłem z czasem - w tej wojnie zaorałem
pole, zabronowałem wzdłuż i w poprzek,
wsiałem rzepak tuż przed końcem terminu.

Jeszcze oprysk na groźną lepę, mak i rumian,
a z nawożeniem później się zobaczy.

Niektórzy kupują hybrydy: na hektar wystarczy
kilogram nasion, które po wschodach się krzewią.

Kto wie, czy olej w butelce też będzie sam się
uzupełniał?

.


number of comments: 23 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 august 2011

Zawieszona

Kiedy przestaje stąpać po ziemi, trudniej schylić się,
by cokolwiek podnieść. Brak oparcia może czynić
chwiejnym: nic się nie waży, więc byle podmuch,
byle kichnięcie wytrąca z równowagi i na przykład
kapeć spada z nogi.

Z jednym wygląda co najmniej pociesznie, no i niełatwo
oddać płyny fizjologiczne, albowiem one też wiszą -
te wszystkie łzy, ślina, której nie sposób się pozbyć.
Dopiero przepełniony pęcherz może ściągnąć: wtedy
idzie, ale całkiem bez głowy. Dobrze, gdy nie ma majtek,
siadając na sedesie.

O, tak - majtki na tyłku w tym wypadku i byłby problem.

.


number of comments: 19 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 august 2011

A to ci prezent

Ktoś kiedyś dawał mi Kraków,
a ja nie wzięłam Krakowa;
na Brackiej gołębi z dachów.
W złotej dorożce - bez głowy
nie umiem zmieścić Krakowa.

Nie wzięłam grodu, bo nie chcę
myśli zaprzątać nim sobie.
I co mi po starym mieście,
co po królewskim Krakowie
i po gołębiach nad głową?

A swoją drogą, to śmieszne,
że komuś można dać miasto;
i później gdzie go umieścić?
W moim ogrodzie za ciasno
na Kraków - choćby i własny.

.


number of comments: 25 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 19 august 2011

A to ci bajka

W tym świecie zawsze musi być jakiś morał, ale to na końcu.
W międzyczasie bywa opowieść lepsza czy gorsza, gdzie miłość
przeplata się, a smoka należy bezwzględnie zgładzić.

Przewija się jakiś królewicz, jakaś Baba Jaga. W lesie możemy
zginąć, gdy nie ma okruszków chleba w kieszeni (dla ptaków).
Słowiczki z litego złota - śpiewają;

Księżniczka z nudów postanawia całować zgnojonego świniarka.
Królowa, gdy chce, jest dobra lub zła, więc król chodzi piechotą
na wojnę.

Później niektórzy piją wino stołowe z Lidla za 6.99 PLN.

.


number of comments: 19 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 august 2011

A mrówek nic nie rusza

No, popatrzcie: w Hiszpanii czterdzieści procent krasnali
nie wie, co ma ze sobą zrobić; w Anglii skrzaty wkurzyły się,
aż zaczęło dymić; w Niemczech skrajnie lewicujące gnomy
podpalają najdroższe samochody; w Norwegii jeden karzeł
tak oszalał, że oszalał, a nitka szaleństwa przewlekła się na
wyspę Jersey. W Polsce podziomki są rozdrobnione i rozmyte,
więc nikt nie wie, jaki ułamek śpiewa sobie a muzom.

Przykłady można by mnożyć w nieskończoność, ale nikomu
się nie chce. Tylko Amerykańskim uczonym jeszcze się chciało
i ostatnio odkryli ścisłą zależność gwałtownych tarć w Świecie
Bajki od wybuchów na Słońcu.

Księżyca nikt nie wini, bo wiadomo - temu odbija od zawsze,
kiedy tak świeci po nocach oczami.

.


number of comments: 15 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 august 2011

Akt twórczo-rozbiórczy

Pan mnie pociąga, gdy muszę pana rozpiąć,
na biurko popchnąć i rozłożyć w ramionach;
i zaraz spojrzeć, i spojrzeć w pana oczy,
czy się zaśmieją, kiedy pana pokonam.

Niech mi pan nie drga - nawet się nie poruszy,
bo muszę pana z precyzją pokopiować.
Ja patrzeć lubię, jak wychyla się człowiek,
którego mogę bez trudu zdominować.

Ja panu, panie, najchętniej zmierzwię włosy;
do uszka wrzucę wiązankę krętych słówek.
Zapiszę sobą dokładnie pierwszą stronę,
więc nie broń się pan, kiedy chwytam ołówek.

Bo ja chcę pisać, pisać, pisać i pisać;
zapisać sobą dokładnie pierwszą stronę,
więc mi pan nie waż w tej chwili się poruszyć.
Ach, jakże kocham pana włosy zmierzwione.

.


number of comments: 12 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 august 2011

Czuły punkt

Mój syn, wczoraj po wyjściu spod prysznica nagle stwierdził, że
od dłuższego czasu ma raka płuc, więc ukarał mnie odłączeniem
netu, gdy z papierosem w ustach palnęłam, że w takim razie
nie doczeka 2013 roku, na który zaplanowany jest jego ślub.

Nigdy nie wiem, kiedy jakiś diabeł mnie podkusi, by nie trzymać
języka za uchem.

.


number of comments: 23 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 august 2011

Znaki

Poczucie, że muszę pisać; czas założenia rodziny, prace polowe,
obrządek zwierząt, prowadzenie domu, użeranie się o drobiazgi -
odsunęły to, co było mi przeznaczone, na długie lata.

Teraz nic nie muszę; mogę troszczyć się o rodzinę, prowadzić
dom, użerać się o drobiazgi, ale nadal, a może z dużo większą
siłą dręczy mnie poczucie, że muszę pisać.

Błogosławiony czas, w którym nauczyłam się czytać.

