7 september 2011
szkice ołówkiem (11)
jest tyle pozwijanych myśli, do których nie potrafię wrócić.
wygładzam cienie próbując naprostować powietrze.
zapamiętuję obrazy rysowane światłem, woląc
wschody od zachodów i wędrówkę między nimi.
spod koron sypią się spalone włosy niczym
rdzeń świeżo zatemperowanego ołówka.
trzeszczą w skroniach słowa mędrców
wyryte ostatkiem sił artretycznych dłoni.
liście pleśnieją w wodzie, kruszą się i rozbijają o echo.
spróbujmy na trzy cztery, przecież dzikość płynie
jak żywica pod pomarszczoną korą.
jeszcze raz powstań z mojego żebra.
2011.
22 february 2025
absynt
22 february 2025
absynt
22 february 2025
Eva T.
22 february 2025
supełek.z.mgnień
22 february 2025
jeśli tylko
22 february 2025
Jaga
22 february 2025
ajw
22 february 2025
ajw
21 february 2025
wiesiek
21 february 2025
Eva T.