agnieszka_n | |
PROFILE About me Friends (50) Forums (1) Books (1) Poetry (229) Prose (3) Photography (7) Postcards (4) Diary (5) |
agnieszka_n, 4 november 2010
Deszcz jest dla mnie
ostatnim spotkaniem.
Gdy nieme krople
giną na chodnikach,
stoję z nagą duszą
w wielkiej bramie.
Przyszłość rozpływa się
pomiędzy palcami,
ale nadal
w miękkich chmurach chowam nos
i kieszenie jeansów
mam wypchane marzeniami.
Jeszcze raz
będę bielą Twojej skóry
i jak płatek śniegu w dłoniach zniknę...
03.11.2010
agnieszka_n, 1 march 2013
fusy opadają zbyt szybko
wróżę niekształtny nos oczy i usta
zmęczone dzioby gubią ziarna
śnieg z pól zwija się w kłębek
zbierz wiatr rozpychający żebra
codziennie mijamy tak samo
agnieszka_n, 27 april 2012
to prawie jak w tym śnie:
pogrzeb. stoję w tłumie. mężczyźni w pelerynach
trzymają urny nad wykopanym dołem.
w chwili złożenia do grobu,
rozsypują prochy wśród ludzi.
zostaliśmy z bólem - wszyscy,
choć każdy inaczej.
mamo, nie krzycz.
2012.
agnieszka_n, 19 may 2012
pokornieje czas, na wieżę z kolan
wdrapuje się kot. lubię gorzką
jak prawda, herbatę z cytryną.
stary mędrzec kaleczył kartkę,
ja tylko bezmyślnie wystukuję litery,
kiedy zdyszane buty odpoczywają
pod ścianą. tak, w bólu rodzą się
najlepsze wiersze. ponoć
słowo rani głębiej niż sztylet
trafiający w szlachetnego rycerza,
schowanego między stronicami
opowieści, gdzie każda blizna
o czymś przypomina. jutro
wytrę kurz z obwoluty, zapomnę
moje rozrzucone zdania.
2012
agnieszka_n, 3 june 2014
to mądrość zapisana w zmarszczkach i przełkniętych kamieniach
w kołysce z trawy przenosisz znad domów, które nie wiem skąd wyrastają.
pozwalasz przetrwać, kiedy już nie rosnę
i widzę zamarznięte pisklęta, (więc tak umierają).
chronisz sny w pluszowych liściach,
by wreszcie oddech znalazł czas.
przychodzę prawie ty.
napełnij korzec ziarnem, odpłyń stary głód.
czułą nicią zaceruj ręce, co przelewają mętną wodę.
tyle jeszcze muszą z nich czerpać.
w zielonych oczach w niekostkę złożone kochanie,
a kiedy zdaje się, że jestem jak dym,
którego nikt i nic nie zatrzyma, przybliża rozsunięte kręgi.
agnieszka_n, 11 december 2011
ciche jak śnieg w stokrotkach
buzią o barwie papieru
wtłacza powietrze przez
słomkę z żółtej trawy
dziecko chowa głowę
w ramionach ściany
gdy szarość przelewa się
z prawej strony na lewą
a spokój rozkłada się
na kręgosłupach
kołysanych traw i liści
różniąc się intensywnością
kobiety z nosami przy ziemi
badają strukturę
ziarnko po ziarnku
jakby zaklinały deszcz
2011
agnieszka_n, 9 january 2012
wyschła ślina na naszym braterstwie
daleki krajobraz żółte wlewa się do głowy
jak w czasie łapania motyli
albo walki ze smokiem
próchnieje czereśnia
w ogrodzie sąsiada na gałęziach pestki
wskazówka wygina się w kocie grzbiety
rozplecione linie papiliarne
i smak chleba pieczonego w ognisku
dzieli odległość jej włosa
2012
agnieszka_n, 20 may 2014
w którym to było maju?
wisiały fioletowe kiście, nabrzmiałe jak nietknięta pierś.
teraz boję się ludzi, a jej jeszcze bardziej. ma takie zimne ręce
i długie włosy. urosły i mnie, chociaż czasu ubywa.
nie wiem kiedy przyjdzie. jestem taka niegotowa,
a ona - bez zapowiedzi.
odstraszam nadzieją, idę. poduszki pochłaniają wilgoć,
udzielają schronienia, gdzie jesteśmy prawdziwi i mali,
wyposażeni w słowa, powracające myśli.
agnieszka_n, 1 may 2014
bywają dni, gdy zwyczajnie tęsknię za miejscem, za człowiekiem, za tobą.
jest ciepło. tak. tam jest ciepło bez względu na deszcz, który czasem we mnie nie pada,
ale narasta, by przerwać tamę.
dlatego przychodzę bez śladu i żadnego planu, cicho jak modlitwa,
zazdroszcząc rzeźbom, że są tak odporne, choć wiatr i mróz żłobi im skrzydła,
a słońce na nowo marszczy suknie.
koszyczki cisną się w kartonach. strojną biel odkładają na później.
czasem wiklina ostrzeże przed burzą, żeby wydostać gromnicę z szuflady.
wzory z pisanek odtuptały do pudełka z kredkami (już tamtych nie pamiętam).
z nowego kurzu trzeba obrać książki. okruchy rozdać ptakom.
ostrożnie podchodzimy - one do mnie, ja do nich i do słów.
czekamy na kolejną wiosnę.
agnieszka_n, 14 december 2011
`there's no map
to human behaviour`*
poranek dokręca śrubę.
ćma ląduje w rosole.
jestem rozdwojona
i zaczynamy się rozumieć.
na drzewach
liście z plastiku.
druciane zwoje mózgowe
rdzewieją odpustowe szkaplerze
zerwane z dziecięcych szyi.
choinki jak strachy na wróble.
igły wbijają się w ziemię.
korniki żywią się drewnem
z krzyża.
2011
*Bjork - Human Behaviour
agnieszka_n, 1 april 2014
nie jestem kobietą. na co komu drewniane piersi?
krzesałeś ogień, pocierając dwa patyki?
najtrudniej znieść obijanie kołdry o kości, pełnej wyrzutów sumienia.
zróbmy dużo zdjęć. przybiorę różne formy. powinieneś poznać każdą,
zanim stanę się krzyżem, którego nie uniesiesz,
bo wbiję się gwoździem w stopę.
chcę do okna, gdzie rośnie drzewo, proste i wysokie;
kompres na zmęczone oczy. niezmiennie ciepłe objęcia,
kolebka upadków i cichych zmartwychwstań.
agnieszka_n, 14 january 2014
dbaj tak nakarmisz biedę zacerujesz dziury
podzielisz co pachnie cynamonem
rozprasza smutki bez lśnienia
klepie w ramię odkleja nosy od szyb
doprawia mak bezwiednie jak matka
kiedy karmi to przynajmniej dwa razy
chociaż czułość nie w czapkach i rosole z okiem
ale pod skrzydłem które znosi mróz
niczym Panienka w kapliczce przy dachu
gdzie łaski pełna uprasza o zdrowie
czas bez głodu oraz nagłej śmierci
pod swoją obroną trzyma nowe ciche noce
agnieszka_n, 17 december 2013
kłębią się we mnie śpiące koty. wokół grudnieje, nie owija w bawełnę.
