Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 grudnia 2015

To tylko koniec świata


Właściwie nic ważnego, szczególnie
w zakresie widzialnym.
Światła.
 
Więc bezskutecznie czekamy na dobre
słowo, może być nawet ostatnie.
Wszystko przyjmiemy z dobrodziejstwem
inwentarza, pokorni głupcy zagubieni na drodze.
 
Nad nami klucze dzikich gęsi wciąż nikną
za horyzontem – oto nasz tani romantyzm,
wystawiony na sprzedaż, za złamanego
szeląga, wdowi grosik.
 
Tymczasem jeźdźcy pukają się w czoła
mrucząc: zawsze tak samo, żyją
i umierają zasypani prochem.
 
Niekoniecznie tym, z którego powstali.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 października 2015

Puk - puk


Do drzwi stuka rewolucja,
a ty łakniesz kultury,
niestety złamała się półka,
ta wyższa.
Więc zasłaniasz okna, gasisz domowe
ognisko, próg oznaczasz krwią baranka.
W poczuciu niewiniątka na rzeź.
 
Mimo wszystko skazany na piekło,
na nic świece, ogarki,
modły i sen.
 
Bo z jednej strony urok,
z drugiej przemarsz wojsk.
I dalej stuka – nie otwieraj,
wejdź pod stół.
 
Nie pomoże, ale zawsze to jakiś ruch.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 stycznia 2016

Quasi (parnasiki)


Wasza Wysokość nie można już ścinać głów
komu popadnie.
 
Kiedy umrzesz będą się tobą zaczytywać,
do wyrzygania.
Na razie jesteś małym dupkiem,
zagrzebany w swoim grajdołku.
 
Boli, ale nikt nie obiecywał pełnego
znieczulenia. Zresztą zawsze można
zaryzykować i zanurzyć się głową w dół.
 
W życie i śmierć – do wyboru,
lecz jesteś małym dupkiem, więc drżysz,
każdym snem skracając policzone dni.
 
A mogłeś iść do ciemnego lasu,
napluć w gębę największemu
ze strachów. Nawet z zafajdanymi spodniami
byłbyś mężczyzną, a nie pretendentem.
 
Do ręki głaskającej po główce.
 
Wasza Wysokość chyba nie wspomniałem,
że oficjalnie. Zakulisowo


liczba komentarzy: 5 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 października 2023

Milczenie na niedzielę

Jednak trudno utrzymać język
na wodzy, szczególnie że między zębami
poranne resztki przypowieści.
O marnotrawnym.

I chociaż nie boję się świętej inkwizycji,
o czym świadczą małe litery,
jednak lękliwie zerkam na drzwi
oraz zasłaniam okna.

Prześcieradłami
spranymi do pierwszej krwi,
może nawet baranka.

Dzwonek,
na wszelki wypadek nie otwieram,
nie odróżniając bluźnierstw
od błogosławieństw. I innych zdań,
wypowiadanych przez sen.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 6 stycznia 2012

Pomiędzy nami


mówiąc – to wszystko się sprowadza
do sztuki nie robienia dzieci.
Z preferencją farmakologii, jako że czasem
nie ma miejsca na mozolne zabawy
z lateksem.
 
Lubię cię w makijażu i sukienkach,
chociaż nie ma to znaczenia
w ostatecznym rozrachunku
łóżka.
 
Usilnie udając wiarę w coś więcej
i niewiarę w tymczasowość, bawimy się
w przyczynę i skutek.
 
Pozostaje nadzieja na ciepły uśmiech
na widok zdjęcia, gdy grać będziemy
od nowa, w innych miejscach.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 marca 2013

Akademia sztuk brzydkich


Stary, pomarszczony tyłek to nie jest dobry
temat dla poezji. Tym bardziej niespełnione
chucie.
 
Tak przynajmniej twierdzą znawcy,
którzy przeczytali miliony wierszy.
I cierpią za nie.
 
Poeta nie ma potrzeb fizjologicznych,
jako twórca, wyższy
ponad przeciętniaków.
 
Z cyklu: Ecie – pecie


liczba komentarzy: 5 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 28 marca 2014

Lewa, prawa


Lewa:
 
Martwi ludzie szczerzą zęby
– będziesz żył długo, a nieszczęścia
maszerują czwórkami. Krokiem defiladowym.
 
