gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 june 2012

Ziemianin w ziemiance

Gdybyś miał wszystkiego dość,
najpierw trzeba się zaszyć w lesie,
żeby nikt nie zobaczył śladów,
nie wywąchał tropu -
pod osłoną nocy,
najlepiej jakąś krótką żerdzią wykopać
jamę na miarę wilka lub jenota. Być

w swojej ciszy jak w wodach płodowych.
Od frontu zasłonić się stertą gałęzi,
i nie świecić w ciemności oczami. Później,

już za dnia - poszerzyć,
pogłębić,
na wszelki wypadek kilka stempli
do wzmocnienia stropu, bo ile można czołgać się,
czy klęczeć?

Na posłanie zacząłbyś znosić
kępy mchu, liście paproci, a broda by rosła
i rosła;
we włosach plątałyby się mrówki i szpilki.

Na śniadanie coś z runa, na język
trochę wilgoci, którą na upartego można
zebrać z poszycia.
Na obiad żaby, ślimaki,
ale tak nie bardzo na dłuższą metę
na żywca, więc

wtedy pomyślisz o ogniu:
eh...hmm
- gdyby nie ta Straż Leśna i zwykła ludzka
przyzwoitość.

.


number of comments: 34 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 june 2012

Jaszczurki na śniegu

Pasterz owiec pocałowal mnie na powitanie
w usta, a przedtem darowałam jemu obraz,
który nadal wisi u mnie w korytarzu. Przysłał

sługę do odgarniania śniegu - miał różowe
od mrozu policzki i szczęście w uśmiechu;
wtedy stanęłam opodal, patrząc z bliska,
jak na wzniesieniach bawią się trzy jaszczurki.

Nic nie musiałam robić, czując absolutnie
magicznie, że czyny mogą być wrogiem
myślenia, że co się zdarzy później
już jest krojone i szyte,
jak sny pod wymiar człowieka:
te wszystkie poszewki, powłoki,
prześcieradła.

Nad ranem siły, które już tylko drzemią,
to amulety chroniące mnie od "złego oka".

.


number of comments: 26 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 june 2012

Skarby

Płoszyliśmy koty i sroki
czające się na młode kosy
w gnieździe zbudowanym
w gęstwinie forsycji,
machając ręką na dochodzące
czereśnie.

Od lat nie ruszamy gromady chrustu
akurat przy wjeździe,
pomimo, że poprzerastał
dzikim bzem i pokrzywą -
z uwagi na małe, kolczaste piłki,
które pewnego dnia wytaczają się
na drogę.

Bocianie gniazdo z roku
na rok rośnie coraz wyżej i wyżej,
a ja się zastanawiam,
jak mogło do tego dojść,
że w naszym domu jest tak dużo
pustego miejsca, pełnego
dziecięcej ciszy.

.


number of comments: 24 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 31 may 2012

Obszar istnienia

Najbardziej lubię poranki
w jadalni
bez względu na względność pogody
pomimo jakichś tam braków
ponieważ i tak są zmyślone

na przekór nocnej nerwicy natręctw
wiosennej depresji przekwitania
mój Prawdziwy Mąż w niebieskiej
flanelowej koszuli w kratkę
podchodzi do mnie od tyłu
żeby przytulić

a ja wtedy mogę unieść ręce
zwracając się policzkiem
do policzka
głaskać go po głowie

za tych kilka niespełnień
wspólną podróż w znane
a nie nazywane
które jeszcze umyka wszelkim
określeniom

.


number of comments: 41 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 may 2012

Anioł ubezpieczeniowy

Niedawno w Australii umarł człowiek,
którego wcześniej nazwano: Anioł z klifu Gap,
a który jeszcze wcześniej
robił to co lubił i odwrotnie,
za co kupił sobie dom nad oceanem
z horyzontem na brzeg wysoki,
który wybierali ludzie
zdecydowani stanąć nad urwiskiem;
zrobić jeden krok w jednym podmuchu.

Jakże piękny i straszny musiał być widok
wściekłych fal uderzających o skały;
jaki szum i huk ogłuszający myśli,
gdy zjawiał się on - facet od ubezpieczeń,
wówczas już tylko na życie,
z tym prostym pytaniem: w czym mogę pomóc?

Każda noc może się stać przepaścią,
każdy dobry agent - Aniołem.
Wtedy wystarczy przywitać się, podając rękę,
wypić herbatę,
później opowiedzieć o ranku mądrzejszym
od wieczora,
żeby jeszcze później móc nie odejść
z niczyim już, zerwanym przez wiatr,
pustym kapeluszem.

.


number of comments: 19 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 27 may 2012

Gorzkie truskawki

Z samego rana
prosto z reklamówki przesypuję je
w stary durszlak
i potrząsając,
dokładnie kąpię w strumieniu
zimnej wody.

Dawniej najlepsze były te ciepłe
prosto spod krzewu,
ale kiedyś zaczęło mi się zdawać,
że każda jest sercem,
które pokochałam.

Wtedy to było Coś,
żeby jeść pomimo piasku
zgrzytającego między zębami:
taka wiara.

Dzisiaj jestem przezorna -
już przy usuwaniu szypułek
wiem, którą włożę do szklanej miski,
którą do ust -
skaleczoną, chropowatą,
trochę gorzką;

jakby to, co stawiam na stół
dla drugich,
musiało wyglądać IDEALNIE.

.


number of comments: 33 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 26 may 2012

Antycypacja

Mojej mamie już wyblakły oczy;
włosy ma siwe jak staruszka
i bardzo pociesznie wygląda
z tym jednym wałkiem
nad czołem.

Z trzeciego piętra
uczestniczy w życiu społecznym,
a czasami biorąc laskę, wypuszcza się
sama na cmentarz,
ale i tak boi się potknąć,
upaść.

Lubię jej śmiech i opowieści
na przykład o kosach,
które mieszkają niedaleko śmietnika.

Przykro mi, gdy płacze -
wtedy ciężka jest od wielu win
przecież niezawinionych
i od dziury w całym,

może więc dlatego ją przeplatam myślą
przez wiersze,
jakbym - przechodząc koło lustra -
musiała się przejrzeć,
uparcie (p)oszukując różnice.

.


number of comments: 31 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 may 2012

Gdy drzewo nie ginie tylko traci liście

Czy nadzieja to mały okruch - drobinka
pośród innych,
rozsypanych na leśnej drodze,
niby ślad, po którym Jaś i Małgosia
będą mogli wrócić do domu?

A może dziecko,
dajmy na to z porażeniem mózgowym -
ciepłe ziarenko, słońce czyichś oczu.

Nie wiem, pytam więc córkę z czym jej się kojarzy.
Patrzy na mnie przez chwilę i mówi, że umiera
ostatnia.
Jeżeli tak, to wychodzi źrenicami kobiety leżącej
przy torze kolejowym - opuszcza je na śmierć.

Ale ja nadal nie wiem -
może to tak jak na obejrzanej fotografii:
schody do nieba, jesień lub wiosna,
wszędzie wokół liście
z drzewa dobrych i złych wiadomości,
przywiane przez wiatr,

jakby z każdego z nich wyszła
maleńka dusza
i już wolna - w górę pobiegła.

.


number of comments: 31 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 may 2012

W kąpieli

widzę kobietę w tej chwili pewnie
bez zobowiązań
raz po raz nurkuje wypływa
kładzie się na boku
by po minucie trzepiąc rękami
i nogami
wynurzona wzbić tęczą kropel
własną fontannę

kręgi odpływają gdy nieruchomieje
z przymkniętymi oczami
w jeziorze rozpalonym słońcem
włosy jak złote wodorosty

wtedy jest świtezianką
na którą nikt nigdzie
nie czeka

fala niesie ją do brzegu
więc już na płyciźnie
powstaje
nie z piany wychodząc na trawę

woda zmieniona w piasek
postać w szczęśliwą kurę
rozkołysanym krokiem biegnie
dziobać rybie łuski
jelita

.


number of comments: 20 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 may 2012

Schodzenie ze sceny

W poniedziałkowym teatrze na żywo
Danuta Szaflarska przedstawia się jako
dziewięćdziesięcioletnia babcia. Gra rolę
swojego życia: umiera na scenie, za co
otrzymuje wielki kosz cudnych kwiatów.

Widzowie pójdą do domów, a ona zostanie
tam na zawsze. Będzie grać w sztuce, u-
mierać, otrzymywać kosz kwiatów. Tamci
będą zmieniać się (i miejscami) śmiać w tych
samych momentach co ich poprzednicy i nas-
tępcy. Aktorka umrze na scenie, na krześle,
ukłoni się, dostanie kosz kwiatów.

Kocham Danutę Szaflarską za wszystko -
urodę, talent, mądrość, dowcip, gdy umiera
na krześle, a potem skromnie ale z błyskiem
w oku kłania się. U stóp jej stawiają kwiaty.

.


number of comments: 13 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 may 2012

Pozorność

Jeszcze nie wiesz, co to oznacza
i jakie mogą być konsekwencje.

Można przypuszczać czyli snuć domysły
w taki sposób, jak pruje się niemodny
sweter z dziurami na łokciach.

Doświadczenia to prosty splot:
prawo-lewo, prawo-lewo, przejście.

Odkształconą włóczkę dokładnie zwijamy
w kłębek,
jakby pisać wiersz o miłości,
którą się przeżyło; następnie odłożyć
tam gdzie inne,
jeszcze raz patrząc na kolory.

Może przyda się kiedyś,
gdy przyjdzie zła zima
i czas,
by zacerować stare, dobre
skarpety.

.


number of comments: 12 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 april 2012

Znaczenie

Tutaj nigdy nie wiadomo:
nic nie jest niezmienne.
Bardziej złożone niż proste,
jak rzeczy w ciasnej szafie,
która sama w sobie też
nie może być wieczna,
 
a ten szeroki strumień,
gdy tylko wyjdziesz na zewnątrz,
płynący bezustannie,
nie daje jasnych odpowiedzi;
ani krótki żywot mleczy,
odbicie słońca w kropli rosy,
rozgardiasz w powietrzu,
tęsknota - nie wiadomo,
za czym?

