18 lipca 2011
Szept z Nieba
Pokazałem Bogu faka. Ten środkowy palec.
Pogubiłem się obserwując morza krwi. Wieszając na ścianie kolejne wojenne obrazy.
Już nie wiem czy tylko ludzie są tak źli, czy Bóg też ma to gdzieś.
I jaka jego rola? Wciąż milczy, choć podobno jest.
Tak stałem pośrodku pokoju i patrzyłem na cztery ściany umazane krwią i kałem,
nienawidząc czystej bieli sufitu, który wciąż tak cholernie od reszty odstaje.
Żaden mag z różdżką nie powie: Dość
ludzie!
Więc wciąż wyciągnięty środkowy palec, ku twardo milczącym aniołom na górze.
Przez lekko uchylone okno, przemówił.
„Nie mogę wszystkiego za was naprawiać!
Nie będzie drugiego potopu. Wciąż miłuję najbardziej
nieudany wynalazek wszechświata.
Jestem. Schowany za chmurą, płonę ze wstydu,
chciałem cudu, a jesteście porażką. Gównem na patyku.”
23 lutego 2025
wolnyduch
23 lutego 2025
ajw
23 lutego 2025
ajw
23 lutego 2025
AS
23 lutego 2025
ajw
23 lutego 2025
Jaga
23 lutego 2025
Belamonte/Senograsta
23 lutego 2025
sam53
22 lutego 2025
violetta
22 lutego 2025
Eva T.