.


number of comments: 8 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 august 2011

A to dopiero Czyściec

Nie mam w swoich zasobach wyobrażeń - Piekła, jako miejsca i czasu dla siebie;
jeżeli już, to mogę odtworzyć z pamięci pociesznie zarysowany, dziecięcy obrazek ludzi
gotujących się w ogromnych kotłach, śpiących na madejowych łożach; morderców,
którzy w nieskończoność muszą powtarzać własne akty zbrodni.

Jak również nie wiem, gdzie zakwalifikować pana H. z wąsikiem, ponieważ w świetle
przeczytanych wyrywkowo książek może jawić się jako nauczyciel, który odegrał swoją
niewyobrażalnie okrutną, przed ludzkością, rolę; i, aż mnie dreszcze przechodzą,
gdy pomyślę, że mógłby się odrodzić w jakimkolwiek z bytów.

Jakże prościej zastanowić się nad zimnym, lecz uporządkowanym Niebem, chociaż i taka wieczność może nastrajać pesymistycznie, jak poranek powtarzalny płasko i jednostronnie, kiedy po otwarciu drzwi do ogrodu tylko mgła, drzewa we mgle, poszarpane kolory.

.


number of comments: 15 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 august 2011

Motyl

w niedzielnym wysokim ogrodzie
wśród gości miastowych licznych
tylko na moim ramieniu
siadł motyl ciutek liryczny

a właśnie czytałam wiersze
wiersze liryczne - a jakże!
więc pomyśleli wszyscy
że motyl słucha ich także

siedział spokojnie tak sobie
wiatr skrzydełkami robił
więc wszyscy mu przyklasnęli
że ładnie mi wiersze zdobi

jednak zbyt dużo wrażeń
zrobiły na nim oklaski
bo nagle och! jaki czujny
to rozłożysty to płaski

i frunął motyl brązowy
z tęczami na skrzydłach obu
już nie jest moją ozdobą
tylko dzikiego głogu

bo kiedy motyl na tobie
przysiada na chwilę - śliczny
nie wolno robić hałasu
gdy motyl jest ciut liryczny

.


number of comments: 20 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 12 august 2011

Pijany zając w kapuście

z samego rana można sobie różnie konfabulować
wystarczy uruchomić wyobraźnię przebiegając
spektrum na przykład zająca i zobaczyć tego który
dorwał się do zagonu kapusty i kica wśród tylu
pyszności

tu nadgryzie głąb tam weźmie na siekacze jędrny
soczysty liść a gdzie się nie obróci wszystko tylko
dla niego

ale chyba ma poczucie zajęczego miejsca i czasu
więc śpieszy przed nocą spróbować która jest
najtreściwsza aby napełnić brzuch stale podszyty
wiatrem i ukryć się przed lisami pod miedzą
czujnie zasnąć

.


number of comments: 12 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 august 2011

Asymilacja akulturacja migracja spacja

Ten palant zboczony, co pstryka fotki telefonem,
myśli, że córka nie widzi, a ona,
rzeczywiście piękna,  odwraca się w bok
rumieńcem i ma wkurzone  ramiona.

Po lewej przytulona para, płacze ona,
obejmuje on, gładzi, pieści włosy jak strąki czerwone;
łzy, to ręką, to ustami z smutnej twarzy zbiera.
Widać, że  brała coś (skąd tyle cierpienia?).
Może umarł jej ktoś, albo i odjechał?

Po prawej Murzynka, chyba z dwieście wagi:
baton, czipsy, baton, czipsy i kolejne zjada:
mama, nie patrz! nie patrz, nie wypada!

Więc teraz wzrok mój na nim, na niej  zawieszam -
piękny jest, zadbana, wyróżnia się z masy;
ta figura, fryzura, makijaż, obcasy.
Widać, że lubi, gdy patrzy się na nią,
to ślemy uśmiechy sobie bez końca,  jak słońca
i jeszcze,  i dalej,  i znowu. Ależ piękna dusza!

Ktoś bojowy w kolczyki cały przekłuty,
ściąga spodnie, tatuaż wypina bielą swojej dupy.

W przejściu Muzułmanki trzy młode ze szkoły;
spod czerni czarczafów oczy malowane;
delikatne jak wiosny, roześmiane, łagodne.

Nagle z tyłu głos męski pijacko zawodzi:
rascwietali jabłani i gruszy, my młodzi, my młodzi...

Jakiś z dredami Hindus napalony
wysiada za nami, miękko się porusza.
Idziemy więc sobie ulicą z dredami,
pewnego lipca, na Ilford, z autobusu.

.


number of comments: 14 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 august 2011

A ty mnie zabierz do Krainy Śmiechu

Ile się trzeba, dzień w dzień, nalatać - może
z rana nie, bo jednak najpierw kawka,
potem druga, ale to tylko pozór, bo w między-
czasie zajrzeć to tu, to tam. Wszystko
ogarnąć, poustawiać. Dziupla.

Dzisiaj kota wsadziłam do kuwety z trocinami,
niech wie, że świeże, co by nie wysikał się
czasami na podłogę w jadalni.

Później śmigam londyńskim piętrusem do
przedszkola z Amelią; do perfumerii, w której
kasuje najmłodsza. Piórko.

W mgnieniu oka trzeba być u przyjaciela:
zobaczyć, co się dzieje, jaki ma instynkt,
czy go nic nie boli. Wysłuchać wiadomości
z giełdy, zobaczyć pogodę w Szwajcarii (u nas
chłodno, więc tam - w górach). Cyna i srebro.

No i trudna wyprawa w przeszłość, czy można było
coś zmienić - pójść jakąś inną drogą - uwaga!

I żeby to było wszystko, to nie! Otóż nie!
A budowa? Mama? To są przecież kilometry.
Więc tak przemieszczam się z miejsca na miejsce,
i różne myśli biegną mi po głowie, i się martwię,
czy za wszystkimi zdążę.

A ja bym chciała przysiąść na ławeczce, obok -
i tylko słuchać, słuchać...I uśmiechać się -
bez zobowiązań. Zielone.

