Jarosław Trześniewski | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (87) Wydarzenia (1) Poezja (108) Proza (7) |
Jarosław Trześniewski, 17 listopada 2010
Rotunda nad okolicą Kopce kreta Rdzawe groby
(Gorgoniusz tu spoczywa mizerne daty od do
na płycie mech Nie pasuje pospolite imię żony)
Zbyt blisko nieba asfaltowa pręga pręży mokry grzbiet
Ciemnieje za sosnami gdy pęcznieją forsycje
Wiatr targa kamienną misą przy wapiennym murze
Kołysząca woda nie wylewa wcale święconej
deszczówki Zimne flesze czują ciepło
Kamień na kamieniu dobrze ułożony w sepii
Wysępi krzyże za zbyt niskim murem
żeby odgrodzić umarłych na leprę
Stara akacja po kilku amputacjach
bliznami nie uwiera wybrzuszoną stroną
Schody nie wiodą donikąd Rzeka nie pyli
Spowolni nurt Wyspy bezludne będą z wysoka
uwodzić domowe podwórka cura domestica
Jarosław Trześniewski, 6 listopada 2010
Napisać. Czystą kartkę. Napisać.
„On umarł w styczniu. Na początku roku”
Słowa się zlały w jedno .Nie ma słów.
Poza dotykiem. Czarny kamień oczu.
Róży upadek. Szelest. Zżółkły liść.
Początek czasu. Zero absolutne.
I opar wódki. Brzęk kieliszków. Zgrzyt
Zamka u drzwi. Nie ma domów pustych.
„Śmierć nie wybiera dźwięków i rozmiarów”.
Petersburg we mgle. Oszronione szyby.
Dźwięk telefonu . Odbiera Walerij.
Rai już nie ma. Nie ma jej od roku.
Nie ma już głosu. Poplamionych kartek.
Kipiącej kawy. Rano. Po południu.
Wrzących lokówek. Włosów czarne pasmo .
Cierń makijażu. Rozsypany puder.
Próba baletu. Powrócę o ósmej .
Kiryłł zapomniał wziąć ze sobą nut.
Senność nad miastem. Później Chaczaturian.
Dzwoniła Nina. Będzie dziś w teatrze.
Odgrzej pierożki i potasuj karty.
Zagramy później .Czekać już nie warto.
I zrób sałatkę. Puszka lekko śpi.
Linieje futro. Białe noce tańczą.
Puszki już nie ma. Samowar sprzedany.
Herbata stygnie . Cukier szybko znikł.
Boże ! Jak pusto o tej porze roku!
I dygoczące opadają ściany.
Rok dwutysięczny otarł się o drzwi.
Jarmułka Jarka leży o pół kroku.
Od trema. Czeka. Jeszcze tamte głosy.
Są . Zawsze będą. A podszewka snu
Rozdarła ciemność.
Jarosław Trześniewski, 15 października 2010
1.
Welcome to Philadephia
suniemy anakondą samochodów
Reklama Russian Vodka
u wlotu do tunelu rozstrzeliwuje
białka oczu Murzynów
mieszają sie z szarością godziny
siedemnastej gdy Smirnoff
zatacza ściany
2.
w murzyńskim getto obok zoo
kąsają mamby nienawiści
biali zaczynają sie bać tej Ameryki
America o America Beautiful
włoskie dzielnice zalewają tłumy
nie zamykanych ust
demonstrując początek nowej fali
seksu podnosząc ceny
domów
3.
na wieży ratusza codziennie
jakiś człowiek próbuje popełnić
samobójstwo
skacząc w otchłań
ulicy New Market ale niestety
ten lęk wysokości
figury z betonu jest
dobrze udawany
4.
niedaleko Robinson Building
(na bezludnej wyspie miasta)
pomnik klamerki do
bielizny wysokości dwudziestu
dziewięciu metrów ku czci
fortuny
uporczywie
szczypie powietrze
5.
pod Museum Modern of art
spadają z hukiem schody
zajeżdżające wozy meblowe
ładują salony sztuki kamiennej
z ery jądrowej
6.