Zawieszam kryształowe dzwoneczki -
niech no tylko przyjdzie wiatr
i lekko poruszy,
by wtedy móc nie zaprzeczyć
albo się nie przychylić
do reszty.

.


number of comments: 11 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 april 2012

Dreszcze

Wstałam wcześnie, mili państwo -
na wierzbie dwoił się i troił drozd śpiewak
ledwie wielkością różniący się od słowiczka.
Sąsiad oblatywał gołębie, gwiżdżąc i machając
na jastrzębia, który dostojnie miał to wszystko
gdzieś.

Żeby nie było tak płytko, autorka przyznaje,
że opisy natury bywają pretekstem, i że ukrywa
w nich równoległy czas, inną rzeczywistość.

Więc wstałam wcześnie, czekając, aż przeleje się
pierwsza burza tej wiosny (pioruny jasne!) -
białe błyskawice, a później pod czarnym parasolem,
szczęścia szukając pośród przekupniów, trafiłam
do punktu obsługi.

Pierwsza wiadomość do skowronka: och i ach...
lecz to tylko taka zgrywa, zryw okupiony bólem,
mała rewolucja społeczna, po której najmilej
byłoby się porzygać.

.


number of comments: 4 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 april 2012

Wypisywanie

kino w domku
droga za płotem
ptaki na ogrodzie
kot z kulawą nogą

nocą trzeba spać prędko
najlepiej niczego nie śniąc
a jeżeli już to może o lataniu

przecież zdobyło się w minionym czasie
umiejętność szybkiego chodzenia nad ziemią
co nie ma nic wspólnego z masą ciała delikwenta

potem należy chyżo wstać umyć się ubrać umalować
i z ciężkim sercem lekką ręką wypisać się z pieprzonej własności

.


number of comments: 9 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 april 2012

Rodność

naleciało tych wróblowatych
aż kury się w trawie rozprysły

dzikie kaczki
lądujące na czarnej płycie
kręcą się
jak muchy w smole

migotają że tak
tak kwak

szara gęś na brzeg wyskoczyła
niby jakaś (m)łódka

a ja
z tym kogutem na głowie
przez otwarte okno
uśmiecham się w przelocie

pobłażliwie

.


number of comments: 6 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 april 2012

Monopol

Panie, czy mamy uderzyć mieczem?

Anioły w dżinsowych kurtkach
i cherubiny w czapkach z daszkami.
W kolejce Piotry, Tomasze
z innymi Apostołami.
 
Jeszcze pół litra, dwie zgrzewki
i wina bułgarskie, bo tanie.
 
A Chrystus Drogą Krzyżową
od stacji do stacji -
noga za nogą, noga za nogą
musi dojść na Golgotę,
zapłacić kartą.
 
Wszystko będzie ok -
ma debetową.
 
.
 
 


number of comments: 27 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 march 2012

Średnice

Obudzeni
w tym samym czasie
stając ramię przy ramieniu
w jadalni
jesteśmy jak góry księżycowe
o łagodnych zboczach
zaokrąglonych wierzchołkach

Odruchowo
przygładzamy włosy
przeglądając się w sobie

Za chwilę coś nas oddali
niby dwie planety grupy Ziemi
a z krwi i kości
ze stałą powierzchnią warstwy
zwanej skorupą lub korą

Po wewnętrznej ewolucji
ukształtowane ciała
niebieskie
pijemy białą kawę
odbijamy światło

.


number of comments: 17 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 march 2012

Niepewności

Śnią się sprawy
małe i tak prawdopodobne:
długa, nieruchoma cisza,
jak żałobnicy w kolejce przed jeszcze
zamkniętymi drzwiami
Domu Ostatniej Posługi.

Nie wiem czy zdążę pieszo
wrócić na otwarcie - muszę
zmienić buty, a droga
zdaje się trudna przede mną.

Wiem, że będą uciskały
cielesność obaw i lęków,
choć to podstawa.

Tylko - dla kogo niosę ten przaśny
bukiet?

.


number of comments: 16 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 19 march 2012

Znicze z piasku

na początku kurz pył
hałdy piasku
ciężki sprzęt burzący ciszę
zmarłych wyobrażam sobie
jak ciebie nie ma
a nie możesz się napatrzeć
nawet rzucasz
dowcipne komentarze w stylu
ja bym to zrobił w pięć minut
i mnie się tak zdaje

bo czas który mija kurczy się
do przysłowiowych pięciu minut
święty Józefie
patronie robotników
abba ojcze
cześć tatko

chciałam ci donieść że Rexa śmierć
pocałowała boleśnie prosto
w serce
i rzepak nam zdechł
więc nie jest lekko
ale pewnie wiesz

nitki gałązki jałowe pajęczynki
bez trzęsień ziemi
bez potopów
ot kolejna wiosna
nowy dworzec w Tczewie
pociągi w tę i z powrotem

wieczny odpoczynek

.


number of comments: 13 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 march 2012

Furkot

Wczoraj zleciał do mnie (nie)
Anioł w szarym
płaszczu do ziemi.
Błysnął złotym zębem
ale to drwina, prawda?

Wtedy skończył się najdłuższy
dzień w życiu.
Dalej w noc (nos) na kwintę.
Esencję diabli wzięli.

Wodo, wodo - powoleńku.

Strzepnęłam panu, proszę pana
pajączka z kołnierza.
O, tutaj chodzi - maluśki,
oj, maluśki.

Anioł błysnął zębem.

.


number of comments: 26 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 march 2012

Oziminy

Tym razem nie na skróty.
Zataczamy spory łuk.

Jak długo żyje, jeszcze tego nie widział.
Ścięło prawie wszystko - po korzeniach.
Nie ma zlituj się czy jakoś to będzie.

Niby narkoleptyczny sen tłumów
zebranych na wspólne modły -
jedni w drugich - tacy sami, na kolanach,
właśnie z głowami schylonymi
do ziemi.

Jakby za chwilę pola miały się obudzić
i wstać z nadzieją.

.


number of comments: 17 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 march 2012

Interpretacja

Adam wstał, przeciągnął się,
włosy przygładził -
nagusieńki,
jak go Pan Bóg stworzył, a stworzył
kompletnie od A do Zet
na swoje podobieństwo.

Kurde, jaki ten świat jest piękny!
Ja pieprzę!
Ptaszki latają, ryby pluskają, drzewa ugięte
od owoców,
aromatyczna trawa, kwiaty, motyle,
jelonki.

Wykąpał się w strumieniu, a gdy wychodził -
woda biegła w kropelkach ramionami,
torsem
po brzuchu,
niżej
udami
do stóp -
zmysłowo pieszcząc naprężoną skórę.

Słońce lizało plecy.
Lekki wietrzyk muskał pośladki.

Ale Raj - pomyślał - tak jakoś głęboko
wzdychając,
że aż usłyszał to Stwórca..

.


number of comments: 39 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 march 2012

Krótkie włosy

Więc taki jest Kair? Pełen pestek granatów,
suszonych fig, nawoływania z minaretów?
Leniwy Nil tłoczący statki, stateczki - jachty.
Zapach mimozy i ścieków. Betonowe wysoko-
ściowce. W garści pustyni aromat kawy z upałem
i bajzel na ulicach? Dzieci grające w kamienie.

Nie wiem jaki jest Kair. Czytam powieść. Nigdy
nie będę w Egipcie - nieodżałowanie piję drinka
z okazji Dnia Kobiet - z cytryną i sokiem jabłkowym.
Ja, Ewa - mam stos naczyń do pomycia, brudne
garnki na gazowej kuchni. Niedawno odbyłam
bardzo ważną rozmowę z córką, że u nas jest
 
chory system, że ludzie znów wyjeżdżają,
by mieć szansę na rozwój. Dlaczego uczciwość
nie popłaca? Po co było uczyć czytania znaków,
widzieć to, co istotne, skoro piórkiem nie sposób
oszlifować diamentu.

Idę na skróty myślowe? No, może. Teraz przejrzę
życiorys Tenzin Palmo - mnicha w ciele kobiety.

.


number of comments: 20 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 march 2012

Oczy

mogę mówić tylko za siebie ale u mnie od początku
nie ma nic zajmującego kim ty jesteś jesteś nikim
nikim słyszysz przecież słyszę głucha nie jestem
żeby chociaż nijaka lub dajmy na to jakaś ale nie
zdecydowanie nikim wiecie jak wtedy może być ciężko
niby jesteś i nie ma cię patrzysz i nie patrzysz idziesz
nie idziesz odsuń się nie widzisz że to miejsce jest już
zajęte

gąski gąski do domu boimy się czego wilka złego
gdzie on jest za górami za lasami

lęk ma wiele oczu i wszystkie trzeba oswoić straszne
nie straszne wyłaniają się jedne przechodzą w drugie
kiedyś pasjami je rysowałam na marginesach kartek
ale musiałam przestać ponieważ łzy nie toczyły się
jak należy podobne raczej do kropli wody czy krwi
a przecież łzy to słone strumyki z niemożliwie utajonych
źródeł

nikt musi uważać bardzo uważać co mówi gdzie patrzy
i kiedy żeby nie być posądzonym jak bardzo jest bo bycie
boli i nad nikim powtarzam nikim nie ma grama litości

co ci się mamo śniło śnił mi się ojciec leżałam w łóżku
a on przyszedł był taki młody i ładnie ubrany nachylił się
nade mną i wiesz powiedział coś dziwnego nie bój się
to jest normalność nie nie nie normalność jakoś tak
nie bój się to jest Rzeczywistość

pierwszy raz do mnie przemówił odkąd go nie ma
i tak jakoś jakby mi się wcale a wcale to nie śniło
nie wiesz co to może oznaczać nie wiem mamo nie
wiem to mógłby być sen mistyczny że tam jak i tu
wszystko jedno że każdy jest nikim a musi musi

.


number of comments: 13 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 4 march 2012