.


number of comments: 13 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 august 2011

Antonim

są dni kiedy nie radzę sobie
z uczuciem wtedy na przykład
robię konserwy

ogórki kroję i kiszę
a doprawdy nie wiem

czy pachnę curry czosnkiem
i koperkiem

czy zwyczajnie śmierdzę

.


number of comments: 11 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 august 2011

Kot

Kto żyje wolno - żyje dłużej


W dzień śpi, a nocą daje upust
drapieżnym instynktom.
Rankiem kładzie na progu,
jak na ołtarzu ofiarnym,
umęczone ciałka ptasząt
i myszy.

Po co to robi? Nie wiem -
trochę mnie smuci,
ale wiem, że i tak ma gdzieś
nas wszystkich.

Rudym kłębuszkiem leżąc na
kanapie, wysysa z łapek
ślady własnych ścieżek. Z futra
zlizuje gwiezdny pył i wiatr idący
z księżycem.

W oczach jak bursztyny długo
rozważa każdą decyzję - powoli,
z ociąganiem, jak gdyby wierzył
w powtarzalność
życia.

.


number of comments: 30 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 august 2011

Boję się mamo

Ogień nawet na Ilford
i Romford. Fala zalewa ulice,
sklepy.

Pamiętasz, jak ci mówiłam?
Nie patrz Murzynom w oczy;
po prostu się nie gap!

Bliżej wieczoru
zaczną; na razie, mama -

właśnie dzwonili z przedszkola:
muszę odebrać Amelię.
I mi się nie martw.

Słyszysz?

.


number of comments: 15 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 8 august 2011

Przed

to tu to tam spojrzeć
nie wiadomo co z rękoma
zrobić

Celeste biega do toalety
że niby adrenalina każe
wyrzucić balast przed
ucieczką

uczyli nas o tym na biologii

kto nas nauczał wzdychać
i przytulać się w czasie

pożegnań

.


number of comments: 10 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 august 2011

Wesołe

wiersze są jak nasza Karolina która rzuca
hasło - a co to za nimfa tutaj siedzi?

i śmieje się jakby z krtani stado szklanych
motyli nagle wyfrunęło

rozpryskują się w powietrzu iskrami
tylko czułki opadają na ziemię -

z nich wyrastają następne

.


number of comments: 11 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 august 2011

Sosny szumią nad człowiekiem

Jaki ten człowiek jest mały - spójrzcie!
Szszu, szszu - i pocieszny jak skrzacik.
Ha, ha! - krasnoludek, ludzik, bławatek.

Niewiele go różni od żaby, no nie?
Pamiętasz, gdy nasza siostra upadła?
Ona legła wśród malin i tylko westchła.

Westchła, westchła - szszu - i jękła.
Ale był wtedy huragan!
Targało lasem, jak we śnie.

Ja nie wiem, że można tak upaść.
A ludzie? Jak mogą, tak się ustawią.
Jeżeli nie mogą, wtedy - szszu - się kładą.

.


number of comments: 10 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 4 august 2011

kanoldy

na 1 Maja po raz pierwszy zakładało się skarpetki
mama każdemu w garść dawała pięć złotych
i biegliśmy na boisko żeby się ustawić

pochód szedł od Placu Wolności przez Mickiewicza
na J. Dąbrowskiego tam były trybuny

moi bracia kupowali blaszany pistolet na cynkapki
ale woleli na korki bo dawał więcej dymu i huku

po południu na przystanku autobusowym
orkiestra wojskowa grała same wesołe melodie
aż obdrapane kamienice na placu się trzęsły

z Mirką Ł. której tata był kapitanem Milicji
szlifowałyśmy bruk gryząc kanoldy

.


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 august 2011

gomółka

nasza mama pracowała wtedy w rozlewni
więc mieliśmy dużo oranżady do popicia
chleba ze smalcem i z cukrem

zbieraliśmy jasnotę by sprzedać ją w Herbapolu
a na początku wakacji dzieciaki z ulicy
pracowały przy obieraniu truskawek
no i można było najeść się do syta

czasami brakowało na chleb a kiedyś zgubiłam
sto złotych płakałam jak głupia nie mogłam uwierzyć
myślałam że znajdę nie wtedy nie dostałam lania

zawsze jeździło się na Kaszuby do końca wakacji
za robotę przywoziłam wielki brut chleba
na Gwiazdkę dostawaliśmy tłustą gęś

tata był tylko w niedzielę i kazał nam chodzić do kościoła
w tygodniu biegłam do Baru Wisełka i w kance
przynosiłam cztery porcje pomidorówki lub ogórkowej

gdy oglądam Misia to chce mi się śmiać
nie przypominam sobie łyżek i widelców
przykutych łańcuchami do stolików

.


number of comments: 7 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 august 2011

Widziałam Anioła który się bał

Szukanie człowieka przebiega
ale ukrył się człowiek sam
przed sobą zaledwie jest cieniem
gdy wychyla się z okna jak zza
widnokręgu prosto w noc
i pali papierosa gwiazdy
pali papierosa mgła
pali papierosa wiatr

Stała nad rzeką rozmawiała z nią
głuchą i ślepą czytała rzekę
była już na pięćset trzydziestej dłoni
nurtem płynął próchniejący
czarny korzeń gąbczasty od środka
jak mózg w schizofrenii
demencja starcza

Nawet Anioł który stał się człowiekiem
wyraził mową że przeraża go starość
jest przerażająca ucieka
jest przerażająca drżenie

Starość ucieka przed człowiekiem
przed sobą samą
zapomina kolejność cyfr otwierających
drzwi do klatki
czeka jak pies z tym kluczem
w kieszeni o którym już nie wie
i marznie i marznie

Gdy przyjdzie człowiek
kiedy ktoś wyjdzie

wpuści

.


number of comments: 18 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 july 2011

Sabinki*

Wczoraj w godzinach późnowieczornych
zauważyłam, że jest nas dużo więcej;
mnożymy się i dzielimy, i nie wiem po co.