o czwartej nad ranem
trampki na drutach telefonicznych
wyzwalają sie z ucisku
stóp furgonetki Joanna Farm rozlewają
mleko po ulicach Murzyni
przemykają się między strzelaniną
świateł i uchodzącej nocy
budzi sie miasto pęknięty dzwon
zaczyna bić
Jarosław Trześniewski, 4 października 2010
"nie masz juz w Polsce żydowskich miasteczek.." A. Słonimski
tych żydowskich miasteczek nikt
nie pamięta
tych żydowskich cmentarzy nikt
nie odwiedza
bo ich nie ma gdziekolwiek bądź
bo ich nie ma gdziekolwiek są
bo ich nie ma ale w gettach
okna na podwórze są
przysłonięte starą gazetą
mimo że wyprowadzili stąd
w godzinę ślepą
tych żydowskich miasteczek nikt
nie malował tak jak Marc
stary Żyd spod Witebska
tych żydowskich miasteczek nikt
nie zobaczy
tylko Marc niebiesko w nich tkwi
w swej rozpaczy
tylko krowy mówią w noc wilii jakieś baśnie
tylko ludzie w chałatach szli
drogą z łażni
tych żydowskich miasteczek nikt
nie odzyska
tych żydowskich cmentarzy nikt
nie zobaczy
bo ich nie ma gdziekolwiek bądź
bo ich nie ma gdziekolwiek są
bo ich nie ma gdziekolwiek są
Jarosław Trześniewski, 26 września 2010
I.
Eugenika
Ionesco Mon Cher
Monsieur Godot
niech pan nie czeka
czas będzie tylko próbą
do wieczności
a na wyżynie śpiącej
Siedmiogrodu
nikt nie zapyta
o pańskie spóźnienie
widać jesteśmy
bardziej doskonali
chociaż spieszymy się
przeskakując stopnie
ewolucji dostajemy
wirtualnej zadyszki
i nasza świadomość
zdaje się być
nieobecnością
nieusprawiedliwioną
na lekcji historii
na lekcji języka
obcego
i dialektów rodzimych
widać jesteśmy
II.
Klon
Amicus: Veni Vidi Vici
listek na drzewie
pachnie zieleń
rozcapierzone palce
okaleczony liść
krew jest żywicą
stygnie stągiew
i miesza nagle
jak chorągwie
mnożące się
ego i ja
uwielokrotniony
powtórzony
to ja te cechy
nieuchwytne
ja przyjacielu
powtarzalny
sklonowany
embrionalny
drzewo pięciopalczaste
drzewo rozumne
las homoidalny
III.
I oto stała się jasność
dzień taki ciemny
sączy słońce zza chmur
jakie jeszcze nadejdą noce?
czas przez siebie pochłonięty
cmentarz stary klon
z czerwonych liści rozebrany
płyta kamienna
ciężko pochylona
dosięga ciemności
tak jasnej
wiekuistej
jak ten oto klon
tablica
kamienna tablica
pod tobą
bez napisu
Jarosław Trześniewski, 22 września 2010
1.
przystanek na autostradzie do Bratysławy
(dawniej Pozsony vel Preszburg)
słowaccy kibice z szalikami
w barwach narodowych
jadący na mecz Słowacja –Słowenia
częstują śliwowicą przekomarzając się
mamy nadzieję że Polsko
wygra dzisiaj z Czechami
zza samochodowych szyb widać flagi
a z radia słychać nad Tatrami błyska
jadą z Lewoczy wierzą ze wygrają
wszak Matka Boska jest po ich stronie
wielki będzie ich zawód gdy Słowenia
połozy na łopatki Słowację
Słowianie w ten wieczór
miast mówić pokrewnymi językami
będą używać łaciny vulgaris
ileż to padnie zakrętów o Bogowie!
(widać że Panna nie wysłuchała modlitw
z boiska schodzą przegrani zarazem zwycięzcy
wszak w Pradze Czesi mimo ze wygrali
płaczą bo baraż wymknął im się z rąk)
2.
w hotelu Ibis tuz obok bratysławskiego zamku
hodowcy psów i słoweńscy kibice
robią sztuczny tłok recepcjonistka
wręcza magnetyczny klucz
z ubolewaniem w głosie informuje
w Bratysławie trwa akurat mecz i
międzynarodowa wystawa
psich championów dobrze że
pokoje z widokiem na mury i stare miasto
można zobaczyc Dunaj z zamkowego wzgórza
w podziemnym parkingu zapach
psich odchodów i uryny
przebija opary benzyny winda unosi
niczym rakieta parę dalmatyńczyków
zatrzymując się na każdym piętrze
3.
uliczki starego miasta
podziemne przejście
do katedry świętego Marcina
krotka msza i Otiec na niebiesach
podajemy ręce na znak pokoju
i szybko idziemy klucząc
pomiędzy wykopanymi
kablami za wałami z
piaskowca
Jarosław Trześniewski, 15 września 2010
Tryptyk dla M.(arata)
1. ab ovo
Trójkąt bermudzki jest dziś czworokątem
w zapiskach okrętowych brak kałamarnic
gdy dryfujemy ku nieistniejącym brzegom
rozbijając się na mieliźnie słów
stawiamy chwiejne kroki na nieznanych lądach
widząc siny horyzont nagły szkwał
niczego nie odbierze
syrenom
2. ars longa vitae brevis
Nauzykai nie słuchaj zatkaj szybko uszy
cyklon B jak cyklop oko gdy tajfuny
biorą w posiadanie zależne powietrze
wykrzycz akt zgonu mewy kiedy płetwal
błękitny nie dopłynie do cieśniny
i metan na dłuższą metę pochłonie
wielką plamę ropy
3 .tertium datur
księga wieczysta morza Sargassowego tonie
niewykreślone są służebności drogi koniecznej
zaginionych statków bez jurysprudencji
gdzie konosamenty ? okrętowy rejestr ?
