Sede Vacante

Sede Vacante, 28 stycznia 2012

TEKST PIOSENKI 2

"Piosenka o Naturze"


1.
Stoję tu sam, jak pięknie trwać,
na łonie natury, która więcej ci da,
niż, żelazo, beton, szkło, cywilizacja,
problemy uwięzionych w swoich ciasnych miastach.

Drewniany pomost nad brzegiem morza,
machając nogami uśmiecham się do słońca,
Rozbite statki ludzkich niepowodzeń,
głęboko, pod wodą, tam dopełnił się ich koniec.
Ci, co się poddali i ci co nie wiedzieli,
że największy skarb to piękno Matki Ziemi,
milczą na dnie spieszących donikąd,
odkąd brakło czasu na postój i ciszę.


Ref.
Wszystko staje się proste,
pod błękitnym niebem i błyszczącym słońcem.
Każdy smutek nie jest tyle wart,
ile ptasie wiersze, woda i wiatr.
Zieleń traw, czyste powietrze,
nieskażone samotnością, bólem i postępem.
A obok nas,  tą piosenkę o naturze
zanucą zwierzęta małe i duże.


2.
Ja wiem to i z tobą tą prawdą się podzielę,
Natura, Matka ziemia jest takim przyjacielem,
który wybawi cię od wszelkiego zła,
zaufaj jej, a odmieni twój świat.
Pokaże ci jak walczyć z  przeciwnością losu,
unieś ręce w górę, jeśli jesteś gotów.
Jutro pójdziemy razem na jej łono,
zobaczysz sam, ile piękna dookoła.

A jeśli jeszcze ktoś dryfuje na tym morzu
problemów, co ściągają na samo dno losu,
podaj rękę, nie zapomnimy o tobie,
nie zostaniesz sam, weźmiemy cię ze sobą.


Ref.
Wszystko staje się proste,
pod błękitnym niebem i błyszczącym słońcem.
Każdy smutek nie jest tyle wart,
ile ptasie wiersze, woda i wiatr.
Zieleń traw, czyste powietrze,
nieskażone samotnością, bólem i postępem.
A obok nas,  tą piosenkę o naturze
zanucą zwierzęta małe i duże.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 14 sierpnia 2011

Wozy z chlebem

Wyruszą znów niedługo wozy z chlebem dla żebraków.
Rozrzucą w prawo, w lewo. I brawa im. I chwała dla
wielmożnych panów.
Rzeki na powrót wstąpią w koryta,  a bieda schowa się pod fartuchem,
bo oto zbawcy rzucą złotem. Serca i ziemie nasze uleczą namiętnym całusem.
 
Płaczem ugościm, żalem, litanią potrzeb od zaraz.
I nasza to sprawa i słuszna walka o jeszcze kilka lat
przetrwania.
Lecz potem, powiedz bracie i siostro. Gdzie twoja ostatnia
koszula?
Gdy drżącą ręką, zamiast kosę, znów dzierżysz list z
modlitwą do króla?
 
Czyż nie pokazał wam już folwark bydlaków, że za nic ma
troski narodu?
I pospolicie ruszyć trzeba, by uwolnić kraj z nie orlich
szponów.
Czy ta chowana w szafie odświętna kreacja czekająca na urn
przybycie,
nie mówi głośno i wyraźnie: Na nic nam veto! Niech rządzą nami
świnie!
 
Z wami płaczę i klękam przed rozbitym dzbanem polskiego
mleka.
Też na ulicy stoję w milczeniu i czekam. Wciąż czekam.
Lecz czy aby tędy droga, by cierpieć za łaski dla
nienażartych,
a potem znów pogłaskać. I spuszczając smutno głowę, kolejne
w nicość wysyłać karty.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 21 października 2011

Dawno temu na wsi...

Opustoszały wśród pól i łąk zielonych chałupy. Ruszyli w świat zasmuceni gospodarze.
"Za chlebem idziemy, nie płaczcie. Wyglądajcie co ranek, a wrócimy niebawem."
I miną chude lata i tęsknota  zasuszy serca wypatrujących w puste horyzonty.
Nie powrócą z tułaczki setki gospodarzy. Wysoka trawa i samotność połknie zapomniane wsie płaczące.

Kiedyś powstaną tu wielkie miasta, na tych nagrobkach wciśniętych głęboko w ziemię, brudnych, powykrzywianych,
nikt nie będzie pamiętał zapachu łąk zbożowych romansujących z wiatrem.
Jak ucichły skrzypce dziewczynki grającej pod lasem, gdy z sił opadła i spoczęła pod milczącym drzewem,
jak grać przestała, umierając w muzyce i głodzie, zdradzona przez ostatnią nadzieję,
tak teraz ucichnie pamięć o dawnych ludach, co były tu przed nami.
I wcale nie było łatwo i nie mieli więcej, niż trzeba. I nie chadzali spokojnie jasno oświetlonymi
alejkami.

Dziś też nie lepiej. Lecz spoglądam za siebie, w historie spisane makiem i kosą.
Romantyzm, piękno natury...ten zapach izby i braterstwo przy drewnianym stole.
Jedność w szczerym polu i przy wieczerzy na dwadzieścia osób.
Nikt nie pędził na oślep w kariery, tratując każdego, go stanął mu na drodze.
Był i Pan wielmnożny z batem. To się nie zmienia.
A jednak tęsknię do dawnych historii. Zapachu słomy, świeżego mleka i pieczonego w kuchennym piecu chleba.
Muzyki granej w lesie przez młode panny i kawalerów nie wstydzących sie głośnej pieśni.
Miłości, która była szczera. Nie z konta, bryki, komputera, portfela. Z czystego, kruchego serca.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 23 września 2011

Imię jego

Staruszka w podartym łachmanie. Niespiesznie zmierza w twoją stronę.
Na rękach trzyma dziecię. Maleńka, blada twarzyczka w oczy ci spogląda.
Spojrzenie szatańskie wwierca się w twe myśli i krzyknąć chciałbyś w czarne niebo!
A głos jak sługa zła, tylko w głowie ci szepcze:
Witaj kolego.
 
 
Zimno tu na wskroś i ciemność bezkresna nic dobrego nie
wróży.
Ale skoro to sen , nie ma co się bać. Zaraz się
obudzisz.

Wypalona do cna ziemia. Leje po bombach i wszechobecne
szkielety.
Przerażająco ciemna pustka. Przeklęta planeta.
 