Gabrysiu, czy mogłabyś łaskawie - heh...
Ależ proszę cię Gabi, bardzo mi przyjemnie.
Gapciu, dziękuję, że znowu jesteś.
Jeszcze dobrze się zastanów, Gabrielo.

Odkąd sięgam pamięcią nie utożsamiałam siebie
z imieniem, a silne przekonanie, że już kiedyś
byłam: po prostu  ja  - jest tak samo żywe
jak w dzieciństwie.

Ile mnie jest (hmm) w loginie ?



*Marcel Aymé

.


number of comments: 19 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 july 2011

O lecie deszczowym albo o niczym

Może myślicie, że jakiś rys biograficzny, a w życiu!
Jeżeli o mnie chodzi, może być nawet o niczym -
dajmy na to o renklodach zielonych, które dojrzewają;
właśnie - chcesz posmakować? bardzo duże, mięsiste.
Nie, nie odchodzą od pestki, chociaż to ważne, aby
odchodziły, bo gdyby - to wtedy można z nich robić
dżemy lub nawet powidła: tyle w nich słodyczy.

O czym by tu jeszcze... hmm... może o żniwach,
że zapowiadały się niezłe, bo grube pszenice,
ale jak będzie tak dalej lać, to wypłucze z nich
gluten i cena - cena zleci na łeb na szyję, a jak, nie daj
Bóg, porośnie w kłosach, wtedy tylko na paszę,
no i rzepak, który dostał w kość przez tę cholernie
długą zimę i teraz czekaj - wypatruj tatka słonecznego
latka, żeby wymłócić, bo już od sierpnia przychodzi
czas na poplony i siewy ozimin.

Ach! przecież papierówki: no cóż, tyle ich już spadło
i same psiarki; to co, że ekologiczne - każde z robaczkiem;
jakby się człowiek zebrał i zawziął, można by zrobić
marmoladę złotą jak miód, jak wtedy, gdy były dzieciaki,
a teraz? ee tam... niech gęsi zeżrą i osy się napasą.

.


number of comments: 27 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 july 2011

Alienacja

Usiedli naprzeciw, obwiniając. Trochę mnie
śmieszy, a tu nie ma z czego się śmiać!
Trzeba być normalnym. Sztuka to nie dupa,
to piękno. I dalej, bo zawsze!  - Ja?

Widzę wrony, co kraczą już coraz gęściej.
Moje biedne gardło nie wytrzymuje naporu -
zawala się. To takie jętki rozpaczy, przejścia
pojedyncze, odstający różek.

Dziś zapomniałam o jajach na twardo, więc
wybuchły na kuchnię i krzesła w jadalni.
Za drugą ścianą, w odwecie, biorę wolne -

przekrzywiona falbanka.

.


number of comments: 12 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 july 2011

Melodramat

Poznała go przypadkiem
Gdy był podwójnym dziadkiem
Gdy pisał wiersze gładkie
O pięknej Róży swej

Wnet go i pokochała
Uczucia swe oddała
Choć była taka mała
I cicha była też

I nagle jakaś siła
W jej cichy stan wstąpiła
Że dusza jej zawyła
Miłości ja też chcę

Dobyła wszelkiej siły
Demony w nią wstąpiły
Pokochaj mnie mój miły
Bo kochać możesz mnie

On taki zagubiony
Słowami jej zdziwiony
Z uczucia wytrącony
Wnet do niej zwrócił się

Lecz życiem powaleni
I w różnej swej przestrzeni
Złym losem podzieleni
Nie mogą razem być

On może o niej pisać
Ona do niego wzdychać
O sobie mogą tylko
Marzenia blade śnić

To jest jej melodramat
Że kocha go od rana
A myśli o nim błądzą
W ogrodu siwej mgle

.


http://www.youtube.com/watch?v=prtEy37aScA


number of comments: 18 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 24 july 2011

Trwając

Wandzie

Nie chcę donikąd - w tym oto miejscu
doświadczam jeża, parę dzikich gołębi,
a kos do gniazda nosi porzeczki w dziobie.

Jestem budzona tęsknotą -
kto by mnie znalazł zmienioną
na kilka innych sposobów.

Teraz lekko przyciężka,
różowa od spodu - wilgocią płonę
jak zielony pejzaż.

.


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 july 2011

Pożegnanie

Mój nowy zeszyt w kratkę, format A4, o papierze
wysokojakościowym, ma 96 gładziutkich kartek.
Zaprawdę, powiadam wam, że będę go szanować
jak w podstawówce: możliwie najstaranniej, lecz
nie odbiegając zbytnio od mojego charakteru -
pisać.

Jest ładny i pojemny za te 4.80 - zważywszy, ile
treści można w niego wlać, ile formy zawrzeć - jak
w przyjaźni, która z początku mobilizuje nas do
staranności i to zawsze w dobrej wierze.

Najtrudniejszy moment, gdy nagle się kończy;
ostatnia kartka, ostatnia wolna linijka i ręka z żalem
stawia kropkę.

Mój brulionie kochany - z tobą tyle dni przeżytych,
tyle nocy przespanych. Ileż to ja uczuć w ciebie
powkładałam, ile rozmyślań. Już na zawsze zostaniesz
cząstką mnie i częścią światła, które przepłynęło mi
przez ciche palce.

.


number of comments: 18 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 july 2011

Między nami

nie wiem gdy go znalazłam nic nagle nie przyszło do mnie i nie ma nazwy przecież
ja tylko wiszę czy można zasłużyć za nic rozbieram się sama kawałek po kawałku
cichy dramat trzymając w zanadrzu jest moją źrenicą rzeką w biegu powiela obrazy
jak uśmiech goni przed siebie księżyce łowi szklanym głosem z moich włosów iskry
wyjmuje cierpliwe ma palce stolarza anioł

.


number of comments: 7 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 july 2011

Migdały

Wiele mi dałeś, Panie -
i jeszcze niepokój; dałeś pory roku.
Uzbroiłeś w cierpliwość, abym umiała
żyć, nawet kilka razy.