Sok z granatów

Światło dnia spłynęło za horyzont
Wieczór podszedł do gardła

Wtedy można zobaczyć siebie
z pewnej odległości
na wyciągnięcie ręki w próżnię

Stała taka bezradna

.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 march 2012

Rodzisz się z piany Afrodytko

morze wyrzuca cię na brzeg
a kiedy już biegniesz
by spotkać Adonisa
kolcem się ranisz
kwiatuszku

ta jedna kropla krwi warzy
twoją delikatną skórę

od ludzi dostajesz walizkę
i doprawdy to będzie dziwne
różyczko
widzieć cię w drodze
jak dźwigasz te wszystkie

motyle

.


number of comments: 17 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 february 2012

Zamawianie

dobre są małe ptaszki i niebo bez-
chmurne drzewa w ogrodzie bo ciche
ziemia która jeszcze mnie nosi też jest dobra
i kury ładnie gdaczą kiedy już zniosą to swoje
jajko

kałuże są normalnie romantyczne
lekko ścięte mrozem jak zastygłym lukrem
dobre są czułe słówka które mówimy do siebie
pianie koguta  i gęsi krzyczą jakby weselej

dobrze jest czytać Jane Austen przeglądać
Mitologie świata zajrzeć do Świata zwierząt
w radio Anna German śpiewa Tańczące Eurydyki

więc warto było wstać wcześniej okna otworzyć
usmażyć jajecznicę




http://www.youtube.com/watch?v=gymRAZx9Z1o&feature=related

:)


number of comments: 13 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 27 february 2012

Tratwa

Czego nam potrzeba? Mamy dużo:
błękitną lagunę, kokosy, banany,

łoże z liści palmowych, dostatek
świeżych ryb i wodę ze źródła.

Jeszcze tylko tratwa - z ptasich piór
powiązana w słowa, żeby przebyć morze.

Tęsknota, to wyraz przeklęty,
więc mówię - do ludzi.

.


number of comments: 22 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 24 february 2012

Piszę

Wszyscy już śpią - trzeba zgasić światło przed domem,
drzwi zamknąć na klucz, chociaż nawet gdyby nie -
i tak nikt o tej porze nie chodzi polnymi drogami, bo u nas
nie ma nic, co by się mogło przydać zbłąkanym owieczkom,
złodziejowi od okazji,  czy duchom zmarłych, które już dawno
obraziły się na tę całą pomroczną nowoczesność.

A ja? Co tutaj robię, teraz, gdy inni zasnęli i mogą mieć
cudowne sny o lataniu, albo o zwijaniu łąki lub widzą szereg
wesołych wisielców na strychu. Tak mi zostało, że muszę słyszeć
oddechy za ścianami i jak w jadalni chodzi zegar, i nocny wiatr
chce się wcisnąć w szpary dźwiękoszczelnych okien - zanim
i ja się ułożę.

Przed obudzeniem będę śnić od córki mały bukiet nagietków
na parapecie w kuchni i będzie nas widział Kaj z mojej młodości.

.


number of comments: 9 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 february 2012

Fomo* viator

Życie - dajesz ty w kość
ucząc, że jestem
ledwie jedną z nieskończonej
liczby istnień.

Wracając później do siebie
należało stwierdzić -
coś mnie jednak różni
od gwiazdy,
od wody,
od kamienia.

Dopiero wtedy można dalej
spokojnie siadywać
w ostatniej ławie kościoła,
co absolutnie nie przeszkadza
czuć się w centrum

coraz częściej i dłużej
Offline.



*skrót od: fear of missing out


number of comments: 7 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 february 2012

Emigracja

Złap za nić chęci i przekuj w działanie

Cóż to za dom, gdy w korytarzu same
domorosłe buty,
które z dnia na dzień jedynie
miejscami się zamieniają?

Więc człowiek dostał dziecko - wyszło
ze ściany,
bo tylko takie nieduże istotki mogą
przechodzić mur.

W cieniutkiej kurtce, ale mrozi u nas.
Trzeba kupić rzeczy: ciepłą odzież,
botki, małe, słodkie laczki.
Trzymać za rączkę, żeby się nie zgubiło.

A ja puściłam? Później szukałam jej
po ulicach, sklepach, na bazarze.
Moja rozpacz nie miała granic
w piersi -
ciężka, jak chmura.

Wtedy trzeba wrócić, otworzyć
szafę i w ciemno powiedzieć:
no, wyjdź już!
I dacie wiarę? jest!
Ta moja dziewczynka była ukryta
za płaszczami.

Gdyby można się nie obudzić.

.


number of comments: 37 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 february 2012

Podsłuchanie

Nic się nie stało, doprawdy -
mamy swoje lata, a jeszcze stale się uczymy.
Para wariatów jak dwa wiatry,
które znalazły czas,
żeby razem zwiewać przed siebie.
 
Ja teraz muszę pościelić zaspy,
płatki śniegu zmienić w motyle,
strącić z drzew kilka martwych
ptaków,
zatrzeć ślady płowej zwierzyny,
by jej myśliwi nie dopadli.
 
A wiosną?
Pąki seledynem musnąć, zdmuchnąć
jaskrawe płomyki mleczy,
w powietrze unieść, obtrącić
kwiaty ałyczy, jak ślubny welon w oczepiny.
 
Latem, dalibóg, przemebluję wydmy,
morze pozamiatam,
skórę rzeki będę głaskać cierpliwie,
jeziorom wyprasuję na wieczór chusty
z muślinu.
 
Pod jesień tyle roboty z deszczami i liśćmi;
więc leć już, leć...
Po prostu - spadaj, mój miły!
 
.


number of comments: 23 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 february 2012

Akt z wilgą

Bez powodu pogładzić po włosach.
Tę jedyną dłoń wziąć w swoje
ręce i przytulić do policzka.

Potem stanąć przy oknie
i słyszeć noc - za sobą widząc jego
odbicie.


Akt z wilgą

Bez powodu pogładzić po włosach.
Tę jedyną dłoń wziąć w ręce
i przytulić do policzka.

Potem stanąć przy oknie
i słyszeć noc - za sobą widząc
odbicie.

.


number of comments: 29 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 february 2012

Scena z gołębiarzem

mróz na gardle
nagle z nieba
spada
prosto w stado kur
jak pocisk
w tłum

wrzask
paniczny trzepot
uciekać uciekać

kilka rdzawych piór
na śniegu
szarobrązowy
niewypał

.


number of comments: 17 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 february 2012

Pejzaż zimowy

Mróz?
Co tam mrozy!
Herbatka z cytryną,
imbirem i miodem,
najlepiej lipowym -
lekko, z lotu pszczoły.

Srebrzyste motyle
posłane przez słońce,
a w ogrodzie trznadle:
ci ci ci ci ciii...
wiecie, państwo? trznadle -
te z V Symfonii;
i pod dziką jabłonią

kwiczoły.

.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 february 2012

Miłość

Może to czynny wulkan -
jezioro lawowe, gdzie magma
z wierzchu zastyga, ale żar
gotuje się, lawa pyrli, miesza
czerwone i czarne w tyglu krateru.

Ciałem  dochodzimy do brzegu.


number of comments: 15 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 february 2012

Trzcina

pamięci Wisławy Szymborskiej

Mogłabym trzciną być -
z rzeką co dzień gadać.
Mieć swoją wiosnę i lato,
motylki, żuczki i ważki,
znajomą rodzinę trzciniaków.

Jesienią bywałabym zamyślona.
A wiatr?
Jak to wiatr - czesałby moje włosy.
A mgły nad ranem?
We mgle bym cicho stała.

A jeśli szadź?
Nie wiem, rzeko - musiałabyś wystąpić
z brzegów,
lustro podać -
wtedy schyliłabym się lekko,
by widzieć,
jak mi z nią do twarzy.

.


number of comments: 23 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 february 2012

Zbieraj mnie

Wrzącymi palcami, językiem -
szorstko,
jakbyś długo nie miał nic w ustach.

Chcę rozpłynąć się, dźwięcząc,
uniesiona westchnieniem wirować.

Śpiewaj mnie, kołysz, poplątaj -
tak lubię
ciebie słuchać:
w rozgałęzieniu nocy i dnia,
w miękkiej dolinie mgły
i gdy lecimy do góry,

a potem zasiej maczkiem,
póki leciutko nie opadnie
światło,
którym za nas oddycham.

.


number of comments: 30 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 january 2012

Przejście

Jeszcze rano wołałam go, żeby przyszedł się najeść.
Później gdzieś łaził - nikt nie widział, jak do tego doszło?
Pewnie potknął się, pośliznął - wprost pod samochód.

Leżał na drodze zwinięty i jakby mówił: kurwa, niech nikt
nawet się nie zbliża!
Wezwaliśmy pomoc, ale doktor kilka godzin nie mógł
odpalić silnika, więc rannego przykryliśmy płaszczem.

Teraz patrzę przez okno, jak zdejmują z niego okrycie.
Lekarz napełnia strzykawkę, nachyla się, wbija igłę -
w serce.

Chyba Rex, to był duch bezdomny, który wybrał sobie
pieskie życie.