Czego jak czego, ale czasu mamy w nadmiarze.
Pamiątki po życiu zawsze zmieścisz
w worku na śmieci. Wytrzymałym jak diabli.
 
Prawa:
 
Tymczasem upał zabija wszelki romantyzm,
spocone ciała, paradoksalnie, nie lgną.
Nudy.
 
A podobno wiara, choćby w prognozę długoterminową,
czyni cuda. Mrzonki o deszczu.
I dalej noga za nogą.
Odciski.
 
Prawy, lewy.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 26 listopada 2013

Predestynacja. Erotyk złamany


Pan Nikt mieszka za szafą, powiada:
„brzydzę się współczesnością”.
Tak naprawdę jest nieuleczalnie chory.
Na przemijanie.
 
Dzisiaj przyszła koleżanka, mówiła:
zawsze znajdą wspólny język – krew z nosa,
podbite oko.
 
Potakiwałem, chichocząc w myślach;
cóż można odpowiedzieć na:
później trzeba zbudować dom,
urodzić dzieci.
 
Tymczasem kolorowa plama na szybie
zacierała horyzont. Dyskretnie zerkałem
na zegarek. Nie zauważyła.
 
Nikt siedział cicho, wtulony w szpargały
i dawno minione listy.
Ani kichnął, chociaż kurzu na minimum
trzy palce. Być może zasnął.
 
Zacząłem wgapiać się w jej dekolt.
Nachyliła się jeszcze bardziej.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 12 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 15 kwietnia 2012

Odwykowa aberracja

"Umarł pijak, nie rzekł słowa
padł jak stał. Ale pan."

Na rozdrożu podobno mamy wybór,
całkiem jak Roman spod sklepu,
być może zawsze wybiera gorzej
lecz to kwestia kiepskiej techniki
i przyzwyczajenia.

Tu nie ma poetów, są tylko trzeźwi
i zalani w trupa. Oraz prawdziwe trupy.
Śmierć też trzeba uczcić, więc niech mu
światłość – byle nie po oczach, bo nie trafi
w spokój.

Tylko czy tam można strzelić lufę,
dajmy na to bimbru?

(Teraz napiszę o kromce chleba w zastępstwie
żyrandola. Nonsens lecz też prawdziwa historia).

"Umarł człowiek.
Chlał."


liczba komentarzy: 5 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 listopada 2013

Origami dla człekokształtnych

Biały pudel w walizce.
Obieżyświat schowany w przydrożnym
lasku.
 
Człowiek używa słów. Nagminnie
bezcześci ciszę.
Nawet groby nie są wolne
od egoizmu.
 
Papier zniesie
zginanie przez pół. I nie tylko.
Przysięgi oraz wyznania rzucane
mimochodem.
 
Na płask, zbitą mordę. O bruk.
Ten z ideałem.
 
Tymczasem w lasku Boski wiatr.
Szepcze opowieść o zbieraczu bambusów.
Po japońsku.
 
Człekokształtni ssą kciuki.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 7 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 września 2012

Wiersz półkrwisty


Światło w mroku było błędne.
 
Nie potrzebuję pasterza na asfodelowych łąkach,
mamy odtrutkę na czarne koty.
Czysta nikotyna lub splunięcie przez lewe ramię,
patrząc od strony zachodzącego świtu.
 
Ten ostatni był świadkiem pierwszego Łazarza,
wskrzeszony dnia ósmego po wypędzeniu
z raju, brał ślub z kobietą o obyczajach.
 
Zresztą faryzeusze zawsze widzą problem,
w stylu myśli głodnego o chlebie.
Niekoniecznie powszednim.
 
Zamiana wody w wino odbywa się po dzień
dzisiejszy. W woreczkach roznoszonych
zamiast posiłków, żyły napięte poza granice
odczuwania.
 
Na szczęście wszystko się kończy po pustej stronie
księżyca. Morze spokoju, błogosławieństwo
dozownika.
 
