30 września 2011
Dobranocka od ponurego bajarza
W głębokiej nocy chadzają między chałupami w ciężkich
habitach,
ze świecą w dłoni, ledwo błyszczącą, do okien zaglądają
szukając niby skrycia.
Przebiegłe stwory z łapskami bladej kostuchy i suchego
żebraka,
a pod przyłbicą chowają łby świni złączonej z rogatym
buhajem.
Oddech śmierdzący. Widać nawet te wydychane, zielone opary
smrodu,
tak mój miły, to oni. Ci, co na dobranoc zgubę ci przyniosą.
Gdy mocne stukanie usłyszysz, chowaj się pod kołdrą i nie
otwieraj do rana drzwi i okien.
Przybyli, by cię zniewolić. Klątwę rzucić na twą duszę, ugotować twe zwłoki nad piekielnym ogniem.
Zamknij więc na sztaby liche swe wrota, okiennice zabij
deskami.
Nie nasłuchuj ich kroków, bo obłęd cię pokona, a czarne zjawy
poszczują omamem.
Nie pytaj kim są. Przemierzają wioski i miasta po zmroku, by
kraść dusze, ciała połykać kęsami.
Nikt nie wie któż to i nie chce wiedzieć. Wszyscy przed nimi
drzwi zamykają.
Już idą te zmory, wyłażą z lasu. Już wyciągają szpony do
waszych kołatek.
Już słychać szelest liści przy drodze, gdy kopytem
niespiesznie stukają.
Kto dziś otworzy strudzonym wędrowcom, ciepłą strawą
uraczy?
Kto nie domknie okna, czy drzwi, a dom jego w karczmę zmieni
się krwawą?
Kto wpuści pięcioro w habitach, z ręką wyciągniętą w
błaganiu:
Wpuść miły Panie. My z dala. Odejdziemy, nim nastanie
poranek.
26 lipca 2025
dobrosław77
25 lipca 2025
violetta
25 lipca 2025
wiesiek
25 lipca 2025
sam53
24 lipca 2025
Bezka
24 lipca 2025
wiesiek
24 lipca 2025
Belamonte/Senograsta
23 lipca 2025
Marek Jastrząb
23 lipca 2025
Bezka
23 lipca 2025
wiesiek