pierniczy zapachem niekorzennym. ubrania na krzesłach wzorem pustych domów.
drzewa ułożone w konfesjonał. dlatego jest drewniany?
papier chłonie wilgoć. napełnia jak opłatek.
kolenda aranżuje ciepło. klaruje smak z rocznika osiem cztery.
marzę i mażę, co było. grud nie je ziemia. nigdy i zawsze.
agnieszka_n, 28 december 2011
`Wood becomes a flute when it's loved...` (John Lennon)*
słoje przenikało światło.
składał usta w płatki tulipana,
zamykając jej bursztynom powieki.
kawałek drewna wypłukany z dźwięku.
woda podmyła korzenie.
nie ma śladu po zielonym.
cisza rozbija się o ściany tchawicy.
od warg spierzchniętych odrywa się
kocham wypełnij ciepłym.
2011.
* `Born in a prison`
agnieszka_n, 26 january 2014
nie wiem skąd we mnie myśli, które w siatkę łowią mózg.
mogłoby cię tutaj nie być, ale czuję obecność rodząc kamienie.
tak prawdziwe, jak wiara nocą w cienie i kształty
albo układanie jesieni z lipcowego deszczu. nie płacz.
nadałam ci imię. nie mam innych dzieci. pomiędzy zawsze bezpieczniej.
nigdy nie zamknę garści. kochać trzeba po równo. odgrodzę drewnem od studni.
modlitwa odwróci klątwę. wierzę, że zmarli nie błądzą.
troszczą się o jutro za nas, więc napiszę, czego jestem pewna.
agnieszka_n, 21 march 2012
odpinamy kaptury od kurtek,
a ty rozpuszczasz szal z jedwabiu
i zwijasz zimę w kłębek.
dźwięki unoszą się w powietrzu.
może tak brzmi zieleń.
stopy wystają z huśtawki,
obłoki utulają twarz.
koronki rozdmuchane
jak przekwitłe mlecze.
świat rozkołysany.
cherubiny w dole posnęły.
wyciągasz po mnie dłoń.
2012
zainspirowane obrazem Fargonarda "Huśtawka"
http://www.swiatobrazu.pl/zdjecie/artykuly/268570/fragonard-hustawka.jpg
agnieszka_n, 7 september 2011
jest tyle pozwijanych myśli, do których nie potrafię wrócić.
wygładzam cienie próbując naprostować powietrze.
zapamiętuję obrazy rysowane światłem, woląc
wschody od zachodów i wędrówkę między nimi.
spod koron sypią się spalone włosy niczym
rdzeń świeżo zatemperowanego ołówka.
trzeszczą w skroniach słowa mędrców
wyryte ostatkiem sił artretycznych dłoni.
liście pleśnieją w wodzie, kruszą się i rozbijają o echo.
spróbujmy na trzy cztery, przecież dzikość płynie
jak żywica pod pomarszczoną korą.
jeszcze raz powstań z mojego żebra.
2011.
agnieszka_n, 23 january 2011
Siadam po turecku,
rzęsy prostuję na krawędzi,
liczę do dziesięciu
i rzucam zaklęcie.
Myśli jak przekwitłe mlecze
puszą się w głowie.
Jakiś szmer w moim uchu
to jeszcze nie ten dźwięk,
choć serce ciszej
tłoczy krew.
To chyba za mało
na powietrze.
Może jednak przyjdziesz?
*
jestem.
22.01.2011
agnieszka_n, 6 april 2011
tydzień zaczynam
wielokropkami
to zazwyczaj nie wróży
niczego dobrego
ażurowe chmury
rozciągają się
jak rozleniwione
ciało w wielkim swetrze
skreślam wersy
z kolejnego wiersza
składam
papierową łódkę
04.04.2011
agnieszka_n, 31 august 2011
natarczywe wcieranie mydła w oczy
sprawiło, że kulki komosy zamalowuję na szaro.
na sznurach wyżęte prześcieradła
wysychają z trywialności,
która przypominała sierpniowy zachwyt
nad koszami pomidorów.
autobusy mechanicznie odjeżdżają z przystanku,
na którym młodzi wypisują swoje credo,
doświadczają pierwszych pocałunków
albo gaszą potajemnie palone papierosy.
drzewa znów mają liście,
a ja jestem - głupia.
2011.
agnieszka_n, 4 july 2011
kolistym ruchem źrenic zakreślam horyzont.
granice coraz cieńsze zacierają się.
wiem już, jak nazwać okruch światła,
który spoczął na policzku.
gdy słone języki liżą stopy, błękit skrzętnie ukrywa
ostatnią tajemnicę przed wiatrem i krzykliwymi ptakami.
palcami gładzę suche ziarna.
odkrywam sens.
03.07.2011
agnieszka_n, 29 august 2011
nasz dom od dawna jest skarbonką z drogimi przedmiotami.
hermetycznie zamknięci nie znamy składu powietrza.
odgrodzony przejrzystym murem wkładam język w usta kolegi,
albo ukradkiem muskam jego dłoń, zwilżając wargi.
wystarczy tylko wpisać kilka znaków,
a prawdziwi przyjaciele mają smocze głowy
i łapy o krogulczych paznokciach, pokryte sierścią.
czasami zamieniam ich na paczkę żyletek.
ciepła krew płynącą po mojej skórze
sprawia, że czuję się silny i wolny jak animowana postać.
hipnotyzujący głos wciąga do środka i porywa niczym wir.
nie czuję strachu. nareszcie nie jestem sam.
niemy, wyrwałem klamki drzwiom i oknom,
nie pozwalając nikomu tam wejść.
tabletki na radość popijam drinkiem.
świat tańczy, a euforia rozsadza tętnice.
mamo! tato! ratunku!
linia ciągła przerywa ciszę.
nick stał się znowu dostępny...
2011.
* Dominik Santorski- główny bohater filmu "Sala Samobójców" z 2011 r. w reż. Jana Komasy.
agnieszka_n, 8 july 2011
coraz więcej kocich grzbietów pod piecem.
to znak, że do starej kuchni przyniesiesz
pod butami rudą krew z obumarłych liści.
kiedyś kobiety wypiekały tu chleb,
każdy bochen naznaczając krzyżem.
wielki stół, cerata w barwną kratę.
wcale nie pomaga czwarta kawa.
ciśnienie niskie, a szyby spłukane są
jak kieszenie pod koniec miesiąca.
znowu pachnie drożdżami.
w elektrycznym piekarniku rośnie ciasto
z ostatnich świeżych jabłek.
osiem cyfr podpisanych znakiem
mniejszości i arabską trójką
przenosi mnie do kwietnia.
wybieram zieloną słuchawkę.