Odział chorych paliatywnie,
ósma rano albo dziesiąta wieczór.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 9 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 kwietnia 2013

Spiski. Kalendarium


Ludzie są dzisiaj niedobrzy – powtarza Malinowski
spod dwójki, pożyczając siódmą w tym miesiącu
szklankę cukru; (piąty stycznia).
 
Starsza pani na trzecim piętrze, obłęd w oczach,
wygania diabła z wycieraczki. Ten kurczowo trzyma
swoją ostatnią deskę ratunku; (żar modlitwy).
 
Listonosz analfabeta rozrzuca po klatce listy polecone.
Zawsze spadają znaczkiem na dół – stwierdza, drąc mundur
o skrzynki; (samoświadomość urzędnika).
 
Dzieci lepią bałwana zapominając o anatomii.
Bez znaczenia  – w telewizji odwilż. Najpóźniej jutro rano,
jeśli nie dziś wieczorem; (bez intymnych szczegółów).
 
Ziemia drży, tramwaj albo ruchy górotwórcze. Nade mną
piętro, pod piwnica. Nie uciekam, za oknem sosna krzywo
uśmiechnięta; (anomalia tektoniczna).


liczba komentarzy: 5 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 listopada 2011

Rigor mortis

Surrealistyczny widoczek na pięć
minut przed chwilą zgonu.
Księża z namaszczeniem błogosławią
samochody, niedzielnych
kierowców, dziury w jezdni i
mimochodem walec drogowy.
Pewnie wszyscy pojadą prosto do nieba,
głupio by było per pedes
po raju.
 
A znając moje szczęście nawet wieko
trumny przytrzaśnie mi nogę,
biletem wstępu będzie życiorys
pradziadka, którego nie znałem.
 
Tymczasem pod oknem śpiewają
gregoriańskie chorały,
czterej panowie w chwiejnym stanie.
Zresztą może to disco polo, w mocno
bełkotliwym wydaniu.
 
A miała być niespodzianka wraz z
wiosną i pierwszym
bocianem. Potem już tylko ręce
sterane na przerzedzonych
włosach i święty obrazek u wezgłowia
łóżka.
 
Złośliwie pozostał stek modlitw
niewysłuchanych,
krzywe uśmieszki na pożegnanie,
figlarne szepty
nad garstką ziemi. Złośliwe słońce
wpatrzone
w ostatni sakrament.
 


liczba komentarzy: 5 | punkty: 6 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 marca 2011

Ostatnia wigilia w tym życiu


W tym roku odwołuję święta, tym samym ratując życie
co najmniej jednego karpia.
W monopolowym zakupię ingrediencje niezbędne
aby przeczekać, przespać. Śnieg, choinkę, Mikołaja
i cały ten zamęt.
 
Prezentów już nie dostaję, nikomu nie życzę szczęścia,
pomyślności i do siego roku. Zasnę z myślą: Casanova
też nie był
przystojny, zawsze mogę się obudzić z piękną

szukając jej imienia w
pamięci.
Jeśli nie na pocieszenie
wykrzyczę do lustra:
 
Życie bez ciebie wcale
nie jest piekłem, zaledwie tak samo

jak przedtem. zatacza
się na prawo, na lewo. Bełkocze:

I co z tego że pisze
wiersze – jestem skurwysynem,

bez skrupułów i
beznadziejnie. Jako że się urodziłem, umrę.

 
Masz szczęście – przy tym też cię nie będzie.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 6 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 czerwca 2011

Zimowa poprawka do niedokończonej teorii Ensteina

Niewiele rozumiem, wzrok najczęściej mam zamknięty
w butelce. Procesy skraplania i destylacji. Początek
podróży na nieistniejącym peronie. Deszcz rozmył twarze
konduktorów. Demiurgów sfałszowanych sprawnie kosmosów.

Zanikam w chwiejnej perspektywie, nie potrafię czytać gestów.
Ten pociąg nie pojedzie - runęły mosty. Grzbiety torowisk
w łuki wygięte, chyba nie doczekamy wiosny. Nie ma pewności
czy w ogóle nadejdzie.

Zamglone horyzonty może byłby liryczne gdyby nie blady uśmiech
pijaczka. Drżeniem rąk, w rytmie łyk za łykiem, trawienie godzin.
I ten skulony pod ławką kundel, któremu obojętne czy wstanie
słońce.