"Spokojnie wędrowcze, jesteś już w domu, nic ci nie grozi."
Mówi staruszka z uśmiechem diabła! Przenikają cię jej
wypalone oczodoły.
Oddaje ci dziecię na ręce i raz jeszcze ją usłyszysz:
Ostatni król waszej ziemi. Imię jego: Antychryst.
 
Sprzedaliście ostatnie niewinne serca za chęć posiadania i
władzy doskonałej.
Nie pamiętasz? Na kolana padliście i zawołali go milionem gardeł.
Obiecał wam złoto, pałace i berła. Trony, poddanych i milion
innych rzeczy.
A wy oddaliście mu dusze. I całą swoją planetę.
 
Więc oto witaj wędrowcze. Jestem przewodnikiem nowego Pana.
Pokażę ci twój dom. I jeszcze jedno. Nie obudzisz się już. To jawa.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 27 września 2011

Święte rewiry

Czerwoną strużką spływa po metalowej, zimnej szacie.
Zaraz zabiją dzwony świata na trwogę. Przerażone narody
padną  na kolana.
Święta krew cierpiącej figurki przesłanie rozsyła,
że piekło pochłonie ziemię, że śmierć i zniszczenie. Że
diabeł już się zbliża.
 
Padną wraz na kolana narody jedynego Boga.
Lament usłyszą wszyscy mieszkańcy ziemi. Żal jakiego nigdy
wcześniej nie doświadczył człowiek.
Będą modlić się i przepraszać, wpatrzeni w 10 kilo metalu.
I na nic słowa heretyków, że to rdza. Utlenianie.
 
Zamilcz więc synu wiedzy i zdrowego myślenia, bo skończysz
na szubienicy!
To święty znak! Objawienie! Kolejne po tym na drzewie i
szybie.
 
Miliony dzieci oddało ostatnią kroplę krwi. Właściwie to za
nic.
Błogosławiona rdza jest święta. Nad prawdziwą krwią nikt dzisiaj
nie zapłacze.
Głód namacalny, bolesny, zabija w biały dzień. Choroby,
bomby i maczety.
Na ołtarzu  kasa i władza... Lecz szyby puste. I żadnych płaczących świętych.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 18 listopada 2011

Efekt końcowy zabawy w cywilizację

Urodziło się w kajdanach. To życie witają z głodem zmian.
Coś co daje nadzieję. Oby powstał z kolan świat bez nocy i dnia.
Nadadzą mu imię głoszące koniec cywilizacji cieni.
Będą pokazywać partyzantom starego świata, ukrytym w dusznym podziemiu.

I dorastała Wolność do  misji. Wpajano jej rewolucję,
by kiedyś obalić Nowy Ład Panów. Laboratoria niemych duchów.
Lecz system się nie myli. Ma wszystkich i wszystko na dysku.
Banici kończą na szubienicy, z szeroko rozwartym pyskiem.


Zajęci mordowaniem milionów,
w imię przepychu, porządku i o zgrozo... pokoju.
Pochłonięci przetapianiem złota na nowe wartości,
i spijaniem słów z autoproroka. Programu do mentalnej chłosty.

Politycznie poprawni. Tresowani na kanapowe maskoty,
urodzeni, by zaliczyć dwie trzecie kalendarza i zrobić miejsce dla kolejnych stłamszonych.
Nauczeni nie myśleć za dwoje i broń boże nie zadawać trudnych pytań!
System zasilać akceptacją. Ostatecznie siedzieć cicho.

Wyrżnęli  ostatnie zgraje świadomych. Oczyścili świat z wyzwolenia.
Nadeszły tłuste lata dla twarzy znanych z pięknego prawienia.
Niezliczone armie produktów chciwości, prototypy mieszkańców ziemi,
przechadzają się hologramem ukwieconych alejek.... płyną po kablach złota strumienie.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 16 grudnia 2011

Śmierć marnotrawnych

Staruszka matka. Wpatrzona  w szumiące gniewem, złowrogie horyzonty.
Stamtąd powrócą dzieci marnotrawne. Wściekłe stada ludzi, co zgubili przepowiadaną drogę.
Wypuszczone na cztery strony świata, ludy  błogosławione sercem i nadzieją.
„Oto daję wam życie. Idźcie i bierzcie spełnienie. Niech trwa po kres wieków.
Nie wracajcie do matki milczącej. Kto miejsce swe znajdzie, będzie wiedział,
czym dar mój i pragnienie. Czysty sens istnienia.
 
Poszli, by zdobywać. Rozkoszować się istotą najszczerszej miłości.
I poczęli przelewać krew sióstr i braci. Krzyk, gniew i śmierć. Głos nowej, własnej drogi.
Pobudowali skarbce i świątynie. Nazwali Bogów. Spisali słowa pacierzy.
Poustawiali ofiarne ołtarze. "I chroń Boże od Zła! A czego nie zdołasz, swym mieczem rozgrzeszę!”
 
Zapłakały ptaki i drzewa. Łzy matki przybrały kolor czerwieni.
Wybuchła gniewem kilka razy.  Lecz zbyt słaba, by zabić wszystkich.
Mieszkańców planety Ziemia.
 
Głód, choroby, cywilizacja. Wojny, krucjaty, podbijanie narodów.
Złoto, władza, siła i pycha. Syndromy Panów, pół Bogów.
Fałszywe świadectwa i nieustające krzyki pokonanych.  Choć wszyscy z jednego łona.
Tysiące języków i wyznań wartości, obmywających ręce potwora.
 
Gdy zginie już zbyt wielu, by spróbować Od Nowa,
powrócą do tej "suki! Oszustki! Co obiecała wieczność w przepięknych pałacach i dworach.”

Lecz staruszka zalana łzami, wreszcie zrozumie niechcianą prawdę,
…i suknię swą zwijając, gniotąc w dłoniach, konający świat... zamknie.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 12 listopada 2011

Niebo krwawych proroków

Majestatyczne cienie pojawią się na twoim ganku.
Jeszcze chwila i poznasz ich imiona. Wyspowiadają cię w krwawej  łaźni.
Twoje grzechy są im dobrze znane. Wielu już podobnych straciło głowy w imię świętego natchnienia.
Podróży przez pogańskie kraje, by  Bóg na złotym tronie był spokojny o swą ziemię.

Armie dotkniętych palcem stwórcy. Bo jego to wola, by dobro znów wypełniało świat po brzegi.
Nawet twój umysł nie jest bezpieczny, gdy nadejdą kapłani ostatniej wieczerzy.
Cokolwiek nie zrobią, ilekolwiek krwi nie przeleją,
w las kwiatów się zmieni, bo Wielki czuwa nad tą globalną rzezią.