Dostałam rozum kobiecy, piersi,
brzuch pełen dobrej ziemi i duszę
skaczącą we mnie jak kangur.

Serce mi dałeś przestrzenne,
które bić mogło
nawet między nutami.


Za wszystko dziękuję ci, Panie -
a za te,
no wiesz, gorzko-słone, słodkie,
no te - kiełkujące pod
powiekami,

najbardziej.


.


number of comments: 30 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 july 2011

Leniwe pierogi

*
Gdybym miała płetwę ogonową,
nie musiałabym zakładać kapci.

*
Kiedy nie śpię, jakoś chodzę.
Kiedy śpię, też nie śpię, ale
inaczej.

*
Ostatnio piję kawę mieloną.
Przedtem też piłam, ale nie
mieliłam.

*
Dzisiejsze gazety serwują
i odbija się echem.

*
Mam dużo wspólnego z leniwymi
pierogami, a nóż, widelec i one.

*
W tym roku znowu wczasy pod
gruszą - własną na szczęście
niestety.

*
Mój syn zaręczył na Śnieżce -
Królewna przyjęła.

*
Jezu, jak mnie już nuży to pisanie,
a jak Ciebie musi nużyć to wiszenie.

.


number of comments: 25 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 july 2011

Rodziła się drogami natury

Poczęła się dużo wcześniej.

Trzydzieści lat temu -
- akurat napinała łuk brzucha,
kopała, przekręcała z boku
na bok - pamiętam jej czkawkę
notoryczną (została do dzisiaj).

Śpiewaliśmy dla niej patriotyczne
pieśni; pukaliśmy - halo, to my
czy nas słyszysz?


Zgaga przeplatana była modlitwą;
mdłości - nadzieją na przyszłość.

W połowie grudnia,
w uzasadnionych pretensjach do życia,
wyszła na światło - czerwona,
obrośnięta jak małpa.

Nasza Wolność?
Nasze Schengen?

Mała Celeste -
odtąd solidarność rodzinna.


2010-08-30.

.


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 july 2011

Wartość

Kiedyś za dwa dolary można było kupić
mustanga, a siodło za sześć.

Frank szwajcarski dzisiaj dobija do euro.
W Niemczech kupisz z automatu złote
sztabki.

Dramat człowieka polega na tym, że traci się,
by zyskać to, co trzeba stracić.

.


number of comments: 21 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 july 2011

Otoczaki

Moje serce składa się z dwóch komór pełnych
kamieni, które przez lata nabrały gładkości i barw.

Te najmniejsze, popielate, wytarte przez czas,
i średnie, ułożone ciasno jak dni, co minęły.

Największy jeszcze rani - pełen ostrych krawędzi,
więc wyjąć by wszystkie i podać na złączonych

dłoniach, lecz tylko dzieci zdają się je zbierać  -
z rączki do rączki przekładając jak coś cennego.

A jeśli serce puste? No, cóż - niczym głaz
oderwany od grani w wiecznej zmarzlinie

zapomnienia.

.


number of comments: 15 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 july 2011

Wolnego

Dzisiaj nie obudziłam się.
Nie zrobiłam porannej kawy,
po czym nie poszłam do
fryzjera.

Nie gotując obiadu w między-
czasie, jem soczyste nektarynki.

Mam krótkie włosy i oczy
ledwie zielone - czerwieni ust
nie podałam na tacy.

Teraz bawię w innym krajobrazie,
nad rzeką idąc krok w krok -
po śladach dochodzę do mgły;

w zamyśle chcę
położyć trawy i drzewo palcami
dotknąć do żywego, więc

chyba jestem.

.


number of comments: 15 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 15 july 2011

Nuda

Siedzę na białej werandzie-
czytam i
piszę na marginesie tygodnika,
bynajmniej,  nie wiersz.

Ruszam palcami w sandałach.

Na słowa - Zostałem miejskim
partyzantem
. Skradam się
i prowadzę akcje zaczepne.
Nie mam zbyt wielu sojuszników*
-
spadł mi popiół z papierosa
palonego do kawki.

U was też dzisiaj tak wieje?


*M. Świetlicki

.


number of comments: 12 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 15 july 2011

"Weszo, dadoro miro"

O, Boże, dokąd iść?
Co robić, skąd brać
bajki i pieśni?
*


więc odjechały tabory nad Tamizę
serca jagodowe w naszych lasach nie biją
inaczej czeszą włosy cygańskie dziewczyny
i kwiaty inne kwitną na ich spódnicach

tylko ta stara Cyganicha na Ilford
takie samo ci szczęście i miłość wywróży
za garść brzęczących monet za przyjazny uśmiech
długie życie podaje - jak sztuczną różę



*Papusza

.


number of comments: 20 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 july 2011

Zawroty

nauka zaczyna się wcześnie
koślawy bieg między gęstymi
domami i upadek
jak pierwszy krok

można pojąć rozkładanie ramion
łącząc palce i podkurczając
nogi wzbić się

jeszcze nie wiesz co później
bo zderzenia
ale powtarzanie uczy coraz
precyzyjniej regulować prędkości

po wielu latach powracający sen
jest jak seks lub jazda rowerem

teraz uciekam polami tuż nad ziemią
trochę bojąc się chwili
że mnie noc poniesie

i dokąd

.


number of comments: 13 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 july 2011

Instrumentarium

Pan, miły panie - z pana Maestro,
bo grasz na skrzypcach i saksofonie.
Pan, drogi panie, jesteś orkiestrą
i dyrygentem z tym piórkiem w dłoni.

Z pana harmonii czułym kobietom
robi się ciepło między nutami,
dlatego kocham pana; niestety,
nie z wiolonczelą, a z gęślikami.