Jeszcze niepewne zerknięcie w ciemność, hen za zakrętem.
Gdzie przyczajone wszystkie strachy dzieciństwa. Śmieszne
jaki niestały jest punkt widzenia. Czas się nie zakrzywia,
co najwyżej przestrzeń.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 7 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 października 2011

Kondukt

Biją dzwony, chociaż Quasimodo od dawna na emeryturze.
(Może silniki elektryczne też mają serca ukryte pomiędzy zwojami).
Taka celebracja pogrzebu nie wychodzi na zdrowie, szczególnie
gdy wiatr szarpie połami płaszczy i nekrologów.

Błoto, jednak w listopadzie zmrok zapada szybko, w ciemności
wszystkie buty są czarne – nawet niewypastowane.
Jeszcze kretyński toast na zdrowie i można pędzić do domu,
rozklekotanym tramwajem.

Zimnica, łzy w oczach stają, narasta ochota na grzane.
Jednak tak człowiek wyzuty, że tylko łóżko. Puste o tej porze
roku. Albo i na stałe. Nic to, miedź się opali i będzie na pocieszenie,
intensywne aczkolwiek krótkotrwałe.

(Przy okazji można rozwiązać problem serc w wirniku lub stojanie).


liczba komentarzy: 5 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 października 2011

Raj mocno wątpliwy

Jakie ja miewam sny, kolokwialnie mówiąc porąbane.
Objaśnienie marzeń sennych jest kiepską lekturą,
szczególnie grubo po północy.

Być może to nic nie znaczy, pijmy z czaszek filozofów.
Duzi chłopcy się nudzą, krzyczą w nocnych autobusach.
A świat się przewija jak film w aparacie marki Zenit.

Dobra zostanę dobrym człowiekiem.
Nie będę już płakał w ciemności, obmacywał pustego łóżka.
Co miesiąc będę wykreślał z listy grzechów głównych.

Siedem to podobno szczęśliwa liczba.
Tylko obiecaj, szeptem, tak aby nikt nie słyszał,
że już nigdy nikogo nie pokochasz.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 28 maja 2012

Niedowidzenie mijanych wierszy


Nocą zatracam ostrość,
mosty, wieże, wyszlifowane bruki
zbite w mrok.
 
I przeklęte dreszcze w ogrodach,
pomiędzy drzewami.
Szydercze nowie,
szelesty tuż pod sklepieniem
czaszki.
 
Kroki milknące wpół zdania,
choć słowa się cisną
na kartkę.
Zaledwie kilka westchnień do świtu
a i tak przyjdzie złożyć głowę.
 
Podróż w czasie
z niedomówieniem datowników.
Męcząca wielowymiarowość przestrzeni
mocno ograniczonej życiem.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 kwietnia 2013

Parnas dla przyziemionych


Nieciągłości na krawędziach światła widzialnego,
człowiek modyfikowany genetycznie
ewoluuje.
W bliżej nieokreślone.
 
Twórcy mają obszerne kieszenie pełne
wierszy. Z dolnych rejestrów prozy,
jak poniżej:
 
„Przedmaj. Wybuchu nie widać;
się zazieleni – powtarzają jak mantrę
– już nie będzie egalitarnie. Za szkłem.
A tu tyci - tyci jedynie. Pierwszy komar
nie czyni. Tylko swędzi.”
 
I nie bardzo wiadomo, gdzie włożyć ręce,
albo jak pisać liryki nieczułe.
Pozostaje zanikanie, bez rozróżnień skutku
i przyczyn.
 
Na pocieszenie puls niczym dzwon.
To najważniejsze.
 
Z punktu widzenia medycyny.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 7 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 lutego 2012

Kościół ludzi prostych

Przekrwawione witraże rzucają blaski
na świeżo ubitą podłogę.
Modlitwy rozpraszają sklepienia, pył
prawie że popielcowy.

Chłodne uściski wiary
na pohybel straceńcom,
tym co zaprzedali
ciało, nadciągającym
Gog i Magog.