Przynajmniej tak twierdzą. Wszystko nam powiedzą,
by jak najwiecej w  klatkach mieć niewolników. A ich władza nigdy nie przemineła.

Najważniejsze to być królem królów. Absolutna wola ludzkości zamknięta w jednym umyśle.
Nie ma nic bardziej cnotliwego, nic kąpać się w krwi buntowników.
Mianowane, białe anioły, te które ucałowały pierścienie,
oślepione ogniem i z obciętymi językami, stoją za nimi, jak osły. Lecz będą zbawione na wieki.

To świat kultu władzy i zaślepienia strachem pustki pośmiertnej.
Drżącym wystarczy fałszywy posążek. Byle tylko wziął ich w opiekę.
Plemiona najedzonych obietnicą wieczności będą posłuszne i wierne jak psy.
A reszta poniesie ciężar swych grzechów. Więc idą po ciebie. Zarygluj drzwi.

Wojny w imię bogów, racji i pokoju.
Płonące sztandary rozsądku. Białe gołębie czekają na śniadanie  dla krwawych proroków.
Kipią od fałszu i manipulacji cztery strony świata.
Znaleźli się słabi, naiwni. Chcą Boga? Więc go dostaną. Pora ich wyspowiadać.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 7 października 2011

Rycerze boga

Ruszyli tysiące lat temu i do dziś nie zaznali spełnienia,
w spowiadaniu was, bracia i siostry. W imię boga. Nie ma
przebacz!
Dzbany z krwią zostawiają na progach,
gdy kolejny orszak diabłów, łańcuchem spętany poprowadzą za
sobą.
Każdy z nich wie czym jest zbawienie i komu ile trzeba.
Księgi świętych przykazań w kieszeniach. Z zawleczką
ostatniego twego tchnienia.
 
Wyruszymy Ojcze z Nieba, dla ciebie zbierzemy żniwo!
Padną na kolana przeklęci! Namaścimy ich ręką
sprawiedliwości i pozbawimy jadowitych języków.
Oślepimy, by nie grzeszyli spojrzeniem, zakujemy w kajdany,
oczyścimy słowem, wolą i prawością. Modlitwa rycerzy pod twe
stopy nasz Panie!
 
Uciekają ostatni na czworakach. Podobno wybrukowali grzechem
planetę Jednego.
Zawisną na drzewach i rozejdzie się wieść, że można odpocząć
od Złego.
Białe habity rozdadzą przepustki do getta pod bramą Edenu.
I nie waż się spać przy zapalonym świetle. Nie masz prawa
się bać. Wszak diabła już nie ma.
 
A gdy znów wyrośnie czarne drzewo na poświęconej ziemi,
zbiorą się na powrót boskie armie. Każdy, kto nie mieszka w
różańcach, musi zostać ścięty w klęczkach.
Z wyciągniętymi w górę rękami i narkotycznie przyswojoną
najważniejszą misją świata,
zawsze będą stać za tobą.
„I pamiętaj! Diabeł jest w każdym, kto nie ma  na rękach krwi brata”.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 10 listopada 2011

Ród królów

Zamrozić zmęczonym oddechem czarne zasłony.
Nie wstać więcej z tronu martwej ciszy. Zamknąć oczy i nie otworzyć póki ciemność nie będzie trwać dobę.
Wyalienować się z rzeczywistości. Bo czasem to boli,
gdy czerpiesz z rzeki martwych wartości, a nad tobą kpią sobie stwory.

Pełne skarbce ideałów, lecz duchowi kanibale,
zeżarli z tego co mogli, a resztę grzechem nazwali.
Należysz do  nich, bo stos spalonych ksiąg wyższy, niż twój notes z zasadami.
Dziś liczy się pięść zaciśnięta, a nie kwiat w ręce brudne wciskany.

Upadam na kolana przed panem długiego bata.
Porozbijany na tysiąc kawałków, nie pozbieram  się bez błogosławieństwa perfumowanej władzy.
Lecz dla sędziów wszechwładnych wrażliwość jest kalectwem. "W kajdany i pod ziemię!
Wszyscyście nam nóg niegodni obmywać! Ród królewski może być tylko jeden".


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 29 września 2011

Marenven

I biada mi, gdybym nie dobił do brzegu, gdzie tylko Ty i
niebo!
I sercem dziękuję oddechom. Że twoje i tylko dla Ciebie.

Na oceanie zguby, w sztormie wybłaganym  rozbić się chciałem,
w przepaści swego Ja. Bez chęci na życie w pustym kalendarzu.
Nad krańcem stojąc, skoczyć pragnąłem, by ogień pustki mnie pochłonął,
tak obojętnie w otchłań wpatrzony. Zmęczony wyboistą drogą.

Bo czasem mam dość czarnowidztwa i wiecznego upodlenia
światem.

Czasem chcę nie być. Kulę się i uciekam w nieznane.

Lecz Ty nie zasypiasz w takich chwilach. Weźmiesz mnie za
rękę i poprowadzisz w święty spokój.

Ciszą otulisz i pocałunkiem uśpisz wszystkie wojny w
mojej głowie.

Nie zasypiasz, gdy wątpię i zaciskam pięści w gniewie.
Nie odwracasz się, gdy dorosły na powrót płacze żalem
dziecka .

 
 Przypomnisz nazwy wszystkich kwiatów, policzysz każdą łzę
zbieraną w swoje serce,

cierpliwie położysz się obok, odpychając nerwowe
dreszcze.

Spojrzysz w oczy bez jednego słowa. Pokażesz mym myślom
jak wrócić w swe progi,

a w drzwiach przywitasz szepcząc: Witaj kochanie! Mój dom zawsze twoim.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 26 listopada 2011

Nie rymowana obraza bogów fabryki

Mroczne melodie mają za zadanie oszukać świadomość. Niech
szepczą, że zły jestem i silny.
Jak początek. Jak stworzenie świata.
Pod kokonem nienawiści nikt nie zauważy pięciu lat i kciuka
ssanego w samotności.
A to wszystko przez was, plemiona  szmat mieszanych ze słomą,
co się pchacie na salony bez mycia rąk. O ubikacji nie
wspomnę.
 
Przecież Tabula Rasa i nikt nie powie inaczej.
Lubię czytać i rozmawiać o rzeczach niebanalnych. Kolekcjonuję
ciekawe osobowości.
Kolekcjonuję tolerancję, wiedzę, słodki fanatyzm myślenia.
Tyle można osiągnąć poznaniem człowieka. Głodem własnego życia.
Albo nic…
Zero.
 