.


number of comments: 13 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 27 january 2012

Wiatr

Leszkowi Lisieckiemu

teraz mam z tobą dwa światy
kiedy tak lecisz przed siebie
albo ulicą przemykasz
i gdy wstrzymujesz oddech
by czasem mgły nie potrącić
dzikich gęsi w drodze nie rozsypać

choć wkładasz mnie do kieszeni
ponieważ nie chodzę zbyt szybko
ja tobie chcę czapkę poprawiać
ognia bez lęku podać
z nadrzecznej szadzi wykuć
na badylku żywego słowiczka

.


number of comments: 7 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 24 january 2012

Urodziny

mówię wam jest nie do śmiechu
normalnie przechlapane
dzieci się starzeją mają już trochę siwych włosów
pierwszą koronkę na zębie blizny pooperacyjne
które obnoszą jak wojenne trofea
jakiś dziwny przymus wychowywania rodziców
którzy oczywiście nie wiedzą czego chcą
nic nie robią w kierunku przyszłości

sami sobie szkodzą tym paleniem bo gdyby pomyśleli
to by rzucili
i niech później nie narzekają
bo życie to harówa od rana do nocy
pieniążki nikomu z nieba nie spadną
a tu tylko komputerek i zasrane wierszyki
papierosek i kawka
czy wy wogóle wiecie jak wyglądają prawdziwi
ludzie?
gówno wiecie!

a ja nie będę jeździł po szpitalach żeby wymieniać
wam pampersy
o nie!
trzeba było o tym pomyśleć wcześniej
ale do was nic nie dociera
i nie myśl że jak masz dzisiaj urodziny to ja
będę siedział cicho
radzę ci
zastanów się nad sobą póki jeszcze czas

synku
niebo się chmurzy
zasłonię cię od burzy

.


number of comments: 36 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 january 2012

Od pierwszej kawy

stanu faktycznego studni
przelewania wężem stawów

od piwnicznych potopów
wiosennych przybrań
od szamba
od spuszczania kałuż
odławiania ryb i wiadrami
przenoszenia w silos

czasem deszczowy i melioracyjny
zimowy opiekun dwóch żab
budowniczy śnieżnego tunelu

pogromca czapli i wydry
na podwórku znalazł miejsce
gdzie przy klaśnięciu
najlepiej się roznosi echo

władca bezczelnego bojlera
który kapie i kapie
zapowietrzonych kaloryferów
uzdrowiciel
w czasie suszy podlewający śliwy

w fotelu przed telewizorem
z nogami w misce
którą krępuje się oddać

srebrny Jan od wody

.


number of comments: 13 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 january 2012

Forma

Co to za wolność (ość), kiedy tylko
leżeć i czekać do czasu, aż ktoś przyjdzie,
nie przyjdzie.

Co za rozmowy, jeśli ze sobą, wiadomo,
bez iskry. Żeby chociaż jakieś barykady,
zasieki, huk, nóż na gardle, kij w oko, ale nic!
Cisza i spokój. Pokój temu domowi i wszystkim
jego mieszkańcom.

Co za zmaganie (a nie!)
gdy już tylko dwoista natura -
jedna przyziemna, oddana przyzwyczajeniom,
które wyrzucam sobie,
że wszystko, czego się tknę, co wykonam,
jest gorszej jakości, niż można by zrobić,
nie dążąc do ideału, poddając się grzechowi
zaniechania,
jakby to życie było próbą cierpliwości -
kto kogo?

Druga oderwana od realizmu, śpiąca królewna,
która w snach szuka Bra(h)my. Za bramą zielone
pastwiska, a dalej - nie wiadomo dokąd.

.


number of comments: 20 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 january 2012

I muchy w nosie

Jak na dłoni widać, że niełatwo iść
ludziom skrępowanym grubą warstwą ubrań;
spowalnia temperatura bliska zeru.

Czy my jesteśmy duże muchy (tym szybsze
w reakcji, im cieplej)? I bynajmniej nie chodzi tu
wyłącznie o fizyczne podobieństwo, które, zgoda,
może budzić kontrowersje lub sprzeciw,
ale o mentalność owadów lecących przed siebie,
szukających źródeł pokarmu, czy osobników
gotowych do jedności w przelotnym akcie.

Och, jak mnie nudzą mgły na polach,
śnieżne łachy na drzewach drażnią.
Z łuku bioder wypuszczona strzała - bez echa,
bo dalej brak zasięgu;

pragnienia, które ogranicza przyroda,
osobisty pejzaż, cykliczność zmiennych pór,
gnuśne trwanie w zakamarku oka.

.


number of comments: 27 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 january 2012

Brukowiec

Uwaga! nadaje. To pierwszy donosiciel.
Johnny Depp rzuca matkę
swoich dzieci. No wiecie co?
Ponoć zakochał się w jakiejś młodej.
Teraz bliscy cierpią, tylko Johnny
ma szansę na szczęście.
Och, Johnny, piękny Johnny -
świat sika na afgańskie trupy,
ludzie się nie szczypią, ale żrą w reklamie,
by nie dać dupy,
a ty, tak bez krępacji, po tylu latach
- pyk! i rzucasz?
Natomiast u nas pewien pan wyjął i włożył
sobie w usta prywatną lufę, za co ubrali go
w kaftanik;
teraz niechże się buja ofiara złodzieja
marnych dwóch kółek i czterech kołpaków,
razem z gołą Bożenką z Bydgoszczy, która
chce się z pewnym Waldkiem pobujać
w prężnym fotelu polskiej
demokracji

.


number of comments: 19 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 12 january 2012

Huśtawka

Wznieść się nie mam już siły;
i nie kwestią nogi, ramiona, czy wiek,
lecz pewnego rodzaju równoważnia myśli,
którym wygodnie przy leciutkim wietrze.

Jeden z poetów napisał, że nie można
kochać bez piany przerażenia
i to nie chce wyjść z głowy -

przypomina dzieciństwo,
ogródek jordanowski,
huśtawkę w kształcie metalowej łódki,
gdy przy ruchu z góry w dół
żołądek nieznośnie kurczył się,
niwecząc spontaniczną radość;

więc mówię: lepsza miłość spokojna,
która niczego nie chce, nie pokłada nadziei;

podaje kwiaty milczenia jak wieczne życie.

.


number of comments: 33 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 january 2012

Echolalia

korci mnie by powiedzieć piszmy wspaniałe wiersze
i dzienniki też ładną prozą malujmy rysujmy w kolorze
i cieńką kreską ołówka cienie sublimując
jeszcze tworzenie muzyki fotografia
film olśniewający wymową ciemności

dajmy się ponosić fantazji biegnijmy biegnijmy gnijmy

zaniemówienie przychodzi z zewnątrz złożone z wyrazów
czytanych z każdej strony przekładanych na własny
język myśli i doznań może tak to jest że się leci
ze skały lub mostu wstrzymując oddech

na jakiś czas przemilcza sprawę gdy wiadomo
nie spełnisz oczekiwań nie ty jesteś orłem sikorko
sroko jemiołuszko jemiołuszko uszko
miej w sobie elementarną przyzwoitość

do siebie mówię żeby była jasność gdy milczę

.


number of comments: 5 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 january 2012

Fajerwerki

Przemawiał Prezydent.

Nad głowami wybuchały wojny kwiatów.
Kobieta o twarzy nierównej powiedziała:
uwaga, będę rzygać!

Wiatr wymiatał poróżowe niebo z dymów.
Muzyka cichła.

Ocaleni w odwrocie wybierali ulice
na skróty.
Warstwy soli ze śniegiem - jak błoto.
Puste butelki wyciągały szyje,
znacząc kierunek.

Mężczyźnie petarda roziskrzyła oczy,

wtedy przeskoczyłam
strumyk - płynący w głąb obrazu.

.


number of comments: 8 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 31 december 2011

Noc Sylwestrowa

gdy nie ma w domu dzieci
to jesteśmy niegrzeczni

hiszpańskie
brandy od wszystkich świętych
na stole krupnik od gwiazdki
w kominku
ze schodów bukowe odrzynki
które przywieźli przeszłego lata

sukienkę ściągnę z zaświatów
wiesz tę w beżowe koronki
do tego złote bolerko

postawię ci irokeza
jak na Millenium
pamiętasz?
dzwoniła Ewa z Warszawy
mało ze śmiechu nie pękła

gdy już nam świece przygasną
powoli je objaśnisz

ta noc może być wyjątkowa
tylko się upić
i nagusieńko

długo nie zasnąć

.

cytat z piosenki Kazika Staszewskiego


number of comments: 23 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 31 december 2011

Szczęścia w nieszczęściu

jak zwykle o tej porze
dzień się budzi w kolorze
będzie trochę hałasu północą

my będziemy ci sami
jakby ciut niedospani
w kalendarzu cyferki przeskoczą

i tygodnie pobiegną
nam wspomnienia wybledną
oczy inne obrazy zobaczą

niby wszystko tak samo
kłaść się nocą wstać rano
wskazówkami zegary zahaczą

popłyniemy bezwolni
rzeką dat nieudolni
a mielizny nam błędy wybaczą

pogodzeni z przeszłością
przy nadziei z radością
że się dni jeszcze trochę ślimaczą

najlepszego kochani
nieszczęściami zrypani
niech nam kury fortuny wygdaczą!

.


number of comments: 24 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 december 2011

Opał

czego szukam
po tej czy drugiej stronie
kiedy wagi nie przywiązuję do okryć
przed nieznośnym wiatrem
szarpiącym nerwy
przecież nie jestem od świecenia
i otwierania ludziom oczu
czasami owszem
mogę coś powiedzieć
lub też pomilczeć z prywatnej zgryzoty
bo mnie tu jakby nikt nie posłał
pod konfesjonał
na kolana
wierszami siebie nie rozgrzeszam
w zasadzie mało mnie obchodzą
ale pamiętam takie chwile
że tylko pęknąć
rozszczepić się
jak drewno

.


number of comments: 23 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 december 2011

Piętno

zawiłe życie bolesny upadek

dziś po to są żeby je rozbierać
na części: żelazo do żelaza
aluminium miedź i styki ze srebra

dodatkowo kable wmontowane w system

ostatnia ich droga jest początkiem
jeszcze nie wiadomo czego
bo ludzka myśl nie - boska
decyduje o formie i nazwie

nie jęczą jak człowiek
nie krwawią

pod naporem młota kluczy
szlifierki kątowej sypie się
rdza i lecą iskry

doprawdy -
kupa złomu z tych biednych
spawarek

.


number of comments: 7 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 december 2011