08.07.2011
agnieszka_n, 24 august 2011
za oknem z obdrapaną framugą właściwie nic nie ulega zmianie,
oprócz natężenia światła i odcieni szarości. pamięć bezszelestnie wbija kolce,
ale sama jestem temu winna. za karę odrywam niezaschnięte strupy.
wrony rysuję zwykle rozmazaną kreską. kraczą pod włosami coraz głośniej,
a krople ciasno obsiadają blaszane parapety. biała plama rozpływa się w kawie.
topię w niej zdeptane uśmiechy niczym zgaszonego peta. nad kartką
żegnam się z przyjaźnią, bo nie myślałam,
że wasze szczęście może mnie uwierać
jak jęczmień w oku.
2011.
agnieszka_n, 17 february 2011
pamiętam-
błękitne niebo spowijało twarze turystów
wpatrzonych w horyzont. szkoda tylko, że widziałem
ich plecy, bo może byli zadowoleni?
już nie było śladu po wypalonych gwiazdach,
drzewa znowu kładły inny cień.
drżąca woda łaskotała bosą stopę.
jedną ręką odpychałem się,
drugą trzymałem za metalową łódź.
jeszcze ten kurs- myślałem- i będę miał
spodenki w klubowych barwach. to razem komplet
z wypłowiałą koszulką kupioną na bazarze miesiąc temu.
chłopaki będą mi zazdrościć,
a matce w końcu nie braknie na chleb.
dziś przeglądam się w pękniętym lustrze.
czasami nie ma szyby w moim oknie
i doszedłem do perfekcji w przeklinaniu.
byli tacy, co uczyli, że
życie to surfing. i faktycznie
fale były zmienne, ale moje
siwiejące włosy nadal czochra tamten wiatr.
17.02.2011
odnośnik:
http://truml.com/walka/photography/27327
* Tytuł został został zapożyczony od zespołu Myslovitz. Utwór "Życie to surfing" pochodzi z płyty "Skalary, mieczyki neonki", wydanej w 2004 roku.
agnieszka_n, 1 august 2011
jak pelargonie na parapecie
układam wersy z rozsypanych kropel.
mokrymi palcami ugniatam słowa
przypominające giętkość papieru.
szare niebo ciąży niczym posąg,
ale kolorowe kwiatostany parasoli
chowają głowy mieszkańców,
turystów i przechodniów.
między starymi kamienicami zastygły ruch
i spłukane ślady po gołębiach.
zdaje się, że to wszystko
pod okiem siwiutkiego staruszka.
gdzieś za rogiem, lampa jak kochanka
wypręża swoją zdobną szyję
w oczekiwaniu na ciepłe pocałunki,
jeszcze chowając rozżarzony wzrok
pod kloszem niewinności.
2011.
agnieszka_n, 12 february 2011
Kiedy ciemność spada na cztery łapy
cienie zdrapuję z szyb
sól osiada na obrzmiałych powiekach
i niezmiennie płyną szumiące wodospady
pobiegnij ze mną niewidzialnym mostem
porwijmy chmury na strzępy
pora kwaśnych deszczy
nie może trwać wiecznie
nie chcę być workiem
wypełnionym przez powietrze
godziny cierpkie kaleczą bezmiarem
zimny wiatr niesie nas w nieznane
23.04.2010
agnieszka_n, 25 august 2011
łykiem goryczy przesuwam sen na drugą stronę
i upycham niedojrzałe myśli. cień muchy
rozpłaszczył się na śliskiej tafli, która światłem
przebija jej skrzydła, rzucając niby inną perspektywę.
wokół same karykaturalne drzewa,
i jeziora malowane w krzywe twarze,
które są jak ojczyzna dla gnijącej zieleni.
uwierzyła we wspólną wyprawę
po złote runo, chociaż rozpiął
jej blade ramiona na krzyżu
i przytwierdził gwoździem,
mówiąc że jest dla niego siostrą.
2011.
agnieszka_n, 10 august 2011
pamiętam, że pachniało majem,
chociaż krople lepiły się wszędzie.
wbijałeś się w pęd powietrza,
próbując ścigać się z wiatrem.
została zdarta skóra drzewa
i mokry ślad po krwi zasypany piaskiem.
zamiast poduszki powietrznej,
otworzyły się chmury.
krzyże przy drogach wyrastają
niezależnie od deszczu.
oderwani chrystusi w cierniowych koronach
zostają tutaj.
2011.
agnieszka_n, 2 october 2010
Szelestami
kończę dni
i na sznurku wyobraźni
rozwieszam białe prześcieradło.
Palce zanurzam w granacie
oczy ciemne będziesz miał,
zmarszczony jak rodzynek nos.
Ciszą wygładzone brwi,
może ze słońca zdjętą twarz?
Maluję...
23.09.2010
agnieszka_n, 1 march 2011
pooglądajmy obrazki o miłości
gazety nimi przesiąknięte
do stron kleją się
jaskrawouśmiechnięte twarze
my
jak szare ćmy wieczorne
spotykamy się na szybie
zostały tylko oczy pustolśniące
i włosy pachnące naftaliną
maluję usta
zieloną pomadką
od jutra
14.06.2010
agnieszka_n, 22 march 2011
jak w klepsydrze
przesypuję piasek
między palcami
wyczuwając
ziarnko po ziarnku
woda żłobi w stopie
kolejną zmarszczkę
niczym wspomnienie
tylko ostrygi w muszlach
oddychają ciszej
rude trawy kołyszą się
na łydkach
białą i świetlistą
chowasz mnie w dłoni
21.03.2011
agnieszka_n, 15 november 2011
(wiersze z anką)
za żaluzjami straszyły popękane drzewa,
a szyby były bardziej śliskie i pachniało pleśnią.
palce anki przypominały blade łodygi liści.
od czterech tygodni wpatrywała się w ten sam sufit
w nadziei, że choćby pająk rozpocznie wędrówkę jego szlakiem.
nienawidziła lustra. tylko grube kontury nadawały wyraz spojrzeniu.
długie, rude włosy zastąpiła kolorowa chustka.
w języku i pępku nie było śladu po kolczykach,
z powodu których matka zdzieliła jej ścierą.
na spacer po białym korytarzu,
wkładała słuchawki z dudniącą muzyką,
by nie słyszeć dźwięku maszyn dźwigających oddechy.
zawsze ją to przerażało. w nocy widziała jadzię
wyruszającą w podróż z biletem na palcu u nogi,
a przecież chciała zwiedzić włochy.
anka nie mogła ucałować stasia, bo miał infekcję.
często rozmawiali, ale odrzuciła połączenie z domem.
wchodził ksiądz z chlebem rozmnożonym w kielichu.