Wasza ostatnia koszula, to mój akt narodzin…
No to mamy wojnę.
I co z tym zrobicie? Znacie w ogóle znaczenie słowa apatia?
A skąd? Od was. No właśnie, od tej ostatniej koszuli,
zagryzanej w zębach, gdy bat pana znów mówi, jak was kocha.
 
Tego tępego patrzenia, jak kiwa się, to w lewo, to w prawo.
I ciach! Ale to już znacie. Uwielbiacie zniewolenie.
A ja z wami, bo ośmieliłem się skosztować fabrycznej prozy
życia,
a przecież ona zarezerwowana jest dla chamów,  nie dla ludzi.
Tu się jest Panem, albo w niedzielę na mszę.
W międzyczasie, między jednym, a drugim złamanym wreszcie człowiekiem honoru.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 24 lipca 2011

Spokój

Trwam w nocy. Pochłania mnie jej obrona przed dniem.
Zachłyśnięty spokojem i nie przejrzystością tego co przede mną,
nie widzę, nie czuję, by jeszcze ktoś mnie gonił z iskrą w oku.
Wdycham  ciepłe powietrze zachłannie.
Ach, słodki mrok. Spokojnie i bezpiecznie w objęciach nieistnienia.


W tę noc dłonie nie muszą służyć do pracy. Lepkość czerni należy
do nieprzebranych nadziei,
że nie skończy się tak szybko. Nie umknie, zanim nie upiję się jej
urokiem.
Oczu nie zamknę, póki nie poczuję jej w żyłach i w każdym,
zakamarku duszy.
W letargu, w kokonie nieprzejrzystości.  Jeśli to gwałt, weź
więcej!



Zlizuję   aromat z szaty ciemnego zaspokojenia,
niczym płatki brokatu. Zostaje ślad na szyi.

Pogrążam się coraz bardziej. Wpadam w wir lodowatej melancholii.
Czuję mrowienie na ciele. Przyjmuje mnie, pozwala.

Ta jej kobieca klasa i wyważenie. Z pewnością jest Damą,
szlachetnie urodzoną.

Zostanę w niej na zawsze. Ma tyle miłości dla mnie i
cierpliwości.

Zna wszystkie moje grzechy, ale potrafi wybaczać.


liczba komentarzy: 8 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 10 września 2011

Jak w Raju


W dole znowu słychać krzyki. Modlitwy nigdy nie brzmiały tak
strasznie.
Nie zliczysz dusz pokonanych, w walkach dzieci niczyich i
ważnych.
 
W tym świecie każdy chce być pierwszy, lub chociaż nie
pozostać w szczerym polu.
Wciąż pysznią się rusztowania podniebnych budowli. Tu staną
królewskie pałace i dwory.
Tysiące mieczy wytycza drogę do spełnienia i nikt nie zapyta
jak ci na imię.
Kwatery nie pomieszczą całej ludzkości. Żyjesz dla siebie,
albo nie żyjesz.
 
Orszak sprawiedliwych z brudnym transparentem przeciska się
przez pola uprawne.
Nie dojdzie do bram raju dla królów. Zapłoną znów stosy, by
czarnym dymem nieboskłon nakarmić.
Są tacy, co ostatnią kroplę krwi przeleją, by choćby jeden
dzień,
wszyscy trzymali się za ręce, nie pędząc na oślep, nie
czekając na rzeź.
 
Lecz od dawna nic prawie nie zależy od człowieka,
z sercem na dłoni i dobrym słowem. „Witaj wędrowcze. W mym
domu, bądź jak u siebie.”
Jeden kabel trzyma nas przy życiu i jednym kablem odłączysz
całą historię ludzkości.
Jedna rasa rządzi światem, tnąc łby wokół. Byle nadal
rządzić.
Jeden cel przyświeca gatunkowi nadrzędnemu. Bezwzględnym
władcom życia.
Na wieczność nie oddać władzy. Nigdy nie mieć mniej i po
kres świata, na szczycie!
 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 9 grudnia 2011

Pacierz słomianego luda

Biczuj nas, smagaj nasz Panie!
Miażdż wolność, a honor przeciągnij po kamieniach za
królewskim rydwanem!
Drepcz słodko prawiąc, żeśmy niczym i zapach obrzydza.
Pluj, hańb i pogardą balsamuj nasze oblicza.
Pokaż nam nasze miejsce pod butem łaskawco, a przysięgamy wiernością
języków,
brud podeszw twych przegonić, pragnąc jedno dotyku.
Kochamy, ubóstwiamy i pragniemy!
Trzymaj za mordy nas żałosnych. Wszak inaczej istnieć nie
umiemy.
 
A gdy znajdzie się ktoś, z ideałem i sercem na dłoni,
albo głoszący hasła o szacunku. O przeklętej, wolnej woli,
gdy Panie nasz za pysk trzymający, ktoś odważy się spojrzeć ci
w oczy, jak równemu,
zarzniemy! Zabijemy go, stłamsimy, zdusimy! Oślepimy, by
majestatu twego nie kalał bezczelnym spojrzeniem.
Wyrzekliśmy się dla ciebie, o Królu, myślenia, pasji,
osobowości,
wyrzekliśmy się człowieczeństwa. Wyrzekniemy i ostatka
godności!
Rozkazuj więc! Ruszymy do katorżniczych robót, zamkniemy
ryje i umysły,
by tobie wybawco, miłości nasza, żyło się lepiej,  nie wszystkim.
 
Kochamy twój bat i smak krwi w ustach, wyznanie naszej
wartości.
Ktokolwiek ma władzę, niech nie spuszcza z łańcucha! I
gwałtem nas weźmie, gniewem i podłością.
Nie potrafimy żyć dla siebie i nie nienawidzieć każdego,
kto  choćby otarł się o wyzwolenie. Broń Boże, pięknie prawił o poszanowaniu samego siebie!
 
My od zawsze w niewoli i strach jest nasza religią.
Wola Pana i rózga, jako najwyższy z świętych zaszczytów.
Więc nie zostawiaj nas ojcze karmicielu, a my przegnamy potwory,
co odważą się z kolan wstać, by powiedzieć. „Dość! Nie
pozwolę!”


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 10 grudnia 2011

Retro-Eden i słodka nieświadomość

Nie chętniej wtedy myślom drzwi otwieram, gdy coraz szybciej
i bezczelniej szczują prawdą,
której wolałbym nie przywitać ucałowaniem dłoni. Nie dostrzegać zza ciemnej kotary.
A jednak, zbyt często. Zbyt dramatycznie i brutalnie,
zdziera odzienie z ludzkiej egzystencji,  pokazując mi nagie stwory. Słabe. Miłujące wzajemne zabijanie.
 
