Edmund Muscar Czynszak | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (32) Książki (6) Poezja (546) Proza (18) Fotografia (20) Grafika (2) |
Edmund Muscar Czynszak, 27 marca 2011
Ubrana w poranne promienie słońca
na głowie błękitny księżycowy rogalik
oczy w kolorze jesiennych wrzosów
i tylko uśmiech poważny czasami
toczy mezalians długi jak życie
błąkając się pośród myśli
czasem jest blisko świtu
to znowu chowa się w nocy
swoją rozkoszą w głąb duszy wnika
cukierkowym spojrzeniem mami
na poduszce nie pozostawia śladu
bo to tylko zwykły skrawek marzeń
Edmund Muscar Czynszak, 22 marca 2011
na szarej palecie codzienności
magia słowa często gości
w barwy świata zmysły wprowadza
innym obrazem duszę ubogaca
kto mocy i czaru tego nie czuje
tylko na mieliźnie szarości się snuje
po swej ułomności się błąka
i jak by piękna nigdy nie dotknął
cóż warta jest bez kwiatów łąka?
Edmund Muscar Czynszak, 17 marca 2011
konsumuje je powoli
dzień za dniem przeżuwam
czasem jest trudne
to znów tylko nudne
za bary się biorę z każdym pytaniem
nie zawsze jest bułką z masłem
bywa, że w przełyku przez tydzień pozostaje
poznane prawdy trawie czasem na nowo
zdarza się czasem koleje danie
zjeść całkiem na surowo
lecz wciąż jej
spożywam w samym apetycie
bo cóż może być piękniejszego
jak spożytkować do końca własne życie?
Edmund Muscar Czynszak, 14 czerwca 2011
Czy warto było nową kartę
po stronie losu otwierać
serce zaprzęgać do kolejnej gonitwy
pustkę nową historia zapełniać?
Czy warto było
kolejnym przymierzem dwie połówki łączyć
po to by dzień nie zatonął w samotności
by zapełnić długi wieczór zimowy?
Czy warto
znowustare mury burzyć
następną drogę na piasku budować
pod innym słońcem z życiem się mierzyć
aby po czasie w to samo miejsce powrócić?
dobry żeglarz jednego kierunku się trzyma
a wiatr życia
i tak sam kurs nam wyznaczy.
Edmund Muscar Czynszak, 24 grudnia 2010
Kupiłem karpia na bazarze
rybę pływała w zwykłym stawie,
dokarmiał ja człowiek w waciak odziany
niby zwykły, lecz trochę panicz.
Zgrabiałymi rekami do
do torby mi zapakował
jeszcze na odchodne wódką częstował,
ona popatrzyła swym rybim oczkiem
po czym głęboki oddech wzięła,
i na dnie foliowej torby spoczęła.
A stamtąd w ręce
oprawcy swego, czyli moje
jednym ostrym ruchem noża
odciąłem łeb, ogon i płetwy,
jego to już nic nie bolało
we mnie się serce rozdygotało.
Jeszcze przed jego zjedzeniem
poprosiłem go o przebaczenie,
on na zgodę zostawił mi
na szczęście łuskę
i swą ostania rybią łezkę.
Może ci nikt nic nie odrąbie. Powiedział,
z chichotem lecz przytomnie i odszedł,
pozostawiając brudną wodę w wannie,
oraz danie które już zjem mnie zachłannie.
Edmund Muscar Czynszak, 10 grudnia 2010
Za oknem słońce wdepnęło w chmury
spod cienkiej warstwy zimowej kołdry
wyłaniają się resztki naszej niefrasobliwości
przy latarni pies daremnie oczekuje swego pana
dzieci tworzą zimową rzeźbę na kształt bałwana
bezdomni wędrowcy plądrują śmietnik
poszukując resztek wczorajszego dobrobytu
napotkana do połowy opróżniona butelka
przynosi skierki pogodnego uśmiechu
ich twarze emanują darowanym szczęściem
smutek niezmiennie okupuje moje szare komórki
poczekam jutro, kiedy kolejne chwile
strzepną szare odcienie dzisiejszego dnia.
Edmund Muscar Czynszak, 17 stycznia 2011
kiedy moje głębokie pragnienia
stają na przedsionku spełnienia
obrazy zbudowane z marzeń
zamieniają się w figurkami z kamienia
uczucie walczą o przetrwanie nawałnicy losu
ty ze mną pozostań
tak po prostu
Edmund Muscar Czynszak, 18 stycznia 2011
Zamykam oczy, zmysły
nasączone obłokiem uczucia
myśli błąkają się po
pustyni rozkoszy twego ciała
nieregularny krok mego serca
zdradza moją słabość,
a za kotarom snu ty
moja wielka namiętności
stolico krainy pożądania
na przedsionku nocy
Edmund Muscar Czynszak, 19 stycznia 2011
na czystej pościeli
zapach twego ciała czuje
nieposkromioną falą uczuć
w głąb niepostrzeżenie wnikam
delikatnie opuszkami palców
kroki w gąszczu liczę
spojrzeniem mnie obejmujesz
a księżyc milczy
srebrzystą tarczą granice nam wyznacza
czy kiedy zgaśnie?
znów się w marzeniach rozpłyniesz
Edmund Muscar Czynszak, 4 grudnia 2010
Smutek się szwenda
w każdy kąt spogląda
do ściany przygniata
pustką w oczy zagląda
biorę w dłoń długopis
myśli słowem ciosam
to nie arcydzieła
o plagiat duszę posądzam
bo już wcześniej pisałem
i powtórzę w grobie
ty jesteś we mnie
jak ja jestem w tobie.
Edmund Muscar Czynszak, 29 listopada 2010
Kiedy cie dotykam
językiem
jesteś mi kościołem
po schodach twych
stóp
do ołtarza się
przemykam.
Pląsem się wdzieram
w rozkoszy głębinę
jeszcze niespełniony
a już czuje, że ginę.
Po zwodzonym moście
twoich czułych
spojrzeń,
po przedsionkach
grzechu
bez obawy błądzę.
Tam gdzie słońce
południa
rozpala moje skronie
wiem, że swych
pragnień
nigdy nie poskromię.
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
Kiedy do końca wypełni się dzień,
zapiszę w nim ostatnie zdanie.
Nasze sylwetki skryje nocy cień
i czas zmyje kolejną plamę.
A księżyc na zmroku zawieszony,
śledzić będzie myśli, które ja ułożę.
Na trawie dywan rozścielony,
na którym swoje marzenia złożę.
I znowu będę jednym śnić
i nic nie powiem nikomu.
Dla siebie zatrzymam myśli nić,
zanim nie wrócę do domu.
Edmund Muscar Czynszak, 23 maja 2010
A kiedy już odejdę w górę,
przekroczę mroczną granicę ciszy,
wrony czarne moje siedlisko obsiądą
i myśli nikt już nie usłyszy.
Martwymi dłońmi, największej dotknę tajemnicy,
Bóg mi wystawi swój rachunek.
Czy pamiętać,będziesz o mnie
w słowach, które pozostawię?
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
Cisza – poszarpana ostrymi słowami,
mosiężna klamka , podaje się,
słowa wybiegające poza próg nie powracają.
Na klamce przepalona żarówka milczy.
Powracający spokój piecze, przerywany chaotycznym rytmem serca.
Kroki milkną.
Moja samotność jest samotnością z wyboru.
Edmund Muscar Czynszak, 19 grudnia 2010
Z za firanek utkanych z płatków śniegu,
zębate słońce z lodowatym
spojrzeniem uśmiechem spogląda.
Siadam z kubkiem gorącej herbaty,
o ciepłym lecie marze.
Wiatr porywistym oddechem
sople spod pułapu strzepuje.
Niczym pasjans stawiam sobie pytanie,
czy zima to dobra pora na kochanie?