2011.
agnieszka_n, 10 april 2011
dzisiaj wyjdę na spacer
sfotografuję zakochane pary
popatrzę jak trzymają się za ręce
i pląsają pod jednym parasolem
nie szkodzi że znów
pada deszcz i wieczór jest
w opłakanym stanie
gdy rentgenowski wzrok księżyca
prześwietli moją duszę
łykiem herbaty zaloguję się
do wspomnień
później zapiszesz moje
sny pod powiekami
kodem kreskowym twoich rzęs
19.05.2010 (ze zmianami 10.04.2011)
agnieszka_n, 9 april 2011
mur coraz wyższy,
tynk odpada ze ścian.
niepotrzebne
nam było to za duże łóżko,
pościel już dawno nie pachnie lawendą.
niemoc uparcie klei się
do rąk i skończyło się
przyleganie skór.
wiesz, tam nad rzeką
niebo jest dziurawe,
brzegi mostu dzielą na dwa.
snów pod poduszką
musi nam wystarczyć,
musi.
08.04.2011
agnieszka_n, 19 october 2011
czasami trzeba
innej perspektywy niż oczy
kości obrasta mech
wykruszają się pióra
zaklęci
w iloczynie zdarzeń
dopasowujemy kształty
do źrenic z dwukropków
generując obrazy
zapisane w liczbach
2011
agnieszka_n, 18 february 2012
na kartce
ćwiczysz krótkie loty w dół
i może być jeszcze niżej
drażnią wszystkie przecinki
smutna piosenka i zima zła
głowa pod kocem
niebieski śnieg w telewizji
zahaczasz o krawędzie
słuchawka uśpiona
wyjęciem skręconej żyły
halo
halo
co teraz powiesz
nic to już coś
światło załamane w kątach
dżizus kurwa ja pierdolę*
tylko nie patrz
tylko nie patrz
2012
* dzień świra
agnieszka_n, 14 march 2011
podniosłeś z błota
skuloną i zimną
łatwo było mnie schwytać.
dmuchnąłeś.
niepewnie otrzepałam skrzydła.
szare oczy zachwycił
odcień brązu i fioletu.
drżałam. ciepło dłoni
przenikało na wskroś wszystkie żyłki,
to za mało, by poderwać się do lotu.
z czasem nauczyłeś
słuchać pulsu krwi,
szeptu
i oddechu.
wiem, że wypłowiałe palce
nie są już pachnące i miękkie,
ale oddały mi wszystkie kolory.
chociaż razi mnie światło,
jestem gotowa.
14.03.2011
agnieszka_n, 28 april 2012
ziemia w lesie już zamarzała.
kiedy obierała ziemniaki, wszystko
go przypominało. trzymając
w ręku lśniący nóż, wytarła oczy.
za szybą wróble huśtały się na drutach.
nie ma już nic po bujnych żółtych trawach,
które kołyszą się tylko we wspomnieniach
na brunatnej zgniliźnie codzienności.
- dzieci, nakryjcie do stołu,
a potem odróbcie lekcje-
powiedziała ubrana w kwiecistą sukienkę,
stawiając wazę z rosołem.
-czuję, że idziesz, szeleszczą liście, gałęzie skrzypią,
oddycham szybciej.
czuję, że idziesz, opady szyszek, w skroniach dudnienie.
musisz tu przyjść, musisz tu przyjść.*
wierzyła, że zostawią ślady w mchu,
jak mode sarny, zanim daty uśmiercą kolejne istnienie.
nikt nie zapytał, czy jest szczęśliwa.
2012
*K. Nosowska - O lesie
agnieszka_n, 4 august 2011
smutno. nad popielniczką
przypalam brzegi listu i zapinam tęsknoty
na guzik z wyrobioną pętelką.
wyjmij szpilki z motyli w gablotce
i zasusz w tomiku pęczniejące kłosy,
bo tylko ty potrafisz żegnać się z latem.
2011.
agnieszka_n, 17 april 2011
wiem że nadużywałam słów
generalnie
i masakra
ale przecież otwierałeś oczy na oścież
i wyglądałam naga przez źrenice
widziałam
ta szminka na kieliszkach
nie była moja
duszę się
już dwa tygodnie
czasami wspomnień
nie mogę odkrztusić
i wypluć
16.04.2011
agnieszka_n, 20 february 2011
znalazłam się na skraju tęczy
gdzie horyzont widzę w sepii
chyba ktoś wymyślił
czwarty stan skupienia
jestem
w napęczniałych żyłach
tężeją emocje
ja rozkładam
na czynniki pierwsze
nim zacznie się
ulatniać
w końcu rodzi się
przejrzysta kropla
14.02.2011
agnieszka_n, 27 march 2011
gładzę wersy jak
czarne koronki
czerwień paznokci
opływa klawiaturę
prześwietlasz mnie
jak flesz
tiulowe skrzydła ważek
drżę
niczym łąka
nabrzmiała dzikim rojem
coraz mniej mamy
przed sobą tajemnic
27.03.2011
agnieszka_n, 10 march 2011
na kartce z kalendarza rysuję
jeszcze niedoskonały uśmiech.
zaczyna topnieć i palce są mokre, myśli wypuszczają
zielone pędy, światło przebija się przez skamieniałe powieki.
na słonych plecach językiem wyżłobiłeś
klucz wiolinowy. pięciolinia jest otwarta,
tylko potrzebuje dźwięku. płyń,
ciepłym strumieniem przelej się przez ręce.
na wymiętej pościeli odbita wciąż bezsilność ciał.
powstaję z martwych, strzepuję popiół z rzęs.
tak idealnego lepię wciąż ciebie z gliny.
wróćmy do początku, zanim znów obrócimy się w proch.
09.03.2011
agnieszka_n, 3 april 2011
"Rozciąga się wzdłuż i wszerz jedno milczenie.
Rwie zieleń ze wszystkich drzew cisza bez Ciebie..."
kolory dnia
wtapiają się w tło.
miasto rozpoznaję już tylko po kształtach.
biegnę mostem
tamtych wrażeń.
ze śliskich palców
wymyka się twoja twarz,
mięśnie napięte są jak struna.
odklejam bose stopy
od drewnianych desek.
światło nakłuwa powieki,
zieleń kapie z drzew.
zatrzymuję czas w spojrzeniu.
na przemian:
raz dzielę,
raz łączę...
02.04.2011
agnieszka_n, 6 march 2011
gdy płynę na twojej miednicy
i językiem zbierasz szron ze skóry
wiem, że zima jest zbyt długa
i monumentalna.
zmieniła mnie w szklany posąg.
po szczeblach żebrowej drabiny
schodzisz w dół, zdobywając everest.
w pulsujących dłoniach wróciłam
do postaci płynnej lawy.
palcami nadajesz kształt.
za każdym razem
przychodzę od nowa.
05.03.2011
agnieszka_n, 16 april 2011
Nawet można to wytrzymać
i nie jest aż tak źle,
gdy na całokształt patrzę przez palce,
a za szybą zacina deszcz.
To nic, że dąsasz się już trzeci dzień,
bo wygotowałam wodę z ziemniaków
i prawie martwe miałeś usta.
Wiem, klatka schodowa jest zabłocona,
na stopniach błyszczą podeszwowe wzory
i farba odpada ze ścian,
ale lubię patrzeć na kontury
serca wyrytego scyzorykiem
i wierzyć w znaczenie
naszych koślawych inicjałów.
Zawsze kiedy wracasz,
przydeptujesz kolejny raz
milczącą stokrotkę
i mówisz, że to dla mnie.
13.04.2011
agnieszka_n, 18 may 2011
wokół niepowietrze
jestestwem dławię się
jak flegmą
wypluwam żółć
i wszelką zieleń
pod butem mieszczę się
jak mrówka
zatłoczony tramwaj
przejeżdża przez głowę
zahaczam o krawędzie
jutro pachnie malinami
17.05.2011
agnieszka_n, 24 january 2011
popatrz, stygnie dzień,
zamykasz czas w filiżance.
nic się nie zmieniło
jak było, wszystko jest:
kwiaty stoją w wazonie.
adres wciąż ten sam,
gazety rozrzucone:
na gniew i strach godziny rozpisane.
w źrenicach blednie turkus,
obłoki z pomarańczy kleją się
do szyby.
nic się nie zmieniło
jak było, wszystko jest.
*
niebo płynie- inne...
24.01.2011
agnieszka_n, 23 september 2011
woda liże ulice obrazy wychodzą
z konturów opuszczając ramy
jesteś śniegiem pod paznokciami
namiętność przyrosła jak dzikie mięso
w pokoju ze szkła znaczenia
rozwijam na podłodze
wróżę z liści
bo już nie potrafię
od nagich drzew
nauczyłam się milczenia
a wiersz
2011
agnieszka_n, 17 september 2011
nie myślałam nigdy że
kamienie mogą się przytulać
ale pod dębem dwa szare głazy
bezszelestnie sklejają wyżłobienia
zmęczyłam się wędrówką
z punktu a do gie
aż jesień weszła bez pukania
i śliskie liście wypluła na ławkę
pod czaszkę wraca trauma
uparcie zwijam tren
przy sukni w gwiazdy
jestem julią
mam lat dwadzieścia siedem
wciąż czekam na balkonie
2011
agnieszka_n, 19 september 2010
Zmień mnie w deszcz
chcę być ciepłą kroplą
wsiąknę w Twoje włosy
zaszklę się źrenicach
przemierzę palce
i rozpłynę się na skórze
zniknę
25.07.2010
agnieszka_n, 16 january 2015
wyjęta prosto z bajek biała i dostojna
królowa ze szklanego pałacu nie ma
dziś tylko skrzypi sól pod nogami
jak tamta na pajdzie ze samalcem
gdy wierzył człowiek że za każdą sosną
śpią niedźwiedzie a pająki plotą sny pachnące
mlekiem płynęliśmy rzeką pełną miodu
znaleźliśmy się ale później w listach albo wierszach
nieistotne wszystkie pisane do ciebie i dzięki
bo jeśli nie płatki to sypałyby się
iskry pomiędzy i z kominka albo pierze
tyle zostało z nieba dziurawego niczym ser
i na co taka miłość no na co komu
z górki na pazurki prosto w zaspę
2015
agnieszka_n, 6 october 2010
Dom
w nim ona
odmierza czas
kolejnym łykiem
ile dźwięków liczy cisza
że bezdźwięczną jest
ile barw posiada tęcza
że w szarości zmienia się
zawsze w chmurach chowa oczy
ale kogo to obchodzi
gdy do nieba coraz dalej nam
jeśli słyszysz nasze myśli
jeśli słowa w ustach znasz
to dlaczego nam zabierasz
samych nas
coraz mniej nam nas
02.10.2010
agnieszka_n, 18 april 2014
równie dobrze mogła zstąpić w ból
tak był głęboki*
mówią, choć nie znają języka. chowa oczy, które trawią cierpienie.
nie daje poznać, sypać soli w obce garście,
kiedy nachodzi w niej woda. niby znikąd, jednak zawsze ma nowy początek.
mogła przyrosnąć do drzewa, ojca zabawki
i krzyża,
a czasem dosięga nieba. ciało pustoszeje i nabiera lekkości,
by wrócić.
* Halina Poświatowska
- Z najlepszymi życzeniami wielkanocnymi :)
agnieszka_n, 18 march 2011
spadłeś jak zielony deszcz na ramiona
zbyt długo czekałam na wiosnę
bo skóra przypominała
korę drzewa
już przyzwyczaiłam się
do naszych podróży
palce łokieć
i zwiedzania ruin na gapę jak amulet
choć w kieszeni tak duszno
liście zaczęły gnić
ale po ukłuciach ani śladu
18.03.2011
agnieszka_n, 23 december 2015
najpierw musi zakłuć w piersi zostać puste miejsce dopiero później jest stół gdzie makiem siejesz ciszę
która odwodzi od chłodu wystarczy schować się w sobie na wzajem zaszyć dziury cienką igłą niby ramię gwiazdy
to nie tak że nas mniej zimnu dobrze w bieli niczym dziecku byleby tylko nie płakało za bardzo
bolą przymarznięte łzy więc niech przyjdą ludzie co mówią głosem podobnym i będą najbliżej
jak płatek przy płatku z zaśnieżonej plaży albo odświętnej koronki
niech ktoś dla kogoś rozkołysze miód znajdzie rękawiczkę do pary a łuski
błysną wnet na szczęście w oczach dziewczynek z zapałkami i zadrżą kręgosłupy
zrośnięte z mroźnym powietrzem chociaż ciepła w tym kręgu aż nadto
to za każdym razem inne zalepi łzę w pierogowym cieście nakarmi na zapas choć bywa że skarci
matczynym wzorem wciśnie za pazuchę dwunaste dziecko stróża bo nie istnieje żaden powód do miłości
W tym wyjątkowym czasie życzę wszystkim bliskości bez względu na jakąkolwiek odległość... :) ;*
agnieszka_n, 16 february 2012
sztuczna czerwień parzy mocniej.
cytrynowy maj.
deszcze bywają kwaśne,
powietrze pachnące.
cisza dłuży się
w łodygach.
uśmiechasz się
na mydło w oku.
stajemy się sobą
-powoli i naprawdę.
2012
*coma
wiersz proszę czytać razem z tytułem.
agnieszka_n, 8 november 2015
dzisiaj nie ma dla nas żadnych wspomnień białych liczb w czerwonych prostokątach
trzeba zaplatać ręce żeby było cieplej oszukać się na chwilę po północy
znajdujemy się tylko w piosenkach odtąd tyle w nich smutku i ja i lampki
jedna rozprasza mrok druga topi w słodkim różu skleja drobiny
nie musisz kochać niemożliwie dotykasz inaczej deszcz tłucze zmarznięte
jarzębinowe kulki usypia ptaki w ciemnych wnękach
jeszcze raz obleczmy kości w siebie po pełne biodra i ramiona
wtedy pocznę na nowo instant formę wszelaki ratunek
jak kiedyś niech nadjedzie tamten rozdygotany pociąg
poprzedzony listem z bielutkim motylem aż zadrży skamieniała trawa
a później zgasisz papierosa i stanie się wszystko choć naprawdę nic
agnieszka_n, 14 january 2011
Znowu
stłukłam noc.