Kruchość wielka, marionetek własnej paranoi. Potęga karmiona
narkotykiem postępu.
Uzależnieni od niszczenia. Eksterminacji dusz błądzących po retro-Edenie.
 
Świadomość kąsa coraz śmielej. Wie, że nie uchylę się od
odpowiedzialności,
za grzechy każdego, kogo napotkam na drodze. Każdego od początku, do końca.
Wolę nie wiedzieć! Chcę być jak większość! Rżące pajace z
autodystansem,
co im o słoniku i wstążce wierszyk wystarczy i spacer po
galeriach słodkiego lansu.

A jednak zżeram, co mi podano. Dźwigam klątwę, pozostaję w
mroku…
Nie potrafię nie być do końca człowiekiem. Z wszelkim
bagażem cywilizacyjnej choroby.
 
Nie obchodzi mnie kto rzucił kamień i w czyją stronę.
Że nic nie mogę i nic nie muszę. Że nie zbawię świata od
tulipanów i atomów.
Nie wybieram drogi. Ona mnie zaprasza, bo nikt wcześniej nie
chciał pójść za głosem ofiar.
Wybierali tą drugą. Tą, która prowadzi do ciszy w kolorze pink-brokat.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 23 września 2011

Witaj przybyszu znikąd


Pierwszy nagrobek. Garść czarnej ziemi i obumarły bukiet
kwiatów.
Przeczytasz: Matka Natura. Jest z nami, w zaświatach.
Gdzieś w dali skowyt bestii oznajmia, że już wie.
Przybysz z krainy spokoju. Boisz się?
 
Drugi nagrobek. Tysiące imion i dziecinna czapeczka rzucona
na złamany krzyż.
Odeszły za wcześnie. Zapłacz nad lodowatym kamieniem, zapal
choćby jeden znicz.
 
Słyszysz ich kroki. Nadchodzą, by cię przywitać.
Strażnicy krainy umarłych zadrwią z ciebie i nie wypuszczą,
póki wszystkich imion nie odczytasz.
 
Trzeci nagrobek. Miłość złożona niedbale, obok pokoju i
empatii.
Wystające żebra cudnych kochanek człowieka, nakażą
zwymiotować zabitymi marzeniami.
 
Liżą lubieżnie twoje uszy, już chwytają cię szpony diabłów!
Uciekasz! Nie chcesz uwierzyć, że świat to tylko te mogiły i
krzyki pokonanych.
 
Czwarty nagrobek. Matki, ojcowie.
Piąty dla przyjaciół.
Biegniesz szybciej, by nie wiedzieć już nic. A oni wciąż cię
gonią.
Bestie nie pozwolą ci odejść! Tak, teraz się boisz.
Cmentarz stworzony ręką człowieka. I człowiekowi
przeznaczony.
 
Szósty ledwie widoczny w pędzie, ale krzykną ci na złość: To
my tu leżymy!
Wszystkie nadzieje świata, że zło przegra w walce z sercami
ludzkimi!
Mogliście pielęgnować, a tylko władzy, kasy i ofiar więcej w
modlitwie do Króla.
Mogliście tworzyć, a niszczyliście. Oto wasze dzieło. A
mogił ile zapragnie najczarniejsza ludzka dusza.
 
 
Siódmy, ósmy, dziewiąty 
i wreszcie pierwsza setka grobów.
Nagle...dół świeżo wykopany. Szept blisko oznajmia: Witaj
nasz Panie! Zaopiekujemy się Tobą.
 
 


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 28 lutego 2012

Marsz żałobny. Za zdradę narodu.

Nisko latają orły szlachetne. Szponem i dziobem walczą o spokój,
o czyste Niebo, dom prześwięty. Nas wszystkich. Niepodległego narodu.
W dole im przyszło szukać ratunku. Desperacko szarpać ofiary,
by nigdy nie spadła lektyka wielmożnych, z królestwa nad naszymi głowami.
 
Biało czerwone ptaki w koronach. A sztandar pod gniazdem, jedynym prawdziwym.
Zapamiętajcie ich na kartach historii. Bohaterowie, wybawcy. Szlachetni męczennicy.
Dziś toczą wojnę z własnym rodakiem. Nazwali to swej krwi ofiarą.
Poświęcenie za ostatni grosz. Lecz z naszych dłoni chleb wyrywają.
 
Nisko dziś przyszło latać ojcom. Tym w koronach ze złota i pychy,
by ziemię ojczystą ratować, przed darmozjadem z brudnej ulicy.
Ni rąk nie pobrudzi, ni łopaty nie wbije w lepsze czasy dla kraju,
lecz już wiozą go przez plac Zbawiciela! Witaj nam właścicielu Polaków!
Błyszczący powóz, i krzyżyk na piersi. Tarcza na ciosy, gdyby ktoś się ośmielił.
nie rozlicza się bożych synów! Im za to pozostaw myślenie.
 
Coraz niżej szukają wyjścia z tunelu. Zabłądzili pędząc za uciekającym korytem.
Jak wrócić teraz w swe progi, gdzie znowu berło, sakwa i bat towarzyszem?
Jak ciągle nie być motłochem? Jak wytłumaczyć idiotom z wieczną nadzieją,
że to wszystko wciąż dla nich i basta! I na nic im pospolite ruszenie!
 
Padają kolejne klucze bocianów, wycieńczone zimą stulecia,
a który nie zdechnie pod butem losu, dobije go orzeł kolejnym przymierzem.
Płaczą i błagają o litość, prawdziwi przecież, Polacy patrioci!
Nie zabierajcie nam ojczyzny...Nie zdradzajcie tego, co powinniście kochać.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 1 marca 2012

Na wymarciu.

Niedostępny. Wracam do tamtych lat,
gdy wszystko było więcej warte, niż dzisiaj „Zaloguj się. Wita cię wirtualny świat”.
Niedostępny. Bo płaczę. Rozpaczam.
Gdzie ta muzyka? Czemu umarł rock buntu, a wolność nic już nie znaczy?
Gdzie ci ludzie? Ci co pisali listy na pachnącym papierze,
i ci, co czytali. A potem spotykali się na łąkach, by razem zaśpiewać „ Nie płacz Ewka. Życie jest piękne”.
 