Edmund Muscar Czynszak, 24 grudnia 2010
Są to słowa do kolędy (Cicha noc, święta noc) napisanej przeze mnie do
szopki noworocznej przygotowywanej przez nasz miejscowy dom kultury.
Cicha noc, święta noc
pokój niesie ludziom
w krąg
nam nie niesie bośmy słabi
przez świat Boży
zapomniani
w żłobie spoczął nasz
los.
Cicha noc, święta noc
pastuszkowie tworzą
krąg
idą droga wielcy mali
przez świat wielki
zapomniani
czekając na swój cud.
Cicha noc, święta noc
dla naiwnych złudny
krok
pan wielkiego format
podał rękę swemu
bratu.
stał się nowy cud.
Cicha noc, święta noc
Znalazł się w zsypie
ciepły kąt
A w kościele wielkie
święta
Spotkasz twarze
uśmiechnięte
Z naszych uśmiech
skradł los.
Edmund Muscar Czynszak, 25 grudnia 2010
Z czeluści nocy srebrna tarcza księżyca się wyłania
śnieżnymi freskami porastają nasze okna
stary świerk wiatrom zimowym się kłania
wszystkim ten widok kojarzy się z gwiazdką.
Do rogu izby srebrzysta jodła się przymierza
piernikowe ciasto w kuchni już dojrzewa
jeszcze tylko karp w wannie pływa
potem nastąpi długa wigilijna wieczerza.
Zwierzęta nie przemówią do nas ludzkim głosem
pusty talerz nie doczeka się swego wędrowca
zanim kolejna gwiazdka na niebie zabłyśnie
serca nasze zapłoną świąteczną udawaną miłością .
Z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia wszystkiego
najlepszego dla kierownictwa oraz wszystkich użytkowników portalu „ Truml „
Dużo szczęścia i radości,
niechaj w domu waszym gości.
Dużo jadła wszelakiego i napoju wybornego.
Pieniądz niech się sypie, a lepiej szeleści
Pan Bóg zdrowiem darzy, a miłość niech pieści.
Życzy Edekcz.
Edmund Muscar Czynszak, 25 grudnia 2010
Są to słowa do kolędy
( Pada śnieg na Pilski brzeg ) napisanej przeze mnie do szopki noworocznej
przygotowywanej przez nasz miejscowy dom kultury.
Pada śnieg na Pilski brzeg
Przez zimowy kraj,
hula mrozu bat
kalejdoskop spraw,
przez życie nas gna.
Jeszcze krótki bieg,
zakupowy stres
czy razem uda się,
kupić tanią rzecz.
Ref.
Pada śnieg, pada
śnieg, na Gwdy krety brzeg
co kolejny rok
przyniesie, uśmiech czy, też stres.
Pada śnieg , pada
śnieg, Staszyc czeka wciąż
a na niebie gwiazdy
ozdobią wielki miejski klomb.
Krajobrazu biel,
rozświetlony świerk
ulicami płyną tłumy
rozświetlonych lamp.
Na wieczerzy karp,
stół z dwunastu dań
potem tylko coś na
wzdęcia i znów wszystko gra.
Ref.
Pada śnieg, pada
śnieg, na Gwdy krety brzeg
co kolejny rok
przyniesie, uśmiech czy, też stres.
Pada śnieg, pada
śnieg, Staszyc czeka wciąż
a na niebie gwiazdy
ozdobią pusty miejski klomb.
Trwa świąteczna gra,
gwiazdor adres zna
śnieżek pada,
szczypią uszy, na pasterkę czas.
Jeszcze wina łyk,
przy choince ścisk
a przed nami jeszcze
tyle, tyle miłych chwil.
Ref.
Pada śnieg, pada
śnieg, na Gwdy krety brzeg
co kolejny rok
przyniesie, uśmiech czy, też stres.
Pada śnieg , pada
śnieg , Staszyc czeka wciąż
a na niebie gwiazdy zdobią pusty miejski klomb.
Edmund Muscar Czynszak, 22 grudnia 2010
Na parapecie mego okna
łabędzim lotem lądują
śnieżno białe anioły.
Rozkładam marzenia
w zaciszu świątecznego drzewka,
spojrzenie usiłuje dotknąć mej gwiazdy
księżyc z lodowatym spojrzeniem
śledzi moje myśli.
Mróz pod stopami wędrowca
syczy nieprzyjaznymi dźwiękami
choć, jak co roku czekał będę podarku
wiem, że nie będzie on chwilą
jakiej czekam.
Kolejny rozdział rozpocznę, oczekiwaniem
dnia nadejścia mego anioła.
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
Myśli w mroku się rozpierzchły.
Stado czarnych kuropatw, przy śmietniku krąży.
Pustka się rozsiadła – smutek umysł drąży.
I tylko zdjęcie twoje, trwa po swojej stronie.
Słońce obiecało, że się dziś pokłoni.
Bezsilność zniewala wszystkie moje tkanki
Drzewa z liści odarte- gałązkami wymiatają cisze.
Twój głos pragnienia, nowe w mym sercu wznieca.
Czasem tylko trwoga krtań mej duszy ściska.
Abyś mi do innej bajki nie czmychała!
Gdzie myśl spokojna – w ciszy uwięziona.?
Czy zdołam cię jeszcze słowem mym podniecić?
Na kamieniu biedronka do lotu się szykuje.
Skwerki emanują wiosną – tulipany uśmiechem swoim mnie czarują.
I tylko stadko czarnych chmur niebem wolno płynie.
Podaj mi swą nadzieje, abym nie zaginął.
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
W białej pościeli ból się pławi kotłując się z nadzieją.
A respirator ciężko dyszy,
anielki spokój w twarzy doktora .
Radośnie dzwonią naczynia w szpitalnej kuchni .
I nikt nie wraca już do wczoraj,
zamiast zegara puls monitora .
Plusk rytmicznie płynącej kroplówki,
wymierza chorym kolejne minuty .
Za okna słonko nieśmiało zerka .
Czas się zatrzymał dzień przestał tańczyć .
Radość ze smutkiem królują w pospołu ,
wieczorną modlitwę odmówi za was wiatr .
Na giełdzie życia wieczna trwa gra ,
kogo poranny obchód jeszcze obejmie .
kto zaś parawan nicości przekroczy , gdzie ból nie sięga , i wieczny spokój twa.
Edmund Muscar Czynszak, 16 grudnia 2010
Kiedy pójdziesz spać
musisz słowo mi dać,
że śnić będziesz o
mnie
choć spoglądasz
na mnie przytomnie
widzisz wszystkie
moje wady
a wokół mnie same
baby
rozrzucone w nie
ładzie słowa
jabłka wysypane w
rajskim sadzie
kilka kropel
lukrowanej słodyczy
co z czasem przestają się liczyć
zmysłami cie swymi
dotykam
przez wąską szczelinę
w głąb wnikam
i już tak w niej
pozostanę
bo jestem beznadziejnie
zwykły samiec.
Edmund Muscar Czynszak, 21 stycznia 2011
dziwny zwyczaj się w nasze progi wkrada
słowa stargane gestem prawda różne ma odcienie
słonce rozpierzchło się po niebie
innym dziś głosem śpiewa wilga
inaczej szemrze w szuwarach wiatr
tylko jeszcze serca biją podobnym rytmem
lecz co je czeka, gdy noc utonie w łzach
któż nam inny jutro rękę poda
gdy spokój z pustka staną w drzwiach
a może będzie jednak szkoda
dawnych pogodnych spędzonych chwil
Edmund Muscar Czynszak, 25 stycznia 2011
usiłuje poznać to, co niepoznane
myślami dotykam wszystkich prawd
wzrokiem przebijam kłamstwa ścianę
niczym rdza się wżeram w mądrości
spisane ludzkim słowem,
gdy odgadnę to,
co nieodgadnione
czy będzie prościej
pokonać ułomności własne,
kiedy nadal będę samotny
na cóż mi prawdy poznane
Edmund Muscar Czynszak, 31 maja 2010
Uczucie jakie ci towarzyszy,
rozpoczyna się od wierzchołka mojej sylwetki,
dotykając zwoje twoich złych i dobrych pomysłów.