Pochodnie w odwodzie. Niedobry czas
dla bosonogich wędrowców – im ciernie
i jarzmo.
Przydrożnym frasobliwym zabrakło
nawet krzyży.

Tylko garść gwoździ. Na drogę.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 lutego 2013

Pejzaże aluwialne


poświat czerwone pręgi giną pod powieką
wzrok nie sięga w zamroczenia
poza krzyże horyzontu
 
noce płaczą w drżące ręce wznoszą modły
bezimienni podróżnicy piekło zapoznane
albo raj
 
Konszachty, nawiedzenia, druki ulotne
od lewej do prawej. Odwrotnie.
Świat dziecięcych zabawek i dorosłości.
 
Słowa wplątane w życiorys. Unieważnione
cyrografy. Bez znaczenia, zbiór przypadków.
Brednie, może wołanie:
 
jutro będzie, najpewniej prostą kreską.
 
Świt rozplątuje siebie poza ramy zbełtany
jaśnieje w dolnych rejestrach widzialnego
światło załamane w rzęsach makabreska
 
albo niewyrażalne.
 
 


liczba komentarzy: 4 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 15 marca 2012

W szufladzie liryki zarastają kurzem


Malowana
akwarelami zachodzącego słońca
uśmiechasz
się półgębkiem. Skrywasz tajemnicę.
Pewnie
niejedną.
Wyczuwam
daremność słów i dotyków,
w
innym łóżku byłabyś tą samą kobietą.
 
Strach
drąży podskórne korytarze, choć dreszcze
na
karku to raczej pocałunki i smak szminki
na
języku.
Rano
cię już nie znajdę. Będziesz snem,
zamglonym
obrazem.
 
Chciałbym
wypić chwile do końca. Dotrwać
do
wschodu na twoich wargach.
Jednak
sen zdrajca powieki zatrzaśnie
ledwie
słyszalnym szeptem.
 
Po
przebudzeniu smutek ogarnie ręce,
ich
drżenie dołączy do pożółkłej sterty.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 15 października 2013

Ornitologia przystosowawcza


Nie ma takiego ptaka jak cukrówka,
chociaż pamiętam go z dzieciństwa.
Ponadto nikt mi nigdy nie chciał wyjaśnić
dlaczego nie należy dłubać w nosie.
 
Paluch u nogi, na który spuściłem cegłówkę
jeszcze boli, na tak zwaną zmianę pogody.
 
Bezpieczne miejsce pod kuchennym stołem
wciąż czeka, prawie nie zmienione. Jednak
koniec.
 
I odpowiednia dawka przemijania.
 
Z cyklu: Formuły zakończeń


liczba komentarzy: 4 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 października 2011

Kalejdoskop pod powieką

Całkiem niedawno na granicy świateł i mroków
plątaliśmy przeznaczenia. Arabeska ust, dłoni,
dotyków. Gdzieś na granicy absolutu.

Później pojawiły się niedostrzeżone przepowiednie.
Takie jak: scałowywanie łez bez smaku, coraz rzadziej
zmierzwione łóżko i włosy.

Dziś przyszło żyć w cieniu zaprzepaszczenia.
Już nie wierzymy w zbyt długie słowo zawsze.
Czasami jeszcze coś zamajaczy na horyzoncie,

naiwnie objęci toniemy w tej mrzonce.
Tak jakby koniec mógłby być początkiem.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 lutego 2011

Wiersz nie o miłości


La vive dell’arte – przez zaciśnięte pięści,
kartki szeroko rozwarte i pajęczynę dźwięków.
Dojrzali ludzie nie piszą wierszy. Dotknięci
chorobą dziecięcej wyobraźni układają życie
jak klocki. Nieporadnie.
 
Na przeciwległych brzegach jeszcze się uśmiechamy
do siebie. To minie, zdarzyło się nam zaprzepaszczenie.
Niewybaczalne. Tak ufnie to można głowę złożyć
tylko na pieńku. A nie w cudzych ramionach.
 
La vive dell’arte – powtarzane jak mantra. Miłość
strasznie deficytowa, poszukując trawimy życie
jak wczorajszy obiad. Nigdy i zawsze, dwa wyrazy
których nie chcemy zrozumieć, przychodzą do nas
w najmniej odpowiednich momentach.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 8 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 października 2013

Koniec apokalips


Było ognisko i dziewczyny, napoje alkoholowe,
kiełbasa oraz ziemniaki pieczone
w popiele.
 
