1 listopada 2011
Bastylia
Ni cienia nie widzę w swoim koszmarze. Mokre, ceglane mury cichcem drwią z nadziei,
że wydostanę się z tych lochów, a diabły rwące mą skórę na pasy, to tylko mroczne złudzenie.
Połamię paznokcie na strachu i płaczem udławię się razy cztery,
ale muszę stąd uciec. Obłęd, szaleństwo! Dozorca piekła, choć wita u siebie.
Przeraża mnie w siłę rosnący Ten Drugi. Wyśliznął się z krypty pod sercem i szczerzy głodne zębiska.
Co by tu zniszczyć i przekląć swym gniewem? Co by tu wsadzić sobie do pyska?
Jad z najmroczniejszych tajemnic stworzenia. Kalectwo pierwszego dotyku.
I oto witaj zgubo serc pięknych, gdy korona na łbie żalu i krzyku.
Spłoną ostatnie księgi spełnienia. Pamiętniki wspomień padną wycieńczone.
Odda tron osłabiona dusza, pokornie do ścięcia schylając głowę.
I stanie sie ciemność. I łzy czarne, smoliste, policzki poranią.
I nie zabliźnią się piekące szramy i nie zakrzepnie krew w przeklętych ranach.
Nie padnie Bastylia jak domek z kart, ni ogień największy nie spali wroga.
Nie rozerwie krat żaden siłacz, bo to nie wojna na ziemi... lecz w głowie.
Łańcuchy wpijają się w serce, dusi mnie bezsilność pajaca.
Lecz co dzień to samo powtarzam zaklęcie: Niedługo uwolnię się od Piekła. I ja będę Bogiem. I ja będę Katem.
11 listopada 2025
normalny1989
11 listopada 2025
sam53
11 listopada 2025
wiesiek
11 listopada 2025
Weronika
11 listopada 2025
AS
10 listopada 2025
sam53
10 listopada 2025
wiesiek
10 listopada 2025
Toya
10 listopada 2025
ajw
10 listopada 2025
sam53