nie słychać wołania majtka
ziemia jest płaska
u stóp nie zazgrzyta
żółty piasek
Jarosław Trześniewski, 11 września 2010
Nie napiszę wiersza o Nowym Jorku
Nie napiszę o ulotności chwili
„Chwila to jest godzina i minuta”
(Definicja stosowana w księgach wieczystych)
Godzina 8 minut 45 czasu nowojorskiego
Godzina 14 minut 45 czasu na wschód od Greenewich
Przed wierszem
Po
Przed
Po wierszu tylko uncja lżejsza niz istnienie
(Powtarzasz własny wiersz z Petersburga
Szedłeś do domu Achmatowej na Fontankę
Zwiedzić wystawę o Brodskim
Wtedy definicja chwili mgnieniem - tylko)
Pył Na naszych oczach
Na skamieniałych twarzach
To nie film
To dzieje się naprawdę
Twarz Jest
Dotykanie obolałej tkanki
Stało się coś przy czym Titanic
Pearl Harbor
Obłok jak atomowy grzyb
Nie napiszę wiersza o Nowym
Jorku
O Manhattanie
Brooklynie
I wyspie Long Island
Moich dzielnicach z dzieciństwa
(Wciąż na replay'u trwają tamte wakacje)
Dzisiaj jestem
Amerykaninem i z Amerykanami
Dzisiaj jesteśmy wszyscy Amerykanami
Oprócz tych którzy przestali być
--------------------------------------------
Ci co
Utracili niewinność
Ufność
Poczucie wolności
Jeszcze dają sygnał z telefonów komórkowych
To cały świat
Pomimo granic i transkontynentalnych oceanów
Udzielający pomocy
Błogosławieni
Albowiem oni unieśli ten ciężar
Budowli
Nie napiszę wiersza o Nowym Jorku
Ani o żadnej rzeczy która jest jak ogień
Wbijające się samoloty niczym sztylety
Ludzie wyskakujący ze 110 piętra
Ludzie płonący żywcem
Ludzie miażdżeni tonami gruzu
Nie napiszę już America o America Beautiful
Nie napiszę
Przed wierszem
Po wierszu
Nad
11-17 września 2001 roku
Jarosław Trześniewski, 8 września 2010
dobrze że nie wiemy
co nas w życiu jeszcze spotka
jakie byłoby nudne to przewidywalne
zaplanowane
gdybyśmy wiedzieli
o wszystkim
popatrz na oknie
przekwitający
storczyk (cymbidium orchidaceae)
wypuszcza nowy pęd
chwiejnie z boku
opierając się
o sąsiednią hoję
może już nie zakwitnie
kradnąc światło
zmierzchom świtom
jak dobrze pójdzie
Jarosław Trześniewski, 7 września 2010
Ewie Lipskiej
pismo które wpłynęło
pewnego dnia
o niepewnej godzinie
jeszcze mniej pewnej minucie
oddalone przez czas
oddalone na chwilę
dział pierwszy:
dział pierwszy opisany
w księdze rodzaju
genesis
dział drugi :
(właściciel)
stwórca i
czas zastawiony
hipoteka czysta
pomimo roszczeń
nie ujawnionych
nie wygaśniętych
zobowiązań
i wielu służebności
wykreślono już wszystko
w odpowiedzi na pierwszy
wiersz z tomu Ja
cała ziemia nie jest jeszcze
wpisana do księgi wieczystej
jak najbardziej serio
za to słońce
znaczy ciepło
znaczy opis
przyłączenie odłączenie
w tej samej formule
za to nocą
może się zdarzyć
że wpisany
księżyc do ksiegi wieczystej
zostaje wykreślony
cienką czerwoną linią
i wszystkie ciała niebieskie
będą ujęte
katastrem nieba
numerem
w sumie dobrym
rzeczy porządkiem
w klasyfikacji liczb
urojonych
co właśnie
przybrały
wirtualne byty
a dział trzeci
wszelkiego rodzaju
dożywocie
floro fauno
i nadziejo
obciążać będzie
eden
i dział czwarty
dział czwarty:
najważniejszy
30 srebrników
wdowi grosz
symboliczna złotówka
do końca świata
będą niewykreślone
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga