agnieszka_n | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (50) Forum (1) Książki (1) Poezja (229) Proza (3) Fotografia (7) Pocztówka poetycka (4) Dziennik (5) |
agnieszka_n, 6 kwietnia 2011
tydzień zaczynam
wielokropkami
to zazwyczaj nie wróży
niczego dobrego
ażurowe chmury
rozciągają się
jak rozleniwione
ciało w wielkim swetrze
skreślam wersy
z kolejnego wiersza
składam
papierową łódkę
04.04.2011
agnieszka_n, 13 lutego 2011
ostatni raz zanurzę się w wannie
pełnej grzechu gdzie tylko
piana dba o moją przyzwoitość
potem będziemy tonąć
odziani tylko w ciszę
od stóp do głów
ze spojrzeń mglistych
i ust rozwartych
ułożę origami
jak wtedy gdy niebo
pulsowało granatem
a powietrze
drgało zapachem
czerwcowotruskawkowym
codziennie
odkrywam w sobie
cierpliwość papieru
zerwijmy ostatnie dmuchawce
jeszcze raz chcę zapłakać
ze szczęścia
18.06.2010
agnieszka_n, 22 listopada 2012
a kiedy potrze się kamiń o kamiń to i może bóg do że łogiń sie wytrunci
zimno pod nosym krzepnie a tyś ślepy na to jak jo rynce przy piecu łogrzywum
i ciepła mi trza jak wszyckim gadum co to im ścielesz i ziorka sypiesz
by ino mrozu z głodym nigdy nie zaznały świeżutkie siano nosisz za widoku
wilija nastympno idzie coroz pryndzy pierników trza by zarobić
z miodym co to tak lubisz do mlyka se doloć bo po tym śpisz
do rana jak zabity a i dziatewka chyntnie drzewko przyodzieje w serca
i łorzechy w błyszczuncych pazłotkach by num sie lepi tu wszyckim darzyło
bochynów jeszcze napieczymy tyle i pajdy masłym wysmarujym
kiełbase swojskum nad piecym uwiesim byle kot nie wziun
w pieruny nie polecioł do kurnika gdzie kokoszki młode wysiadujum
albo do łobory gdzie naszo łaciato krótko co wycieliła śtyry
ino weź jeszczy łogarnij mnie całum z troskum jak łokruch
podnoszuny z zimi przecież jo stoje pod twoimi drzwiami
jak tyn co sie zgubił i po chałupach próżno szuko kunta
włazi w kolyndy w dziurawych filcokach i skarpytach mokrych
późnij połamamim sie jeszczy łopłatkim dosolim kruche
łzami skrywanymi okrosim pierogi i na pastyrce śpiwać bydzimy
niech maluśki błogosławi sioła co by od złygo wszelkigo je chrunić
ino patrz jak mało iskierka przebijo się przez tyn lód grubachny
a stare troski schowej w zawiniuntka i spol w piecu
niech ulecum z dymym co to uprosi niebo o czas lepszy
i ciepło w pokojach na wszyckie dziunki co to idum do nos
i do tamtych jeszczy niepewne ale tak szczynśliwe
2012
agnieszka_n, 26 września 2011
(wiersze z anką)
anka miała dużo koleżanek wybieranych na podstawie koloru lakieru do paznokci
albo drogich perfum. ubierała się na czarno i nosiła podarte rajstopy.
chłopaków zmieniała jak rękawiczki. nie wiadomo co popalała w kącie.
odkąd pozdrowiła gościa od fizyki środkowym palcem
w szkole widywano ją rzadko. po awanturze ze starymi
z powodu tatuażu, wyprowadziła się do krzyśka.
kiedy pierwszy raz zemdlała, sądziła
że to z powodu obfitych miesiączek i nocnych zmian,
ale krwawe wybroczyny na twarzy nie dawały spokoju.
półprzytomną zabrało pogotowie,
majaczyła, mamo odbierz małego z przedszkola,
i odgrzej pomidorową z ryżem, bo on nie lubi rosołu.
liczbę płytek we krwi policzono na sztuki.
krzysiek nie chciał dać nazwiska bękartowi,
a anka, nazwana kurwą, zamieszkała u starych.
2011.
agnieszka_n, 22 lutego 2014
nie wychodzę na balkon bo co jeśli róg księżyca
zawadzi o głowę lepiej wypłakiwać noce do rzeki
niech je zabierze z nurtem jak nadpalone papierosy
albo liście zmieszane z fermentującymi zwłokami kochanków
przęsła ledwo dźwigają myśli nie pytaj
czy tam byłam spłonęły czarnobiałe zdjęcia
z dziewczyną o pełnych wargach puszczających dym
gdzie tylko loki na ramionach dbały o przyzwoitość
ulice przypominają ciało wilgotne przez cztery pory roku
za rogiem romantyzm i odwrócone oczy
a rankiem widać jak młode drzewa
zamieniają się w krzyże z przybitymi wyrzutami sumienia
agnieszka_n, 3 stycznia 2013
ciągle napotykam kruche ślady
czuję się niepewnie
kiedy chcesz uwić gniazdo pod skórą
a gałęzie jeszcze skute lodem
nie jesteśmy martwi lecz uśpieni
jak drzewa przed wiosną
ale codzienność wróci do normy
i dachy zrzucą białe czapy
już nawet śnimy proste kształty
dopasowując się do siebie
niczym śpiące koty do stóp
powiedz mi tylko
2013
agnieszka_n, 6 listopada 2011
przepraszam, czy mogę się do pana przytulić?
przecież jestem dzieckiem, które
wskakuje za piłką do wiosennej kałuży.
w nowym płaszczyku i kaloszach.
wie pan, ja tak tylko, w międzyczasie
napisałam kilka wierszy. z nudów,
bo akurat padało i jakoś mierził świat.
nieustannie próbuję zaprzyjaźnić się
z pewnym lisem. dlaczego
woli właśnie tę różę?
moje oczy są wciąż szare,
albo bardziej szare, więc dzielę
na strofy i wersy, by to zmieścić.
dobrze, że chociaż milczy i mogę wpleść kręgosłup w jego korę.
2011.
agnieszka_n, 30 grudnia 2012
nie przychodź kiedy jestem zimna
skostniały kręgosłup nieskłonny do wygięcia
później tylko ból i stan podgorączkowy to przez bliskość
choć myślisz że otwarte nocą okno dało się we znaki
nie chcę być czarnym kotem na ulicy
pluciem przez lewe ramię
i pozornie szczęśliwym trzynastym
uwierz że sama cię przygarnę
ułożysz głowę na podbrzuszu
obierzemy wieczory ze wstydu
jak para z tamtego filmu
nawet sowy zamkną oczy
a płuca zakwitną wiosennie
przecież cierpliwa jest i łaskawa
2012
agnieszka_n, 24 grudnia 2012
tylko bez tortu i serpentyn
zamiast gromkiego sto lat pastorałka
razem z opłatkiem sobie podawanym
a stoły dekoruje kępka
na opak rozwiąż wszystkie supły
nie rób prezentów z kokardami
niech to co ciepłe rozejdzie się
w marmurze i domku podpieranym malwą
żartami zbywaj koniec świata
którego kres i początek w nas samych
innego nie ma
i ponoć nie będzie
2012
agnieszka_n, 17 listopada 2012
Witajcie :)
W ramach pomocy dla naszej portalowej koleżanki Nesci,
proponuję swój nowy, nigdzie nie publikowany wiersz "Melanie".
Treść wiersza nie zostanie opublikowana, by znał ją tylko zwycięzca aukcji.
Cały wiersz z dedykacją dla zwycięzcy prześlę mailowo.
Cena wywoławcza 10 zł.
ZAPRASZAM SERDECZNIE :-)
agnieszka_n, 24 marca 2011
A te dni ciszy które, które dzielą nas
podpowiadają mi złe obrazy
muszę to przespać przeczekać,
przeczekać trzeba mi
a jutro znowu pójdziemy nad rzekę
(HEY "List")
ostatni niedopałek wyrzucam
w pleśniejące liście nenufarów.
dogasa-m.
napływająca cisza zwęża gardło.
mgła obciąża kolumny drzew
i przemoknięte rzęsy.
próchniejący szkielet nadziei
odbija się w mętnej wodzie
to tam puszczaliśmy kaczki,
miałaś sukienkę w grochy
i pastelowe klipsy.
taką Cię mam
pod znoszonym czarnym płaszczem.
szarością skapujesz z palców,
więc jutro znowu pójdziemy nad rzekę.
24.03.2011
agnieszka_n, 3 lutego 2014
ciemno. czas dłuży się jak tramwaj. zawsze bałam się burzy.
jestem tu sama ale najbardziej u siebie między truchtem wskazówek
a zlizywaniem deszczu. dzieci wierzą, że jest słodki i czysty.
mają oczy niczym prześcieradła. w niedzielę odświętnie ubrane
siedzą pod kloszem kapelusza i opieką frymuśnej balustrady
gotowe do wyjścia. kochalibyśmy wszystkie za ten kościół
budowany uśmiechem w źrenicach i sanktuarium
niekontrolowanych objęć. kłamalibyśmy usprawiedliwienie
że śpią martwe szczenięta które przysypałbyś liśćmi.
śmierć w zielonym mniej przeraża w opozycji
do pustych przestrzeni gdzie zimno wypełnia okna
a niebo imituje dach nad rozkołysaną samotnością.
agnieszka_n, 14 lutego 2013
Zrywam łuski z twarzy,
zapamiętane usta wypychają brzuch.
Prawdziwa w kształcie ichtys
szukam lekarstwa
na bezczynne sutki.
Zielona pępowina
obrasta żywopłot,
a słowo staje się ciałem.
agnieszka_n, 29 sierpnia 2010
Z wrześniem
odfruną purpurowe motyle
o skrzydłach fosforyzujących słońcem.
Jesień zapluszcze deszczem.
Przewiąże oczy przeznaczeniu
rudoakasamitnym szalem,
rozmieniając dni
na drobne krople.
Złotolśniące myśli o naszej rafie koralowej
ustawią się w kluczu, by odpłynąć
w szaromętnej kałuży...
01.08.2010
agnieszka_n, 13 lipca 2012
wtedy robisz wszystko
żeby tylko się rozgrzać
zagryzasz wargi
na przekór szczękającym zębom
albo pocierasz dłońmi niczym patykami
jakbyś krzesał ogień
najgorsze są noce kiedy formujesz
głowę z wyciągniętej poszewki
kurczysz się coraz bardziej i bardziej
obłaskawiając powietrze
2012
agnieszka_n, 27 grudnia 2012
w pokoju gdzie lubisz pisać jest ciemno
noc wypacza kształty z nas uczyniła kolejne
tam odkrywasz mnie
jak największą zagadkę wszechświata
wciąż od nowa i inaczej
milczenie nie wyraża już tylko cierpienia
a szczęście którego nazwać nie potrafię
choć mówimy tym samym językiem
bo innego już znać nie musimy
2012
agnieszka_n, 20 sierpnia 2011
grudzień jest pełen zakłamania.
pod czapami chowa rozłożyste choinki
i chwilową czystością mami wzrok.
pod koniec rozdaje światu kilkudniowy orgazm.
ekrany telewizorów zapamiętują szczęśliwe twarze,
i widać palące się świeczki na drzewku w kącie,
widok, rodem ze starej pocztówki.
kosze na śmieci odświętnie rozepchane
papierami malowanymi w rogate renifery.
pewnie ich nadmiar przyciska
wylizane, nagie kręgosłupy ryb,
zakończone nieruchomymi głowami
jakichś dwoje grzęźnie w miękkim śniegu,
zamykają ciemność w uścisku rękawiczek
i niemal dławią się własnymi językami.
że też musi nadejść marcowa odwilż,
która wszystko bezdusznie obnaży.
2011.
agnieszka_n, 26 listopada 2012
Wiersz ten przeznaczyłam na aukcję dla Nesci.
Publikuję go na życzenie zwycięzcy licytacji. Uprzejmie proszę, nie głosujcie na ten utwór, ponieważ celem była pomoc dla naszej portalowej koleżanki, a nie jakakolwiek promocja mojej twórczości.
Dziękuję.
lato. w radiu mówią coś o rewolucji.
w jej pokoju zawsze stała witryna, galeria dla porcelanowych lal.
wszystkie miały blade buzie ze sztucznym rumieńcem i kręciły piruety
na postumentach, wedle nakręcenia. to zapewne z braku dzieci,
których ciotka nie mogła mieć i dlatego szukała substytutu.
rodzice zginęli w wypadku. to przepaść oddzielająca tamten czas od dziś.
miałam tylko ją, a twarz dawno nie przypominała rumianego rogalika.
ciągle tylko: "melanie, nie biegaj! podrzesz te nowe rajstopki.
zaraz uczeszę ci loki i przyjdzie guwernantka. musisz więcej czytać, dużo więcej".
słyszę ten głos niczym mantrę. bo dzieci powinny być najedzone, wyuczone
i znać dobre maniery. ale mnie nudziła historia starożytna,
loki, falbaniaste sukienki i wiecznie wyprostowana postawa.
koronki i tiule oddałabym za bieganie na boso i zrywanie jabłek w sadzie sąsiada
oraz za wieczorne nakrywanie kołdrą. ale to strona nieznanego świata,
bo zawsze ktoś szorstką dłonią pociągał za sznurki.
lecz teraz wiem, że ten śpiący obok jest kubkiem mleka na dobranoc,
i poduszką pod zmęczoną głową, a ramiona ma ciepłe jak szarlotka.
choć przed oczyma rozciągał się bruk, moje sny nie zostały upokorzone.
2012
agnieszka_n, 3 września 2012
kiedy nie boli, znaczy, że nie żyjesz.
boję się drzew, bo mają pamięć.
rejestrują ekfrazy przeszłości
o dziwnych twarzach.
odchodzisz razem ze skórą.
choć krew nadal ciepła,
w pięty wbijają się drzazgi.
2012
agnieszka_n, 21 sierpnia 2013
głowa przy głowie jak abażury z przepaloną żarówką.
teraz potrzebuję długiej łodzi gotowej by nieść
bez względu na ciężar i pogodę ale im bardziej pragnę
w tym ciaśniejszy zwijam się kłębek wypruwając prawdę.
po cichu garnę się do rąk bo nie wolno zatrzymywać wody.
agnieszka_n, 1 czerwca 2011
potrzebuję opadania i podnoszenia jak w tańcu,
nie zahaczam rąbkiem przejrzystej sukienki
o księżyc, nie głaszczę błękitu.
podmuch strąca kruche odłamki światła
z porcelanowej twarzy.
jestem kroplą i czekam na słońce,
bo jeszcze nigdy nie uczyniłeś mnie lśnieniem
wtedy pępek
będzie pachniał konwaliami.
28.05.2011
agnieszka_n, 21 grudnia 2012
pamięć ciała przekreśli magię wody *
zamarznięta woda zatrzymuje powietrze
i światło jak szklanka
która lepiej wierzyć że jest pełna
zapytaj rzeki ona nie skłamie
skręcając w drugą stronę
nie słuchaj już o pustym lodzie
widzę jak wyciąga ręce
i idzie po śladach w moją stronę
ciało obdarzone głosem
co wśród nocnej ciszy
sprawia że krzepnie ogień
i pęcznieją kąty
od teraz nasz stół będzie zawsze okrągły
by żadna spadająca gwiazda
nie zawadziła ramieniem o kant
2012
*Monika Joanna
agnieszka_n, 4 sierpnia 2011
smutno. nad popielniczką
przypalam brzegi listu i zapinam tęsknoty
na guzik z wyrobioną pętelką.
wyjmij szpilki z motyli w gablotce
i zasusz w tomiku pęczniejące kłosy,
bo tylko ty potrafisz żegnać się z latem.
2011.
agnieszka_n, 29 września 2011
palce nie dotykają kształtów i stopy giną w przestrzeni.
między krawędziami wyznaczam horyzont, gdzie wpełza światło
i załamuje się we włosach. myśli niczym śnięte ryby leżą brzuchami do góry.
o świcie ciepłym jak mleko, wgłębienia linii brzegowej nabierają pełności.
oddycham płynnie nie stawiając przecinków.
woda gładzi cienkie żyły liści. nawet nie szeleszczę.
2011.
agnieszka_n, 2 marca 2012
noc. niedopałek kończy życie w kałuży.
wiesz, mówią jest taki ból, co oddziela skórę od kości. to głupota.
mam w sobie za dużo miejsca. czuję się jak na pustej sali baletowej.
ale po co te ściany we wzory krzyczących ust?
krew tańczy. nogi zwisają z parapetu. myśl co chcesz.
obiecałam. już nigdy tak bardzo się nie przyzwyczaję,
później tylko popiół i sól trzeszczy w zębach.
lepiej być kamieniem. zimnym, śliskim i gładkim
ka-mie-niem. skruszę kanty w kieszeniach.
może w końcu wypadnę i stanie się jasność.
krótki sen małych drzew. niebo płynie dalej.*
2012.
*jedno zdjęcie z archiwum pamięci
agnieszka_n, 27 grudnia 2011
wyjadłeś z wnętrza całą czerwień,
zostały resztki na stopach i włosach. całe czekanie
odciśnięte w miąższu, ułożonym w piersi i pępek.
za uchem listek po kolczyku z wiśni,
zgubionym w trawie namaszczonej słońcem.
poznałeś smak zamknięty w żyłach,
ale odwracasz się plecami.
masz nadgryzioną zieleń w oczach
i naruszony kręgosłup.
jesteśmy wygnańcami ewy,
wtłoczonymi w ciemność. może
spadnie popiół pachnący cynamonem.
2011.
agnieszka_n, 26 września 2015
szkło tłucze się na szczęście, a później trzeba wracać po śladach,
gdy temperatura niższa i nie rozpozna nas nawet woda.
mijamy zarejestrowane lato, zmyślnie ułożone ekfrazy,
kolaże z muszli i kamieni
usypiamy w słowach bezpiecznych jak łono,
by przetrwać wieczory, co zarzucają treścią i napływają z żółcią.
jeśli znajdziemy się po środku nocy, kto odprowadzi spod zimnego nieba,
by znów rozwinąć się z czystej bawełny i zapaść nago w przytulny kokon
nad ranem - bieg przez płotki w kierunku sztucznego ciepła,
celowanie prosto w smutek ze słodkich okruchów,
klikanie w znaczniki, bo może jest
i sprawia, że występuję z brzegów.
znajduje siebie w trywialnym statusie,
kiedy próbuję zniknąć niczym dym po drugiej stronie okna.
agnieszka_n, 2 marca 2014
wymyślam ludzi bez twarzy
może są smutni a jeśli wolisz
jak krzesło
tyle już uciekam przed głową
noc resztki śniegu
zapętlona ścieżka
drzewa leczą
mam jabłko
i papier
agnieszka_n, 18 grudnia 2012
na tapecie spadają płatki mam wrażenie
że za chwilę znajdą się na klawiaturze
wtedy błękit będzie jasny i czysty
a mówiłeś że nie lubisz zimy
wygarniam śnieg z kieszeni
obłaskawiając mróz
zanim piersi zamienią się w sople
tulę się niby przypadkiem
w miękkości odsączonej z krzyku zwierząt
prowadzonych na śmierć
emitujemy niekontrolowane ciepło
i wiem jak tęsknią twoje ręce
2012
agnieszka_n, 5 grudnia 2012
po drugiej stronie oczu ludzie przesuwają się bezkształtni
nie mają twarzy a empatię wyrażają natężeniem ciepła
którego dziś tak bardzo potrzebuję
pozornie czysty śnieg mości się na parapecie
kiedy zbierasz mnie w garść jak muszlę
wyrzuconą na biały brzeg prześcieradła
przed snem zawsze zjadasz jabłko nieuważnie gubiąc pestki
ale znajduję je pod fotelem i po cichu nawlekam na nitkę
na wypadek gdyby kiedyś zabrakło tego pokoju
gdzie mówisz do mnie tylko muzyką a jednak czuję się bezpiecznie
2012
agnieszka_n, 1 maja 2013
ziemia pamięta upychanie w wagonach
bez wytłumaczenia
pobudkę nad ranem
i niedomknięte walizki
stukot między żebrami
zmieszany z pieśnią
wplecioną w kwiaty
skąd nas nie chcą
cierpliwe krzyże
pod opieką drzew
nie pytają
o wykarczowane domy
tyle zostanie
ile uniesiemy w sobie
po kolanach
by nie wpaść do zardzewiałej studni
agnieszka_n, 3 maja 2012
wyciągam ręce do światła po spokój.
chwile zapisują się w kolejnym odnóżu.
chcę więcej, lubię ciasne doniczki.
ile razy spojrzę, wypełni mnie woda.
to jak zakwitać, by móc gubić płatki.
i znowu czekać, czerpiąc od korzeni.
2012.
agnieszka_n, 17 września 2011
nie myślałam nigdy że
kamienie mogą się przytulać
ale pod dębem dwa szare głazy
bezszelestnie sklejają wyżłobienia
zmęczyłam się wędrówką
z punktu a do gie
aż jesień weszła bez pukania
i śliskie liście wypluła na ławkę
pod czaszkę wraca trauma
uparcie zwijam tren
przy sukni w gwiazdy
jestem julią
mam lat dwadzieścia siedem
wciąż czekam na balkonie
2011
agnieszka_n, 1 marca 2013
bez niej samotność byłaby nie do zniesienia. to początek wszechświata:
splecione ręce, źródło ciepła. stopy zbliżające do ciebie przez kolce.
dwukropek. za nim można wymieniać do nieskończoności:
w oczach zmieścić bliskość, tęsknotę i wiodącą jasność,
bo kropka - preludium śmierci zmienia widzenie krajobrazu.
krzesło po obu stronach przywraca myśl o nadejściu.
herbaty parują. łokcie ugniatają blat. współdzielenie niecierpliwości
niczym wdech i wydech pompujący krew, by pod kołdrą
czytać książkę rozłożoną na kolanach, gdzie ciągi liter
suną jak obłoki albo łabędzie po umarszczonym granacie.
światło księżyca splata szyje w kształt serca na wzór bajek,
a perspektywa widzenia dwóch stron jednocześnie jest zaklęciem.
agnieszka_n, 28 marca 2013
śnieg na dachach ciężki jak sumienie. cierpimy za nas.
w środku uwięzione ptaki, zwiastuny wiosny i ślepe pokoje.
nie masz oczu. nieruchome ściany, pełne zapomnianych dotyków
niczym szklanki przykładane przez sąsiada. ulecieliśmy przez komin.
kiedy ścieliłeś łóżko, czułam w kuchni twoją nieobecność,
ale przecież zostaniemy sami. przyzwyczajam się
w drodze do krzyża. wstaję z kolan, całuję
rany aż po siłę. o jednym płucu i dziurawych stopach.
bok ropiejący goi się najtrudniej. mały- wielki piątek.
agnieszka_n, 4 maja 2011
jestem
uczepiona sufitu
zawieszona pośród niemych ścian
po co było aż tak
przyzwyczajać do wielkich liter
tak bolą nadgarstki
od przywiązania
i puste kontury na twarzy
wypełniam innymi znaczeniami
z kolorowej sukienki odlatują motyle
a na naszej łące więdną kwiaty
gdy odchodzisz
usta mam gotowe do krzyku
może uda się jeszcze raz
zatrzymać gdzieś pomiędzy
21.04.2011
agnieszka_n, 1 marca 2011
pooglądajmy obrazki o miłości
gazety nimi przesiąknięte
do stron kleją się
jaskrawouśmiechnięte twarze
my
jak szare ćmy wieczorne
spotykamy się na szybie
zostały tylko oczy pustolśniące
i włosy pachnące naftaliną
maluję usta
zieloną pomadką
od jutra
14.06.2010
agnieszka_n, 30 stycznia 2013
filiżanki za szybą dokładnie jak wtedy. już tyle razy wytarłam z nich kurz
kiedy powieszałeś zasłony przed świętami. było zimno.
w śniegu ginęła sukienka. strzelista wieża zawężała ciszę.
żadne nie myślało że dni pobiegną jak stróżka o zmiennym zapachu
stałeś tuż obok. nie czułam chłodu. potem orkiestra kulig
i śpiewny śmiech utulany w choinkach. wiesz że tu jestem.
zsunęłam rękawiczkę by ogrzać nie dłonią a czerwoną lampką.
pamiętam garnitur miałeś jak ten granit.
zdejmę jeszcze czapę z mosiężnej głowy chrystusa.
niech nie ciąży jak mój kamień w piersiach.
tam gdzie jest ciepło nieznane tobie dośnij spokojnie
na przekór chmurom podglądając przyszłość przez dziurkę od klucza.
2013
agnieszka_n, 31 lipca 2011
nie można być
każdym, wszędzie i zawsze.
pluć na kamienne tablice z wyrytym dekalogiem
i śpiewać hosanna, kierując wzrok ku gołębicy
w oczekiwaniu na dar.
niemal jednocześnie poznaję sens wielkich liter
i swoją marność w obliczu gromów,
badając palcami konsystencję chmur.
uderzasz laską mojżeszową,
dajesz szansę wypłynąć wodzie
i prawo wyboru.
zbyt trudno, więc chodź,
zatrzymajmy ruch planet w objęciach.
na chwilę.
2011.
agnieszka_n, 1 września 2011
w miejscu, gdzie wieże kościołów przebijają chmury,
jarzębiny ułożyły szpaler z powyginanych konarów.
nadzieja jest jak afta w jamie ustnej.
utrzymuje stan zapalny, dopóki nie wycieknie ropa.
zostań przykleiło się do palców,
po których spływają kwaśne obietnice.
po zmierzchu straszą puste oczodoły
i słychać trzask łamanych gałęzi.
ptaki wypadają z gniazd. razem z nimi
rozbijam głowę o zamarzniętą taflę,
a ty przekręcasz się na drugi bok
udając, że nie słyszysz krzyku.
2011.
agnieszka_n, 27 listopada 2011
liżę kurz z podłogi
poznaję zapach desek
to przecież nic
pod paznokciami
przeterminowana
wiosna
bliskość taka daleka
coraz bliższa jest dal
jutro twoje urodziny
życzenia kryję jak wiersz
a słońce znów
skacze po dachu
2011
agnieszka_n, 12 listopada 2012
nie znamy się już prawie wcale.
wzajemność odparowuje,
widzisz mokre na czole i plecach.
chciałam zgłosić spam,
a tylko przeniosłam listy
do folderu przeszłość.
przez liście
idę jak po ogniu
i śni mi się że masz zimne ręce.
śmieją się drzewa, ale zobaczysz,
rozpalimy jesienią ognisko.
włożę szpilki, by łatwiej przetrwać
2012
agnieszka_n, 16 grudnia 2011
to było jak skoki przez wysokie trawy,
źdźbła oplatały stopy niczym rzemyki,
a strącone krople nawilżały ziarna w ziemi.
milczę. tak nakazałeś.
chciałabym być głucha i ślepa.
uciszam puls w (po)korze,
by nie rozlała się żywica.
karczuję las pod włosami,
ze spowiedzią, pokutą i żalem.
przez łąkę przejechał pociąg
i nie wiem kim są ci
w białych, pachnących koszulach.
2011.
agnieszka_n, 31 stycznia 2011
każda wiosna zapisała się
inną bruzdą na ich dłoniach,
a pot w upalne dni misternie
wyrzeźbił zmarszczki na czole.
ona popołudniami zalewa
biszkopty ciepłym mlekiem
i poprawia ze spokojem
szpilkę w koku.
on nosi ciepłe bambosze
i zakłada inną parę okularów do czytania,
a na kolanach wygrzewa się kot Maurycy.
pod czułą opieką kominka
piją herbatę z błękitnych filiżanek
i przenoszą się do chwil,
które dzieci oglądają zwykle w sepi.
to dziwne, ale modlą się,
by nie mieć więcej...
30.01.2011
agnieszka_n, 22 stycznia 2012
z wiśki misiakówny śmiali się prawie wszyscy.
mówili, że to przez ten upadek ze stołu
coś jej się w głowie poprzestawiało.
nie pomogło nawet przelewanie wosku.
jako upośledzona skończyła
cztery klasy podstawówki,
pilnie ucząc się wypasania gęsi
i śpiewania pieśni nabożnych pod figurą.
do kościoła to wiśka chodzić lubiła;
na piechotę, pod pachę z ojcem marianem.
w opłotkach gadano, że śpią razem jak mąż i żona,
i że zamyka kulawą jedynaczkę w piwnicy.
bronek poznał misiakównę na łące
koło obory, gdy odbierał mleko.
dobrze im było razem. po ślubie
wyprowadzili się do pobliskiego zapiecka.
wiśka szyła chałupniczo rękawice.
kierowca, co rozwoził mięso po geesach,
wspomniał kiedyś, że bronek i ta kulawa
mają bliźnięta, a starego misiaka wzięli do siebie.
2012
agnieszka_n, 18 grudnia 2011
to prawda zapisana w kruchym włosie,
jasna jak dziecięcy śmiech.
kuchenny stół i okno.
zbyt trudno wyjść za bramę snu.
oszczędzam czas, stawiając kropki.
może zdążymy
wskoczyć w seledyn
i uwierzyć, że śnieg jest ciepły.
2011.
agnieszka_n, 2 maja 2012
aż dziwne, że zrodziła się z żywiołów;
jak w każdym: szczypta ognia
i naparstek wody.
czasami myśli najłatwiej
wyrazić w trzeciej osobie,
wtedy mówią więcej,
przebijając się przez własny pancerz.
to żywe odradzanie słońca,
rejestrowane w kącikach ust.
2012.
agnieszka_n, 27 lutego 2014
odkąd gruzy spadły na głowę,
wanda boi się deszczu.
słuchając szumiących bajek, garnie się do własnych rąk.
gdy pęka nadmuchany woreczek, wchodzi pod łóżko
na wypadek wyważenia drzwi.
mimo siwych włosów,
lubi niedzielne kokardy i podkolanówki.
dziwne, że ojciec nie zakleja buzi plastrem.
nie gra w klasy ani nie skacze na skakance,
bo zobaczą uda otarte w obronie koniecznej.
powstrzymywanym płaczem
mogłaby podlać ogród albo napoić oswojone ptaki,
lecz dobra nie można posypywać solą.
kroki rzadko oddalają od wspomnień,
a dom nie odrośnie wśród obcych ścian.
agnieszka_n, 3 kwietnia 2011
"Rozciąga się wzdłuż i wszerz jedno milczenie.
Rwie zieleń ze wszystkich drzew cisza bez Ciebie..."
kolory dnia
wtapiają się w tło.
miasto rozpoznaję już tylko po kształtach.
biegnę mostem
tamtych wrażeń.
ze śliskich palców
wymyka się twoja twarz,
mięśnie napięte są jak struna.
odklejam bose stopy
od drewnianych desek.
światło nakłuwa powieki,
zieleń kapie z drzew.
zatrzymuję czas w spojrzeniu.
na przemian:
raz dzielę,
raz łączę...
02.04.2011
agnieszka_n, 18 marca 2012
tyle już skroiliśmy bochenków.
nacięcia po kolejnych chlebach
niczym zmarszczki na twarzy staruszki.
wystygły piece. starły się krzyże znaczone
przez babki, co raz w tygodniu
szykowały zaczyn. w kawałku drewna
zapis rąk spracowanych na roli.
z kamiennych garnków wyskrobane resztki smalcu.
smutno wisieć pomiędzy wysłużoną chochlą
i starym cedzakiem, przywiezionym z niemiec.
zdziwiłby się wieszcz z kraju tego, gdzie kruszynę chleba
podnoszą z ziemi przez uszanowanie*,
że kromki na śmietniku trawi pleśń,
psuje się gniazda ptaków,
i młode- umierają.
2012
*C.K. Norwid
agnieszka_n, 24 lutego 2011
spadające gałęzie
kreśliły kręgi na wodzie
i powietrze odurzało
zgnilizną.
do kanciastej walizki
prababci spakowała
wypłowiałe skrzydła,
listy przewiązane
wstążką i zapach
drożdżowego ciasta.
spod czarnego kapelusza
ogarnęła raz jeszcze taflę szarości,
a mgła obciążała powieki.
niby za sprawą deszczu
śliski uchwyt wymykał się z dłoni.
pnie
o dostojności posągów
nabrzmiały wspomnieniami.
starych drzew się
nie przesadza
ale ja w niczym
nie przypominam tej wierzby-
i podążała za chmurami.
23.02.2011
agnieszka_n, 3 marca 2011
są dni, kiedy wchodzę na strych,
mimo że nie lubię krętych schodów.
uchylam drzwi, wpada wąziutka wstążka światła.
skrzypiące deski w podłodze pamiętają mnie
biegającą na bosaka z pajdą chleba w jednej
i kiszonym ogórkiem w drugiej dłoni.
pod obdrapanym oknem stoi ręcznie malowany kufer.
odkrywam wieko, kurz łaskocze tchawicę.
przypadkiem wkładam palce w pajęczą sieć-
tekla* pewnie wściekła jak cholera, bo jej cała robota na nic;
stara książka kucharska, zdjęcie na karuzeli,
pożółkły zeszyt z wypracowniem na trzy plus
i listy - suszone płatki w kopercie obróciły się w proch.
to dziwne, ale kocham napisane przez samo "h"
w siódmej klasie nie wypłowiało do końca.
wracam. siadam przy stole. wpatruję się
w serwetę zrobioną na szydełku przez babcię weronikę.
ile jeszcze wypiję gorzkich herbat? mimochodem
zataczam krąg, burząc morze posrebrzaną łyżeczką.
tak przychodzi dwudziesta siódma wiosna,
na wszelki wypadek nie domknęłam skrzyni.
02.03.2011
*tekla- jedna z bohaterek"Pszczółki Mai";pajęczyca, skrzypaczka i łowczyni owadów
agnieszka_n, 9 października 2011
ziemia puchnie. drzewa nakłuwają słońce
krwawi aż po purpurę. wachlarz baobabu
chroni wygłodniałe i okaleczone ptactwo.
zakazali wierzyć w mojego boga.
zabrudzoną żyletką wydarli kobiecość
zostawiłam na kamieniu.
łzy chowam w klepsydrze.
czarczaf zatyka usta
pękają zaszklone oczy.
ciężar dzbanu odrywa
myśli spod czaszki
giną w parzącym piasku
kiedy muchy wyjadają ranę chłopca
o dużym brzuchu i długich rękach
zaplecionych na matczynej szyi.
tańczy wiatr z barwnymi szatami
wysuszając krople
butelkowane w europie.
2011.
agnieszka_n, 21 października 2011
tam, gdzie mosty rozciągają ramiona
szklane pałace chowają głowy,
indygo wypełnia kształty
i bledną kolumny świerków.
z sukienki odpadają krople,
pozostałość po turkusowych grochach.
igliwie wbija się w stopy napadające
na pisklęta zagrzebane w ściółce.
ciemność wykoślawia
niczym strach przed nieznanym.
2011.
agnieszka_n, 13 lutego 2014
las pamięta palenie ciał. dym wżerający się w korę.
nikt inny. chociaż drzewa milczą zastygłe ratunku jak buzie.
tam nie ma domu. imionami ubita droga i obmurowana studnia.
nagie czaszki nie pojmą rozumem. piszczele nie zniosą ciężaru.
to był czyjś ojciec i matka: śmierć nic nadzwyczajnego.
zegarek z okrążoną tarczą na własność.
czyszczę hebrajskie litery.
agnieszka_n, 22 grudnia 2014
leć ogniku przytul jak niebo tyle tam pochowanych życzeń
puszystych zaklęć lepionych palcami by nikomu już nie było zimno
rozkrusz cynamonową gwiazdę a troski rozprosz jak zapach
owiń w srebro na chwilkę zamknij w skorupie orzecha
wykąp w barszczu czerwonym jak kuleczki golterii niech zdobią
obolałe kąty i parapety wytarte od czekania na mrugnięcie nadziei
później karpie zrzucą łuski zamienią nagie ości w szczęście
by dumnym świerkom zmiękły igły
nie trzeba wiele tylko znaleźć swoje oczy w drugich
rozlać miód co go nie widać a wypełnia smakiem
i syci że starczy do wiosny gdy lukier odpłynie z krą
lecz serca pozostaną w kruchości i znikaniu płatków
teraz zapadniemy się w puszystym swetrze w renifery
pachnący pomarańczą nakłutą goździkiem
wychuchamy na szybie noworoczny plan
a kolęda zamknie na moment wietrzne szczeliny
2014
WESOŁYCH ŚWIĄT!!! :)
agnieszka_n, 21 lutego 2011
wieczór nadciąga
jak ćma do światła
myśli rozlewam
po ścianach szklanki
uśmiech na ustach drażni
jak kurz
gdzieś w małych oczach
cisza święta
pod nosem kruchy
nadziei znak
na
nowy dzień spełnienia plan
a w czarnych włosach
gra stary bard
nie to co my
zniekształceni szarością
w błękicie
zatrzymany kadr
20.02.2011
agnieszka_n, 15 maja 2011
jakie to życie jest do dupy - opróżniam kolejną butelkę.
zawsze wszystkiemu winna jest ona- zła kobieta, jak w tym filmie.
może jednak matka miała rację? tylko, że ja nigdy nie lubiłem się uczyć.
nie musiałbym teraz siedzieć na tej ławce, sprzedawać pustych flaszek
i sępić od ludzi na fajki...
czasami zastanawiam się ile liczy doba,
bo czuję na skórze jak kurczy się czas.
śpiewamy z ryśkiem "whisky, moja żono"
- ta mnie nigdy nie zdradziła.
w życiu piękne są tylko chwile.
12.05.2011
agnieszka_n, 4 lipca 2011
kolistym ruchem źrenic zakreślam horyzont.
granice coraz cieńsze zacierają się.
wiem już, jak nazwać okruch światła,
który spoczął na policzku.
gdy słone języki liżą stopy, błękit skrzętnie ukrywa
ostatnią tajemnicę przed wiatrem i krzykliwymi ptakami.
palcami gładzę suche ziarna.
odkrywam sens.
03.07.2011
agnieszka_n, 24 kwietnia 2012
miasto smutne, przecięte torami.
deszcz zmył całą ciszę z liści. mnie
coraz mniej, i mniej. taka właściwa obecność.
chodź, nauczymy się omijać pociągi,
poleżymy na przejeździe.
tam najlepiej widać
gwiazdy tonące w stawie
i kamienie stają się miękkie
między jednym ramieniem a drugim.
2012
agnieszka_n, 15 lutego 2011
podobno miałam kiedyś
dwa księżyce i jasnością
przenikałam pod skórę.
długie palce
zagarniały mnie całą
zamykałeś oczy,
wierzyłam.
po pokoju
rozlewa się indygo
i na plecach został ślad
po wargach.
dotykam ściany. rozpoznaję
cień w kształcie opuszków,
cisza śmieje się prawie do łez.
15.02.2011
odnośnik:
http://truml.com/rafal.muszer/photography/48733
agnieszka_n, 25 października 2013
rośnie noc a już myślałam że nie boję się śmierci
dwie linijki statusu może lepiej wielokropkiem
układam od stóp po sufit bez przecinków
oddychasz inni dopijają sztuczny miód
szczęśliwi
jutro urodziny
nie chcę widzieć jak to jest
nie móc złożyć życzeń
autobus spieszy się na piątą
zła córka ze mnie
agnieszka_n, 14 października 2011
pies też nie lubi deszczu
kiedy krople znikają w sierści
mruży oczy
*
chwile zapisane
w zagnieceniach
sukienki
po przekwitanie łez
skruszona biel
leży na poduszkach
ciało i świadomość
(z)drożne
2011
agnieszka_n, 9 stycznia 2012
wyschła ślina na naszym braterstwie
daleki krajobraz żółte wlewa się do głowy
jak w czasie łapania motyli
albo walki ze smokiem
próchnieje czereśnia
w ogrodzie sąsiada na gałęziach pestki
wskazówka wygina się w kocie grzbiety
rozplecione linie papiliarne
i smak chleba pieczonego w ognisku
dzieli odległość jej włosa
2012
agnieszka_n, 2 września 2013
noc - waciany kłębek
ale zatykam dziury kamieniami
rośnie we mnie deszcz więc zwijam ręce
samotność na krześle
liście kończą paliatywną wędrówkę
grzeczni i dobrzy mówimy pół pacierza
nareszcie widzę kruchość którą próbujesz zgnieść
a wilgotność przylega do ciała
jak tęsknota nie wiadomo za kim
agnieszka_n, 25 września 2013
jestem pewna,
choć stopy niosą coraz dalej przez deszcz.
nie oślepiaj, kiedy widzę chłopca zbierającego kamienie
pod rynną - podlane płaczem, rozrastają się
jak miasto we mnie pełne rozwidleń
albo myśli podążające w kondukcie.
słońce też trzeba umieć nieść
wbrew temu, co wyraża czas.
agnieszka_n, 22 marca 2011
jak w klepsydrze
przesypuję piasek
między palcami
wyczuwając
ziarnko po ziarnku
woda żłobi w stopie
kolejną zmarszczkę
niczym wspomnienie
tylko ostrygi w muszlach
oddychają ciszej
rude trawy kołyszą się
na łydkach
białą i świetlistą
chowasz mnie w dłoni
21.03.2011
agnieszka_n, 27 grudnia 2011
widok ze słońcem wielkości pestki
wplata się w źrenice.
ślina w krtani
jakbyś liczył płatki spadające
na dachy kościołów
i tracił rachubę, nikną
iskry spod różdżki.
śnieg w lesie czeka
my na słowa.
2011.
agnieszka_n, 16 sierpnia 2011
chodzę po wodzie
rozplatasz rzemyki win
i wierzysz jak ja
2011.
agnieszka_n, 7 marca 2012
słońce zdrapane z nieba jak strup.
zapomniałam włożyć nasion rzeżuchy do koperty,
przecież oboje uwielbiamy wiosnę.
spójrz, na drucie ostatnie podrygi żółtobrzuchych sikorek,
na słupie stare bocianie gniazdo.
ciągnę rękawy - byle bliżej i cieplej. zdążyłam zgasić papierosa.
wykoleił się zielony pociąg, ze świateł zostało szkło.
to nic. oddycham. ból? można się przyzwyczaić,
jak do jazdy na gapę i do ramienia w odciśnięty ażur.
cholera, przytul raz jeszcze.
nie możesz.
2012
agnieszka_n, 15 listopada 2011
(wiersze z anką)
za żaluzjami straszyły popękane drzewa,
a szyby były bardziej śliskie i pachniało pleśnią.
palce anki przypominały blade łodygi liści.
od czterech tygodni wpatrywała się w ten sam sufit
w nadziei, że choćby pająk rozpocznie wędrówkę jego szlakiem.
nienawidziła lustra. tylko grube kontury nadawały wyraz spojrzeniu.
długie, rude włosy zastąpiła kolorowa chustka.
w języku i pępku nie było śladu po kolczykach,
z powodu których matka zdzieliła jej ścierą.
na spacer po białym korytarzu,
wkładała słuchawki z dudniącą muzyką,
by nie słyszeć dźwięku maszyn dźwigających oddechy.
zawsze ją to przerażało. w nocy widziała jadzię
wyruszającą w podróż z biletem na palcu u nogi,
a przecież chciała zwiedzić włochy.
anka nie mogła ucałować stasia, bo miał infekcję.
często rozmawiali, ale odrzuciła połączenie z domem.
wchodził ksiądz z chlebem rozmnożonym w kielichu.
2011.
agnieszka_n, 16 lipca 2012
owady na balkonie trą skrzydłami- to też z niepokoju.
zmęczony bluszcz skręca się na balustradzie.
jeszcze tylko wystawię ciasto z piekarnika
i pomaluję paznokcie.
wszystkie powroty zaczynasz od picia herbaty.
pamiętam, że słodzisz dwie łyżeczki.
kolejna czekoladka zostaje w biodrach,
ale dla ciebie to nie ma znaczenia,
kiedy splatamy się jak gładkie wstążki
świętując życie przy ćmach ginących w żyrandolu.
2012.
* Z. Herbert "Różowe ucho"
agnieszka_n, 28 grudnia 2011
`Wood becomes a flute when it's loved...` (John Lennon)*
słoje przenikało światło.
składał usta w płatki tulipana,
zamykając jej bursztynom powieki.
kawałek drewna wypłukany z dźwięku.
woda podmyła korzenie.
nie ma śladu po zielonym.
cisza rozbija się o ściany tchawicy.
od warg spierzchniętych odrywa się
kocham wypełnij ciepłym.
2011.
