Miladora

Miladora, 3 december 2011

blues wkurzonego intelektualisty

życie mnie wkręca w paralaksy
względności toczą czarne dziury
za hiperbolą hiperbola
i w nieskończoność krakelury
mgławice constans
nie przypadkiem
bo ciągle dręczą mnie de iure
 
świat wokół zapadł w pętlę czasu
jak perhydrolem wybarwiony
din pokkers snik aż chce się mówić
sypnąć czymś jeszcze – taki moment
alas, poor Yorick
nie hałasuj
hic – drogi błaźnie – sunt leones
 
dum spiro spero? lepsza prawda
einmal ist keinmal – niczym brewiarz
otwarta wciąż na grze de facto
kiedy nad głową wisi stelaż
wpisania koła
w zwykły kwadrat
i ciągle ktoś na oślep strzela
 
życie mnie skręca śrubą wahań
ciśnieniem skacząc w manometrze
codziennych potknięć – kakofonia 
przetwarza oko i soczewkę
w niej pryzmat tylko
różnych zasad
dra til helvete – ja to pieprzę
 
 


din pokkers snik, dra til helvete - przekleństwa norweskie


number of comments: 25 | rating: 9 | detail

Miladora

Miladora, 17 october 2011

wykrętka

A jeszcze można na inny sposób
temat rozwinąć – służę przykładem:
że jeśli nawet Bóg stworzył baby,
facetów – diabeł.

Więc baba – anioł, tak się nasuwa,
a anioł z diabłem zawsze tkwią w szrankach.
Anioł raz w górze, a raz na dole,
i przepychanka.

Diabeł zazwyczaj lubi górować
i choć go anioł wpuszcza w maliny,
diabeł mu często podcina skrzydła.
Nie bez przyczyny.

Tak będzie ciągle, bo ogień z wodą
zawsze się skłócą, więc lecą pióra.
Lecz czasem można zawrzeć przymierze
wysoko w chmurach.

Potem się spada, to oczywiste.
Baba jak diabeł daje popalić,
a facet anioł podwija ogon
i cierpi dalej.

Jaki stąd morał? Nie mam pojęcia.
Jedno przychodzi na myśl mi teraz,
że bez tej walki byłoby nudno.
Fakt – jak cholera.




Tym razem dla Kipu-Issy.
Z tego powodu, że gdy się coś okręca, to trzeba też wykręcić. ;)


number of comments: 19 | rating: 11 | detail

Miladora

Miladora, 17 october 2011

okrętka

Będąc szczeniakiem u progu życia,
bez mleka matki jak dałbyś radę?
Więc gdybyś umiał, myślałbyś pewnie:
„Bóg zesłał babę”.
 
A potem, kiecki już uczepiony,
gdy ci na misce podaje papkę,
wrzaskiem obwieszczasz swą radość światu,
że dał ci matkę.
 
Rośniesz, rozrabiasz, milion zakazów,
upominania ciągłe, byś przestał,
no i zachodzisz w głowę jak głupi,
kto ci ją zesłał.
 
Nagle je widzisz wszędzie dokoła.
Na każdym kroku istne parady
kokardek, spinek, loczków i wstążek.
Bóg stworzył baby?
 
Wreszcie coś budzi się w twoim ciele,
ręce cię swędzą, w oczach masz mrowie,
serce wyrywa do takiej jednej,
by wziąć ją sobie.
 
I gdy dopełniasz losu wyzwanie,
na zew natury biegnąc jak ślepy,
pełen wdzięczności myślisz, że niebo
tworzą kobiety.
 
A potem proza dnia codziennego.
Stwierdzasz, że baby to głupie krowy
i jesteś pewien, że to bynajmniej
nie Bóg je stworzył.
 
Rozwód, adwokat i alimenty,
lecz w kawalerskim ponownie stanie
znów się radujesz, że mimo wszystko
istnieją panie.
 
No i tak w kółko po kres żywota.
Ożenek drugi, a czasem trzeci.
Baby się mnożą, a ty wciąż głowisz,
kto je ulepił.
 
Ale w chorobie, na stare lata,
kiedy złudzenie życia już prysło,
ile byś oddał za dłoń na czole
i za jej bliskość?
 
Za uśmiech, troskę, uczucie kogoś,
kto nie zważając na nic tym razem,
wciąż trwa przy tobie i wtedy myślisz:
„Bóg zesłał babę”.

 
 
 
Dla Bazyliszka za słowa: Ach, te baby... ;)


number of comments: 13 | rating: 8 | detail

Miladora

Miladora, 16 october 2011

sangria

nie musisz mówić o mnie możesz milczeć pięknie
brak słów nie stwarza pustki lecz potwierdza ciszę
która staje się wtedy więcej niż zarysem
chwili co trwa przez chwilę i nadal trwać będzie
 
słowa to tylko dźwięki wyraz pewnych doznań
tam gdzie w głębi się rodzą wystarczy świadomość
że istnieje coś ponad i można harmonią
złączyć w nierozerwalne początki bez końca
 
więc nie zamykaj oczu niech zobaczę wszystko
co można dostać w ciszy niezmąconej cieniem
gdy w głębi źrenic dla mnie rozpalasz ognisko
 
przy którym czas spokojnie odchodzi za scenę
zostawiając Atropos śpiącą przy wrzecionie
by wino nadal rosło oplatając dłonie


number of comments: 29 | rating: 14 | detail

Miladora

Miladora, 15 october 2011

samochciejka

zasiałem smoki a zebrałem pchły
powiedział ktoś tam kiedyś
może nawet ten co papkę upichcił
niestrawną do dzisiaj
 
choć pewnie ściągnął
bo zwykł był kłamać jak najęty
zresztą – zabieg znany
od wieków na wieki 
 
poczucie winy to dziwka
idzie z każdym
lecz w łóżku jest do niczego
więc nadużywam
dieu me pardonnerac'est son métier
 
i szukam cytatu
 
aut bibat aut abeat
albo
quod scripsi scripsi
 
słowa słowa słowa
też nie moje
a oni tam zboże sieją
 
zanim kursywy braknie
 
zapragnę żeby moja czaszka
była równie godna szacunku
jak czaszka Yoryka
 
została


number of comments: 19 | rating: 6 | detail

Miladora

Miladora, 13 october 2011

villa cracoviensis

w Krakowie jesień już szeleści
chmurami liści w ciepłych paltach
dłońmi w kieszeniach stukiem butów
 
zrywa do lotu rój gołębi
odbity słońcem w chłodnych dachach
jesieni kostkę starych bruków
 
milknące nuty dawnych pieśni
zasnuwa cieniem drzew na plantach
wiatrem wywiewa skądś z zaułków
 
w Krakowie jesień już przemyka
w cichych podeszwach sukiennika
rysuje miasta szkic w ołówku


 
 
Dla Leszka56 za czarnobiałą
zabawę ze zdjęciami. ;)


number of comments: 31 | rating: 10 | detail

Miladora

Miladora, 12 october 2011

zaklinajka

zamknij oczy na chwilę niechaj rośnie w tobie
a kiedy je otworzysz być może się spełni
marzenie – ten ulotny i rzadki przechodzień
 
i niech ci ofiaruje bezkresną jak morze
zieleń błękit i przestrzeń w całej swojej głębi
a wtedy zamkniesz oczy – będzie rosło w tobie
 
uwierzysz że możliwe jest wszystko i co dzień
zaczniesz szukać koloru który w całej pełni
marzenie to podkreśli już nie jak przechodzień
 
lecz zawsze blisko ciebie obok w każdej brzozie
co srebrzystymi liśćmi nad głową się perli
by dawać blask i światło rosnące wciąż w tobie
 
a wtedy żadne chwile nie będą tchnąć chłodem
uśmiechem wydobędziesz barwę nawet z czerni
i zniknie jak przelotny niechciany przechodzień
 
ścieżki staną otworem na jutro i drogę
którą razem pójdziecie do końca już wierni
ty i twoje marzenie co wyrosło w tobie
już na zawsze obecne – a nie jak przechodzień

 
 
Dla Hossy-Hosanny ;)


number of comments: 33 | rating: 8 | detail

Miladora

Miladora, 10 october 2011

gemmy

zielone marzenie zielone   spowite w odcieni zasłonę
w chryzolit szmaragdy
toń morza i barwy zepchnięte na stronę
 
spalone
 
jak zawsze i wszystko
jest żar i ognisko co pnie się płomieniem w przedświty
rozpala złudzenie czerwienią i cieniem
opalem w kieszeni
 
ukrytym
 
marzenie zielone marzenie   nefrytem sięgane po wieniec
zamglony na mostach
serpentyn chryzopraz przemienia kamienie
 
w milczenie
 
ze wschodu na zachód
już coraz mniej ptaków znikają w podniebnych bezdrożach
na piasku turmalin kryształy rozpalił
lecz agat znów chowa
 
pod słowa
 
zieloność marzenia zieloność   zaklęta w emerald harmonią
jak sen amazonit
zawisa u skroni kabłączkiem – zieloną
 
jabłonią
 
 
 
Dla Istar…  ;)


number of comments: 31 | rating: 10 | detail

Miladora

Miladora, 10 october 2011

szarlotka

ćwierka jak zwykle za kominem żeby przytulić go na zimę
oj, świerszczyk
w kominku cicho płonie szczapa kot na parapet się wydrapał
ot wierszyk
sennie pod niebem chmury płyną zimowy chłód się lepi gliną
do buta
szalik wypełznie znów z szuflady na zimę nie ma żadnej rady
zastuka
okna ozdobi białym cukrem w ostatnich liściach barwy smutne
rozniesie
lecz jeszcze nie jest nic skończone bo ciągle pachnie cynamonem
ta jesień
 
 
Dla Darka Klekowickiego
do grzańca. ;)


number of comments: 36 | rating: 10 | detail

Miladora

Miladora, 10 october 2011

dreamsmok – casting

ja chciałabym wieczorami smoka tulić jak aksamit
zagrać mu (broń boże śpiewać bo by pewnie zwiał na drzewa)
wziąć akordem smoczą łapkę (gdy nie cofnie jej przypadkiem)
wtulić nosek w smoczą szyję (tylko którą – ma ich tyle)
coś się znajdzie mniejsza o to gdy nadstawi smok z ochotą
grzbiet i uszka do głaskania – będę w raju (głupia frania
lubi działać bez pojęcia bo te smoki nie do wzięcia
czekaj sobie tatka latka zanim taki smok…)
 
stopklatka!
 
od początku – klaps! (nie w tyłek
– jaka szkoda tylko tyle?)
 
ja chciałabym wieczorami żeby smok był jak dynamit
by mi tańczył nawet śpiewał pocałunkiem mnie rozgrzewał
(ale głupia – tylko jednym?) może jednym ale pewnym
więc chciałabym żeby w uszko smok mi szeptał pod poduszką
czułe słówka (to film trąbo) by wziął w podróż mnie ogromną
na skraj wszystkich doznań ciała (próżne mrzonki moja mała)
by języczkiem mi po plecach gdzieś tam w głębi pożar wzniecał
i na skrzydłach (co za gratka) leciał ze mną hen…
 
stopklatka!!
 
od początku – klaps następny!
(kurna już mi idzie w pięty)
 
ja bym chciała (szlag by trafił) żeby taki smok potrafił
(gramatyczny rym idiotko – lepiej schowaj się pod miotłą)
pardon – zechciał wypić wino jak z rusałką jak z dziewczyną
żeby trzymał mnie za rękę i traktował jak panienkę
skarb i cudo patrzył w oczy i uśmiechem wabił smoczym
żeby żeby (połknij żabkę) nie traktował jak zabawkę
no po prostu ja bym chciała (żebyś tylko nie skichała
się z tej chętki – marna gadka) żeby kochał mnie…

stopklatka!!!


number of comments: 46 | rating: 14 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: villa-viola-nella, villanero, villa luna, kolęda, culo-miot, ech villa villa villanella - czyli dzyndzel bell, uliczka, księżyc w sosie grzybowym, kalafonia, kanon, rozdreszczak, barkarola, odwyrtka, somnambulizm, zimoląg, diminuendo, two horses blues, Saint Peter blues, kantylena, blues tramwajowy, chanson, villa-tabacco-nella, fish and blues, tango, smok i wiosna, Szewczyk i Smok, smoczy sen, jesionka, night and blues, cholerniec, oddam za bezcen tytuł z puentą, oktober, villanella insula, villanella frigida, chili blues, sakramencki blues, zimowe wino, blues w barze Paradise, paradise, kwity, bluebezsens, Niebiański Klub Bluesowy „Zaświaty”, chłodnienie, smocza zima, Wiatr i czarownica, Mikołaj, Myszobajka dla Mani – ciąg dalszy, Myszobajka dla Mani, romans jesienny, wlokę się przez dni jesienne, blues zaduszkowy, chronometr – cinque stagioni, i po co mi to było, kalejdoskop próżni, sennienie, jarzębiniak, kobiałka z bluesem, offertorium, malowanie czasu, blues za obola, ultimatum blues, z pewnością, klątwiec, pewnego dnia, krakowski gniotek z łokciami w tle – czyli przewodnik po mieście, niewymierność, non-sentimental blues, Agitobabologia, beztwarz, babolandia, pantomima, akwamaryn, nieskończeniec, Chałą marsz, bajdurka, miód i melisa, do diabła z liryką, pejzaż na dwie smugi w jesiennym zaokniu, Pergola, zdrowie panie Juluś, tarnina, blues testamentalny, wesele niewyspiańskie, jak zazwyczaj, antyśpiewajka z elementami w tle*, zaśpiewajka, la volta, step nieakermański, wkręcanie w dzień zaczyna się od kawy, alhambra, kroplomierz, drzeworyt, uletniość, kadr, wrześniowość, przekichaniec, jesienny banał z podszewką, blackhat club, jesienny banał bez podszewki, blackhat, wrzeszczeć pod mostem, villanella z zielonym tłem, kluczenie, walkabout blues, i tylko ptaki, ballada o imponderabiliach, bajka o puchatym słoniu, tryptyk – zima, tryptyk – jesień, tryptyk – lato, lot nad rzeką Lete, nakarmić wiatr, skrawki, λυρικό ταξίδι – liryczna podróż, rozświetlanie, listnienie, awruk – contrafactum, awruk* i Safo, memory, hyde park story, miejsce końca, bieda blues, sceneria, obsydian, samowolka, w ostateczne brnę na ugiętych nogach, blues przedszkolaka, zawczoraj, rondo kapelusza z woalką, fuck’n blues, wiosenna rymowanka nieambitnie wciśnięta w wersy, sen jest niczym tylko…, byleby blues, song debilki, lunapark, rondeau, codzienny blues, green grass blues, summertime, thanatos, przy kominku, kręgi, dialog, rzecz o swobodnym tworzeniu – contrafactum, infinita, kauzyperda blues, ściśle według przepisu, zimowy blues, przedwiośniec, mewa,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1