Co się z nami stało? Nie żyjemy, czy tylko dorastamy do tych lepszych czasów,
gdy zamykają nam szkoły i biblioteki, a artyści płaczą do pustki w chlebaku?
Przegapiliśmy chwilę, gdy straciliśmy najpiękniejsze wartości,
zamieniona wolność na „lans bejbe”, w ogniu kompleksów osobowości.
 
Wyzwolenie? W sklepie z pigułą. Na haju czujesz się Bogiem.
Dziewictwo palone na stosie, w wieku tornistra i kokardą związanych warkoczy.
Czy o to tu chodzi? Naprawdę tak wiele zgubiliśmy siebie po drodze?
„Pokaż mi metkę, a powiem ci, czyś mojej tęsknoty jest godzien.
Chodź do galerii. Dawno nie widziałem żywego człowieka.
Książki są dla frajerów. Siła! To jest kurwa mój duch! Modnie, bogato i w najlepszych dyskotekach”.
 
Wolność zamknięta w postrzeganiu obserwatorów. Ewentualnie „Chodź się najebać”.
Wielka świątynia tych lepszych czasów. Market ze wszystkim. Kiedyś stała tu biblioteka.
Kina świecą pustkami. „Paczka fajek, czy dwa browary.
Kultura? Smak życia? Nie pierdol. Napij się stary.”


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 14 marca 2012

Mrożone, smażone gołębie


Wsadził gołąbka do zamrażalnika.
Prosiły te oczka, by nie.
Jeszcze nie czas i tak pięknie wokół.
Wsadził.
Tak, jak wszystkie przedtem i potem.
 
Wrzucił w ogień skowronka.
Choć matka za niego była gotowa.
Ona na potem. 
Rozerwana nabrzmiałym.
 
Rzucił o ścianę zabawnym uśmiechem.
On też, choć nie zabawnie.
Szaleńczo.
Tryumfował.
 
Ile warte jest życie
ze wzrokiem wpatrzonym w rzeź noworodków?
 
Trzeba iść swoją drogą, bo co? Bo jak?
 
Tylko po co to wszystko?
 
Każde jest moje.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 24 stycznia 2012

Ostatni front

Na końcu, Początek. Ostatni ocalony sztandar łopocze na wietrze,
lecz nie przynosi nadziei. Płaczą nawet najwięksi.
Pole bitwy bezkresne, niczym cisza zwłok na rękach matczynych,
co to nie winne niczemu, a jednak...
I my tak samo skończymy.

W oddali, za plecami, historia nam nie wybaczy.
Ktoś krzyknął jeszcze „Wracajmy!” Minutą ciszy. Jednością żalu. A potem do boju! Już nie umieli inaczej.

Łza walczy z grawitacją, jakby chciała wrócić do genezy,
zdusić w zarodku. „Nigdy więcej! Panie mój! Domie niejednej wylanej rzeki.”
Domów nie zliczysz w cmentarzu ostatniej woli,
lepką krwią karmiona ziemia, jak wpychany w usta knebel.
Gdyby mogła nie pozwolić....

Każda księga imion i znaczeń warta, by zginęło za nią, nigdy zbyt wielu.
Kto nie zechce dostąpić zbawienia, znajdą dla niego kwaterę. Wszak wiele gałęzi na drzewach.
Kamienne ołtarze przyjmą milion właściwych imion,
lecz strażnicy znają tylko to jedno. Biada tym, co się pomylą. Zaprawdę, śmierć heretykom.

Tych  Bogów nie nazywaj religią. W indeksie upadłego bytu człowieka,
wszystko dziś warte modlitwy, jeśli znajdzie się jeden, co za swą paranoję krew gotów przelać.
Uklękną przed złotem, władzą, pychą. Wyciągną ręce dla zawiści, zazdrości, pragnień i żądz.
I ty razem z nimi, lub przeciw. Aż w końcu nie zazna dla nas litości, ten ostateczny, krwawy front.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 14 marca 2012

Elektroistnienie

(Napisany jeszcze lata temu na Kobieta.pl pod nickiem: rebel
Poprawiony pod dzisiejszy styl, dostał "nowe życie;))




Rutynowy poranek. Elektryczne oko potwierdza obecność w
systemie.
Nie skasowany pod osłoną nocy. „Żyj. Masz pozwolenie”.
Przed lustrem strzelił sobie w łeb. Opadła niepotrzebna, cielesna powłoka.
Dwie pigułki na podtrzymanie duszy. „Witaj synu elektroproroka”.
Układy scalone prowadzą do celu,
świecąc pod chodnikiem zalogowanym w istnieniu.
Elektroniczny impuls przypomina grafik do wykonania,
dniówka w fabryce dzieci. Rzeczywistość doskonała.


Skradali się na paluszkach. Pod osłoną wygody,
wdrożyli program „Nowej, Lepszej Drogi”.
Zoperowali mózgi, wcisnęli kable w żyły,
dali pigułki, byśmy nie zbłądzili.
Miliony androidów produkuje otoczenie.
Nikt nie umarł od roku.

Za przyzwoleniem.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 26 grudnia 2011

Baśń o dobrym królu.

Wzięli go na Króla. Niech kolejne strąca głowy, a skarbiec nie uwolni ni jednego gołębia.
Lud błogosławiony błotem pozostanie w domach ze słomy, płacząc pańską potęgą.
W pałacu otoczonym głodem i trwogą, gdzie lament zagłusza brzęk kielichów z kryształu,
toasty wznoszą krwią niewolników, monarchowie święci. "By nigdy nie spaść z piedestału!"

Oto Wybrany na tron wstąpił, a dokąd wzrok sięga, przywitał swe ziemie i lud.
I wyruszył na spotkanie braciom i siostrom. Bo nic piękniejszego, niż wspólna uczta niezliczonych dusz.

Zobaczyli smutnego. Na kolanach, w płaszczu tkanego złotymi nitkami,
krzyczał coś o równości i krzywdzie, która w plecach pozostawiła otwartą ranę.
O fałszu jadowitych przyjaciół i tym, że już nigdy nikt nie zapłacze,
w królestwie człowieka miłującego ludzi, ponad najwyższe choćby pałace.
Dał im nadzieję, miłosierdzie i obietnicę dozgonnej przyjaźni.
Pomogli mu zedrzeć parzące łachy ze złota, by z nimi, w błocie, posmakował gorzkiej prawdy.
Odjeżdżał nagi i z pozdrowieniem. "Powrócę, nim pierwszy z was łzę zdąży uronić!
Już nikogo potem i dopóki żyję, nie stłamszą jedwabne orszaki hołoty ".

