| 
 | Arwena | 
| PROFIL O autorze Przyjaciele (3) Poezja (186) Proza (3) Fotografia (5) Pocztówka poetycka (2) | |
Arwena, 13 października 2011
otwórz mnie
dobry rocznik
wytrawny z lekką nutą
zapowiedzi pijaństwa
 
za to że od czekania do ciebie 
tyle zatopionych myśli
 
na zimę dotyk przebiera
w rękawiczkach
na pogodę
bawełniane podkoszulki
żeby było miło 
i miękko pod palcami
 
na usta w kroplach
pocałunki miętowe zielone
leczą z obietnic
pachnie gorzką czekoladą
zdradą
kiedy pijana plącze się
pod kocem nie czują ciepła
 
na ostatnią chwilę
puste lampki napełnia
noc 
 
być
może
zamiast
Arwena, 12 października 2011
powiedz co byś chciał
gwiazdkę bez nieba? mało męskie
a może parę butów o zakrzywionych noskach
niech do ciebie pasują 
 
upiekę szarlotkę teraz wiem jak
nie przesłodzę 
 
albo dam ziół przesuszonych letnim zapachem
kiedy ciężko sercu szczypta na wrzątek 
obiecuję   
pomoże
 
a zielone oczy zaczepione w rzemyk
/jak polną drogę/ 
spacer myśli na skróty przez jesień
wyglądają spokojnie w twoją stronę
 
w kilka ciepłych słów ubiorę poduszki
niech uśpią całowaniem 
ja nie mogę
 
a ty chcesz miłość 
nic nie warta moja
zobacz jak pięknie nam w pastelach
czerwień wszystko psuje 
kaleczy spięte dłonie
kiedy nie wiadomo co powiedzieć
jeśli wystarczyć musi
 
dziękuję
Arwena, 12 października 2011
na serdecznym 
znowu ucisk
 
wysoki brunet
lekko zadarty nos
uszy po sobie
oczy szkliste
lekko zaciągnięte
smutkiem
dla towarzystwa
 
umowa na czas określony
rok
nie dłużej
pies by się przywiązał
a jedno z nas
oczekuje zerwania 
 
dobre uczynki
spełniają własne pragnienia
dla nas nikomu nie chciało się
być człowiekiem
Arwena, 10 października 2011
jeśli zostanę tylko w nich
nie zdarzy się nic
czyż nie pragnąc jak radzą
zadowolę serce
i ułoży się we mnie wygodnie
zanim ciało zamknie oczy
zmęczonym odruchem 
na pożegnanie
nie domyślaj się
bądź pewien 
jeśli w słowach
przebierasz 
co z kochaniem
które piszę ci w listach
milczysz
więc albo układasz je w sobie
albo nie wiesz kim jestem
Arwena, 10 października 2011
próbuję napisać 
od miesiąca
zaczynam tytułem
/jest oczywisty/
wracam do kuchni
cebula nauczyła mnie
obchodzić się ze sobą 
delikatnie
żadnych łez!
w pokoju obok
córka delektuje świt
zagląda od strony okna
nie potrzebuje dla zachęty
odsłoniętych kotar
robi swoje chociaż przynudza
/tak twierdzi noc/
 
na kanapie pies liże kość
tyle jego ile się podzielimy
nie znosimy parówek
w koszulkach z nadrukiem 
 
jeszcze nie ogrzewam 
dom ciągle przeżywa
romans ze słońcem
chociaż nie ma już dla niego 
czasu
 
na obiad kotlety
nie wiem czy to ważne
ale w kuchni
mieszkam najdłużej
więc zdradza mnie
zapach
zostaje w listach 
które wysyłam
na złość zapominającym
że piszę ze zrozumieniem
 
patrzę w okno
rozbierają ulicę
ze wstydu wymiotuje gruzem
zastanawiam się czy już martwa
a sekcja zwłok jest konieczna
wiadomo że morderstwo doskonałe
dobija 
 
zaklepuję czas na nic
gotowa jestem znieść złość
ale cholera jasna
nie mogę napisać o szczęściu
mogłabym skłamać
tym którzy czekają
 
odrobiłam lekcje
bardzo starałam się
/albo wcale/
nie powinno mieć wpływu
na to co potrafię
a czego nauczyła miłość
 
o niej w szkole wieść niosła
obowiązkowa lektura
w przekładzie
grafomańskich belfrów
nie nabrali nikogo
odą do szczęścia
której nie odważył 
napisać się nikt
 
więc dlaczego ja
Arwena, 9 października 2011
patrzysz z wysokości
po palcach
wspinam się do ust
rozpięta między nami 
melodia 
przegrywa z ciszą
 
pachnie earl grey
 
szukam klucza
tak się zaczyna
od uniesionej ręki
gorącej herbaty
na niewspólnym
stole
 
drzewa opadają z sił
nie czekajmy już
Arwena, 9 października 2011
jasnowidzenie kiedy nikt nie patrzy
a jednak czuje
synoptyk bólu na skrawkach cierpienia
z rozsypanych liter współczucia 
zapisuje nasze nazwisko
takie mam życzenie
poukładać zgodnie z przeszłością
rok za rokiem wszystkie zdarzenia
w których nie powiodłeś się szczęściem
dlatego ciągle piszę
mdli od nie czytania
ale ty czuwasz
bo kiedy znika słowo a zostaje pierwsza
zgadujesz bezbłędnie 
znasz mnie
i nie zamierzasz zrezygnować 
z pewnego
Arwena, 8 października 2011
myślisz że lubi kwiaty z łąki
jak chleb prosto z pieca
jeszcze ciepłe od słońca
pachnie zbożem
a sukienka 
spodoba jej się w maki
może lepiej jak pójdzie ktoś w spodenkach
martwi mnie że rozmyśli się zatem
nie śpieszno mi 
może wrócę ptakiem?
panie boże 
jeśli łaska proszę żeby nie bolało 
ją przecież bardziej 
kiedy wrócę tu następnym razem
 
będzie lepiej jak teraz zaśniesz 
z wiatrem
otwórz tylko serce i kochaj
Arwena, 7 października 2011
nieśpieszny ten uśmiech
jakby z drugiej ręki
przenoszony od dziecka
niepewny
czy rozciąga się od ucha do ucha
czy tylko grabi twarz
nie bój się 
przecież tylko mnie czytasz
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
3 listopada 2025
wiesiek
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
3 listopada 2025
absynt
3 listopada 2025
absynt
3 listopada 2025
sam53
3 listopada 2025
Arsis
2 listopada 2025
absynt