9 lutego 2012
Nowotwór przemijania
Ile musi jeszcze upaść epok, generacji i planów naprawy świata? Pokoleń napędzanych znakami czasów,
by żadne życie nie traciło na wartości, gdy coraz niżej przy ziemi. Z kroplówką w dłoni i kamieniami w plecaku?
Kto upomni się o skreślonych i czy zdążymy się nie zestarzeć?
Zanim krzykną „Człowiek za burtą!” I nie splunie ni jeden. Upadnie majestat kamiennych twarzy.
Ilu puścimy bokiem przyjaciół nieznanych z imienia i życiorysu?
Ilu nie zapytamy o pasje, tęsknoty i świadectwo bólu ukrywane skrzętnie pod ciszą?
Ilu postawimy pod ścianę do likwidacji od zaraz, a ilu zmierzymy wzrokiem myśliwego,
by nasza siła karmiona słabością pionków, pozwoliła nam bardziej pokochać samych siebie?
Ile trzeba wybić narodów, ilu wymyślić bogów i ile giełd rzucić na kolana,
by świat wreszcie „odetchnął od Zła” i nie potrzebował więcej mordowania?
Czy znajdzie się ostatni sprawiedliwy, co obali rządy bestii w starannie skrojonych szatach?
Kiedy i na nas przyjdzie pora...Kto przetnie szwy na oczach, uwolni umysły od nowotworu przemijania?
Kiedy nadejdzie czas, gdy każdy mijany będzie dla ciebie wartością,
jakiej oczekujesz w lustrze, prosząc o więcej, lub chełpiąc się panowaniem królewskiej mości?
Kiedy przestaniemy marnować największe piękno, jakie nam dano. Nieważne przez kogo i z jakiego ołtarza!
Tylu nas jest obok siebie i nic... I cisza. Upada świat, gdy rozpierzchają się stada.
14 grudnia 2025
jeśli tylko
13 grudnia 2025
sam53
13 grudnia 2025
Yaro
13 grudnia 2025
wiesiek
13 grudnia 2025
Yaro
13 grudnia 2025
Yaro
13 grudnia 2025
tetu
13 grudnia 2025
violetta
13 grudnia 2025
dobrosław77
13 grudnia 2025
Misiek