Edmund Muscar Czynszak | |
PROFILE About me Friends (32) Books (6) Poetry (546) Prose (18) Photography (20) Graphics (2) |
Edmund Muscar Czynszak, 3 january 2011
Spłoszone wrony burza
cisze
słońce rozlało się za
lasem,
zamykam oczy głos
twój słyszę
myśli wirują w
obrębie marzeń.
Drzewa strzepują
świeże kołdry
czas się zatrzymał
przy opłotkach,
wnet noc rozpocznie panowanie
ciebie w głębokim
śnie napotkam.
Z myśli ulepię twoją
postać
księżyc podąży naszym
szlakiem,
aż przyjdzie świt i
senną kołdrę z rzuci
to nic, przed nami
jeszcze tyle dni i nocy.
Edmund Muscar Czynszak, 12 september 2010
W monitorze szpitalnego okna
jesienny kondukt chmur,
do swego celu zmierza.
Leże nieruchomo,
dotykając ostatnich skrawków dnia,
z korytarza dobiegają odgłosy
kroplówka liczy moje minuty,
powoli gubię resztki nadziei.
A w barze koledzy delektują się
życiem,
sącząc powoli chłodne piwo.
Edmund Muscar Czynszak, 10 july 2010
Gdy oczy zamykam,
po twej mapie błądzę,
dotykam pagórków
i z ust wodę sączę.
Dłońmi przemierzam
całą okolicę,
słyszę twój oddech,
choć ciebie nie widzę.
Chętnie się skryję
w wilgotnej szczelinie,
choć nie wiem dla kogo
twoje serce bije.
I pamięć krótka
tego wydarzenia,
które się kończy zwykłym:
do widzenia.
Edmund Muscar Czynszak, 19 september 2010
Przypomniałaś mi radość, napotkaną o świcie,
w parku spadły kasztany, złotem obsypały się drzewa.
Starych wspomnień nie słyszę,kos w zaroślach nie śpiewa,
stoję jeszcze samotny, muskany twoim słowem,
kiedy jutro cie dotknę, czy wiesz, co ci powiem?
Odnaleziona w gęstwinie medialnej,
w korcu maku cie chowam,
Żyjesz w mojej przestrzeni,
W korze mózgu schowana.
Składam cię na dnie duszy miłości napotkana.
Edmund Muscar Czynszak, 10 august 2010
Jak mało mnie jeszcze znasz,
choć rozkładam przed tobą,
wszystko co mam.
Wylewam z głębi mej duszy,
skrywane myśli,
kłamstw w sobie nie noszę.
Ty wyliczasz wciąż moje winy,
słowa twoje są jak zarzuty.
W jaki sposób mam przekonać,
że mój dzień ma tylko jedno słońce?
Niepotrzebny mi inny ktoś,
jesteś początkiem i końcem.
To tobie chciałby,
oddać wszystko, co mam,
nie jestem hotelem z miejsc tysiącem!
Edmund Muscar Czynszak, 16 september 2010
Po jesiennym niebie szary pochód
chmur płynie,
stoję nad rzeką wzrok zanurzam w
głębinie.
Najskrytsze marzenia wywlekam z dna
mej duszy,
uczucia, które płoną, wchłonęły mnie
po uszy.
Kasztany już opadły, w parkach
sypnęło złotymi liśćmi,
spójrz kolejne lato już jest dawno za
nami.
Jeszcze nie dawno topole posypały
białym puchem,
deszcz zmył twe ślady na drodze.
I choć na wschodzie niebawem,wyłoni
się zima,
nic mnie już w drodze na południe,
nie powstrzyma.
Edmund Muscar Czynszak, 22 july 2010
Pęczniejąca sterta złamanych słów,
obrasta wielością znaków zapytania.
Myśli rozpierzchły się poza linie zaufania,
a resztki minionych zdarzeń, są dziś negatywami,
Obraz twój zniekształca się pod naporem czasu.
Poszczególne zdania, nie komponują się
z układanką puzzli, które przygotowało życie.
Tylko siła uczucia,
niweluje moje zwątpienia.
Słowo nabiera koloru prawdy
Edmund Muscar Czynszak, 15 july 2010
Wyniesiony na szczyt własnej bezsilności,
opadam w głębiny zwątpienia,
nurzając się w mętnej pogodzie mej duszy.
Szare dni odarte z pogodnego uśmiechu.
Słoneczna kula, wytoczyła się poza widnokrąg.
Topniejąca tafla przyjaznych gestów,
wyrywa mnie z pozornej ciszy.
Przygasający płomień domowego ogniska,
staje się martwym spektaklem moich oczu.
Ptaki rozpierzchły się porażone moją biernością.
Brodząc podziemnymi krużgankami,
zaczynam bratać się z lokatorami Hadesu.
Przez uchylone okno dobrych i złych wieści,
wciskają się same ponure.
Moje myśli karłowacieją.
Usiłuję otrząsnąć się z pijawek plądrujących mą duszę.
Czuje, że jestem sam,
a mój kanał wydłuża się do nieskończoność.
____________________________________________________________________________________________________________________
Edmund Muscar Czynszak, 26 june 2010
Gdy pierwsze wianki porwie nurt rzeki,
ogniem zapłoną leśne knieje.
Z kwiatem paproci cie pragnę odwiedzić,
wróżbą, co szare życie odmieni.
Kupała swą tajemnicą nas poczęstuje,
kwiatem dzikiego bzu, przyszłość wybieli,
rumiankiem, cząbrem i kocierpkiem.
Zanim świt blady ostatnią gwiazdę wchłonie,
rozpali serca naszego pochodnie.
Z tafli jeziora ogień twój podniosę,
swój los złożę w twe dłonie.
Potem już tylko pierwsza kąpiel,
odmłodzi nasze przy gaszone twarze.
I znów będziemy dalej młodzi,
miłością która nas wyzwoli…
Edmund Muscar Czynszak, 15 september 2010
Sztuka jest sztuką, lecz któż ją
zrozumie,
ja widzę morze ty spokój w zburzonym
tłumie,
słowa splecione z liter, każdy
inaczej odbiera.
Jest pożywieniem krytyków wielu
co nie spłodziwszy własnej myśli,
po cudzych trupach zmierzają do celu.
Ogródek, który uprawia tysiące,
a każdy ma swoje słońce,
pegazy, muzy, sztandaru swego
symbole.
Temat rozmów w kuluarach życia i
zwykłej szkole.
I któż tak naprawdę ją pojąć może,
skoro nawet ty nie ogarniasz ją Boże.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
29 march 2024
Humanized PainSatish Verma
28 march 2024
2703wiesiek
28 march 2024
It Is Getting DarkSatish Verma
27 march 2024
NarcyzJaga
27 march 2024
To były piękne dniabsynt
27 march 2024
Drobiazgi.Eva T.
27 march 2024
Wearing The Crown Of ThornsSatish Verma
26 march 2024
Good ByeSatish Verma
25 march 2024
NaturalnieJaga
25 march 2024
Magnolia.Eva T.