Pędził co sił, by świat stał się lepszy. By nigdy więcej takiej ciszy.
Czekali w pół drogi szpiedzy-strażnicy, kryształowych toastów na szczycie.
Gdzieś wśród lasów, wiosek i ziem uprawianych rozpaczą,
brzozowy krzyż ze strachem szepcze: Tak kończą królowie, którzy kochają...

Już zawsze ostrożniej wybiorą. By nigdy więcej na tronie,
człowieka z sercem, zamiast kamienia...
Bracia i siostry do dziś konają w błocie.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 17 marca 2012

Wygnanie cz.2

Zdrada Narodu znów mówi Won! Nie czas, by tłumnie wracali
synowie i córy swej ziemi do utęsknionych granic.
Decydują kto dziś Polakiem. "My wielcy z białego pałacu!
A motłoch?  Poza granice. Żryjcie cudze zapasy!"
 
Wyglądają co dzień w horyzont z nie gasnącą nadzieją,
że kiedyś odzyskają ojczyznę. Swoim nakarmią się chlebem.
Kto otworzy bramy, by wpuścić, lecz nie upodlić Polaka?
Na obczyźnie ostatek godności.
A w domu? 
Tu panoszą się świnie w krawatach.
 
Nadeszła wiosna pod wspólnym niebem .A jednak trochę szkoda,
że w innych językach powiedzą  "Jak pięknie!".
 
Do domu daleka droga...


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 27 października 2011

Błagania dusz

Rozkołysały się w szale dzwony świata na trwogę.
Znikają kolejne ukwiecone łaki, by nie brakło wieńców na świeże groby.
Tony kolorowych płatków opada na metropolie śmierci.
Deszcz tysiąca barw, obraz przepiękny. W czarną, na wpół martwą ziemię.

Wołają spod dywanu królów potępione dusze w błaganiu.
Nie przysyłajcie ich więcej! Braknie ciszy, by te wszystkie cierpienia nakarmić.
Bezkresne nas armie w zaklętym mroku i krzyków już nie da się słuchać,
a każdy zbyt straszną historią, nawet dla nas, przeklętych duchów.

Milczenie zgoła innej natury, niż pośmiertna cisza, balsam dla przegranych,
uparcie miażdży ciężkim butem kolejne kilometry wyścigu uzdrawiaczy.
Na nic im słowa słabych! Na nic prorocze sygnały,
że to nie może tak wiecznie trwać! Że pora ujarzmnić wciąż głodne armaty.

Ten człowiek, co nadchodzi, pod twe bramy niebezpiecznie się zbliża,
już dawno zapomniał jak to jest być słabym. Siłą swą pobiera myto za życie.
Raczej nie spodziewaj się wykarmionych najeźdźców. Raczej nie ma tyle złota na świecie,
co by przekupiło ich głód słodkiej krwi. Myto to tylko pretekst.

Wychowani w mniemaniu, że wszystko jest do wzięcia, póki nie znajdzie się twardszy na drodze,
biorą i brać będą.To nie istoty rozumne. To efekty uboczne planety na chwałę stworzonej.
Na nic mi pisma, starodruki i przesłania sprzed wieków.
Stoję tu, nad przepaścią i wiem dlaczego! Już słysze ich tryumfalne śpiewy.
Nic co takie, nie od Boga, ni z żadnej przyczyny.
Ale  nie mam czasu dokończyc historii... Nadchodzą...Są tak blisko...Żegnajcie moi mili.



liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 7 maja 2012

Koniec świata

Gdy upadną kominy.

Drzewa przestaną płakać.
Nie warknie przyjaciel na pana
zbity tęgą lagą.
Opustoszeją ambony proroków.
I puste konta.

Ni jeden zhańbiony zbrodnią.
Pęd trzydzieści sześć i cztery
znów spojrzy w niebo
globalnym wierszem.

Gwałtu
kłamstwa
żądz
i pychy.

A miłość
niezależna od pogody.
Odśrodkowej, destrukcyjnej siły.

Gdy przeminiemy…
 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 4 maja 2012

Jutro będzie lepiej

Zasiądą w wygodnych fotelach
obszytych skórą z męczennej ciszy,
zajadając  cukierki w kształcie waginy.
Zbyt wczesne dorastanie z wystawy
wciśnięte pomiędzy urodzinowe torty.
Poczęstuj się tatusiu.
 
Będą prawić o ludzkim losie
choć nie czytają naszych  pamiętników.
Przekrzyczy mądrzejszy głupszego
na sali mędrców elity.
Że on to wie i basta!
 
Pięścią uderzy w stół.
Podniosą ręce znudzeni.
Ja po dietę.
 
Wrócą do komnat zamkowych
wyłożonych naszym cierpieniem.
 
Pomięty garnitur, pospiesznie nie zdjęty,
przed stosunkiem z ojczyzną.
Dopisz do rachunku
poddanych.
 
 


liczba komentarzy: 4 | punkty: 2 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 27 marca 2012

Rzeczpospolita Zdradzona


 
Zmęczeniem zaknebluj Polaka. Rzuć na tortury. Niech zdechnie
zanim odkryje,
że słabiśmy i nie tak wielu, a godłem naszym wciąż chciwe
ryje.
Że łatwo obalić rząd zdrajców, a wolność czeka za rogiem,
wcale nie muszą cierpieć za nas i na kolanach przymierać  głodem.
 
Doprowadź na skraj szaleństwa. Głoś, że to dla kolejnych pokoleń.
No kurwa! Powiedz cokolwiek! Chcesz pozostać na tym
cholernym tronie?
Napchamy się ile wlezie. Nażremy, aż pękną nam dupy,
ale najpierw za mordy i o glebę Polaków. Ktoś w końcu poświęcić
się musi.
 
Przecież nie pójdziemy do pracy. Nie po to jesteśmy ścierwem,
by brudzić nasze delikatne, namaszczone świętością  ręce.
Od czego mamy władzę i bat? Od czego słabych, zgarbionych?
Wyciśniemy z nich więcej, na pewno się da. I nikt nam nic nie
zrobi.
 
Weź więc klucze do karety i jedź. Zapierdol kilku Polaków.
Zatankuj ich krwią i zapłać rachunki. Ich skowyt nagraj mi
na dyktafon.
Pamiętaj! Mają cię kochać, albo milczeć. Byle nie powstali z
kolan,
Ojczyzna jest nasza i basta!
Rzeczpospolita zdradzona.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 27 listopada 2011

Zima w ogrodzie wisielców


Na kość zamarznięta matka początku i końca. Pusto tu i przeraźliwa cisza.
Bohaterowie zwisają z drzew. Mordy wysłanników z targu sprzedanych, ostatnim ich towarzyszem.
Kiedyś wiatr wrażliwości, piękna, wiary w serca  wyciągnięte na dłoni,
a dziś dyndają na grubych sznurach. Złamani  przez zakutych w kajdany, ich fanatycznym umiłowaniem niewoli.
 
Nie ustaje zima istnienia.  Płatki śniegu pokrywają posągi odwagi i honoru,
co im sługusy w kagańcach zawiązali pętlę w ostatniej drodze.
„Walczyliśmy dzielnie i do ostatka”, głosi napis pod drzewami.
„Ale nie daliśmy rady pokrakom, co z lepianek wypełzły, by paść przed Panem”.
Zapatrzeni w rozdawcę przetrwania. Nieznany cel podróży i nie zawsze ochoczo,
lecz to jedyny szlak jaki znają. Bez kajdan ich drogi kończą się za płotem.

 
Wielu mych braci rozpoznaję po sinych od mrozu i sznura twarzach.
Te imiona tak bliskie, gdy w jednym szyku naprzeciw wroga, przysięgały obalić ostateczny sąd bata.
A potem ginęli obok mnie z krzykiem rozpaczy i łzą na bladym policzku…
Dziś odwiedzam ich w nowym domu. Bezkresne ogrody wisielców, owładnięte dramatyczną ciszą.
 
Ile mi pozostało? Kiedy do was dołączę ukochani, gdy i mi odbiorą ostatki godności?
Już idą  ze sznurem w garści i ostatnią szansą. „Na kolana psie, równo z nami! Uznaj majestat pogardy i chłosty”.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Sede Vacante

Sede Vacante, 25 lipca 2011

Tabula Rasa

Zapowiadają finał odprawy inkasentów chaosu.
Nieliczni chowają się w piwnicy. Ktoś od tygodnia topi wszystkie czarne koty.
Słowa nigdy nie były tak niebezpieczne, a złodzieje bezczelni.
Frustracja wykipiała z brzegów matki Ziemi.

Orkiestra z niezliczoną ilością w drugim rzędzie,
takich chórków nie miał nikt wcześniej.
Och, co to będzie za koncert krzyków. Szkoda.
A potem martwa cisza. Tyle milionów lat zgniecionych ludzką nogą.

Podobno teraz wiadomo, czyj Bóg to wszystko stworzył.
Reszta w indeksie utylizacji. I poszła maszyna po znajomym torze.
Polityka osiągnęła już wszystko. Nie było kogo okradać i głodzić.
Powstał lud ciemiężony. Nie wystarczy ziemi, by ich wszystkich zakopać.
Nikt nie wie, jak zwykle, od czego się zaczęło.
Nie będzie komu pamiętać. Nie tym razem człowieku.

Dziś to tylko spekulacja. Fantastyka dla pesymów.
Kto zna datę końca świata, ręka w górę.
I ci, którzy mają pewność, że jutro nie zginą.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 2 | szczegóły


  10 - 30 - 100  



Pozostałe wiersze: Droga, o którą nikt nie pyta, Dokąd..., Pacyna, Te głupie, bezrozumne zwierzęta..., Już późno, a jego wciąż nie ma, Kiedyś też będę miał Fiata..., nieuleczalnie skreśleni, Dyktatura rasy panów, Przechowalnia surowców NN, Mądry Piotruś, A masz!, Koniec świata, Ulica nie Sezamkowa, Jutro będzie lepiej, Z OSTATNIEJ CHWILI, Stop, Siła w sile, Dostojeństwo królów, Diamenty na dnie, Zaczarowany ołówek, Demotywator, Zimno, Rzeczpospolita Zdradzona, Born in PRL, Wygnanie cz.2, Mrożone, smażone gołębie, Elektroistnienie, Danie z żebra, Jeden., Zamknięte usta biją na alarm, FAŁSZ, Pusto., Na wymarciu., Marsz żałobny. Za zdradę narodu., Ludzie prości, Dekalog ludzkich grzechów, Król psychopatów, Brudasom wstęp wzbroniony!, Utylizatorzy, Nowotwór przemijania, Stara kwiaciarnia, Dusze kryształowego cierpienia, Lodowaty, drugi koniec, TEKST PIOSENKI 2, TEKST PIOSENKI (nie widziałem kategorii), ACTA. Każdy orze, jak może., Ostatni front, IRA, 198-, Apostoł obłędu, Puzzle z chmur, "Hardrock'n'rollów", Nadrzędne., Ołowiane rzeki końca, Pany Wiecznie Uśmiechnięte. (Pokolenie 67), 2012, Ja, tęsknota., Dawno temu na trzepaku..., Baśń o dobrym królu., "This is...... Święęęęętaaaa!", Archaniołowie z napiętą cięciwą, Śmierć marnotrawnych, Klinika konającej nadziei, Retro-Eden i słodka nieświadomość, Wieczność może trwac tylko sekundę..., Pacierz słomianego luda, Strach przed nie wiecznym istnieniem., Pięć litrów błagania o spokój, Zima w ogrodzie wisielców, Nie rymowana obraza bogów fabryki, Wyrok majestatu ścierwa, Potop. Ostatni dar człowieka., Konfesjonał dla ostatnich, Efekt końcowy zabawy w cywilizację, Brzuchy pękate, Pieśń żałobna garbatych, Niebo krwawych proroków, Władza króków, Ród królów, Twierdza kryształów, Dom czarnych kwiatów, Przemyśleń kilka sfrustrowanego połety, Latarenka na rogu ulicy przeklętych, Bastylia, Błagania dusz, "Karuzela w umarłym miasteczku, Dawno temu na wsi..., Moje 30 urodziny, Rycerze boga, Getto, Dobranocka od ponurego bajarza, Nagość, Marenven, Oziębła królowa. Pogarda mężczyznom i basta., Święte rewiry, Imię jego, Witaj przybyszu znikąd, Diabelskie konklawe, "Wola sługusów", Jak w Raju, Gigabajty życia, "Gasną ogniska", Wozy z chlebem, Lombardy, Tabula Rasa, Epitafium, List do mistrzów, Spokój, Maska, Wiosna dla ludu, Duszna cisza pod zegarem, Świr, Szept z Nieba, Wygnanie, Eldorado dla wybranych, Dziewczę z koszem malin, "Choroba", "Numer", "Bestie",

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1