31 august 2013
oktober
wiem że z ptakami nigdzie nie odlecę
może się schowam cicho pod okapem
by świerszczem wyśnić przytulny zapiecek
gdy lato w końcu mnie spisze na stratę
i pozostawi z jesienią jak z grzechem
samą wśród deszczy i zimą za pasem
znów chłód zaczyna na ziemi osiadać
kiełkują słowa w przywiędłych oktawach
garść czarnych jeżyn wsącza kolor w myśli
w granat wieczoru i bladość poranka
gdy żar pod skórą od dawna już wystygł
w tęsknocie letniej rozpiętej na kanwach
liści i pędów – został tylko dystych
krótkie memento jak zwietrzały szampan
odwracam strony dni biegnących pędem
wersami przędąc obrazy jesienne
w zapachu wrzosów niesennym czekaniu
lęgnie się jutro poczwarką bez złudzeń
rozwiany oprzęd wiatr w pustkę już zaniósł
i letnie niebo jesienią zachmurzył
wrześnieją oczy noc otwiera lamus
zaprzeszłych wspomnień odbarwionych kurzem
gdzie będę sobą bez siebie gdy w bramie
kot tylko czuwa jak czarny posłaniec
25 december 2025
wiesiek
24 december 2025
wiesiek
23 december 2025
wiesiek
22 december 2025
Eva T.
20 december 2025
Anthony DiMichele
19 december 2025
wiesiek
19 december 2025
Jaga
19 december 2025
steve
19 december 2025
steve
15 december 2025
Jaga