.


number of comments: 24 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 july 2011

Ćma

gdyby nagle wyszli a raczej wypłynęli
z moich tętnic - posadziłabym
wszystkich na gościnnych ławach
wokół stołu

pilibyśmy herbatę a wieczór podchodząc
wolno schodkami z betonu mieniłby twarze

tak ciasno by było na białej werandzie
i wiatr topolowy i zapach sosnowiłby się

a ja opodal napatrzeć bym się nie mogła

niebo ciemnieje ciszą więc słucham głosów
które noszę
w głowie mi rośnie  ćma - żagli się
samotna u lampy wyjścia

ostatni gaszą scenę - niech się nie tłucze
po nocy

.


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 12 july 2011

Wiadomość

Już dawno uciekłam od ludzi;
teraz szukam ich na powrót.
Ładuję telefon i szukam.

Jest to działanie pozorne,
gdyż ludzie są zajęci nad miarę -
ładują telefony i są zajęci.

Wczoraj wieczorem padła mi
komórka - w trakcie obiecującej
rozmowy. I padłam jak mucha,
bo nie mogę znaleźć ładowarki.

Telefon bez ładowarki jest
jak but bez nogi,

jak pusty talerz.

.


number of comments: 12 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 july 2011

Oko

Całe życie buduje się relacje z innymi,
ale i tak przed ostatecznym musimy sami
sobie spojrzeć w oczy, a tu fiasko, bo już
wzrok nie ten i pamięć zawodzi, i kark
robi się sztywny, a Pan Bóg siedzi taki
zachmurzony na niebieskim tronie, rusza
paluchami w sandałach i mówi: oj, ludzie,
ludzie...

.


number of comments: 11 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 4 july 2011

Ta choroba ma twarz i okulary zerówki

Objawia się, jak w godność wryta
drzazga; szuka domniemanych znaków,
podobna do szerszenia, co gniazduje
w mózgu -

lata na zwiady - podglądając -
gotowa użyć cały zapas żądła.
Doskonale zna obszar na biegunie
zimna, bo zawsze, każdy.

Używa telefonu z prędkością
i w zasięgu emocjonalnych myśli.
Nie za dobrze słyszy przez głowę
rozbitą o żeliwną przeszłość żebra.

Gromadząc na czarną godzinę, mówi,
że wszystko odda, więc nie robić
ostrych ruchów. Cofając kroki
do siebie -
rozsądnie współczuć.

Nie widziałam, jak płacze.

.


number of comments: 8 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 july 2011

Postanowienie

Sąd na mocy artykułu oddala. Przybija
niebieską pieczątką, że oto istnieje
możliwość.

Niebieski podpis pod niebieskim orłem
w koronie, to znowu czarna droga
przez mękę.

Gdzieś tam, we mgle, majaczy ktoś -
bez twarzy. Z oczu zdejmuje opaskę.
Odkłada wagę na półkę. Po powrocie

do domu - bierze ciepły prysznic.
Sąd ustalił, więc postanawia wypić drinka
jak człowiek zmęczony, mający za sobą
zbiór liter.

Sprawiedliwość czysta już i rozluźniona
poszła się jebać.

.


number of comments: 13 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 july 2011

Brygada

prawdziwi mężczyźni mają twarze z wapnem
kurwy i chuje wypluwając przez ramię
chuderlawe torsy błyszczące od deszczu
do kobiet podchodzą na rozstajnych nogach

kiedy rosną murem - w rękach kruszą cegły
łapiąc równowagę aż na cztery kielnie
pod czapkami z daszkiem noszą płowe strzechy
dwaj mleczni młodzieńcy - pomocnicy diabła

.


number of comments: 22 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 july 2011

Laski po czterdziestce mają pełne usta

w lustrze widzą siebie dziewiętnastoletnią
wzrokiem omijają sędziwe staruszki
jeszcze obojętne wstąpionym spódniczkom
nie chcą dawać wiary nowym zdjęciom w sepii

.


number of comments: 11 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 july 2011

I zapalę papierosa

Wino mam, więc piję Vino
da Tavoli Rosso od przyjaciela
z pielgrzymki do Italii - z przeszłego
roku,

z plantacji dwudziestosześcio-
hektarowej. Skąd wiem?
Bo to winnica jego krewniaka.

Wino mam, więc piję - czerwone,
wytrawne jak ludzie z koszem
na plecach (na pewno!) w słońcu
wylewnej Italii.

Więc piję wino wytrawne
na pohybel losu. I chcę zamknąć
oczy, delektując się
czerwonym słońcem Italii.

.


number of comments: 9 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 june 2011

Na chłopa

z chłopem to trza po chłopsku
i nawet jak mu nie wyjdzie
mocno podkasać spódnicę

i deptać
i to porządnie
aż soki puści - a juści!

.


number of comments: 22 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 june 2011

Podpiąć się myśli odłożyć i zasnąć

Wieczorem jak ryba leżąca na brzegu; odpinam
nogi, a głowę odkładam na stolik - tuż obok
okulary i fenickie lustro. Ręce? Wyrzucam

za horyzont bioder - daleko od brzucha.

Jeszcze mi tylko nadaj sen spokojny,
co by tak czy owak doczekać tam któregoś
jutra.

Przecież porzeczki do rwania. Tak.
Delikatne, czerwone grona, to być -

może najistotniejszy z powodów
życia.

.


number of comments: 26 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 27 june 2011

O przyszłej niepełnosprawności

gdy upada ukochana osoba na przykład na czworaka
na przykład na rwę kulszową trzeba poruszyć oporne
niebo i ziemię więc wsiada się na szczęście w sprawne
auto którym się jedzie na łeb na szyję szukać pomocy

skąd tyle siły w człowieku że betonują się odtąd
dotąd szlakowe i dziurawe drogi a w mózgu aż świeci
z zegarkiem tykającym w brzuchu trzeba żyć podwójnie
za dwa sumienia naraz już kiedyś tak było nie mówię

że słońce większe i dzień dłuższy to wielka bzdura
a ja śpiewająco zdawałam egzamin z tamtej zwykłej
pełnosprawności oraz że cię nie opuszczę ani bydląt
twoich głodnych ani siana do zbioru ani łoża ni kuchni

.


number of comments: 11 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 june 2011

Przepoczwarzenia

gdy tacy brzydcy jesteśmy
jak nie poeci
codziennie od nowa oswajając
nie jak krasnopióry wzdręgi
nie jak zielone łabędzie

ręce drugiego człowieka
zaciśnięte
na wody cienkiej przędzy

wtedy z nas wyłazi spory kawał

a jak pięknie lecimy
ze środka
tępych kamieni tęczową chmarą

na ogrody pamięci

.


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 june 2011

Impresja

nocą i nad ranem kiedy ogród sam sobie
wydeptuje ścieżki wyznacza tory lotów -
konie gnają z grzywami rozwianymi tuż
nad ziemią przelewa się bezkres oceanu

a my do źródła tacy niewidoczni dla innych
pniemy się pod górę stopy grzęzną w poszyciu
pięścią w bezsile chcemy rozbić kamień
grodzący drogę przeliczyć wszystkie iskry
sypiące się z niego i już jesteśmy - rozsuwamy

gałęzie świtu nie dają złudzeń że nie tym razem
przecieram oczy ze zmęczenia łapiąc oddech
z rozwagą i powoli rzucam się w pierwszy wir

.


number of comments: 5 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 june 2011

Sterylizacja

mała Fifi wyprowadziła spod świerku
z ogródka swój pierwszy miot - są cudne

co namruczała sześciu kociętom w czasie
karmień że podchodziły do mnie szukając
kontaktu wzrokowego z obawą w niebiesko-
-jasnych oczach

teraz trzeba znaleźć im dobre domy
bez adresu zwrotnego zapewniając
o przymiotach ciała i duszy matki chwytającej
ptaki w lot i polne myszy

mogła urodzić się mleczną krową dającą
30 litrów co dzień ale dostała życie pręgowanej
płodnej kotki nic nie wiedząc o relacjach Boga
z ludźmi

.


number of comments: 15 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 june 2011

Ćwiczę

Złe usadowiło się w środkowym stawie środkowego palca prawej ręki,
a tak niespodziewanie, jak dziecko bawiące się z innymi w krzesła:
kto pierwszy! No i siedzi, i majta nogami z radości, a ja nie mogę porządnie
utrzymać długopisu, bo napuchnięte w tym miejscu i boli, skubane,
przy zgięciu i nacisku..

.


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 june 2011

Słów kilka do wilka

Miodowy

lipiec brzęczący w lipie
pachnie herbatą z miodem
siwa zima pod kocem
drżące gałęzie schowa


Poranny

liście klonu dziobie mgła
strzepuje z palców krople
słońce jak biała piłka
wisi w koszu samotnie


Nowy

kto jest zwaśniony z sobą
komu trudno o spokój
dzisiaj nieważne liście
spadłe przeszłego roku


Lotny

dokąd lecisz jastrzębiu
poleciał wprost przed siebie
jak długa droga przed nim
najstarszy góral nie wie


Wodny

ilekroć człowiek tonie
tyle razy wypływa
czy woda z tego względu
może być nieszczęśliwa


Metropaci

byle wiatr nami targa
jakieś zachody słońca
patrzymy w swoje twarze
z czubka nosa - do końca

.


number of comments: 8 | rating: 5 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 june 2011

Deszczowo

Drzewa w deszczu doświadczają Raju,
wychodząc z Czyśćca - jeszcze głowy

zwieszają w podzięce, ale już błyszczą
jak miodem pomazane po zielonych
sercach.

Tylko czarne sosny nastroszone igłami;
o, sosnom to zwisa - kropelka
po kropelce.

.


number of comments: 11 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 june 2011

Dylemat

przejść przez pokoje korytarzem do kuchni
ten sam rytuał parzenie kawy co wybrać

wodę ze studni czy wlać tę kupioną w butelce
i jak się ubrać po wyjściu spod prysznica

jeszcze raz wrócić chłodnymi śladami szukać
gorącego echa głęboko głęboko westchnąć

wczoraj było jutro więc przyszłość się cofa
gdy z nowiu wychodzisz mój nieobecny sensie

potykasz się o ledwo co załamany cień
uśmiechu na nieśmiałe wyciągnięcie ręki

przecież każda z nas czesze włosy piasek
przesypuje cierpliwie przez dni rzeszoto

w brzuchu nosi ostre i szklące się zalążki
tęczy

.


number of comments: 18 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 june 2011

Odlot z mężczyzną i dzieckiem w tle

dzisiaj Wielkie Pakowanie
waliz toreb neseserów
otwieranie i kolanem
upychanie bluzek peruk
butów spodni stringów noży
przypraw muszli i kamieni
sukni pieluch kremów bach!
skarpet już nie zliczyć może
i saszetek z lekarstwami
 
nasza Piękna Ochmistrzyni jeszcze śpi

ale już za kilka godzin
potrząsając pękiem kluczy
rządzić będzie niepodzielnie
 
ruszać się!
ruszać się!
gdzie jest to?
a gdzie śmo?
 
może drzwi wylecą z futryn
a powietrze kołowato
zacznie pot ocierać z czoła
z góry na dół
w poprzek
w skos
 
bajki miśki telefony
dokumenty
aparaty
 
gdy już zmiecie cały dom
to usiądzie na walizkach
rzuci okiem z kąta w kąt
jeszcze coś?
czy to już wszystko?
 
wyprowadzi śmiech za progi
i poleci autostradą
na lotnisku swój dorobek
obsztorcuje poustawia
się przesunie
się odprawi
 
i odleci
i powita
starą
Nową Przyszłość

po
 
.


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 june 2011

Energizer

o świcie zapakować wędki
i z towarzyszem pojechać nad Wisłę

mieć w wyobraźni ten moment przepływu
pod powierzchnią
i wielką rybę która da się nabrać
na błystkę

przyjechać z niczym w nadziei
że jutro o świcie
na kamienistej główce
pod osłoną faszyny
za kolejnym wyrzutem
szczytówka spinningu wygnie się
gdy ręka wyczuje szarpnięcie

szala zwycięstwa przeważać będzie
to w jedną to w drugą stronę
w błyskawicznym pulsowaniu krwi
na sprężonych nogach

więc o świcie zapakować wędki
i z towarzyszem pojechać nad rzekę

mieć w wyobraźni ten moment
ten moment

szarpnięcie

.


number of comments: 12 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 june 2011

Mrowisko w piasku

mrowią się i roją drzwi ze wszech miar otwierają
by zamknąć przylądek ciszy jestem dziś melancholijna
odchodząc ku sobie rozpuszczam wici jak język strachu

ty moja tajemna złoto-brzmiąca chwilo uniesień
wygładź i wygłaszcz przeszłe załamania rozsuń
góry strzeliste morza czerwone cierpliwą ręką

prowadź a będę migotliwym absurdem śpiewem
pytają mnie po co to robisz co robię nic nie robię
że to jest chore że to szpital przemienienia ja nie wiem

jestem taka bezradna Jezu nie dręcz mnie nie wiem
nie stoję na swoim miejscu a oni nie piją mojej kawy
a ja ich noszę przez noc i dalej tak ciężko nosić kamień

i trudno gdy metaliczne dźwięki beztroskich ptaków
jesteśmy wolni jeszcze śpią dzisiaj zakwitły stare akacje
skowronek nad nimi stanął z trzepotem przeleciał gołąb

.


number of comments: 6 | rating: 5 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 31 may 2011

W południe

u mnie jak zwykle w porządku gdyby ktoś pytał
trochę naigrawałam się ze śmierci byłam wręcz ironiczna
a ona przyjechała w samo południe i widziałam łzy
w jej oczach żal i czułość  że coś nagle się kończy

wymieniamy poglądy o człowieczych dzieciach płomieniach
świtu po których musimy się wspinać niby po krętych
schodkach do nieba ( nigdy nie wątp - każdemu się należy)

bo przecież tak czy owak żyjemy najlepiej jak można
nie wspominamy imienia boskiego że to prawie daremne

.


number of comments: 19 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 may 2011

Kąpiel

Znam ich naturę: szczypią opony samochodów,
papierówki z jabłoni strząsają, blisko ludzi lubią

przysiąść na zielonej toni traw - jak białe fregaty,
doszczętnie oskubać krzak z niedojrzałych agrestów.

Ostatnio piły wodę z dmuchanego basenu dla dzieci.
Jednej zachciało się kąpać, więc śmiech nas ogarnął.

Szkoda, że nie było pod ręką aparatu, gdy nurkowała
dziobem.

.


number of comments: 14 | rating: 6 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: Po deszczu, Osobna, ***, Ziemnia, Białopióra, ***, Kobieta w czerwonych koralach śni swój koszmar, Pod jabłonią, Wiara, Jeż w rękawiczkach, Ład, Ziarno, ***, Dym, ***, Przełam, Szyfr na pamięć, ***, Muszle, ***, Scena rodzaju, Pinezka, Leśne echo, Przedwiośnienie, Chrzanienie, Podmuch, Rzeźbiona komoda, Introligatornia, Wirus, Kot faszerowany, Kot na taborecie, Kupowanie róży, Kołysanka dla elfa, Fuga, Sytość, Niewidomy, Łapiąc rybę robi się ustami, Klucze, Macki, Jaskinja, Piórko na szkle, Calineczka jeździ z pękniętą przednią szybą, Antrakt, Pier taką dolę, Polityka, Pejzaż nadmorski, Scena przed sklepem, Solary, Blanszowanie, Odrzwia, Pustki, Pliszka siwa, Murowane falochrony, Calineczka trzyma wagę, Skrzydlate mrówki, Kompozycja, Jaskółki szczekają na człowieka, Konkrecja, Nigdy nie podążaj za mrówką, Kurki w deszczu, Batumi, Świetnieje, Stare Widmo, Mała planeta z jednym drzewem, którego nie ma, Programy, Dwa końce, Poredlne, Wiater, Galapagos, Szafowanie, Ślady, Wizyta pod kloszem, Radość, Odsiebność, Rozładunek, Hej, kolęda!, Napalm, Najlepsza mnie wersja, Demonografia, Czarny kapelusz, Piaski, Uroczysko, Seans wieczorny, Oddaleni, Oswajanie przydrożnych kamieni, Zaocznie, Dżem wiśniowy, Takie nic, Deszcz, Miła, Baba Jana, Zgubiłam tam serce, Tamizo, Terytoria, Ptaszek, Nie będzie granic, Jeziorna, UTW, Szuńdy, Z głupia frant, Starocie, Ziemianin w ziemiance, Jaszczurki na śniegu, Skarby, Obszar istnienia, Anioł ubezpieczeniowy, Gorzkie truskawki, Antycypacja, Gdy drzewo nie ginie tylko traci liście, W kąpieli, Schodzenie ze sceny, Pozorność, Znaczenie, Dreszcze, Wypisywanie, Rodność, Monopol, Średnice, Niepewności, Znicze z piasku, Furkot, Oziminy, Interpretacja, Krótkie włosy, Oczy, Sok z granatów, Rodzisz się z piany Afrodytko, Zamawianie, Tratwa, Piszę, Fomo* viator, Emigracja, Podsłuchanie, Akt z wilgą, Scena z gołębiarzem, Pejzaż zimowy, Miłość, Trzcina, Zbieraj mnie, Przejście, Wiatr, Urodziny, Od pierwszej kawy, Forma, I muchy w nosie, Brukowiec, Huśtawka, Echolalia, Fajerwerki, Noc Sylwestrowa, Szczęścia w nieszczęściu,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1