Poezji mało, ale to dobrze, bo komary
gryzły jak wściekłe.
Później spadł na nas dzień. Upalny.
Zabrakło miejsca na wiersze.
 
Kolega powiedział: uciekajmy.
Więc uciekliśmy. Najprędzej
biegł Karol.
Chociaż urodziny miał wczoraj.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 grudnia 2011

Sen o mięsie


Tuż za szlabanem świeżo
przymkniętych powiek
psy się czają u progu miski.
Szczerzą kły na wyraźne
objawy braku altruizmu, cóż te
kilkanaście gram
szczęścia nie wystarczy nawet na
pełny talerz.
 
Warczą urażone, ale nad tym do
porządku dziennego
kiedy natrętne scenki nie
pozwalają wyśnić pięknych
kobiet w wyuzdanych pozach. Świat
jest mały, jeśli
przywiezie się go na cmentarz. I
przysypie świeżą ziemią.
 
Nie przychylę nikomu nieba,
drabina za krótka i święci
mogliby się nie posiadać z
oburzenia. Znacznie bardziej
przyziemny myślę o pełnym żołądku
i resztkach włażących
w zęby. Jeszcze bym może zaznał
ciut perwersji, kilka
 
rozpasań, smaczek gromkich na
zdrowie, cierpkość kaca.
Zapach zmiętej pościeli o
poranku, poetyckie upadki
z krzesła, od nadmiaru
natchnienia. W końcu na potępienie
też trzeba zasłużyć.
 
Na razie pobudka, krwista
wątróbka z cebulą
na bardzo późne śniadanie.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 9 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 25 marca 2013

Wiersz, który chyba nie jest wierszem


Buduję zdanie. Nieskomplikowane,
może nawet równoważnik.
Nie zapominam o kropce,
znaki interpunkcyjne są ważne.
 
Czasami najważniejsze, ale to inna
historia. Do opowiedzenia przy filiżance
naparu ziołowego. Z zawartością
melisy. Uspokajającej.
 
Nadpobudliwość na kartce kończy
się dużą ilością skreśleń.
Na centymetr kwadratowy.
Co można ująć matematycznie.
 
Buduję puentę. Nieskomplikowaną,
może nawet quasi.
Nie zapominam o przewrotności,
zaskoczenie jest ważne.
 
z cyklu: Morfologia tekstu


liczba komentarzy: 4 | punkty: 7 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 kwietnia 2012

Papier zniesie wszystko


(oprócz namaczania, ognia i setek
 innych rzeczy).
 
 
Duszno od artystów wszelkiej maści,
więc wyraz dusza
obija się pod sufitem,
jak nie przymierzając balon,
albo pusta flaszka.
 
Aby zostać największym
poetą stulecia

polecam anaboliki i
hormon wzrostu.

Czasami można napisać
wiersz,

chociaż to warunek
niekonieczny.

 
Erudyci łykają wrażenia estetyczne,
grdyki jak windy – nie próżnują.
W tej egzaltacji wystrugam sobie
Pinokia.
 
Ten, dla odmiany będzie miał fujarę
po kolana.
Ja podeprę nosem kieliszek, kufel
lub szklankę.
 
Gratisy, niezbędny dodatek do wysokiej
kultury i barowych stołków.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 czerwca 2013

Stagnacja. Idzie wiosna


W zamrażalniku trzymam pikantne opowiadania,
bez morału. Smakują jak pasztet
z trocin.
 
Stać mnie tylko na wzruszenie ramionami,
bo dziura na przestrzał noworocznych
postanowień.
 
Tak, tak miało się zrobić, ale jeszcze czasu,
a czasu.
 
Tymczasem święci wszelkich imion zgodnie
pochyleni nad mapą sztabową.
Planują cuda, wniebowstąpienia i jałmużny.
 
I tak się nie załapię, nie mam szczęścia
w kolejkach.
 
Lepiej postoję na rogu, może trafi się łut;
spadnie śnieg zeszłoroczny, zegar się cofnie
w tył. Albo przód.
 
Niech szlag trafi wszystkie atrybuty dorosłości
oraz przedwiośnie.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 8 | szczegóły


  10 - 30 - 100  



Pozostałe wiersze: Światełka dla zbłąkanych wędrowców, Antypody, Ołowiane żołnierzyki, Sumowania, Perpetuum mobile, Zabawy w gruzowisku, Horoskop na rok przeszły, Bez pokrycia, Początek, Ulęgałka, Mrzonki, Kolaps, Dobry dzień na nie pisanie wierszy, Rozmowy sepulkarne, Delete, Raj przeklęty, Raj nieobliczalny, Raj wyzwolony, Raj niewydarzony, Kulinarna śmierć wszechświat, Kury na krużganku. Uwaga płytki wiersz, W czasie deszczu, Inhibitory, Gawry, Gawry, O czym szumią wierzby, Duperelki, Gatunek wymarły, Cydr z cynaderek, Monter koszmarów, Nad głęboką wodą, Kosmos w rondlu, Kwaśne deszcze, Pokój bez widoku, Czarno na czarnym, Fenologia, Kodycyle, Świat uzależniony, Rozbrygi, Martwe ptaki, Fazowanie, Komentarze apolityczne, Życie w przeciągu, Mroczne bajania, Znaki nieszczególne, Dzień bezgwiezdny, Słońce świeci zbyt głośno, Fantomy, Pierwsza wieczerza, Sklep z pustymi butelkami, Raj monotonny, Człowiek z szafy, Znajda, Cholerny surrealizm, Poronione bajki, Krótki wiersz o śmierci, Wiersz o dziurawych skarpetach, Czterdzieści i cztery godziny apokalipsy, Żywe trupy, Sen o kawie, Sen o kawie, Wyższa szkoła olewactwa (4), Wyższa szkoła olewactwa (3), Wyższa szkoła olewactwa (2), Wyższa szkoła olewactwa (1), Mamrotanie, Z menelskiej ławeczki, Parytety, Milczenie na niedzielę, Post mortem, Nie opowiadaj mi bzdur o miłości, Ogród na dzień dobry, Popiół na kolację, Arka Mojżesza, Sen o winie, Sen o tobie, Ostatnia pieśń, I sprawiedliwość dla wszystkich, Sen o jawie, Sen o chlebie, Wiersz z wkładką, Wypociny, Carpe diem, Bez związków, Niedokładna kopia, Ogryzki, Wprawki, Eliksiry, Mitologiczne zwierzątka, Zdziwienia, Punkty odniesienia, Qasi wiersz, Klub niedoszłych filozofów (5), Klub niedoszłych filozofów (4), Klub niedoszłych filozofów (3), Klub niedoszłych filozofów (2), Klub niedoszłych filozofów (1), Zupa noworoczna, Kolacja na jedną osobę plus kot, Zic - zac, Piknik w grudniowym deszczu, Najdłuższa wigilia w życiu, Marnota, Wiersz chtoniczny, Metropatia, Nadprodukcja przecinków, Ogry w sklepie z fajerwerkami, Ostatnia gwiazdka, Prosta historia z minus sześć w tle, Szczekanina, Nie czyń drugiemu, Pustki, Epikryza, Król znowu jest nagi, Tłuszcz bezmlekowy, Katedra w ogniu, Uwaga wulgaryzmy, Ofensywa mięsożerców, Dekapitacja, Aleksyka, Upał w pudełku, Poskramianie mamutów, Ogórki w kosmosie, Wniebowzięcie pana D., Dystopia, Egzegeza alegorycznego wielbłąda, Statyczne powietrze, Ćwierćmroki, Teoria białej dziury, Kontrapunkcik, Asymetrie, Kogutek czy kurka, Sok ze smoka, Kurara na śniadanie, Wiersz mdły, W pustej lodówce, Taki sobie wierszyk, Kebabożercy, Punkt szczepień odwykowych, Przejesiennienie, Flaki, Nastroje. Psychodela, Post scriptum, Telefony z zaświatów, Eucharystie, Błahy temat, Teoria snów, Marginalia, Postprawdy, Cieki,

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1