26 sierpnia 2011
szkice ołówkiem (6)
promienie rozbijają się o dymiące kominy i cmentarne krzyże
wzlatujące do czegoś, co nazwano niebem.
to krzesło poraża zimnem, a jabłko rani dziąsła do krwi,
ale przynajmniej wiem, że jeszcze czuję.
żywcem wyjmuję z brzucha frazesy, którymi mnie karmiłeś
i oddaję krzyk zdecydowanymi bohomazami.
choć szyby są wybite i uśmiech schowany w ustach
trzeszczy jak piasek między zębami
z uporem atlasa i wiernością penelopy
potrzymuję dach naszego domu.
2011.
29 czerwca 2025
wiesiek
28 czerwca 2025
sam53
28 czerwca 2025
Arsis
28 czerwca 2025
violetta
28 czerwca 2025
dobrosław77
28 czerwca 2025
Istar
27 czerwca 2025
Yaro
27 czerwca 2025
Jaga
26 czerwca 2025
Yaro
26 czerwca 2025
Yaro