8 february 2011
wycięte z szarości
ranek jak zwykle brudnozielony,
chmury plują, a czas nie zapina
pasów bezpieczeństwa.
zabłocony autobus spóźnia się,
zmęczeni zdrapują z czół
wyblakłe sny. ktoś biegnie ulicą,
ma w siatce mleko i chleb.
potyka się o wykoślawione znaczenia
stojące na jednej nodze.
kałuże są zbyt ciasne
na różowe niebo,
a cukier trzeszczy w zębach.
w szarej gazecie znowu półprawdy
odmierzają naparstkiem.
ze światłem księżyca może przylecą motyle.
07.02.2011
12 september 2025
wiesiek
11 september 2025
wiesiek
9 september 2025
absynt
9 september 2025
ajw
9 september 2025
Jaga
8 september 2025
ajw
7 september 2025
jeśli tylko
6 september 2025
wiesiek
5 september 2025
ajw
5 september 2025
Jaga