Zalewane są przez falę chłodnej obojętności,
wypełnione wyżej stanu oczekiwań,
toną w mętnych wodach obojętności.
Twoja niewiara utkwiła w pasie zmęczenia.
Pozostający skrawek pogodnego uśmiechu,
jest jedyną oazą twego przetrwania.
I choć poziom powoli będzie opadał,
twoja wiara nigdy nie powróci,
do stanu pierwszej miłości.
Suchy ląd odnajdziesz na drugim brzegu.
Edmund Muscar Czynszak, 20 marca 2011
Napotkałem cie na stronie pełnej złych myśli
kiedy nie potrafiłbym sobie ciebie nawet wyśnić
spotkałaś mnie w porze jesieni
kiedy liście już opadły
smutek i zwątpienie się w duszy rozplenił
kto scenariusz do tego aktu pisze?
maże Bóg łaskawy, może czart kusiciel
któż mi odpowie na to pytanie
jedno jest pewne
zawsze we mnie pozostaniesz
Edmund Muscar Czynszak, 28 maja 2010
Dzień zablokowany niemocą,
smutkiem przesiąkają wszystkie tkanki
naszego ciała.
Pustymi ulicami przechadza się chłodny powiew,
przez zamknięte okna,
wciskają się płatki uśmiechu słonecznej kuli.
Ludzie, których napotykamy na szlaku,
dotykają nas swymi sprawami.
Wszystko,co jest dziś,
jutro będzie minioną
teraźniejszością.
Edmund Muscar Czynszak, 14 listopada 2010
Nie sztuką burzyć ludzkie namiętności
bezcześcić słowem inne słowo.
Wiatrem nie zgody targać jesienny dywan liści
w szarugi naszej melancholii bombę podkładać,
za parawanu anonimowości na rzeczywistość ujadać.
Bo nie poezją jest to, co boli, lecz to, co wrażliwą dusze ukoi.
Bo to, co refleksje zbudzi, choć u jednego z ludzi,
a myśl nasza nie pozostanie w próżni.
Wierszy ten chciałby zadedykować wszystkim tym, którzy tak ochoczo
obrzucają tych, którzy nie piszą tak jak by oni oczekiwali używają różnych
obraźliwych słów a sami siebie nazywając znawcami poezji przez duże P. Ale
poezja to piękno dla wrażliwych serc naszych i nie należy jej kalać złym pełnym
nienawiści słowem, bo to zło kiedyś nam złem odpowie.
Edmund Muscar Czynszak, 8 lutego 2011
pewien kocur od pary
miewa problemów bez
liku
maczanych w misce
gorzały
które się na drodze
życiowej rozlały
kocimi łbami wysłanej
pękają jak bańki
mydlane
złudnych obietnic
rozbity dzbanek
pod naporem zdarzeń
podaruje ci morałów
zlepek
garść wulgarnych słów,
nie na uciechę
los dorzuci swoich kłód
kilka
wtedy nie będzie łatwo
wcale
i wszystko zależeć
będzie już od tego
czy postanowisz zostać
bezmyślnym
na ludzkiej tkance
pęcherzem
czy zapragniesz
pozostać nadal człowiekiem?
jaką rolę, na dalszą
część swej sztuki wybierzesz
?
własną ułomnością
zdołasz się zmierzyć
Edmund Muscar Czynszak, 4 czerwca 2010
Czym są słowa, które, nas dotykają?
Czasem ciosem okrutnym.
Wonną mgiełką, co, otula nas w smutku,
krokusy już pląsy toczą z polnym mleczem.
I znów trafiony twym zdaniem,
obrastam pąsowym uśmiechem.
Samotnie na skraju smutku staje.
Słońce rozgrzewa me ciało,
ptaki do gniazd, swoich znów powróciły.
Lubię te nizinne pejzaże mojej kochanej Piły!
Pośrodku wyspy, fontanna czynna do późnej wiosny.
Na wieżowcu jeleń zamarł w bez ruchu, trochę smutny, trochę radosny.
Ja słowa splatam w potok myśli, jak rzeka Gwda płynąca.
Błąkam się po mojej małej ojczyźnie do lata do wiosny,
pisząc kilka kolejnych słów prostych.
Popełniony - Piła dn. 04.04.10. r.
Edmund Muscar Czynszak, 22 maja 2011
Zawieszony pomiędzy
romantyzmem a reumatyzmem
galop pegaza czuję
siedzę i piszę.
W pokoju gaśnie światło
i tylko własne myśli słyszę
blask świecy cień na kartkę kładzie
a ja siedzę i piszę.
Kolejna lampka wina spokój burzy
banalnym słowem dotykam ludzi
wiosna wolno mija
i znów będzie upalne lato
a ja siedzę i piszę.
To nic, że jestem nieodkryty
marzenia to niespełnione mity
po duszy kolejna myśl się błąka
a ja siedzę i dalej piszę.
Edmund Muscar Czynszak, 9 czerwca 2011
Aniele Boży stróżu mój
racz mi dać szczęścia pełen stół
zeszytu mego pełne zwrotki
dzień utkany z chwil radosnych
niech żadna burza się nie zbliży
a gdy już przekroczę wiek dojrzały
by mnie czasem ludzie słuchali
niech się pojawią powody do chwały
chwały nieba, bo cóż mi wtedy będzie potrzeba.
No chyba tylko twego pacierza
mój przyjacielu po stronie nieba.
Edmund Muscar Czynszak, 26 lutego 2011
krzewy derenia pożółkły ze złości
od południa stuka już wiosna
a zima jeszcze się gości
zaścieliła ziemię nową kołdrą śniegu
nad rzeką Staszic z białą czapą stoi
na wieżowcu jeleń zastygł bez
uśmiechu
na wielkim placu dzieci się cieszą
słońce promykami zdobi skrawki nieba
w Młynie kawy się napije
cóż mi więcej potrzeba
potem wyruszę na kolejny spacer
może ciebie spotkam
w galerii moich marzeń
Edmund Muscar Czynszak, 24 maja 2010
Tafla mojego spokoju zburzona słowem.
Chaos umysłu wylewa na zewnątrz mego ja.
Podrażniony przeciągłym, powtarzającym się płaczem,
otaczam się wulgarnym słowem.
Grzech dotyka wszystkich moich członków
i fala goryczy przelewa przez tamę mojej prywatności.
Słone łzy matki, nie mają smaku goryczy.
Moja postać staje się mi obca,
a ruchy nie są pochodną moich myśli.
Każdy gest ukochanej osoby jest obcy,
budzący sprzeciw.
Tylko znaki czynione wieczorem
przypomina mi, że jestem
tym samym człowiekiem.
Edmund Muscar Czynszak, 5 czerwca 2010
Najlepsze Limeryki piszą choleryki.
Choć język mają okrutny, w pył rozbiją smutki.
Gromem ciskają w mowie.
Serce inną prawdę powie.
Bo prawdy nie szukaj w słowie, lecz w tym, co robię!
Gdy w polityce zbliża się wyborcza karuzela,
Każdy polityk w kameleona się zmienia.
Powstaje specjalna telenowela.
Sondaże tańczą w górę, w dół.
By nogi wciągnąć pod prezydencki stół!
Gdy taniec gwiazd się zakończy wnet o tobie każdy z nich zapomni.
Pewien młodzieniec z Piły.
Wobec kobiet był bardzo miły.
Kochał i pieścił staranie.
Po czym usta moczył w wannie.
Następnie zalewał je alkoholem i zasypiał ze wspaniałym humorem.
Pewien znany prozaik,
W życiu zwyczajny laik.
Słabostki swe pod dywan chował.
I sławę swą bardzo miłował.
Aż wyszło szydło z worka, że ani to dzięcioł ani sikorka.
Co cechuje wytrawnego i znakomitego krytyka?
To, że dokładnie czyta, lecz myśli połyka
I wszystko wie doskonale.
Choć na niczym nie zna się wcale.
Sądy wydaje poważne, choć rzadko trafia w prawdę.
* * *
Edmund Muscar Czynszak, 30 maja 2011
Złączeni strugą wspólnego oddechu
ty jesteś tu ja jeszcze daleko
słowa, co nocą wracają jak echo
otuleni szarym szalem ciszy
i myśli, które tylko nasze serca słyszą
scaleni węzłem wielkiej przyjaźni
nad ranem wymawiane te same zdania
a w nich kochany,kochana.
A potem kolejny dzień przegadany
i znów do wspólnej nocy wracamy
tylko los podchodzi do nas z chichotem
lecz dla mnie to wiąż chwile złote.
Edmund Muscar Czynszak, 6 sierpnia 2011
Urodzony wczoraj
w porze złocenia kłosów
kiedy Bogiem była Stalin
i czerwień rozlewała się wokół
na ulicy kródszej niż ścieszak
co początek swój w sierpniu miła
płaczem donosnim witając wszystkich
niesmiało poszedłaem do przodu
mijając nie jeden poranek i zachód
do szejśćdzięsiątego kilimet życia dotarłem
by jutro powłóczyć się dalej
Edmund Muscar Czynszak, 23 lutego 2011
Srogim okiem patrzysz
plany moje kreślisz
szalone marzenia
ze wstydu na dno duszy zeszły.
Choć często się z Tobą wadzę
pasjanse swoje stawiam
wmet skarcony złą chwilą
na Twą ścieżkę posłusznie wracam.
Życie bez miłości jest pustą kartą
niebo ma swoje słońce
księżyc gwiezdny orszak
ze swojego uczucia nie dam się okraść
Sumiennie wypełniam wszystkie przykazania
lecz nie potrafię żyć bez kochania.
Edmund Muscar Czynszak, 22 lutego 2011
czasem jest okrutny
to znów tylko smutny
słońcem spieczone chwile
noc, co kończy snem miłym
bywa też z kroplą radości
wówczas wszystko jest prościej
tylko czasem szkoda
że tak szybko mija jego uroda
bo kiedy już
na mieliźnie czasu osiądzie
staje się cząstką miesięcy
Edmund Muscar Czynszak, 21 lutego 2011
kiedy noc wygrywa z dniem
stado złych myśli okupuje poranek
w dobrym kierunku postawiony krok
właściwa odpowiedz na postawione pytanie
słońce zakleszczone w sidłach mgły
chłodem krępuje ruchy
z wolą przetrwania stajesz
nowe stawiając sobie zadanie
już jesteś zwycięzcą
lecz walki jeszcze nie wygrałeś
choć właściwy kierunek sobie wskazałeś
Edmund Muscar Czynszak, 27 czerwca 2011
Czai się zawsze o zmroku
kiedy dzień gubi resztki uroku,
czarnym welonem pokrywa wszystko
biskich pogodne spojrzenia
wszystkie niezrealizowane plany
scenkę z picia popołudniowej herbaty
pochmurny poranek już trochę zapomniany.
Ptaki wbezruchu w konarach ciszy trwają
a chwile przestają już być tak gorące,
potem snem nas wszystkich omami.
A jutro ?
znów będziemy tacy sami.
Edmund Muscar Czynszak, 7 czerwca 2011
O miłości można wiele
czasem finał zdarza się w kościele
z wyuczoną formułką
niczym laurka stajemy
czasem się wzruszamy
czasem improwizujemy
poczym w przeciągu przeróżnych zdarzeń
niczym wędrowne ptaki gubiące wióra
porzucamy zaniedbana nasze pragnienia
żyje własnym życiem
pozostając w rozbracie z własnym uczuciem.
A kiedy się ockniemy
pozostaje stos niespełnionych życzeń
i wyblakłe fotografie dawnych klęsk i zwycięstw.
Edmund Muscar Czynszak, 16 lipca 2011
Wiersz dedykowany memu bratu pięćdziesiątą rocznice
urodzin
posłuchaj Bracie
co ci dzisiaj powiem
chciałbym widzieć cię szczęśliwym
byś na rozbrat nie żył ze zdrowiem
niech ziemia będzie ci przyjazna
a ludzie życzliwi
niech przyjaciel kieliszek
za twe zdrowie przechyli
zimy będą łagodne
lato ukropem niech cię nie męczy
na twej drodze stają tylko dobre anioły
poranek i zachód będzie pogodny, radosny
może trochę szalony
a gdy czasem zatrzymasz
się na chwilę na swej drodze
pomyśl, że jest ktoś na złe i dobre przy tobie.
Edmund Muscar Czynszak, 20 maja 2010
Stoi na torach i czeka,
smarem należycie zbrudzona.
Nie żona, nie przyjaciel,
ale zawsze gotowa,
kolejną drogę przez życie pokonać.
I tylko dzień jest za krótki,
rdzą pokryły się szyny.
Rentę przyjąłem ze smutkiem.
Lecz nigdy się nie rozstaniemy.
Edmund Muscar Czynszak, 22 lipca 2011
Wiersz dedykowany doktorowi Andrzejowi R.
Spojrzenia spowite mglistą woalką ciszy
pokój naciąga kolorem szarości,
za oknem brzoza, stara konarami
macha do mnie radośnie
oddech miarowy, którego myśl nie słyszy.
Spokój podawany w pigułce,co rano
potem sen długi jak wieczór grudniowy,
wspólny posiłek w piwnicznej świetlicy
wieczorem kolejna dawka ukojenia na noc,
a jutro dziś powtórzony, jak echo tak samo.
Prosta terapia na dni życiem stargane.
Edmund Muscar Czynszak, 10 lutego 2011
znów się rozsypał
miesięcy roku worek
zaczął się luty i to
jeszcze we wtorek
A jak w lutym śnieg i
mróz stały
w lecie będą upały
Gdy w lutym mróz mocno
trzyma
będzie krótka zima,
i cóż nam po takiej prognozie
skoro przed nam jeszcze
długa zima grozi
w lecie dni chłodne,
słonko
w aptece będzie się
skrywać
A po świętej Agacie
jak zobaczymy muchy w
chacie,
nie przydadzą się nam
ciepłe gacie
A może na świętej
Doroty
będzie śniegu pod płoty
Zaś na święty Walety
będzie mróz nieugięty
Święty Maciej zimę
straci albo wzbogaci,
któż po tych
mądrościach ludowych
prognozę poda z głowy
jaka będzie tego roku
uroda?
Edmund Muscar Czynszak, 24 maja 2010
Dziś mój smutek z radością się mierzy
zdradą nasiąka każdy kolejny uśmiech
wiatr, słowa porozwiewał jak plewy
na dnie duszy, kolejny grzech osiadł
Nigdy nie będę dobrym aktorem
maska kłamstwa, zawsze mnie będzie uwierać
dobrym słowem już cie nie upoję
nie uzdrowi nas, spalona kurtyna milczenia
z mych ułomności wyzwoli mnie ziemia
Edmund Muscar Czynszak, 7 kwietnia 2011
W pomarańczowym fortepianie
gdzie park zagląda do okien
pijemy schłodzone piwo
tocząc rozmowy głębokie jak życie.
A każda chwila jest krótka
jak tasiemka przy twojej sukience
słonko się do nas nieśmiało tuli
i ptaki śpiewają tak pięknie.
Tylko ty mnie już nie kochasz
bliskości mojej nie czujesz
na serwetce uśmiech zostawiasz
znikając we wspomnień tłumie.
Jak łatwo się w tej chwili zagubić
poproszę jeszcze o łyk zimnej wody,
wystawiony przez ciebie rachunek
zapłacę w następnym słowie.
Edmund Muscar Czynszak, 3 kwietnia 2011
Kiedy z oczu spadają różowe okulary
negatywem stają się wczorajsze obrazy
stado czarnych wron, otacza zaułek myśli
serce odarty z resztek marzeń milczy
a ty jesteś lecz jak by cię nie było,
i już nie pasuje słowo miłość.
Edmund Muscar Czynszak, 2 kwietnia 2011
próbuje sobie przypomnieć
skrawki tamtego nieba
chwile sny ulotne
brzmienie twego imienia
w schowku pamięci szukam
fotografii z twoim uśmiechem
lecz jak reanimować
coś czego już nie ma
pustkę zastąpić wspomnieniem
Edmund Muscar Czynszak, 1 kwietnia 2011
Pamięci Macieja Kazimierza Sarbieswskiego SJ
Potargany burzą dziejów biogram
na dnie tajemnicy spoczął
myśli z prawdami zamkniętymi w słowie
przekroczywszy próg przeznaczenia
rozpierzchł się na setki pytań
grzęznąć w wielkiej niewiadomej.
By ponownie wypłynąć w wirze zdarzeń
niczym feniks w kolejnym odsłonie
rozsypane prochy skryte w szczątkach myśli
zatrzymawszy się w przedsionku cmentarza,
gdzie ludzie pomni minionej chwały
zaświadczyli w krypcie tablicą ,
okrytą cieniem płonących zniczy
gdzie cisza brata się z milczenie
która pęka pod naporem pamięci.
Edmund Muscar Czynszak, 6 czerwca 2010
W ciepłym pokoju gdzie sen rozkłada moje ciało,
zmysły rzucone w głuchą przepaść ciszy.
Na dworze zimny wicher, targa czupryny nagich drzew,
w rogu sufitu pająk, nieśmiało kroki, w stronę lampy liczy,
sen już otacza mój zmysł.
Zegar jak hejnał, wydaje mechaniczny dźwięk,
dla mnie na świecie nic już się nie liczy.
Za ściana przyćmiony odgłos kroków,
zakłóca wolno płynący niemy film.
Jak krzyk reklamy widzę twoje oczy?
Serce przyspiesza, w galop przechodzi spokojny puls,
dźwięk budzika jak granat rzucony w tafle ciszy.
Wyrywa mnie z twych objęć
Szare pejzaże pokryły się już śnieżną bielą,
i tylko pokój, gubi ostatnie promienia słońca …
Edmund Muscar Czynszak, 19 maja 2010
Wyniesiony na szczyt własnej bezsilności,
opadam w głębiny zwątpienia,
nurzając się w mętnej pogodzie mej duszy.
Szare dni odarte z pogodnego uśmiechu.
Słoneczna kula, wytoczyła się poza widnokrąg.
Topniejąca tafla przyjaznych gestów,
wyrywa mnie z pozornej ciszy.
Przygasający płomień domowego ogniska,
staje się martwym spektaklem moich oczu.
Ptaki rozpierzchły się porażone moją biernością.
Brodząc podziemnymi krużgankami,
zaczynam bratać się z lokatorami Hadesu.
Przez uchylone okno dobrych i złych wieści,
wciskają się same ponure.
Moje myśli karłowacieją.
Usiłuję otrząsnąć się z pijawek plądrujących mą duszę.
Czuje, że jestem sam,
a mój kanał wydłuża się do nieskończoność...
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
Kiedy noc swój czarny welon rozkłada,
czasem zmysły moje dziwna pustka dopada.
Wycie samotnego kundla dobiega gdzieś z oddali,
smutkiem nasiąkają oczy i w sercu coś pali
Nawet słowiki zamilkły otulone snem głębokim.
Tak czasem chciałbym, by ktoś moją pustkę i smutek rozpoznał,
objął mnie zwyczajnie swoją miłością, gestem mnie swoim dotknął,
do swego serca mnie zaprosił.
Tak często różnymi słowami mnie częstujesz!
Lecz czy ty jeszcze mnie, choć trochę rozumiesz?
Edmund Muscar Czynszak, 26 maja 2010
Mielizna, po której stąpam, zakleszczy moje ruchy.
Wychudłe konto, rozłazi się na wiele problemów.
Bez możliwości pomocy bliskim, jestem kaleką.
Pies sąsiada obszczekuje mnie bez skrępowania,
Zachęcony moja biernością.
Wypluta guma pozostawia smak niemocy.
Krople deszczu pukają natarczywie do moich okien.
Anioł z obrazka z żałosnym wyrazem twarzy,
Spogląda na moje skrepowane ruchy.
Tylko pogodne dźwięki twego uśmiechu,
Zdają na chwilę zasklepiać moje rany.
Infekcja, jaka mnie dosięgła,
Przepływa po moim krwiobiegu od głowy do stóp.
Pogoda zdaje się mieć kolor posępnej szarości.
Usiłuję walczyć!
Wypita lampka wina, ma smak wody.
Jednak moja wiara jest głęboka.
Po każdej burzy, przychodzi pora uśmiechu.
Edmund Muscar Czynszak, 8 kwietnia 2011
dzień rozpoczęty pogodnie
choć chwile dobieram czasem niedbale
na ekranie rozrzucone zmyślone słowa
popołudniowy krótki romans z pegazem
czasem uśmiech zalotny
rzucony w stronę losu
lecz nadal jestem samotny
choć spotykam cie co dnia.
Edmund Muscar Czynszak, 10 kwietnia 2011
Z głową w chmurach
rodzą się kolejne marzenia
jak kwitnący pączek
dojrzewa kolejne słowo
Z lotu ptaka piękniejsza jest ziemia
zwykły dzień szarością chwili ocieka
tylko wysoko szybujące myśli
są kluczem naszego spełnienia.
Z głową w chmurach
zmysłami dotykam chwil kolejnych
słowami po krawędziach poezji błądzę
zanim się zapiszą
na stronicach mojej pamięci
z głową w chmurach
następny dzień rozpocznę.
Edmund Muscar Czynszak, 10 czerwca 2010
W zakątek mojej świadomości,
przeciska się smutek.
Mogiły obsypane białym puchem,
emanują chłodem.
Kamienny klęczący anioł,
spogląda pustym spojrzeniem,
na przedpola przemijania.
Ptaki krążą wysoko,
penetrują krajobraz poza moim spojrzeniem,
powracam do obrazów mego dzieciństwa.
W nie mym filmie mojej pamięci
wyświetlają się postrzępione obrazy,
twarzy, których już niema.
Dzień pomału ustępuje miejsca nocy,
Dopada mnie nostalgia
za tym, co pozostało w pamięci.
Jak okruchy chleba, pozostawione na stole.
Popełniony - PIŁA dn. 18.02.10 r.
Edmund Muscar Czynszak, 5 marca 2011
W moim ogrodzie trawy są koloru błękitu
drzewa rozwiewają pogodne pragnienia
słowiki wieczorne recitale dają
kwiaty mają odcieni twego uśmiechu
tylko czasem jest nudno
sam nie wiem, czemu
chwile opasane tęczy wstęgą
czasem krople deszczu dzień uroni
na grządkach rozparły się słoneczniki
tak bardzo chciałbym
marzenia przed niepogodą osłonić
a kiedy smutek jak chwast
się w sercu rozpleni
wezmę do
ręki pióro na pustej
kartce myśli zakreślę
Podyktowaną przez duszę
Edmund Muscar Czynszak, 25 kwietnia 2011
Wezbrane ramiona otulają krajobraz ciszy
księżyc,co ukrył się w chmury gęstwinie
ukradkiem śledzi nasze pragnienia.
Zatraceni w te samej czasoprzestrzeni
gdzie tylko marzenia są prawdą
a każda chwila staje się spełnieniem.
A kiedy o wschodzie topnieją emocje
znikają obrazu naszych przeżyć,
do kolejnego zmroku
pozostają w sercu jak echo.
Edmund Muscar Czynszak, 2 czerwca 2010
swymi ogromnymi skrzydłami
zamiesza w moich wspomnieniach
porozwieszane na płotach myśli
powracają do rdzenia mojej świadomości
deszcz wypłukuje niewypowiedziane słowa
tańczące krople nabierają pogodnych dźwięków
tylko dusza tkwi nieruchomo
w pustce zapomnienia
delektując się swoją samotnością
kwiaty samotnie mokną
Edmund Muscar Czynszak, 22 kwietnia 2011
Gradem oskarżeń biczowane życie
klątwą i zdradą stargane myśli
sylwetka krzyża wycieńczona losem
scenariusz, jaki potrafi zgotować człowiek.
W pamięci świata twarz umęczona
odcień na wieki pozostawia,
niebo ścieżkę jego smutkiem otacza
skalistą drogą przeznaczenia krocząc.
W pochodzie zdarzeń samotne chwile
aż do spełniającego się słowa
co w przestrzeni czasu ciałem się stało
jest pascha, którą co roku składamy.
I tylko chwila biegnie dalej w przyszłość
aż do kresu jego spełnienia,
a dzień zasypia w ciszy szarości
poruszonej losem naszego zbawienia.
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
W witrynie sklepowej zając, czekoladowy przysiadł.
Do gniazdka skowronek powrócił.
Słońca uśmiech szeroki.
Kaczeniec w mokradłach się moczy.
Wierzbowe kotki wiosnę zwiastują.
Ciepłymi podarunkami wiatr nas obdarza.
Sweter w szafie znika – rękawica się nie przyda.
Kocie zaloty już widać i ptaki pląsy swe toczą.
Trawnik z rana jeszcze wilgotny - kwiaty głowy ku niebu unoszą.
Z pierwiosnkiem przed tobą dziś staje!
Smutek jak ostatnia bryła lodu, niech zniknie.
To dla ciebie się ten spektakl się zaczyna ,
by na nowo wiarę w życie przywrócić.
Nigdy nie rezygnujmy z marzeń!!!
Edmund Muscar Czynszak, 22 maja 2010
Słowem usiłuję okiełznać ulotne myśli
w ramy powstawiać proste zdania
dręczony jutrem
w snach marzenia chowam
wiatrem potargane ulice
w nieładzie posadzone drzewa
liście co z braku wody przyschły
i śmiecie które znów wyłażą z kosza
co dzień próbuję żyć od nowa
brudne dłonie w kieszeń chowam
do szarych chwil dodaję nadzieję
choć tęcza za horyzont ucieka
Edmund Muscar Czynszak, 23 grudnia 2012
Dom osacza pajęczyna zgiełku
twarze gości
obklejone uśmiechami
wyszukanej sympatii
nie zdradzają swoich zamiarów
Na kieliszkach wina
pozostawione papilarne ślady
udawanej przyjaźni
wyszukane słowa
spakowane w konwenanse
Siedzimy oddzieleni
racjami
swoich argumentów
krusząc kopie
w błahej sprawie
Szukając równowagi
emigruję w strefę
milczenia
Goście wychodzą
po północy
Edmund Muscar Czynszak, 4 maja 2013
czas zatrzymuje się
na linii zmroku
przez wybladły
promień świecy
spojrzenie
sięga dna rozpaczy
stygnące ciało
nabiera inności
słowa które
ugrzęzły w krtani
nie powracają
rzężeniem ust
w echu powrotnym
obmyte potem ciało
namaszczone chłodem
pozostaje dowodem
czyjegoś istnienia
kiedy dusza przekracza
niewidzialne progi
nieskończoności
złamana pieczęć życia
dowód jego kruchości
Edmund Muscar Czynszak, 23 grudnia 2012
Jesteś ciszą
co wyrównuje wszystkie
nierówności tekstów
Boginią
odkrywcą drzemiącego talentu
zagubionego w zakolach
własnej bezradności
A wszystko to się mieści
w jednym niewielkim
nadwęglonym życiem sercu.
Edmund Muscar Czynszak, 2 grudnia 2012
,,Nie mów wierszy bo dziś nie pierwszy”
Czasem mówię nie wiele
lecz nie stronie od wierszy
Choć nie zawsze
zdarza mi się pisać
kiedy przypada pierwszy
Bywa że trzynastego w piątek
napisze jakiś ciekawy początek,
aby dwudziestego pierwszego
dopisać coś zgoła innego.
By następnie ostatniego
stwierdzić.
Nic z tego.
Napiszę jutro coś nowego.
Edmund Muscar Czynszak, 30 września 2012
W drugą rocznicę
Już nie dławi oczy
łez gorzkich rwący potok
Czasem tylko we śnie
odwiedzasz mnie nocą
Porośnięte anielską ciszą
dawne życia ścieżki
z kartą kodu pamięci, w której
wciąż tak wiele się mieści
Pierwsze zasłużone lanie
wieczorem czytane bajki
wspólnie odmawiana modlitwa
i ty wiosną sadząca bratki
Dziś nie ma już takich dni
inaczej teraz pachnie ziemie
A ja
wciąż miałbym Ci
tyle do opowiedzenia
Tylko ty jesteś już tam
gdzie kończą się marzenia
Edmund Muscar Czynszak, 28 października 2012
na zielonym świetle
progi marzeń przekraczam
dawnymi obrazami
wciąż się ubogacam
do starych historii
zdaję się powracać
w zapomnianych zdaniach
czasem się zatracam
i tylko jej obraz
lekko już zwietrzały
w mej karcie pamięci
zawsze pozostaje
jak w studnie
rzucony
milczący kamień
Edmund Muscar Czynszak, 16 września 2012
co zrobić z chwilą niechcianą
która odleżyny tworzy
zasuszone strony zdarzeń
zapomnieć nie sposób
stary przykurzony obrazek lata
naciąga jesiennym chłodem
młode brzozy pochylone
północnym wiatrem
w deszczu mokną
w przedsionkach wspomnień
napotkam to, co było a nie jest
łzami rosy zbroczone
moje wczorajsze marzenia
i tak wiele do zapomnienia
Edmund Muscar Czynszak, 23 grudnia 2012
Zwykłe niedzielne przedpołudnie
za oknami rozlało się
letnie pomarańczowe słońce
Wczoraj były urodziny
z wazonu dobiega
pachną świeże kwiaty
na stole rozpakowane prezenty
W głowie wczorajszy zamęt
porozrzucane słowa
nad sufitem sina serpentyna dymu
Otwieram okno
w usta nabieram
świeżego oddechu
A Ciebie już nie ma
Chwilo
pozostająca wspomnieniem
Edmund Muscar Czynszak, 27 stycznia 2013
Zanurzony w odmętach zagubionego czasu
obarczony stygmatami wielu różnych zdarzeń
do życia podchodząc już bez emocji
kiedy wszystko jeszcze jest możliwe
i tak wiele się może zdarzyć
Myślę o niezwyczajne miłości
jaka zdarzyć się może
na przykład w promocji
w najnowszej wersji i unowocześniona
najlepiej genetycznie już zmodyfikowanej
która będzie moim dopalaczem
od rana do wieczora i dalej
co trwa podczas nocy nie przespanej
I niech na dysku pamięci
zapisana będzie na stałe
jak coś co nie kończy się wcale
W wirtualnym świecie
gdzie świat jest
piękniejszy od marzeń
Tylko jak w to
wszystko
uwierzyć naprawdę
Edmund Muscar Czynszak, 16 września 2012
dlaczego nie potrafię
snów okiełznać
zagubić w wietrze
resztki słów
zapisanych w wierszach
dlaczego jestem
niewolnikiem światła
które przytłacza kolejny poranek
motylem odurzony wonią kwiatu
księżycem, co o świcie
traci swą magie i czary
dlaczego?
nie wiem
Lecz czy to ważne
kiedy jestem tylko
przemijającym wspomnieniem
Edmund Muscar Czynszak, 20 stycznia 2013
Martwą przestrzeń nocy
skowytem wiatru
przerywane zdania
Zziębniętym spojrzeniem
czas ogarniam
co w czeluści
ciemności się zatraca
Księżyc namaszcza
wychudłe od
smutku cienie
Podmuchem zdarzeń
pogmatwane proste sprawy,
wyjałowiona ze światła
milczy ziemia
I nic już
nie mamy
sobie do powiedzenia
Edmund Muscar Czynszak, 12 stycznia 2013
zaszyty w zakamarkach ciszy
gdzie zanikają myśli
kiedy wszystko
staje się historią
i nic nie potrafię
sobie już wyśnić
usiłując wadzić się ze słowem
przed pustką się bronie
gdzie zagubiłaś się weno
że niema cię koło mnie
Bogini moich
urojeń
Edmund Muscar Czynszak, 12 stycznia 2013
I znowu kolejny rok
a ja nie wiem
czy jestem nadal u siebie
Słońce zachodzi
jak zawsze za bryłą wieżowca
każda chwila jest inna
jakby nie moja obca
Ty, jak co rano
pozostajesz w kokonie
swej tajemnicy
I tylko czas zdaje się
dni skrupulatnie liczyć
Wciąż te same pretensje
powtarzające się pytania
Od lat uwikłany
w ten sam
chocholi losu taniec
te same kroki powtarzam
Wciąż nie przestaje marzyć
Edmund Muscar Czynszak, 20 stycznia 2013
Siermiężne myśli uciskają dusze
po mapie mojego nieba
defiluje kondukt czarnych chmur
Otrzymane wiadomości
przytłaczają mnie do posadzki ziemi
milczenie spływające po twarzy
wnika w ukrwione tkanki
rzeczywistości
Świąteczny nastrój rozpływa się
niczym wczorajszy śnieg
pod naporem ciepła
Jestem soplem
zawieszony pod pułapem świta
nie ogarniającym wszystkie
zawiłości losu
Ucząc się życia co dzień od nowa
pozostaje nie dedukowanym
traperem życia
w ulicznej latarni
przepala się żarówka
noc tracąc swą barwę
Edmund Muscar Czynszak, 22 września 2012
Ile będę wart na giełdzie życia
gdy zdrowie mnie porzuci
ze straganą czasem twarzą
pomarszczonymi chwilami
co już były, lecz nigdy nie powrócą
Wychudłego konta dziurawy trzos
z ogromnym debetem na młodość
zszargany szarością zwykły dzień
skrywane wspomnienia
zatrzymane pożółkłej fotografii
Jaką wartość będę przedstawiał
pozbawiony patentu na szczęście
co przemija jak złoto jesieni
Czy wystarczy
zwyczajna stara pordzewiała uczucie
co nigdy się nie skończyło?
Edmund Muscar Czynszak, 14 października 2012
Gdy rozpoczyna
się era księżyca
wszystko tonie
w pajęczynie ciszy
Milczymy
Po przeciwległych
stronach naszych światów
zasłuchani w delikatną
symfonię naszych oddechów
Delektując się marzeniami
bez wytchnienia
w zaciszu myśli
Edmund Muscar Czynszak, 11 listopada 2012
Życie już oswojone
za wami wiele już przegadanych dni i nocy
choć los czasem usiłował beztroską mamić
to dobrym to złym próbując zaskoczyć
zawsze odważnie patrzeliście mu w oczy
Za wami już wiele chwil
w schowku pamięci spisanych
kiedy ona mówiła do ciebie misiu
ty do niej czule wróbelku kochany
nic z wczoraj nie tracą do dziś jak gwiazdy trwacie
Dziś jesień już oswojona
szronem zdobi wasze skronie
w tym samym zaprzęgu zawsze ty i ona
a wszystko pozostaje w milczących
niewidzialnych dłoniach Boga
kiedy wy potraficie niełatwym sprawą sens nadać
Edmund Muscar Czynszak, 11 listopada 2012
Rodzi się wszędzie
w Internecie, pustym domu
na zatłoczonej gwarnej ulicy
pod parkowym drzewem,
na którym dojrzewają kasztany
jak wymarzone szczęście
Czasem bywa fatamorganą
kiełkuje podczas porannej kawy
więdnąc w mroku różnych zdarzeń
Ślad w sercu pozostawiając
jak wypalony znak
na drewnianej postrzępionej łacie
I choć czasem bywa
zakotwiczy na stałe
Najczęściej przechowywane
na twardych dyskach
naszych marzeń
Edmund Muscar Czynszak, 3 listopada 2012
Wosk pozostawiony na płycie,
zapisuje się trwałym śladem
jak łzy, które dawno wyschły
na dnie duszy znak pozostawiają.
Nie zagłuszą go kolejne
inne strony zdarzeń
Edmund Muscar Czynszak, 20 października 2012
Jak nazwać
to, co nienazwane
kiedy uczucia
nie mieszczą się
w życia ramie
Jak zatrzymać to
co zawsze powtarzam
że jesteś
że będziesz
Kiedy nie potrafię
przekroczyć progu marzeń
Edmund Muscar Czynszak, 15 grudnia 2012
Mamieni wyszukanym
słowem
będącym odwrotnością
życia zdarzeń
Skrywane maski
odsłaniamy
tylko czasem nocą
z dala od świata ludzi
By w dzień
chełpić się prawością
która czerstwieje
w zetknięciu
z niestałością świata
jak tombak, co nigdy
nie będzie złotem
Z czasem co
pozostaje martwą próżnią
Promujemy
modele
zmyślonych wartości
Edmund Muscar Czynszak, 3 listopada 2012
Staje na placu utkanym krzyżami
wosk jak niekontrolowane myśli
zalewa zimną płytę pomnika
niebo posępne kroplami łzawi
przy grobie wdowa z losem pogodzona
z uśmiechem lekko wyszczerbionym
dźwigając smutek na chudych ramionach
Mała butelkę w kieszeni chowa
toast wzniosła właśnie za tego,
co ziemia skrzętnie skryła
by dawne chwila już nie powróciły
w starej odsłonie do świata żywych
Na zmartwychwstanie już nie czeka,
bo powrócił by dawny bolesny poranek
z nocami co rzadko bywały przespane
A kiedy ostatni płomień
znicza już zgaśnie
jeszcze wypowie życzenie
niechaj to życie piorun trzaśnie
wszystkie doczesne smutki
zabierze ziemia.
Edmund Muscar Czynszak, 20 października 2012
Słowo, które nie przekracza
progu moich ust
jest jak sucha kromka
która grzęźnie
w wąwozie krtani
Uwolnione
pęcznieje na pustej
kartce papieru
do rozmiarów zdania
Przesuwając się wolno
po paterze zdarzeń
w stronę światła
przeistoczone w ciało
jest fragmentem chwili
odbitej na szklistej
tafli nieba
Stając się kalką
powielanych myśli
wplatanych
w moją codzienność
Edmund Muscar Czynszak, 28 października 2012
Dotykam kamiennych ust
milczenie zalewa oczy
wąwozem żył
życie się toczy
Kamienną płytę
pokrywa
wykute zdanie
Spoczywaj w spokoju
Końcowy przystanek
nieskończoność czasu
zamknięta w słowach
wieczne odpoczywanie
z pozostawionym pytaniem,
które jak echo pozostaje
Edmund Muscar Czynszak, 28 października 2012
Gaszę światło
zamykam oczy
cisza zagłusza słowa
w słuchawce piętrzą
się nasze oddechy
zwykła nocna rozmowa
Słabnie zasięg
przerywane zdanie
kąsają komary
żołądek boli
i ząb przypominać
o sobie nie przestaje
Czasem zasypiasz
znużona w pół słowa
pokonana zgiełkiem losu
by jutro powrócić znów od nowa
do spotkania, którego zakończyć
nie sposób
Edmund Muscar Czynszak, 18 listopada 2012
Wyrwany z zacisz bezdomności myśli
w snopy składam słowa pełne nowych treści
Oswobodzony z ucisku własnej nieśmiałości
niczym pisklę skryte w pajęczyny intymności
Swoje fascynacje odczytuje wciąż jak nietakt
gdy w wieku przejrzałym usiłuje być poetą
Jak bezimienny statek błądzę galaktyką marzeń
może w niej ugrzęznę może jeszcze się odnajdę
Obciążony stekiem prawd szeptem podawanych
pilnuje by życia, iluzją nie omamić, prawdy nie zatracić
A gdy czas z pochodem lat ścieżką życia się przetoczy
czy jeszcze coś pozostanie z tego, co umysł mój spłodził
Edmund Muscar Czynszak, 18 listopada 2012
Na wysypisku ludzkich złudzeń gdzie skończą się marzenia
Kamienne twarze pomników o modlitwę cicho proszą
Spakowana w bezimiennych kopcach milczy czarna ziemia
Strudzony tułaczym losem zatrzymany wpół kroku wędrowiec
Na proste pytanie, kiedy kończy się życie nikt mu nie odpowie
Bóg stał się człowiekiem, człowiek nigdy nie będzie Bogiem
I tylko czas starą prawdę dopowie jesteś tu tylko moment
Edmund Muscar Czynszak, 14 października 2012
Zwykłe niedzielne wrześniowe przedpołudnia
i tylko kwiaty w ogrodzie spoglądają smutniej
śmierć znowu wybrała się na swoje żniwo
nawet niebo spogląda dziś jakoś okrutniej
Dino pustki jeszcze przez futerko nie czuje
choć już smutek wszystkie pokoje plądruje
w kapsule czasu zamknięte myśli
z chwilą, co może się już tylko przyśnić
ktoś bliski podążył za tymi, co odeszli
wiatr za oknami szumi swoje smętne pieśni
Na pożegnanie zawsze jest za wcześnie
pegaz zbroczony bólem skrzydła chowa
banalnie brzmią dziś wszystkie słowa
Obraz wspomnień
za kurtyną powiek skrywanych
jest najcenniejszą pamiątką
jaka pozostaje
Edmund Muscar Czynszak, 15 grudnia 2012
Ninie M.
Jak to się stało?
że nigdy nie wysłałem
do Ciebie listu
w kopercie za znaczkiem
serwując swoje
półprodukty
SMSy, maile
zostawiając wiadomości na GG
Jak to się stało?
że nie dosięgając
swoim wzrokiem
źrenic twoich oczu
zadowalam się fotografią
w szklanym zwierciadle monitora
Jak to się stało?
że nie obejmując
swymi dłońmi
wątłej masy mego ciała
uzależniłaś mnie od siebie
jednym prostym słowem
Na które czekałem
od początku istnienia
mego świata
Zniewalając czas
Edmund Muscar Czynszak, 8 grudnia 2012
Noc obcasami ciszy
puka do mojego okna,
zrywam kolejną kartkę
z kalendarza zdarzeń,
żaluzje spokoju
zasłaniają gwarne obrazy dnia
Szara paleta nieba
pokryta siwą kotarą mgieł
osiada na skroniach
Przygasające źrenice
sygnalizują sen
Zanurzam się
w szeleście twego oddechu
intymnej strefie milczenia
gdzie dojrzewają marzenia
I choć
zasypiamy po przeciwległych
biegunach naszych światów
czytając z tej samej mapy gwiazd
wszystkie znaki tak samo
To wciąż jest nam siebie za mał
Edmund Muscar Czynszak, 8 grudnia 2012
Cisza rodzi smutek
myśli beznadzieją zatrute
czarny kot ulicą się błąka
jesień mgłą naciąga
Wszystko się skończyło
szczęście stanęło obok
bokiem przeszła miłość
siedzę w gwarnym domu
nie mam zwierzyć się komu
Kalendarz gubi kartki już zapisane
telefon przestał już odpowiadać
czasem sms ktoś przypadkiem nada
W schowku pamięci
spoczęło to co niemiłe
niechciane fragmenty
pamięć wykreśliła
szalem mgieł szczelnie otoczyła
Powracam do tego co jeszcze
nie stracone
zanim ostatni próg przekroczę
Edmund Muscar Czynszak, 14 października 2012
Ja
cisza
i ty
przerywana
krótkim oddechem
To tak niewiele
kiedy milczenie
jest naszym spełnieniem
Edmund Muscar Czynszak, 8 grudnia 2012
W piątą rocznicę niezwyczajnej przyjaźni
Za nami już tak wiele
dni losem starganych
w zenicie drzemią
niespełnione plany
Wciąż tak samo tętni ziemia
i tylko my już nie ci sami
wciąż w tę samą historię uwikłani
Na niewidzialnej linie
rozdzielającej nasze światy
trwa słów naszych taniec
W akompaniamencie piosenki
przez Ciebie śpiewanej
która na dnie duszy pozostaje
Marzenia spakowane w snach
czekają swojej chwili
które spełnić jeszcze mogą
a życie jakby nic się nie stało
spokojnie podąża swoją drogą
To nic że za chwilę będzie zima
twój przemoknięty maślaczek
wszystko przetrzyma
pozostając tuż obok
by zawsze kroku dotrzymać
Edmund Muscar Czynszak, 2 grudnia 2012
Czas zaciera rysy twarzy
odległość pomiędzy
wczoraj a dziś
pęcznieje do rozmiarów oceanu
Serce czuły instrument zmysłu
odczytuje kolejne obrazy
ze skrawków dzieciństwa
zapisanych na dysku wspomnień
Matka
Zwierciadło twego ja
zapisane w programie istnienia
nie poddaje się defragmentacji
dawnych zdarzeń losu
żyje nadal dzięki tobie
do końca twego świata
bo czas nie znosi pustki
stając się przedłużeniem
zachowanego wątku
Aby ponownie
się spotkać w innej
czasoprzestrzeni początku
Edmund Muscar Czynszak, 2 grudnia 2012
coraz dalej Ci do domu
w którym jak poranny dzwonek
pobrzmiewał matki głos pogodny
jak na pogodę śpiewający skowronek
jej kroki czasem spóźnione
wzywane twoim płaczem
nawet kwiaty w ogrodzie
pachniały jakoś inaczej
wieczorem wspólne kolacje
okraszone landrynkowym uśmiechem
czasem chmurne karcące spojrzenie
niepozostające na długo echem
bezpieczne noce w cieniu
jej zawsze wiernego oddechu
i sny beztroskie z księżycem
o tajemniczym spojrzeniu
dziś już nic nie pozostało
dom obrósł bluszczem tęsknoty
obraz dzieciństwa zroszony
dzisiejszą październikową rosą
i wszystko wokół
jest dziś bardziej ogromne
jak troski, które los mnoży
w czasie już bardziej spełnionym
Edmund Muscar Czynszak, 18 listopada 2012
Na ołtarzu marzeń
bezszelestnie miłość przygasa
kolejne chwile bezsenne
myśli trzeszczą w zawiasach
Kurtyna nocy zdaje się podnosić
boje się otworzyć oczy
by snu na jawie nie spłoszyć
Jeszcze słyszę zdania
obce złowrogie nie twoje
dotykany zimnym słowem
twego cień już nie ma koło mnie
nigdy nie byliśmy razem
choć dzieląc prozę dnia na dwoje
złączeni węzłem wspólnych wspomnień
Dziś już coraz dalej i dalej
rozdzieleni urwanym głosem
złym niepotrzebnym gestem
mój świat zburzony chaosem
ty tkwisz w swojej beztrosce
Czy jeszcze kiedyś zdołam
ciebie w swoim świecie odnaleźć
nim pociągnie mnie na dno
mej bezradności kamień
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
20 maja 2024
Czeka nas wojna!Marek Gajowniczek
20 maja 2024
2005wiesiek
20 maja 2024
Za ciepło się ubrałaJaga
19 maja 2024
1905wiesiek
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek