7 września 2011
szkice ołówkiem (11)
jest tyle pozwijanych myśli, do których nie potrafię wrócić.
wygładzam cienie próbując naprostować powietrze.
zapamiętuję obrazy rysowane światłem, woląc
wschody od zachodów i wędrówkę między nimi.
spod koron sypią się spalone włosy niczym
rdzeń świeżo zatemperowanego ołówka.
trzeszczą w skroniach słowa mędrców
wyryte ostatkiem sił artretycznych dłoni.
liście pleśnieją w wodzie, kruszą się i rozbijają o echo.
spróbujmy na trzy cztery, przecież dzikość płynie
jak żywica pod pomarszczoną korą.
jeszcze raz powstań z mojego żebra.
2011.
11 listopada 2025
normalny1989
11 listopada 2025
sam53
11 listopada 2025
wiesiek
11 listopada 2025
Weronika
11 listopada 2025
AS
10 listopada 2025
sam53
10 listopada 2025
wiesiek
10 listopada 2025
Toya
10 listopada 2025
ajw
10 listopada 2025
sam53