29 września 2011
Marenven
I biada mi, gdybym nie dobił do brzegu, gdzie tylko Ty i
niebo!
I sercem dziękuję oddechom. Że twoje i tylko dla Ciebie.
Na oceanie zguby, w sztormie wybłaganym rozbić się chciałem,
w przepaści swego Ja. Bez chęci na życie w pustym kalendarzu.
Nad krańcem stojąc, skoczyć pragnąłem, by ogień pustki mnie pochłonął,
tak obojętnie w otchłań wpatrzony. Zmęczony wyboistą drogą.
Bo czasem mam dość czarnowidztwa i wiecznego upodlenia
światem.
Czasem chcę nie być. Kulę się i uciekam w nieznane.
Lecz Ty nie zasypiasz w takich chwilach. Weźmiesz mnie za
rękę i poprowadzisz w święty spokój.
Ciszą otulisz i pocałunkiem uśpisz wszystkie wojny w
mojej głowie.
Nie zasypiasz, gdy wątpię i zaciskam pięści w gniewie.
Nie odwracasz się, gdy dorosły na powrót płacze żalem
dziecka .
Przypomnisz nazwy wszystkich kwiatów, policzysz każdą łzę
zbieraną w swoje serce,
cierpliwie położysz się obok, odpychając nerwowe
dreszcze.
Spojrzysz w oczy bez jednego słowa. Pokażesz mym myślom
jak wrócić w swe progi,
a w drzwiach przywitasz szepcząc: Witaj kochanie! Mój dom zawsze twoim.
11 listopada 2025
normalny1989
11 listopada 2025
sam53
11 listopada 2025
wiesiek
11 listopada 2025
Weronika
11 listopada 2025
AS
10 listopada 2025
sam53
10 listopada 2025
wiesiek
10 listopada 2025
Toya
10 listopada 2025
ajw
10 listopada 2025
sam53