18 december 2014
kalafonia
w dzbanku do kawy dymiąca smoła
ranek wariuje skrzekiem gołębi
pewnie za chwilę znów mnie zapędzi
w jakieś manowce w których o zgrozo
przez tryby codnia przeklętą połać
będę szła dalej jak pies za nogą
mielę się z myślą czas gryzie palce
i przytrzaskuje oknem powieki
chyba nie warto na parapety
sypać okruchów kiedy w powietrze
zdominowane przez ptasi falset
wzbija się tylko fantom wyrzeczeń
reszka bez reszty sedno i licho
drą ze mną koty w rytmie dwóch czwartych
polka galopka rozrzuca karty
jakie zbierałam by wyjść z impasu
brnąc w ciągłej stercie receptur cito
ledwo widocznych spoza malatur
9 september 2025
absynt
9 september 2025
ajw
9 september 2025
Jaga
8 september 2025
ajw
7 september 2025
jeśli tylko
6 september 2025
wiesiek
5 september 2025
ajw
5 september 2025
Jaga
4 september 2025
ajw
3 september 2025
wiesiek