* `Born in a prison`
agnieszka_n, 12 lutego 2011
Kiedy ciemność spada na cztery łapy
cienie zdrapuję z szyb
sól osiada na obrzmiałych powiekach
i niezmiennie płyną szumiące wodospady
pobiegnij ze mną niewidzialnym mostem
porwijmy chmury na strzępy
pora kwaśnych deszczy
nie może trwać wiecznie
nie chcę być workiem
wypełnionym przez powietrze
godziny cierpkie kaleczą bezmiarem
zimny wiatr niesie nas w nieznane
23.04.2010
agnieszka_n, 9 lutego 2011
Anioły są dziś czarne
o przezroczystych skrzydłach
z nieba pada deszcz
metalowych kropel
Ochroń mnie
jak nikt
mi dodaj nadziei
niepewności szepty z ciszy czynią sito
spokojem bandażuję rozedrgane nadgarstki
słonecznik w doniczce
w nostalgiczny łuk wygina usta
Ochroń mnie
jak nikt
mi dodaj nadziei
wołam
27.05.2010
agnieszka_n, 20 lutego 2011
znalazłam się na skraju tęczy
gdzie horyzont widzę w sepii
chyba ktoś wymyślił
czwarty stan skupienia
jestem
w napęczniałych żyłach
tężeją emocje
ja rozkładam
na czynniki pierwsze
nim zacznie się
ulatniać
w końcu rodzi się
przejrzysta kropla
14.02.2011
agnieszka_n, 3 czerwca 2014
to mądrość zapisana w zmarszczkach i przełkniętych kamieniach
w kołysce z trawy przenosisz znad domów, które nie wiem skąd wyrastają.
pozwalasz przetrwać, kiedy już nie rosnę
i widzę zamarznięte pisklęta, (więc tak umierają).
chronisz sny w pluszowych liściach,
by wreszcie oddech znalazł czas.
przychodzę prawie ty.
napełnij korzec ziarnem, odpłyń stary głód.
czułą nicią zaceruj ręce, co przelewają mętną wodę.
tyle jeszcze muszą z nich czerpać.
w zielonych oczach w niekostkę złożone kochanie,
a kiedy zdaje się, że jestem jak dym,
którego nikt i nic nie zatrzyma, przybliża rozsunięte kręgi.
agnieszka_n, 9 kwietnia 2011
mur coraz wyższy,
tynk odpada ze ścian.
niepotrzebne
nam było to za duże łóżko,
pościel już dawno nie pachnie lawendą.
niemoc uparcie klei się
do rąk i skończyło się
przyleganie skór.
wiesz, tam nad rzeką
niebo jest dziurawe,
brzegi mostu dzielą na dwa.
snów pod poduszką
musi nam wystarczyć,
musi.
08.04.2011
agnieszka_n, 10 kwietnia 2011
dzisiaj wyjdę na spacer
sfotografuję zakochane pary
popatrzę jak trzymają się za ręce
i pląsają pod jednym parasolem
nie szkodzi że znów
pada deszcz i wieczór jest
w opłakanym stanie
gdy rentgenowski wzrok księżyca
prześwietli moją duszę
łykiem herbaty zaloguję się
do wspomnień
później zapiszesz moje
sny pod powiekami
kodem kreskowym twoich rzęs
19.05.2010 (ze zmianami 10.04.2011)
agnieszka_n, 16 maja 2011
szarzyzna doprowadza do obłędu.
to miasto przypomina szkielet.
ulice drażnią skowytem,
drzewa straszą nagimi koronami
i zapach krwi miesięcznej
ma powietrze.
ramiona są
niczym kaftan bezpieczeństwa.
po szyi
wdrapujesz się
na szesnaste piętro.
adrenalina
jak przed skokiem.
już nie bronię się.
14.05.2011
agnieszka_n, 8 maja 2011
pamiętam,
że dziadek wiktor tego dnia wstawał już o piątej.
w parowniku wstawiał wielki kocioł wody.
byłam może w drugiej klasie. lekcje wtedy odrabiałam
w piątek, aby na sobotę mieć gotowe.
inaczej szlaban i nici z wyjazdu.
w chwili "ostatecznej" mama
albo ciotka brały mnie
i młodszą kuzynę aśkę do pokoju,
że niby bajka w telewizji.
niedługo po tym kroiły
słoninę. wiadra pełne gorącego
smalcu stały koło pieca,
a babcia weronika ostrzegała :"dziewczynki nie podchodźcie tam!"
na obiad obowiązkowo biała kiełbasa
albo smażona wątroba.
kuchnia wrzała od rodzinnego gwaru,
jak brytfanna z szalejącymi skwarkami.
ojciec najczęściej wędził w olszynie,
podobno nadawała czerwonego koloru.
widzę jak idzie, a gorące parki wiszą na drążku.
jakie to wszystko było proste.
08.05.2011
agnieszka_n, 1 stycznia 2013
ustawiam równo buty
zaklinając odejście
lepiej boso stąpać po deskach
niż mijać znajome drzewa
co troszczą się o nas
myślisz że stopy giną w morzu
to tylko sukienka
lubisz deszcz
więc wsłuchaj się w szum
kiełkującą pewność
a bez obaw zajdziesz
do i we mnie
31.12.2012
agnieszka_n, 21 stycznia 2011
Wejdź. Jesteś tak samo zmarznięty,
jak styczeń za oknem.
Ciepły hibiskus jeszcze tańczy w dzbanku,
smakiem i kolorem przypominając kisiel
z dzieciństwa.
Wiesz...ostatnio wszystko,
co słodkie piję przez słomkę
i do połowy otwieram powieki.
Czasami lepię uśmiechy z plasteliny
i wypełniam nimi przestrzeń.
Przyznaję. Bywają takie dni,
kiedy razi mnie światło,
ale nadal do szczęścia potrzebne
mi są cztery ręce...
21.01.2011
agnieszka_n, 18 marca 2013
wypełniam małżowinę dźwiękiem. ta cisza jest nie do zniesienia.
kotłuje się jak lód w dłoni. nie może wypaść ani wypłynąć.
kwiat przy dekolcie - kiedyś obfite w kolor, smak i zapach
wierzenie po halucynacje mechanicznie drga na grubym szwie,
a wspomnienia są animacją, gdzie wtyczka uległa awarii.
agnieszka_n, 26 stycznia 2014
nie wiem skąd we mnie myśli, które w siatkę łowią mózg.
mogłoby cię tutaj nie być, ale czuję obecność rodząc kamienie.
tak prawdziwe, jak wiara nocą w cienie i kształty
albo układanie jesieni z lipcowego deszczu. nie płacz.
nadałam ci imię. nie mam innych dzieci. pomiędzy zawsze bezpieczniej.
nigdy nie zamknę garści. kochać trzeba po równo. odgrodzę drewnem od studni.
modlitwa odwróci klątwę. wierzę, że zmarli nie błądzą.
troszczą się o jutro za nas, więc napiszę, czego jestem pewna.
agnieszka_n, 13 stycznia 2011
Ona miała czarne włosy
potargane marzeniami,
kiedy miało padać
w loki się zmieniały.
W uszy wpinała agrafki,
a nadgarstki oplatała rzemykami.
On miał jedwabny garnitur
i wypchane kieszenie.
Jeździł czarnym samochodem,
a najbardziej lubił... tosty z dżemem.
Kiedy słońce zachodziło,
w domach stygły herbaty-
przecież im się nie uda-
jak głosiły proroctwa
zza ściany...
13.01.2011
agnieszka_n, 1 stycznia 2012
że widziałeś ją
boso w sukience
skakała przez płot
usta miała
jak truskawkowy dżem
na włosy nawleczony deszcz
i nie mów jeszcze
że widziałeś je
gdy w brzuch bałwana
układało śnieg
wyjedzone kromki uśmiechają się
a pan powtarza że
najzdrowszy czerstwy chleb
2012
agnieszka_n, 3 sierpnia 2011
smutno. nad popielniczką przypalam brzegi listu.
zapinam tęsknoty na guzik z wyrobioną pętelką
jak stary, znoszony sweter.
wyjmij szpilki z motyli w gablotce niczym świeże mleko z lodówki
i włóż kwiaty pachnące łąką między pożółkłe kartki,
bo tylko ty potrafisz żegnać się z latem.
2011.
agnieszka_n, 6 marca 2011
gdy płynę na twojej miednicy
i językiem zbierasz szron ze skóry
wiem, że zima jest zbyt długa
i monumentalna.
zmieniła mnie w szklany posąg.
po szczeblach żebrowej drabiny
schodzisz w dół, zdobywając everest.
w pulsujących dłoniach wróciłam
do postaci płynnej lawy.
palcami nadajesz kształt.
za każdym razem
przychodzę od nowa.
05.03.2011
agnieszka_n, 7 września 2012
jak pięknie o miłości gada
ten który miłości nigdy nie zaznał."*
kręcę się na krześle.
umyka dzień pod kapciami.
dobija dźwięk do bębenków
nie nie śpiewaj.
na dziś o tym chyba dość.
kolana ławek uginają się.
odlecimy fajansowym spodkiem
śliniąc się prosto na dach.
młode sowy zakryją oczy.
jutro znowu
samoloty rozprują niebo.
trzymaj się i mnie
bardziej polub ale nie udostępniaj.
*happysad
agnieszka_n, 11 lutego 2011
na poduszce ślady twoich rzęs
choć nie jestem pewna to
dostrzegam okruch
i uśmiecham się
kapie słodki deszcz
i herbatę znów
zamieszać chcę
widzę sens
w spojrzeniu jasnym cała
mieszczę się to dziwne
lecz odnaleźć możesz tam
sam siebie
ułamek gestu blady
cień sprawia że
znów tak jak dziecko
wierzyć chcę
10.02.2011
*** Inspiracją do napisania tego wiersza był utwór
"WŁAŚNIE TAK" Gabriela Fleszara. ***
agnieszka_n, 24 listopada 2013
śniło mi się dziecko odwrócone plecami.
wątły cień, rozwiane włosy
i moje wołanie - bez odpowiedzi.
nie bój się. już nikt nie umrze.
czasami ptaki chowają się przed deszczem.
nawet kukułka w zegarze - pod liściem.
obierz z żalu, nim znajdę skorupę,
skoro znowu przylecą nieme gołębie.
agnieszka_n, 9 czerwca 2012
ty to masz wszystko ponazywane.
potrafisz wytłumaczyć niedopite kawy,
niedojedzone śniadania. związuję zapachy
w coraz dłuższe warkocze, bo takie szczęście
nawet się nie śniło. na ch*j mi twoje kwiaty
przecież nie potrafisz kłamać. wciskasz play,
wracamy do początku.nie lubię budzić się zimna.
2012
agnieszka_n, 29 listopada 2011
głowa jest taka mała ty masz wielkie ręce
ciągle uczę się pływać choć boję się utonąć
to nic to przecież nic że zerwany dach
wszystkie drogi są kręte
nawet śliskie po deszczu
autobusy rozjeżdżają ciszę
mijam drzewa z nakłutą jemiołą
na dwóch krańcach złamiemy opłatek
i będziesz ją całował
w sierści chowam oczy
połykam serce z piernika
2011
agnieszka_n, 21 września 2015
to będzie miłość aż do krwi. poznasz ją do żywego mięsa,
zanim przyjdą noce jak psy głodne i napłyniesz z koniecznością,
od której rosną oczy.
być blisko,
to być nawet daleko. mówić, choć powiedzieć nie ma komu,
gdy nie patrzysz na śliskie kolana, bo deszczu już dość,
a dzieci dopiero nosiły kamienie w wiaderkach, przytulone
ziarnko do ziarnka.
spójrz, mapy pogody są znów bardziej niebieskie.
wieczór zbyt dotyka chłodem, który dzieli
na dwie wypłowiałe trawy.
gdzieś mężczyźni porzucają kwiaty
i więdną kobiety.
agnieszka_n, 29 stycznia 2012
to jak zapamiętany kadr
szczeliny wypchane chmurami
dziewczynka w zielonym berecie
daje chleb łabędziom
pod popękanym drzewem winne owoce
ciepło słonym ziarnem w ustach
wykarmię młode
pragnienie silne
i piersi nabrzmieją po ból
w ciele mężczyzny
kiedyś odbiciem
2012
agnieszka_n, 19 grudnia 2014
nie można wczytać obrazu. dotknij, aby ponowić próbę.
zawsze chciałam, żebyś lubił widok z okna,
ale droga wyciąga ręce i przestajemy lepić chmury.
miasto wdycha przez nozdrza osobno
i nie zrosną się już nasze światy.
jestem silna. nie potrzebuję ramienia ani parasola.
noszę w kieszeni zapałki, jednak gdzie podziać smutek,
czym przysypać, żeby ze mnie wyrósł?
słyszałam, że można przywyknąć,
obłożyć jak pajdę i zasmarować ciepłem.
zasadzić drzewo, co zrodzi słodkie jabłka,
gdy koty zamruczą liściom na śmierć
i poznamy siebie po zapachu książek.
agnieszka_n, 20 maja 2014
w którym to było maju?
wisiały fioletowe kiście, nabrzmiałe jak nietknięta pierś.
teraz boję się ludzi, a jej jeszcze bardziej. ma takie zimne ręce
i długie włosy. urosły i mnie, chociaż czasu ubywa.
nie wiem kiedy przyjdzie. jestem taka niegotowa,
a ona - bez zapowiedzi.
odstraszam nadzieją, idę. poduszki pochłaniają wilgoć,
udzielają schronienia, gdzie jesteśmy prawdziwi i mali,
wyposażeni w słowa, powracające myśli.
agnieszka_n, 29 sierpnia 2011
nasz dom od dawna jest skarbonką z drogimi przedmiotami.
hermetycznie zamknięci nie znamy składu powietrza.
odgrodzony przejrzystym murem wkładam język w usta kolegi,
albo ukradkiem muskam jego dłoń, zwilżając wargi.
wystarczy tylko wpisać kilka znaków,
a prawdziwi przyjaciele mają smocze głowy
i łapy o krogulczych paznokciach, pokryte sierścią.
czasami zamieniam ich na paczkę żyletek.
ciepła krew płynącą po mojej skórze
sprawia, że czuję się silny i wolny jak animowana postać.
hipnotyzujący głos wciąga do środka i porywa niczym wir.
nie czuję strachu. nareszcie nie jestem sam.
niemy, wyrwałem klamki drzwiom i oknom,
nie pozwalając nikomu tam wejść.
tabletki na radość popijam drinkiem.
świat tańczy, a euforia rozsadza tętnice.
mamo! tato! ratunku!
linia ciągła przerywa ciszę.
nick stał się znowu dostępny...
2011.
* Dominik Santorski- główny bohater filmu "Sala Samobójców" z 2011 r. w reż. Jana Komasy.
agnieszka_n, 7 marca 2013
który kolki moje okiełzna, ten będzie mi mężem.*
nie potrafię przecisnąć się przez ból,
wykolczyć go.
zasypuję kości, resztę trawią mikroorganizmy.
tyle pożytku - płodny czarnoziem.
świt zawsze czysty jak utulana twarz
albo sen na białej poszewce kołysany ciepłem.
tylko nadzieja chodzi na zranionych stopach
i nadwyręża kręgosłup.
* Parafraza: Magdala "Bajka dla Derudej"
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
27 maja 2024
Niejasność podążaniaArsis
26 maja 2024
Noc bez świtu, zmierzchSztelak Marcin
26 maja 2024
Serce serc 2024Misiek
25 maja 2024
W kotle burzyMarek Gajowniczek
25 maja 2024
Nieuniknionevioletta
24 maja 2024
ZłudaArsis
22 maja 2024
Wyśmienicievioletta
22 maja 2024
Litania dla GazyDeadbat
22 maja 2024
Na końcu świataJaga
20 maja 2024
Czeka nas wojna!Marek Gajowniczek