8 maja 2011
świniobicie.
pamiętam,
że dziadek wiktor tego dnia wstawał już o piątej.
w parowniku wstawiał wielki kocioł wody.
byłam może w drugiej klasie. lekcje wtedy odrabiałam
w piątek, aby na sobotę mieć gotowe.
inaczej szlaban i nici z wyjazdu.
w chwili "ostatecznej" mama
albo ciotka brały mnie
i młodszą kuzynę aśkę do pokoju,
że niby bajka w telewizji.
niedługo po tym kroiły
słoninę. wiadra pełne gorącego
smalcu stały koło pieca,
a babcia weronika ostrzegała :"dziewczynki nie podchodźcie tam!"
na obiad obowiązkowo biała kiełbasa
albo smażona wątroba.
kuchnia wrzała od rodzinnego gwaru,
jak brytfanna z szalejącymi skwarkami.
ojciec najczęściej wędził w olszynie,
podobno nadawała czerwonego koloru.
widzę jak idzie, a gorące parki wiszą na drążku.
jakie to wszystko było proste.
08.05.2011
23 października 2025
wiesiek
23 października 2025
wiesiek
23 października 2025
violetta
23 października 2025
sam53
22 października 2025
ajw
22 października 2025
ajw
22 października 2025
sam53
22 października 2025
Belamonte/Senograsta
22 października 2025
Jaga
21 października 2025
tetu