Granatową porcelanę
rozbiłam na kawałki,
kiedy rzuciłam zbyt
kanciastym słowem.
To dziwne,
ale nie trafiło w ciebie...
Noc tłucze się ze mną.
Tchórzliwie chowam się pod kołdrą,
ale w ciemności widzę jaśniej.
14.01.2011
agnieszka_n, 17 january 2011
Zaklinasz spojrzeniami
śliski jak szkło międzyczas.
Leżymy. Ściana przy ścianie.
Dłonie służą tylko
do naciągania kołdry.
Tydzień temu
przepaliła się żarówka.
Znudzona lampa macha nogami.
Sufit pęka od nadmiaru ciszy.
W końcu przecieknie dach.
Krew
wzbogacona cierpliwością
płynie, starsza o wypadniętą rzęsę.
Termin przydatności lodów
mija w marcu...
17.01.2011
agnieszka_n, 19 january 2011
Ty już wiesz,
że wtedy bardziej uciekam
przed chłodem i mam ochotę
na ciastka z kremem.
Chcesz? Mogę się rozebrać,
ale dzisiaj nie mogę być bliżej.
Wiem, twoje
myśli pęcznieją jak owoce,
jednak nic nie poradzę,
że kratka na piżamie
nie jest grzechu warta.
Kalendarz na pięć dni
znów zalała czerwień.
agnieszka_n, 28 december 2010
To nie rękawiczki
oddają ciepło moim dłoniom.
Z chmur spadają okruchy wiary,
pod śniegiem cichutko iskrzą
gwiazdy zaspane.
Serce rozciąga się w fotelu
ubrane w puszysty sweter
i grube skarpety.
Płomienie z kominka
pulsują na ścianie...
27.12.2010
agnieszka_n, 2 september 2010
Znowu się zaczęło:
skarpetki, szlafrok i kubek z dzieciństwa.
Noc. Nieświadome ciało w piżamie
na białym prześcieradle odciska ślady dnia.
Gwiazdy rozbijają się o chodnik,
więc dobrze spać godzinę dłużej.
Ciemność prostuje powieki,
ale marszczy serca...
01.09.2010
agnieszka_n, 12 october 2015
słyszysz? to woda intensywnie przelewa się chmurach. tak zapamiętały czas.
jeszcze siedzimy obok i pytasz, czy chcę się rozerwać, jednak
wolę, żeby najpierw znieczuliła nas wódka. później to już błądź we mnie
jak w literach zapisanych alfabetem Braille'a,
skoro zbrązowiejemy niczym kongijskie wenge na podłodze.
nie mam jego siły. nie zniosę każdego ciężaru:
przesuwania szafy, pakowania walizki, rozrzuconych ubrań
o obcym zapachu. nigdy nie oznaczę statusu związku,
kiedy czytam: to skomplikowane. zbyt często drżę,
zwisam na cienkich przęsłach, a lęk niby pępowina
oplata moje piwniczne kąty. wtedy przez chwilę
lżej – sączysz z oka.
ptaki lecą nisko, inkubują pragnienia. częściej wysiadują parapety.
kulą się w sobie samych, a współdzielone zimno może być schronieniem.
wystarczy wyhodować słońce, gdy koce ciaśniej przylegają do grzbietów.
wrócił serial z wakacji. wcale nie chcę, żebyś ty też.
niech cię dzikie gęsi z krzykiem przyjmą w klucz.
nic, że krzesło gotowe jest do zasiedzenia.
dzieci nie powinny bawić się ogniem,
bo później tylko płacz i wstyd.
agnieszka_n, 27 january 2011
wieczór tańczy w oknie.
szepczesz, a ja wierzę.
już nie jestem
mistrzynią w zaciskaniu pięści
i zębów.
nareszcie
rozpuszczam włosy,
dobry duch jak aromat
roznosi się po kątach.
przez twoje dłonie
odcedzam tęsknotę.
27.01.2011
agnieszka_n, 21 february 2011
wieczór nadciąga
jak ćma do światła
myśli rozlewam
po ścianach szklanki
uśmiech na ustach drażni
jak kurz
gdzieś w małych oczach
cisza święta
pod nosem kruchy
nadziei znak
na
nowy dzień spełnienia plan
a w czarnych włosach
gra stary bard
nie to co my
zniekształceni szarością
w błękicie
zatrzymany kadr
20.02.2011
agnieszka_n, 21 september 2010
Powszedni mi bądź jak chleb
i dopraw sobą
mój zwykły dzień
przecież nieważne że
oczko w rajstopach mam
a pod powieką kwitnie
czarny kleks
zabierz mnie podskórny rejs
chcę patrzeć jak tętni mną
twoja krew
19.04.2010
agnieszka_n, 31 august 2010
Miedziane słońce
stygnie w chmurach
jeszcze chwila
i będziesz cieniem
przyklejonym do skóry
spełnieniem
dopóki świt
nie poderwie naszych rzęs
uśpij mnie znów przed listopadem
30.08.2010
agnieszka_n, 11 september 2010
Anioł spadł
i zawisł na chmurze.
Złamał skrzydło,
lecz macha nogami.
Zamknij prześwit
między moimi palcami.
Myśli kwitną
październikowym pomarańczem
i wracają do tamtej jesieni.
Przyjdź...
09.07.2010
agnieszka_n, 11 january 2011
Jesteś ulepiony
z mojego powietrza,
prawie jak cisza na skraju rzęs.
Już nie pamiętam,
że tam do siebie strzelają,
że gdzieś nie wiedzą
jak smakuje chleb.
Tak dobrze móc
znów zmrużyć oczy,
przed zaśnięciem
łykać pastylkę zieleni
i lepić z chmur cukrową watę.
Choć mokrą trawę przyjdzie nam gnieść,
to jutro znów wstanie inne słońce...
09.01.2011
agnieszka_n, 12 january 2011
Długo czekała
na ten moment
nim zobaczyła
dwa ciepłe cienie
na ścianie.
Wcześniej była czarnym fortepianem,
na którym co wieczór mechanicznie
wygrywał te same dźwięki.
Łatwo znaczyć cokolwiek
ale nie być wszystkim...
11.01.2011
agnieszka_n, 8 february 2011
ranek jak zwykle brudnozielony,
chmury plują, a czas nie zapina
pasów bezpieczeństwa.
zabłocony autobus spóźnia się,
zmęczeni zdrapują z czół
wyblakłe sny. ktoś biegnie ulicą,
ma w siatce mleko i chleb.
potyka się o wykoślawione znaczenia
stojące na jednej nodze.
kałuże są zbyt ciasne
na różowe niebo,
a cukier trzeszczy w zębach.
w szarej gazecie znowu półprawdy
odmierzają naparstkiem.
ze światłem księżyca może przylecą motyle.
07.02.2011
agnieszka_n, 11 march 2012
herbata gęstnieje w szklankach, a mówią że brąz bywa ciepły.
myśli nadają się tylko do zapisu prozą,
bo nie mieszczą się w wersach.
dziś tulipan paniom. żółty - zazdrość
i rutyna w jednym. gdzie nabrzmiałe pączki
albo ziarna zagrzebane w ziemi:
tuli pan panią
jak w starym kinie,
uśmiech tylko błysnął bezgłośnie.
zwątpienie z głowy sypie się łupieżem,
a ja nie wyrażam, bo wiedzą szklanki
czemu na dnie stygnie niedopita.*
*szymborska
2012
agnieszka_n, 9 july 2011
zawsze kończy się coś, lecz poznaję to miejsce.
za kominem czai się mrok,
jak detektyw w szeleszczącym prochowcu .
gołym okiem można zbadać
anatomię powszedniego dnia
rozmienioną na krew, strach
i próchniejące kości pod krzyżem.
ten jak zwykle zabiera psa na spacer
bielutkiego pudelka, idą po błękitnej trawie
i taki spokój, że nawet wielkie mury pachną miętą
przeźroczyste worki w uniesieniu
opadają podpisane imionami,
nikt już nie myśli o wygnaniu z raju.
VI-VII`2011
agnieszka_n, 25 september 2011
październik bez dna zmieszał się z krwią,
skóra pomarszyła. na ramiona spadły wrony
z ostrymi dziobami. deszcz wybił szyby.
*
przylegam jak wosk
na powiekach
kruszą się liście.
powietrze nie-dzieli.
2011.
agnieszka_n, 25 january 2012
w pamięci wskrzeszam tamten maj i bez
i wrócę zanim słońce wstanie.*
zastanawiam się, dokąd zmierzamy?
chłopczyku, chyba sobie ciebie wymyśliłam.
ale pióro wbite w ramię,
to po skrzydle, prawda?
deszcz między liśćmi
kiedy ziarna cukru na blacie,
szmer mleka w łodygach fikusa
i piersiach kobiet.
bezsenna,
bezsensowna,
bezcenna,
bez
wdeptany
w deski kiedyś drzewo,
ból pod stopami.
zapach zwinięty z niebieską pościelą,
będziesz spał na kanapie.
sinieją myśli
i kręgosłupy obrastają w szron.
2012.
*varius manx - bez
agnieszka_n, 27 august 2011
rośnie we mnie drzewo z rosochatymi gałęziami.
dorysowuję przy jego listkach czarne owoce.
śpiący pies o pomarszczonej skórze i gładkich uszach
przekręca się na drugi bok.
szukam spokoju w powolnym przegarnianiu krótkiej sierści,
a światło pochodzące od lampki stojącej w narożniku,
rozpada się na kwanty,
obnażając prawdę o śmierci komarów.
zapach prasowanych koszul
wsiąka w skórę.
nie lubię,
kiedy masz wymięte skrzydła.
2011.
agnieszka_n, 19 august 2011
listopad zwija się w konwulsjach, wypluwa pianę z ust.
anorektyczne drzewa pochylają się nad wszechpłynącą breją,
która podmarza w nocy. liście spadają w letargu,
oczy wywróciły bielmem na wierzch.
zamaszyste cienie zostały śladem
po świetle, co jak smuga dymu znika
w szczelinach wysokich i pękających ścian.
choć nadmiar, nie można
kliknąć w samotność i zgłosić spamu.
2011.
agnieszka_n, 20 january 2012
północ.
nieczułe gałęzie
oplatają księżyc
tnie sierpem
szklane oko
w kaplicy drzew
kochany
mów mi częściej
o miłości.*
2012.
* Anita Lipnicka - Mosty
agnieszka_n, 19 march 2011
wierzyłam że
z rękawów uwalniasz motyle
że między twoimi palcami
zakwitną stokrotki
teraz mam tęsknotę
która srebrzy się wśród fraz
i między żebrami
o przyszłość strach
jak króliki z cylindra
wyławiałeś moje sny
w białych rękawiczkach
teraz mam tęsknotę
która srebrzy się wśród fraz
i między żebrami
o przyszłość strach
pozostał mi pod okiem
szumiący wodospad
tam nigdy zatańczą delfiny
to wiem
bo teraz mam tęsknotę
która srebrzy się wśród fraz
i między żebrami
o przyszłość strach
w mojej głowie
wielka smutna galeria
pełna obrazów w sepii
na których coraz grubszy rośnie kurz
19.03.2011
agnieszka_n, 29 april 2012
słońce doprawiało goryczą pomidory,
kiedy mierziło ją oparcie krzesła
i trzeszczenie desek w stropie.
-ile można mieć zasuszonych ziaren,
z których wiadomo, że nic nie wyrośnie?
spadały kolejne wersy, połamane jak gałęzie
strącane przez wiatr. i chociaż dach przeciekał,
to żaden ptak nie uwił z nich gniazda.
garście wciąż pełne miąższu,
napęczniałe jak piersi młodych matek.
można wykarmić całą przyszłość.
2012
agnieszka_n, 31 january 2012
już tu nie pomieszkujesz,
nienawidzę wody, luster i szkła.
skóra zbyt luźna.
wyskok z jedenastego piętra
świadomości przełamane my
na dole
tramwaje
mijają oddechami
znajome drzewa.
płatki śniegu jak igły,
wielkie em skopane przed wiosną,
anioły bombardują ziemię*
2012
*KDZKPW
agnieszka_n, 17 november 2012
Witajcie :)
W ramach pomocy dla naszej portalowej koleżanki Nesci,
proponuję swój nowy, nigdzie nie publikowany wiersz "Melanie".
Treść wiersza nie zostanie opublikowana, by znał ją tylko zwycięzca aukcji.
Cały wiersz z dedykacją dla zwycięzcy prześlę mailowo.
Cena wywoławcza 10 zł.
ZAPRASZAM SERDECZNIE :-)
agnieszka_n, 30 march 2011
niemą jak zamarznięty liść
ochroń mnie przed złym światem
gdy wspinam się na palcach
nie każ mi znowu
zachłysnąć się powietrzem
jeśli potrafisz rozbij
na mojej głowie gwiazdę
zanim dłonie zanurzę
w rozpulchnionych chmurach
i nosem zawadzę o księżyc
na moich skrzydłach
ostatnie z białych piór
28.03.2011
agnieszka_n, 21 january 2012
roztopy jak w marcu.
od rana osłaniam żołądek.
blister zahacza o ulotkę.
wibracja w telefonie
- nie moje imieniny.
co roku tłumaczenie: w kwietniu.
wody łyk i lepiej
zadzwonię do niej
zanim zapomnę.