Poszycie

miałam małą scysję o szarej godzinie przeszłego
poranka przemawiała ciałem nie znoszącym sprzeciwu
zaczęłam kurczyć się do rozmiaru dziecka
bo tak to już jest moi drodzy krzyk ptaka spłoszy zrani
cierpiącego głusi go nie słyszą ich ratunek w uszach
szlachetne zdrowie nikt się nie dowie ile mnie kosztuje
milczenie

sprawa poszła o przestrzeń i zbyt gęste powietrze
w małej kuchni zabrakło miejsca dla nas obu
więc poszłam

zjeżona do siebie czytać poematy tudzież pomniejsze
formy twórczości lirycznej kwiląc w duchu odchodziłam
w innej barwy świat ciche ściany ciche firanki cichuteńkie
biurko na nim prawdziwa dynia która nigdy nie przeistoczy się
w złotą karocę
patrzcie ją panna z mokrą głową królewna za dychę

i widziałam wieżę wysoką czarnego rycerza na wieży
za płotem lasy szerokie w lasach wąwozy trakty wądoły
dalej rzeka myśli płynęła do kogo czego? komu co?
powiedzieć że tak to już jest gdy ludzie zmieniają się
w paprocie

później złożyłam broń obosieczną schowałam igły
przyjmując skruszone uściski jakby mi podano skrzydła
mogłam bez przeszkód pichcić w kuchni tańczyć i wykładać
na stół jabłka
orzechy i pomarańcze
trochę mchu pod obrus
sianko
.


number of comments: 25 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 december 2011

Wigilijne

tym wieczorem cichuśkim co niebo wytęsknia
pierwszą gwiazdą wśród czekań nowiny
iżby usiąść pospołu patrząc w swoje twarze
odświętnym blaskiem świeczek zapalone
splatając dłonie dobrych słów urodą
popłynąć rodziną niczym Arką Noego
do serc waszych głębin a tak odległych
że tylko uczucie latarnią jest w mroku

co znaczyć może każdy dzień świąteczny
porwany na strzępy wspomnień zeszłorocznych
kiedyśmy wszyscy razem byli wdzięczni
chwilom radosnym które w naszych domach
łańcuchy błyszczące śmiechem przeplatały
czytając jak dawniej te fragmenty Biblii
z namaszczeniem i wiarą że będzie tak zawsze
by śpiewać kolędy te polskie najmilsze

nie zadamy cierpień karpiom ani drzewkom
z zielenią igieł przyprószonych śniegiem
w skupieniu serdecznym tylko polecą
życzenia na skrzydłach aniołka złotego
co jakby włosami lamety srebrzystej
niczym myślą naszą połączone z wami
niechaj smutni nie będą ci wszyscy z  oddali
bo nie są samotni póki mamy siebie

.


number of comments: 17 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 december 2011

Dwa światy

Świat się spieszy, zapina pasy i pędzi.
Wyprzedza, dodaje gazu - musi zdążyć
na czas, więcej załatwić, sprzedać.
Ciągle inwestuje
w drogi, tunele, korytarze powietrzne.
Pełen energii ucieka do celu.
Na jednej nodze podskakuje.
To samonapędzający się wehikuł,
żywa tkanka przestrzeni.

Że jest mały, mówią niektórzy.
Inni pytają, czy się kończy?

A on kręci się wkoło na galaktycznej karuzeli,
której gołym okiem nie widać.
Niekiedy ma już dość - blady, słaby,
więc wymiotuje
i nogi mu się trzęsą.

"Świat kolektywizuje się w konsumpcji" -
mówił Vaclav Havel (w wywiadzie) -
świadomie ateistyczny.
Rodzi nowy typ ludzi, którzy w pragnienie idą
niby w zaparte.

A ja? z boku sobie wyszłam i jak słup
stoję.


Świat obnażony

W poniedziałki siadam na widowni:
scena jednego widza otworzyła się
na deskach stanął świat świecił żółtymi
oczami ciało miał poranione strupy blizny
uderzyły mnie w twarz byłam w zasiekach
z kolczastego drutu od mojej strony przybita
gwoździem wieczoru za oknem ciemność
łamała skrzydła z tego leciały płatki śniegu
pióra zakrwawione niebo z czarną dziurą
w czole

Aktor jak stał tak odszedł za kulisy
opuszczone
miejsce dramatu miało knebel w ustach metalowy
zasłonięte oczy

.


number of comments: 10 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 december 2011

Wydawanie

Wydałam się, wydałam -
za rolnika.

Pierwszy zgrzyt nastąpił,
gdy jakiś facet w sklepie
w stanie wskazującym powiedział:
o, tą działkę to bym przekopał!

Mój uśmiechnął się
pod wąsem,
a mnie szlag o mało trafił,
że nie rzucił mu w twarz
rękawicy,
szabli nie dobył,

tylko ze stoickim spokojem
poprosił sklepową
o zieloną sztychówkę z trzonkiem
sosnowym.

.


number of comments: 30 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 december 2011

Po prostu

Czy to możliwe,
że w te noce byłyśmy razem?
Czarna pieśniarko - bosonoga, kochana.

Przymierzałam się do tej śmierci:
"pewnie upragniony ląd w oddali
będzie jak zwykle złamaną obietnicą".

Teraz płaczę za tobą z mojego brzegu.
Och, jak mi ciemno, Cesario;
jaki zimny ten deszcz za oknem.

Ale to nic,
to nic.

Nieznany kurs tam, gdzie brzeg jasny,
spokojny.

To nic -
to tylko dym z papierosa,
kafejka w Mindelo.

Ostatni bis Zielonego Przylądka
na oceanie
i karty losu.


http://www.youtube.com/watch?v=VuhusthsUWM


number of comments: 8 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 december 2011

Uwieranie

wczoraj cały dzień gotowałam świąteczny bigos
na gorąco powkładałam w słoiki zaciągnęły się
później do siebie do swojej łódeczki, swojego tele-
wizorka obejrzałam program o Teofilu Ociepce
artysta był czarno-biały a raczej szary

jego prymitywne obrazy tętniące kolorami przesiąknięte
filozoficzną myślą fantastyczną treścią osnute wątkiem
legend a ja cóż? ano wyłączyłam i leżę z zamkniętymi
oczami leżę i zaczynam umierać

w pół do pierwszej w nocy umieram dalej nastaje lęk
kołatanie serca ból wędrujący tętnicami piętnaście po
drugiej żarty się skończyły więc żal że tyle można było
zrobić czego nie zrobiłam zobaczyć czego nie widziałam
noc trwa

w myślach wołam Anioła Bożego Stróża po trzykroć
po wielekroć ty zawsze przy mnie stój prawie mijam
granicę niczego od zawrotu głowy już czwarta sen nie
przychodzi rano wieczór we dnie w nocy z krwi to już
chyba tylko ciepłe kluchy po zwodzonych mostach
bądź mi Aniele ku pomocy bywaj!

ja się boję nie chcę dłużej umierać więc wstałam
założyłam laczki  czerwoną podomkę 
i do jadalni w kredensie poszukać kropel
nasercowych

kot w zlewozmywaku pogłaskałam go w razie czego niech
pamięta jaka byłam miła i dobra wypiłam lekarstwo zmieszane
z wodą aż do głowy uderzyło

rano nie rano o dziewiątej zrobiłam stopy żeby zadbać o
pośmiertny wizerunek zmiana pościeli wypucowane
meble umyte podłogi i kwiaty doniczkowe

.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 december 2011

Stan

Trzydzieści lat temu byłam gruba jak Berta, termin
na połowę stycznia, mrozy pieruńskie, a nie mogłam
dopiąć płaszcza z beżowego flauszu, nie mówiąc już
o tureckim kożuchu, który dostałam ledwie rok
wcześniej na okoliczność urodzenie córki.

Jeszcze mój Janek przyjechał od mleka taki jakiś
niezadowolony, bo w piekarni nie chcieli sprzedać
mleczarkowi tyle chlebów, ile potrzebowali sąsiedzi.
Sklepowa pyskowała, ludzie w kolejce patrzyli na niego
wilkiem i nawet warczeli.

On po ojcu zawsze taki akuratny, a nie lubił
przed nikim świecić oczami i się tłumaczyć.

Patrzyliśmy w telewizor marki Rubin i dreszcze
nam chodziły po plecach z tej poważnej mowy wron,
ale najbardziej wrył mi się w pamięć jeden pan
od wiadomości: młody był, w zielonym, wojskowym
mundurze.

Ostał się do dzisiaj - posiwiał, wydorodniał.
Wyspecjalizowany w naprawdę dobrej muzyce.

.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 december 2011

Łupanie orzechów

zeszła z góry w dżinsach i wełnianej sukience
był wieczór za oknem w kuchni mleczne światło
przytuliła się do mnie tak jak było dawniej
więc głaskałam ją długo po mechatym ramieniu

w koszyku z wikliny ubywało orzechów
przybywało ziaren w misce z porcelany
dużo jest pustych albo zdjętych pleśnią
z niektórych czarne próchno te nie mają serca

ich skorupy pękają na drobne kawałki
w połączeniu z wydaniem resztki głuchym dźwiękiem
wybiera te białe z których zdjęłam skórkę
ja wybieram ciemne jasne są na święta

.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 december 2011

Siódme lato

siódme lato pachnące
na łące w słońcu
jak pierwsze
i sześć następnych

siódme lato w szczęściu
ni sacrum ni profanum

tylko ty i ja

sobie darowane
pewnością  splecionych
rąk

na zawsze

.


number of comments: 9 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 december 2011

Za oknem

siedzę przy biurku bez pomysłu
na wiersz
i nagle sójka
sójka
sójka

długi ogon
mocny dziób
coś tam w piórkach niebieskiego

i frruuu przed siebie

.


number of comments: 5 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 26 november 2011

Tunel

całe ciało znajduje się w umyśle
ale nie cały umysł znajduje się
w ciele

wolne chwile poświęcam obserwacji myśli jakbym
siedząc na ławce w tunelu metra bez chęci jazdy
w którąkolwiek ze stron patrzyła na ludzi wchodzących
i wychodzących z wagonów odprowadzała wzrokiem
światła ginące w oddali

jest pewna ciągłość przechodzenia jednych w drugie
nici skojarzeń sploty włóczki kobieta w pomarańczowej
kurtce idąca po schodach do wyjścia rozgląda się

chwila ciszy nagła pustka przed następną falą podróżnych
poczucie odrębności ciała świadomość rąk jak pojmowanie
części tego czemu służą łagodność z którą powstaję by
następnie zrobić to co należy

znowu szum stukot zbliżające się

.


number of comments: 10 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 24 november 2011

Teraz rozmawiamy za darmo

mogę z tobą mówić mamo ponieważ jesteś i ja jestem
jesteśmy nastawione jak dwa zegary które tykają
w miarę równo

czy ty jeszcze śpiewasz czasem wymyślasz piosenki
pamiętam że wszystkie melodie zależały od nastroju
nas czworo to pamięta nawet niekiedy wspominamy

do dzisiaj lubię gwizdać bo wtedy nie potrzeba słów
które pociesznie przekręcałaś w refrenach Sławy
Przybylskiej

kiedy ja byłam zafascynowana Anną German
Człowieczy los na długie lata utkwił mi w pamięci
płakałam jak dziecko jeszcze wiele wiele zim
później

czyli jutro do kawy koniecznie zjedz ten ostatni
kawałek urodzinowego tortu i wiesz co bardzo

lubię twój wieczorny śmiech gdy się nie użalasz
(nie lituję) a nas wszystkich pozdrawiasz od was
których już nie ma

.


number of comments: 10 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 november 2011

Znicz

Wybacz Wiesiu,
że całkiem zapomniałam:
góry bielizny do składania,
stanie przy kuchni, sikoreczko -

jakbym była trochę nieludzka
przy zlewozmywaku - coś
przeciekło mi przez palce,

a ty
siedzisz w swoim ogródku
zmieniona tak bardzo,
na suchej gałązce rajskiej
jabłonki.

Chciałabym ci teraz podesłać
buziaka, lecz uwiązł nagle,
jak żal w kwadratowym
nawiasie.

.


number of comments: 20 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 november 2011

Flaki

może powiem tak: gotowanie strawy
to sztuka jak wiele innych - należy
zaopatrzyć się w towar czyli bazę wejść
w posiadanie warzyw nabyć zestaw przypraw
- odpowiedni do smaku

nie muszę opisywać kolejnych czynności
nikogo to nie obchodzi

tak jak nieważna ta chwila po
jedzeniu gdy człowiek wstaje od stołu
w żołądku ciepły kamień a myśli już w tę
i w tamtą na wszystkie strony

.


number of comments: 10 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 19 november 2011

Firanki

Nigdy nie chciałam być taka
jak ty, mamo.
Moje córki mówią to samo.
Czy zdążą być podobne patrząc kiedyś
w lustro o siwych włosach?

To pewne, że jestem w tym oto miejscu
bardziej śmiertelna niż jeszcze wczoraj.
Myjąc okna, bo trzeba, nim zima zaskoczy,
upinam firanki nauczona przez matkę:
siedemnaście żabek, dwa brzegi i w połowie.

Nogi mi drżą, gdy wspinam się na krzesło.
Lęk, że upadnę, to nowe z doświadczeń,
więc dlaczego myślę o twoich smukłych palcach,
kiedy zmęczona kładę się, a ty chwilę - obłok

i mogłabym upinać tak od ramion i dalej -
do środka, wbrew grawitacji.

.


number of comments: 16 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 november 2011

Hierarchia

Duży, w rudych gronostajach, z dorodną zdobyczą
trzepoczącą w pysku - w biały dzień, przez ruchliwą
trasę, więc po hamulcach, nawet kierowca autobusu.

Jest coś takiego w ludziach: instynktowny podziw
dla zwycięzcy; innego dnia ledwo omijamy żałosne
truchło wgniecione w asfalt, aby tylko nie skalać
opon.

.


number of comments: 6 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 november 2011

Gajimatias

Świat przechodzi kryzys - wartości
już nie ma, ludzie! Wspierajcie
zagubiony w kosmicznej bani glob;
dobrowolnie dotujcie arktyczne misie
i białe rekiny.

Puszcza ginie.
Pustynie rosną jak na drożdżach.
Rzeki wysychają.

Ropa droższa od pieniędzy.

Tragedia Posejdona wisi w powietrzu.
Dzieci pływają
do góry brzuszkiem,
a śnięty Mikołaj coraz bliżej - fakt!

I najważniejsze: kto nam rozmrozi
ryby


.


number of comments: 14 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 november 2011

Depresja

Bo trzeba stanąć za mostem na Knybawie
i jak wzrokiem sięgnąć - Żuławy.

Na przykład w czasie powodzi 2010.
Wisła nie przeszła za wał, tylko polder
zalany. Pola, podsiąki. Dalej nisko i równo.
Kępy drzew. Zabudowania. Pełne kanały.

Drogą przez Malbork, Tolkmicko - jedziemy
do Fromborka. Nad zatoką wiatr. Statek
do zwiedzania. Robimy zdjęcia; później w
miasto na smażoną rybę z frytkami.

Zostałam sama na ławce, obserwując ludzi
zagubionych między stolikami - dzieci, psy,
gdy inni w planetarium.

.


number of comments: 8 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 november 2011

Szarpanie

no no no chciałabym napisać coś z dużej litery
z rana chciałabym machnąć lecz tylko drzewa

mróz słońce drzewa za oknem stoją nieruchomo
a w głowie pustka aż gwiżdże czereśnia jeszcze
trzyma wszystkie liście ale to tak widzę przed
ostatecznym podmuchem przyjacielu śpisz? niech
sen zanosi ciebie w spełnienie bowiem spełnić się

we śnie to jest coś z wielkiej litery jak świąteczne
Niebo jak błękitny Ocean pozielona Cisza w moim
małym świecie gdzie pola równe i czyste i drogi
zewsząd prowadzą lulaj że mi

niech cię ukolebie moja ręka gdy śpisz i śnisz
o spełnieniu ja tu jeszcze chwilę pobędę wychylę
kilka kaw i kielichów nalewki śliwkowej przełknę
porcję codziennych zgryzotek doprawionych
odrobiną bólu o którym nie wolno mówić głośno

ponieważ tak wyrażony jest pretensjonalny niczym
śmierć głupia kurewska śmierć śpij śpij i śnij małe
ludzkie spełnienia które przyjdą na pewno kiedy życie
Życie nauczymy się pisać z największej litery zresztą
chybotliwej dalej

.


number of comments: 11 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 november 2011

Wspólność

W pamięć nie wrył się żaden z dni Niepodległości,
jedynie matka mówiła nam w dzieciństwie, że święty
Marcin na białym koniu przyjeżdża, a może to był Anders?

Pierwszy śnieg, lub śnieg z deszczem zawsze się sprawdzał,
więc było zbyt zimno, by czuć jakąkolwiek radość.

Gdy dzisiaj zapytałam o ojczyznę, ktoś mi odpowiedział:
co my, żuczki, możemy? tylko tyle - w kupie jakby cieplej,
raźniej.

Jutro znowu będę wypatrywać jeźdźca, który mógłby
wyłonić się jak wiatr spomiędzy śniegowych płatków.

.


number of comments: 17 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 8 november 2011

Ponury

żyć na wyspie wynurzonej onegdaj
mieć krzesło biurko
tonące
w szarych książeczkach

łóżko które jest łódeczką odpływy
przypływy szum ból

aby go obłaskawić mówię
no już dobrze bólu cicho cii

więc jesień i smętny uśmiech
nieutulony w żalu
na chmurnej wyspie zgryziony mgłą

listopada

.


number of comments: 10 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 november 2011

Przed zimą

Zastanawiam się nad wyjściem - czy zamknąć
i uszczelnić? Mój przyklęknął na jedno kolano,
stwierdzając, że bardziej od dołu wieje.

Na razie wziął poduszkę z kanapy, przytknął -
przysuwając do niej wielki wazon.

Myślę sobie, że trzeba iść spać i po prostu
nie patrzeć na tę prowizorkę. Jeszcze nie ma
jesiennych wichrów i deszcz ze śniegiem
nie zacina.

I łatwiej mi wpuszczać koty i wypuszczać,
bo nie muszę chodzić przez inne pomieszczenia
na werandę od strony podwórka. Później to już

klamka zapadnie, wazon na miejsce
i poduszka.

.


number of comments: 16 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 november 2011

Decyzja

Na podstawie wypisu z rejestru gruntów
oraz wizji w terenie ustalono,
że właścicielami drzew są państwo
Cecylia i Jan.

I teraz nie wiem, czy urzędnik(czka) popełnił
pomyłkę freudowską, czy zwykłe lapsus manus.

Żadna ze mnie pisarka( arz) się uśmiałam
i tylko tyle w tym temacie.

.


number of comments: 14 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 november 2011

Pożywienie albo karma

Wybierz mnie, zgarnij
pod siebie -
ułóż.
Masz takie miejsca
bezpieczne
pod zapachem;

na polanie - rozżarzoną
ugaś.



Nasycenie przyjdzie później. Najpierw kawa, papieros
za papierosem (masz trochę rozumu to rzuć palenie!)
następnie biała bez cukru - obsesja na punkcie kawki,
ale nie mam nic do stracenia: sznur korali z bursztynu,
butelka nalewki z aronii - nic szczególnego - książki,
których nie wzięłabym z sobą w razie pożaru czy innego
zrządzenia losu (nie wiem, nigdy się nie zastanawiałam,
nie było takiej potrzeby).

Więc nasycenie jeszcze w lesie, nie daje żadnego znaku.
Dopiero usłyszę opowieść. Wejdzie we mnie, aż poczuję
ciarki i oczy się zaszklą; i jeszcze ten głos,
a zdania płyną jak rzeczka w letni dzień, jakby szemrała
o mnie, i zaraz: tak tak! - Maestro - będzie o tobie.
Przecież wiem, jak trudno się uwolnić od formy nieco
pojemniejszej,
kiedy wszystko gra w głowie dzwoni i trąbi, zasuwa
na skrzypcach, do tego bębny, talerze, a ty pióro unosisz,
jakbyś miał iść na stracenie?

Nasycam się wreszcie (drżę) - nie chcę się z nikim dzielić,
albowiem są gusta i guściki, na tym padole każdy ciągnie
w swoim kierunku. Czasami nic więcej
- nic więcej.
.


number of comments: 11 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 november 2011

Postępowanie administracyjne

Urzędnicy obejrzeli miejsce,
porównali z planem sytuacyjnym.
Po złożeniu podpisów pod wnioskiem
o wyrąb, właściciel (ciele) ma prawo
ściąć wierzbę nad stawem i topolę przy
kurniku.

Gdyby gówno miało jakąś wartość
pisalibyśmy podania o papier toaletowy
i nikt nie byłby panem swojej
dupy.

.


number of comments: 17 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 november 2011

Rozłączka

Nadal z mamy papużka, gdy na gałązce
głowę przekrzywia, popatrując na nas -
dzióbkiem skrzydło puszy,

ale dużo wolniej do miseczki
sfruwa,
a kroplą wody ledwo wilży język.

Dzisiaj się roztrzepotać chciała z radości -
bokiem przesuwała od końca do brzegu,

jak osobny człowiek w mieszkaniu wysokim,
który mógłby lecieć, ale nie wie - po co?


.


number of comments: 6 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 november 2011

Liście

Idąc dzisiaj na cmentarz, gdzie pogrzebano mojego ojca, miałam,
Wando, nieodparte wrażenie, że idę w zimne miejsce, w którym
go nie ma. I widziałam staruszki o kulach, chłopaka na wózku
inwalidzkim, piękną dziewczynę o blond włosach do ziemi i nogach
do nieba, idących w tę samą stronę. Stawiałam znicze na grobie
i wtedy nazwisko, data narodzin i śmierci, wspólna część życia -
pochyliły mnie niedaremno: byłem kim jesteś, byłem kim jesteś,
widniało na liściach zbieranych z nagrobka.

.


number of comments: 20 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 november 2011

Wybory

Ludzi na poziomie powinno się szukać
w pionie: oko w oko, nos w nos, usta
do ust.

Na kolanach widzi się nie te rejony,
a z czołgania można wynieść smak
buta.

.


number of comments: 21 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 31 october 2011

Jubilat

Przyjmuje gratulacje i życzenia zdrowia, mówiąc
- no już dobrze, dobrze.

Przyjechał ostatni brat z żoną i wręcza prezenty:
miody z pasieki, w której ma udział,
wędzone wyroby z dziczyzny,
najdelikatniejsze, hiszpańskie brandy,
słynne galaretki z Turcji,
białą koszulę z firmy, której akcje dobrze stoją,
czarne rękawiczki ze skóry,
orzechy, bo nieźle obrodziły.

Łatane dżinsy i flanelową koszulę odłożył
na krzesło - teraz uśmiecha się
pod krawatem.
Może ma w pamięci włókowanie pola przed siewem,
albo nocne orki, żeby zdążyć przed zimą.

Później opowie, jak brat robił zielnik na biologię
i miał problem z panią od francuskiego w liceum,
a na studiach w Poznaniu musiał iść na operację
usunięcia ostróg.

Z biegiem lat jacy oni podobni -
te same siwe włosy,
w źrenicach wyblakłe panienki.

Patrzę za okno na wysoką daglezję, jodłę koreańską,
czarne sosny, cyprysy, które kiedyś, w maju, dostał
od brata - takie małe sadzonki.


.


number of comments: 16 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 october 2011

Umarli z wiejskiego cmentarza

Iskiereczka ognia, gałązeczka ziela...

Są. Wciśnięci w ziemię. Przybijani zielonym
gwoździem wciąż od nowa. Przecież kochamy ich
jak smutek, lęk przed wyobrażeniem jutra.

Jakże im tam, w tej zimnej sionce? Może chcieliby
wyjść, zaznać przestrzeni, przewietrzyć ubrania.
A może wina im trzeba i dużo światła, by mogli
rozprostować kości, poprawić włosy, zatańczyć.

Znowu będę tam stać przestępując z nogi
na nogę. I ciasno mi będzie w tym nagłym tłumie
z tablicami na piersiach i cyframi kutymi na czołach.
I chłodno przeważnie, i deszcz zazwyczaj pada.

Później chora jestem od wszystkich  zaraz  tego świata,
na które pomarli przede mną. A kiedyś wspinali się
każdej niedzieli na wzgórze - jak trawa, po której idę.

.


number of comments: 23 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 october 2011

A konie w nas idą

wtedy ciągnęliśmy mały wóz piaszczystą starą drogą
byliśmy zdecydowani a naszym stopom obutym
w ognistą młodość i siłę niestraszne były zimy zawiane
i płonące spocone lata niestraszne wojny cudze powodzie
wichry susze śmierć która nie tknęła nikogo z bliskich
swoją chromą lodowatą kosą

więc może tam należało zadawać pytania o sens
pytania czy właśnie wtedy w tej drodze za którą wiadukt
prowadził do reszty świata będziemy właściwie?
ale nie! otóż nie! bo chodziło o wybór proszę ciebie
o ten moment założenia wędzidła o zwózkę siana

chodź ze mną mój koniu będziemy w milczeniu iść
nie po to wyruszyłem w drogę żeby z niej zawracać
nie po to idę w zaprzęgu by w drugą stronę szarpać
ale tego nie można zrozumieć ot tak obligatoryjnie od uzdy
proces pojmowania bywa zaskakujący nas i uciążliwy

to wychodzenie z lęku wychodzenie z przepaści
spod ściany deszczu tego niewłaściwego miejsca
które jednak nie mogło być żadnym innym miejscem
a tutaj to nie jakaś przystań tylko stajnia stajenka

mój miły już wieczór się zbliża spójrz na ten mrok
za oknem jutro niestrudzony dzień jutro od nowa
nasza leśna i kręta

.


number of comments: 26 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 27 october 2011

Pusta noc

Świat nie jest, świat się wiecznie zaczyna*

W taką noc Kaszubi zbierali się jak do wesela:
stoły z kuchami, dzbany kawy zbożowej.
Chłopy jak snopy, w sękatych rękach psalmy
spisywane od pokoleń, a kobiety - rumiane wrony
za nimi, zawzięcie.


Tuż obok, w Pustej izbie, nieboszczyk Jonk
w sosnowej. Za drugimi drzwiami dzecom serca
trzepocą, jak skrzydełka wróbli, gotowe zbiec
przykarcone i hop! pod górę pierzyn.

Kiedy ranne wstają zorze, budzi się życie,
psy szczekają, pieje kogut.

Do południa pójdą za wozem dwukonnym,
kilometry polną drogą, pośród pagórków,
śpiewając na swoją nutę żałobnie,
z zacięciem.


*J. Przyboś.

.


number of comments: 38 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 26 october 2011

Samotność

zastanawia się ile razy można przejść małe piekło w ciągu
jednego dnia kładzie się wstaje siada na krześle po kryjomu
paląc papierosy jak drewniane kładki odkąd znalazła sens
któremu się poddaje ustępując miejsca jakby była bardziej
szara od wszechobecnej szarej bieli

tak tak mówi do siebie żeby nie być posądzona o brak
światła jesienna upierdliwość kamiennych schodków
nurkowanie w popiele obrazy wirujące madonny poeci
muzyka raz usłyszana nie chce wyjść z głowy więc znowu

kładzie się z książką w ręce mając zbyt gorącą twarz i już
we śnie na spokojnym oceanie bardzo jej cicho łagodnie
w rozłożonych ramionach unoszonej falą unoszonej falą
a później - tylko nie patrz do lustra kobieto Bóg jeden wie
co tam się mogłoby ujawnić gdy linie odniesień za drugimi
ścianami a tam jeszcze dalej

.


number of comments: 34 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 24 october 2011

Poza

jakoś tak można bawić się swoimi jelitami -
nie mogąc w nocy spać wyprowadzam zwoje
a trzeba wiedzieć że naprawdę jest ich
strasznie dużo długich i oślizgłych
cieplutko drgają w dłoniach
tylko należy uważać aby nie pękły
i nie rozlała się treść czyli meritum

w pewnym odcinku jak w foliowej kiszce
widzę wiele ułożonych kolorowych kółek
z plastiku jedne przy drugich to mój skarb
zwijam ostrożnie układam i wciskam do brzucha
na koniec świeży opatrunek sterylny

nad ranem sprawdzam zawartość kurzych jaj
w jednym jest aż osiem płaskich żółtek
na co wszyscy och i ach a przecież cały świat
jest dziwny o czym już jakby powyżej

.


number of comments: 10 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 october 2011

Czule

dzisiaj delikatnie aby ledwie musnąć
opuszkami palców w górę podbić kroplę
i z uśmiechem dmuchnąć jak się dmucha w piórka

albo gdy łagodnie matka do kołyski
nie budząc aniołów jasnoprzezroczystych
w dziecka sen zagląda zza jedwabnych tiulów

miękko i subtelnie niby letni wietrzyk
uwodzący skrzydła spłoszonych motyli
ostrożnie ostrożnie jakby lecieć w promień

.


number of comments: 15 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 october 2011

Poła

umożliwia w momencie śmierci
wejście do Czystej Krainy Amitaby

Spójrz, jakże nieludzki jest człowiek,
gdy leży na drodze rozjechany -
jak dziecko (wielobarwny tobołek);
kuna, którą ostatni dzień zastał, kiedy

chciała przebiec. Widziałam jej
puchaty pyszczek - stała nieopodal,
nie wiedząc, co teraz?. Krew zalewa

oko. Tyran, czy ofiara? Zapadam się
głębiej - jestem grzeszny kamień (drżę)
u wejścia.
Nie śmiem ponieść ręką dalej
ani słowa.

.


number of comments: 22 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 october 2011

Wspomnienie (5)

To by przecież mógł być mój ojciec -
też był tak czasami odwrócony;
siedząc na ławce - mógłby się zamyślić,
głowę podeprzeć jak Stańczyk.
Nawet zamknąłby oczy na chwilę.
Rower by tam nie stał, tylko tata
trzymałby smycz w drugiej ręce
i do psa by powiedział:
no chodź już, człowieku, do domu.

.


number of comments: 4 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 october 2011

Wspomnienie (4)

Kwiaty nagrobne znikają, a ona, cierpliwa, drepce,
triumfalnie z determinacją godną odkupienia
stawia nowe, ładniejsze:
niech się zakorzenią bladym różem sumienia,
a gdy pewnego dnia ułoży, dłońmi z pergaminu
w kamiennym wazonie - białe, sztuczne kalie
będzie usprawiedliwiona, że już.
Co będę musiała opuścić i czy aby w dobrej wierze,
mając te siedemdziesiąt, osiemdziesiąt lat.
Czy malwy w moim ogrodzie; i kto posieje maciejkę.

.


number of comments: 8 | rating: 4 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 october 2011

Próba

Dzień dobry wszystkim; dzisiaj w chórze jesieni
pierwszym głosem - liście klonu. Proszę o ciszę!
Mogłaby pani przestać szeleścić? Tak, droga pani
jasna melancholio. Podszyty wstać! nie rosimy się
za wysoko? Jesiony, jawory, co ja z wami mam.
Dębowe na koniec.
Najpierw ciemnozielone jakby opinały bluszczem.
Leciuchno wchodzą żółte na migotliwych palcach.
Rubinowe i róże: trochę szerzej usta.
Wiatr? wietrzyk ledwie; i oczu proszę nie mrużyć.
Zaczynamy od słońca.

.


number of comments: 10 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 october 2011

Wspomnienie (3)

Śpią za ścianami; dochodzi druga,
a moi drodzy, dawno umarli - podchodzą do brzegu:
Janek w czepku utopiony; stawiał szałasy
pod dębem, kiedy padało mieliśmy dach nad głowami,
Ewka z jaskółczym sercem - głodnym i ścigłym,
wuj Bernard grający nam na bandonii.
Mój ojciec jeszcze nie przyszedł - we śnie za młody.

.


number of comments: 16 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 19 october 2011

Wspomnienie (1)

Na De Vere Gardens nocą widno i głośno.
Ktoś krzyczał po drugiej
stronie ulicy. Ktoś wył tak przeraźliwie,
że nie mieściło się to za tamtymi oknami.
Przykleiłam czoło do szyby. Padał deszcz.
Leciał samolot.
Tuż za pasem startowym leżał
mój ojciec - wypatroszony jak złowiona orka.
Między strugami coś chodziło -
rozrywało czarne worki.
Za ścianami spały kruche, lukrowane dzieci.

.

spisane 17 września 2010 roku.


number of comments: 8 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 october 2011

Brzydkie uczucie

chciałabym powiedzieć całą prawdę lecz
rozmowa z samą sobą nie klei się często

porwanych myśli nie można w żaden sposób
powiązać we śnie z gardła palcami wyciągałam

niektóre bardzo długie jakby z żołądka
poprzez przełyk ze śliną takie ludzkie włosy

.


number of comments: 16 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 15 october 2011

Pies ogrodnika

To moja działka.
Nie podchodź ty człowieku
- Pan liczy kości.

.


number of comments: 18 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 october 2011

Świat protestuje

Świat jest dostatnio urządzony, a jednak protest.
Sprzeciw wynika z natury korzeni, z racji stanu liści.
Cykliczność pór roku. Zmiana temperatur w rejonach,
więc te, które jeszcze się trzymają jako tako i te, które
odpadły: jedne już wirują, inne zmieniają kolory.
Nie bez przyczyny i z wiadomym skutkiem.

Duma. Żal wynikły z drewnianego uporu konarów;
z bogactwa rozłożonego nierówno. Kora wokół pnia pełna
pokornego względu na dobro (poddana dystrybucji?).

Wszystko co widać i co się czuje. W drżeniu traw.
Spowite mgłą i wychodzące z mgły. Zewnętrzna wilgoć.
Suchość od środka pomimo pragnień, by zachować
status quo. Do cna nie zamienić się w próchno.

Czujesz, co chcę powiedzieć? A może gadam na próżno?
Przecież nie ja jestem drzewem. Mam krew płynącą
w żyłach i ręce, które czasami buntują się przed zimą.
Wiatr gwiżdże na całość. Przed siebie gna chmury.

.


number of comments: 20 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 october 2011

I znowu jesień

Niektórzy o niej mówią: najpiękniejsza.
Albo, że już nigdy nie będziemy tacy ładni
jak dzisiaj. I tacy młodzi.

Ale to marna pociecha i cienkie oszustwo
(na fotografii). Motyle i żuczki. Gramołek -
zdobywca trawy.

Teraz to już wyżej nie podskoczysz, ptaszyno,
kiedy deszcz tak siecze.
I proszę mi nie przeszkadzać - sprzątam.
Kurze i pościel.

Ręce sobie urabiam tą gałązką oliwną
zamiatając podłogę.

Tak ci zostało, kobieto, że spać nie pójdziesz
póki ostatnich drzwi nie zamkną za sobą.

Nie ułożą się do snu.

.


number of comments: 11 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 october 2011

Rzecz o bandonii

Kiedyś opowiem o wuju Bernardzie, co miał dwie żony
i spory majątek. Zajmował się kuźnią i grał na bandonii.
To właśnie on z braćmi stawiał nasz dom przed wojną.

Był panem lasu i karych koni, którym sam diabeł nocą
splatał warkocze, a tak misternie, że włosek do włosia
(czerwone wstążeczki), a wuj spał winem złożony.

Taki raptus i znachor; w sękatych rękach umiał nosić
pszczoły. Płakaliśmy słuchając jego grań w niedziele.

Gbur i filozof - raczej z łaski wiatru, za pługiem chodząc
czy przy kosie latem, lecz ucichł, gdy pierworodny,
szukając drogi na wyspę, odważył się w czepku utopić.

A tej jedynej nie tknął już nigdy - mówił, że miechy
pękły jej przy nadziei.

.


number of comments: 18 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 october 2011

Burza w stawie

razu pewnego ropucha
rzekła - niech jest zawierucha

dam ja wam wszystkim popalić
i dalej - jak nie zacznie walić

bąbelków puszczać na fali
straszyć swymi brodawkami

rechotać wyśmiewać się z żab
że karaś srebrzysty to drab

że staw zbyt piękny dla kaczek
aż biedne dostały sraczek

kijanki z żabiego przedszkola
ukryły się już do wieczora

zielona zmęczona akcją
musiała się zająć kolacją

więc nagle zaczęła tłumaczyć
irrr -  to się ślimak zślimaczył

i jeszcze jak gdyby nigdy nic:
dla skrzeku zrobiłam ten wic!

.


number of comments: 32 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 october 2011

Pieprzenie

Ja dzisiaj pieprzę (wszystko) - wczoraj
też pieprzyłam:
trochę drażnił mnie popieprzony czas bólu.

Trzeba zmielić mięso od kości, doprawić
pieprzem, solą, majerankiem; dodać
cebulę i te inne składniki, żeby się ładnie
trzymało.

Jutro będzie inaczej.  Zobaczycie -
coś takiego wymyślę, by do reszty
nie powtarzać się

z kichaniem.

.


number of comments: 21 | rating: 9 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: Po deszczu, Osobna, ***, Ziemnia, Białopióra, ***, Kobieta w czerwonych koralach śni swój koszmar, Pod jabłonią, Wiara, Jeż w rękawiczkach, Ład, Ziarno, ***, Dym, ***, Przełam, Szyfr na pamięć, ***, Muszle, ***, Scena rodzaju, Pinezka, Leśne echo, Przedwiośnienie, Chrzanienie, Podmuch, Rzeźbiona komoda, Introligatornia, Wirus, Kot faszerowany, Kot na taborecie, Kupowanie róży, Kołysanka dla elfa, Fuga, Sytość, Niewidomy, Łapiąc rybę robi się ustami, Klucze, Macki, Jaskinja, Piórko na szkle, Calineczka jeździ z pękniętą przednią szybą, Antrakt, Pier taką dolę, Polityka, Pejzaż nadmorski, Scena przed sklepem, Solary, Blanszowanie, Odrzwia, Pustki, Pliszka siwa, Murowane falochrony, Calineczka trzyma wagę, Skrzydlate mrówki, Kompozycja, Jaskółki szczekają na człowieka, Konkrecja, Nigdy nie podążaj za mrówką, Kurki w deszczu, Batumi, Świetnieje, Stare Widmo, Mała planeta z jednym drzewem, którego nie ma, Programy, Dwa końce, Poredlne, Wiater, Galapagos, Szafowanie, Ślady, Wizyta pod kloszem, Radość, Odsiebność, Rozładunek, Hej, kolęda!, Napalm, Najlepsza mnie wersja, Demonografia, Czarny kapelusz, Piaski, Uroczysko, Seans wieczorny, Oddaleni, Oswajanie przydrożnych kamieni, Zaocznie, Dżem wiśniowy, Takie nic, Deszcz, Miła, Baba Jana, Zgubiłam tam serce, Tamizo, Terytoria, Ptaszek, Nie będzie granic, Jeziorna, UTW, Szuńdy, Z głupia frant, Starocie, Ziemianin w ziemiance, Jaszczurki na śniegu, Skarby, Obszar istnienia, Anioł ubezpieczeniowy, Gorzkie truskawki, Antycypacja, Gdy drzewo nie ginie tylko traci liście, W kąpieli, Schodzenie ze sceny, Pozorność, Znaczenie, Dreszcze, Wypisywanie, Rodność, Monopol, Średnice, Niepewności, Znicze z piasku, Furkot, Oziminy, Interpretacja, Krótkie włosy, Oczy, Sok z granatów, Rodzisz się z piany Afrodytko, Zamawianie, Tratwa, Piszę, Fomo* viator, Emigracja, Podsłuchanie, Akt z wilgą, Scena z gołębiarzem, Pejzaż zimowy, Miłość, Trzcina, Zbieraj mnie, Przejście, Wiatr, Urodziny, Od pierwszej kawy, Forma, I muchy w nosie, Brukowiec, Huśtawka, Echolalia, Fajerwerki, Noc Sylwestrowa, Szczęścia w nieszczęściu,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1