8 października 2011
Kondukt
Biją dzwony, chociaż Quasimodo od dawna na emeryturze.
(Może silniki elektryczne też mają serca ukryte pomiędzy zwojami).
Taka celebracja pogrzebu nie wychodzi na zdrowie, szczególnie
gdy wiatr szarpie połami płaszczy i nekrologów.
Błoto, jednak w listopadzie zmrok zapada szybko, w ciemności
wszystkie buty są czarne – nawet niewypastowane.
Jeszcze kretyński toast na zdrowie i można pędzić do domu,
rozklekotanym tramwajem.
Zimnica, łzy w oczach stają, narasta ochota na grzane.
Jednak tak człowiek wyzuty, że tylko łóżko. Puste o tej porze
roku. Albo i na stałe. Nic to, miedź się opali i będzie na pocieszenie,
intensywne aczkolwiek krótkotrwałe.
(Przy okazji można rozwiązać problem serc w wirniku lub stojanie).
28 kwietnia 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
27 kwietnia 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 kwietnia 2024
NumerMarcin Olszewski
27 kwietnia 2024
Ulica niebolesnychkb
26 kwietnia 2024
2608wiesiek
26 kwietnia 2024
zgarbiona wiarasam53
26 kwietnia 2024
CancerArsis
25 kwietnia 2024
nie mogę zasnąćYaro
25 kwietnia 2024
zatopiony obrazYaro
25 kwietnia 2024
***eyesOFsoul