2012.
agnieszka_n, 14 october 2010
Zaśnij
skul się w źrenicach
tam wygodnie będzie Ci
spadające krople
kleją się do palców
kolejna jesień musi przyjść
tak bardzo się boję
bezimiennych
głuchych zim
bezdenna przestrzeń
dzieli nas
10.10.2010
agnieszka_n, 25 november 2010
Pękły krople
na szybie zostawiając
ślady błękitnej krwi
księżyc posrebrzył noc
a ona dwa kieliszki
wypełniła czerwienią
w cichym pokoju
ukołysał ją dym ze
świec rozgrzanych oczekiwaniem
lśniącoczarne rzęsy
spoczęły wygodnie na
szerokiej kresce
08.05.2010
agnieszka_n, 1 september 2010
Już od miesięcy jak nietoperz
zwisam głową w dół
i w zamarznięte chmury
wbijam zesztywniałe palce.
Może jednak zdołam
kiedyś chwycić igłę
i wyszyć uśmiech?...
Zawsze w świetle księżyca
skulone myśli wypełzają na powierzchnię.
06.08.2010
agnieszka_n, 26 september 2011
(wiersze z anką)
anka miała dużo koleżanek wybieranych na podstawie koloru lakieru do paznokci
albo drogich perfum. ubierała się na czarno i nosiła podarte rajstopy.
chłopaków zmieniała jak rękawiczki. nie wiadomo co popalała w kącie.
odkąd pozdrowiła gościa od fizyki środkowym palcem
w szkole widywano ją rzadko. po awanturze ze starymi
z powodu tatuażu, wyprowadziła się do krzyśka.
kiedy pierwszy raz zemdlała, sądziła
że to z powodu obfitych miesiączek i nocnych zmian,
ale krwawe wybroczyny na twarzy nie dawały spokoju.
półprzytomną zabrało pogotowie,
majaczyła, mamo odbierz małego z przedszkola,
i odgrzej pomidorową z ryżem, bo on nie lubi rosołu.
liczbę płytek we krwi policzono na sztuki.
krzysiek nie chciał dać nazwiska bękartowi,
a anka, nazwana kurwą, zamieszkała u starych.
2011.
agnieszka_n, 13 october 2011
słońce w szczelinie.
naparstkiem
odmierzam ciszę.
łączę wzory skór.
głowę
jak szkaplerz
mam między piersiami.
palce
zmurszały niczym
deski łodzi wikingów.
kartki
zbolałe niedotykiem
tak samo chleb -
pęka,
by nakarmić
2011.
agnieszka_n, 18 october 2011
uwierzyłam, że
deszcz jest różowy.
cisza przywiera do kości.
stłukłam
ten pękaty wazon.
obok talerza
- stokrotka w szklance.
2011.
* czytać razem z tytułem
agnieszka_n, 1 december 2011
`A teraz, teraz to jest wojna i dzień za dniem
coraz bardziej kończy się świat`
(happysad)
kolejną wiosnę upijam z butelki.
kiedy ptaki rozpruwają niebo,
woda opluwa szyby.
to przecież nic,naprawdę nic.
mamy siebie na przekór innym,
a czasami nawet sobie wbrew.
kwiaty zakwitły, ale od korzeni.
znów mam kolejny bukiet
ze sztućców od ciebie
to przecież nic,naprawdę nic.
mamy siebie na przekór innym,
a czasami nawet sobie wbrew.
proszę, nie mów,
kto jest dzisiaj bogiem,
bo możesz znowu nie obudzić się tu
to przecież nic,naprawdę nic.
mamy siebie na przekór innym,
a czasami nawet sobie wbrew.
może cali skąpani w zieleni
jak dzieci w piasku- zakopiemy skarb
lecz dopiero jutro
na...na...na...na...na...
2011.
agnieszka_n, 13 january 2011
Ona miała czarne włosy
potargane marzeniami,
kiedy miało padać
w loki się zmieniały.
W uszy wpinała agrafki,
a nadgarstki oplatała rzemykami.
On miał jedwabny garnitur
i wypchane kieszenie.
Jeździł czarnym samochodem,
a najbardziej lubił... tosty z dżemem.
Kiedy słońce zachodziło,
w domach stygły herbaty-
przecież im się nie uda-
jak głosiły proroctwa
zza ściany...
13.01.2011
agnieszka_n, 22 november 2011
kora do drzewa;
można zdrapać
zeskrobać, oderwać
albo kluczami wyryć kreski.
supły u rąk.
niczym kot na dach
spadło na głowę nic,
paznokciami wbiło się w nie.
zdmuchnięty śnieg,
ryż na szczęście
wytrzepany z włosów,
kształty uczą się przylegać do cieni.
zmieścimy się w wierszu.
2011.
agnieszka_n, 31 january 2011
każda wiosna zapisała się
inną bruzdą na ich dłoniach,
a pot w upalne dni misternie
wyrzeźbił zmarszczki na czole.
ona popołudniami zalewa
biszkopty ciepłym mlekiem
i poprawia ze spokojem
szpilkę w koku.
on nosi ciepłe bambosze
i zakłada inną parę okularów do czytania,
a na kolanach wygrzewa się kot Maurycy.
pod czułą opieką kominka
piją herbatę z błękitnych filiżanek
i przenoszą się do chwil,
które dzieci oglądają zwykle w sepi.
to dziwne, ale modlą się,
by nie mieć więcej...
30.01.2011
agnieszka_n, 3 august 2011
smutno. nad popielniczką przypalam brzegi listu.
zapinam tęsknoty na guzik z wyrobioną pętelką
jak stary, znoszony sweter.
wyjmij szpilki z motyli w gablotce niczym świeże mleko z lodówki
i włóż kwiaty pachnące łąką między pożółkłe kartki,
bo tylko ty potrafisz żegnać się z latem.
2011.
agnieszka_n, 9 february 2011
Anioły są dziś czarne
o przezroczystych skrzydłach
z nieba pada deszcz
metalowych kropel
Ochroń mnie
jak nikt
mi dodaj nadziei
niepewności szepty z ciszy czynią sito
spokojem bandażuję rozedrgane nadgarstki
słonecznik w doniczce
w nostalgiczny łuk wygina usta
Ochroń mnie
jak nikt
mi dodaj nadziei
wołam
27.05.2010
agnieszka_n, 29 july 2011
zawsze ma jakiś sens.
natknęłam się przypadkiem
na stare próchniejące ikony.
im chętniej kosztowane przez korniki,
tym bardziej cenne.
na kształtach i znaczeniach
zwisają srebrne pajęczyny
a obraz na którym poseł
rozdziera koszulę w imię ojczyzny
płowieje jak karty
o świetności bizancjum.
nie przeraża jesień
z tobą.
2011.
agnieszka_n, 29 january 2011
księżyc sierpem niebo tnie na pół,
brudne ulice uciekają samochodom.
nie jest smutno,gdy za rogiem wbijają nóż,
a uśmiechy dźwięczą próżnością.
uciekam, choć do błota
lgnie podeszwa.
chcę powietrza!
zapach fiołków znów rozedmie nozdrza.
w głowie przestrzeń.
nowy dzień i taki wers,
że mi wstyd...
29.01.2011
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
1705wiesiek
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma