Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 9 august 2010

Dżem session

Chodź do mnie, pora wypalić
razem światło w pokoju.
Domowym sposobem en deux,
rozsmarować dżem session
na suchych kromkach ust; przydusić,
zlepić się, zakasać wstyd. Popłynąć.


number of comments: 3 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 9 august 2010

Wtedy

Pewnie, że ten dzień nadejdzie.
Nazywam to długim snem, wtedy łatwiej
wymieszać go z przyczajonym strachem.

Lęki chodzą środkiem, wymuszają czołowe
zderzenie. Wchodzę w to, ale nikt mnie
nie spotka z wypisanym na twarzy zgonem.

Na razie myślę – ile wziąć ze sobą, ile
zostawić, komu powierzyć aparaty mowy,
co zniszczyć, a co uznać za niezbity dowód,
że tu byłam. I kto to przechowa?

Jeśli się dowiem, że ktoś chce pamiętać,
coś pomyślę.


number of comments: 9 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 5 august 2010

Przejście

Idę przez białe, sypkie; między stopami
coś się przesiewa, zostaje za mną. To nie ślady,
pod palcami czuję delikatny wzór jak na opłatku.
W tej bieli nie ma zakrętów, ale znów gdzieś
skręcam. Czy był jakiś sygnał, niesłyszalny
rozkaz, znak albo siła, której jeszcze nie znam?

Nie ma nieba na ziemi, może jest pod spodem
i dlatego krążę. Jeśli oślepłam, straciłam kolory
– rąk mi zabraknie, żeby się dowiedzieć: czy to
ja idę, czy stoję w miejscu, a wszystko mnie mija?

Zaczynam dotykać – głowa i ramiona, potem
brzuch, wreszcie stopy. I żadnych skojarzeń.
Nie wiem, do czego się odnieść, z czym porównać.
Kim jest ta biało-biała plama i gdzie się zaczęła?

Czy ja się dotąd tylko sobie śniłam?


number of comments: 6 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 5 august 2010

Spirala

Kręci się w głowie, w białej sukience, kręci się karuzela

Dni wyrwane z rąk, przybywa długich nocy.
Leży we krwi i boi się, że wypływa z niej ostatni
raz. Jeszcze znajoma płeć wsiąka w białe płótno.
Patrzy zdziwiona na tę jatkę, dotykając plam.

Z której rany do mnie płyniesz, że nie boli?

Przerosło cię niemal wszystko: puls zwalnia
tempo, oczy wolą ciemność, ręce spokój.
Nie ma ran i nie czuć bólu – skąd ten zapach
palonego ciała? W powietrzu czerwone iskry.

Nie myśl o tym, co wybrać.
Wejdź między drzewa i czekaj.


number of comments: 3 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 4 august 2010

Rozjazd

Dworzec, kuchnia wschodnia - czajnik
gwiżdże ostrzegawczo. Jeden peron,
dwa tory - czeka się przy oknie; dobrze
widać - nikt nie przejdzie ukradkiem.

Na stole chlebowe kulki - ręce znalazły
zajęcie, dobrze sobie radzą z czekaniem.
Reszta jest niecierpliwa, kładzie się
na tory i wyobraża katastrofy.

Peron zaśmiecony nieważnymi biletami
– przepustki do wszędzie - nigdzie
cię nie dowiozą. Przegapiona data i czas.
Zostań. Może tutaj coś zatrzymasz.


number of comments: 6 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 2 august 2010

Podcięcie

Zdarzyło się i została sama. Garaż opustoszał,
w szafach szumi przeciąg. Między nią, a nikim
udomowiony rodzaj strachu, można śmiało się bać.

Z kim nie będziesz teraz milczeć o schorowanej
paprotce i wypadających włosach - mężczyzno
bez pokrycia? Kto ci załata dziury w życiorysie?

Pójdzie się skrajem cudzych spraw, omijając
najgłębiej wyciśnięte ślady. Droga do gdzieś
nie wymaga skupienia. Można śmiało błądzić.


number of comments: 7 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 1 august 2010

Dzioba por favor

Bo ja mam tak:
muszę dostać to, co mi się
według przysięgi należy oraz:
ścisk - ścisk, aż zatrzeszczę,
plus cmok-amok-wilgotniaki.

To wtedy pędu dostaję,
że aż trąba powietrzna. 
Kobieta - odrzutowiec poniekąd.

A jak mi rano nie dasz dzioba
i nie ściśniesz, aż pisnę,

to ja jak wywalony korek,
niepodlana prymulka
i w ogóle jakaś bez aktywacji.
 
Bynajmniej cały dzień do dupy.


number of comments: 8 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 31 july 2010

Szczep

Kroki, własne i zrodzone z lęków depczą 
po piętach; dopadły cię i zaczynasz myśleć,
że to ja, ze swoim nieuleczonym natręctwem.

Mnie tu nie ma na pewno. To, co słyszysz
– to strach. Pierwszy raz widzę tak
wyraźnie, że mnie z tobą nie ma.

Jestem jeszcze w lesie. Zamknięci w pniach
myśliwi budzą się powoli, czując obcy zapach.

Jestem jeszcze daleko w lesie, nie zdążę uciec;
może się zatrzymam, zastygnę jak stare drzewa
i zaczekam, aż wypuszczą wszystkie strzały.

Kiedy ostatnia przebije twardy pień i wypłynie
światło, wymyślę sobie nowe imię, potem
powiem, gdzie masz szukać.


number of comments: 4 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 30 july 2010

Dwuślad

Nic nie zamiera od kilku dni, ustały
kondukty wzdłuż korytarzy. Górne światło
nie razi, wydaje się nawet zbyt słabe.

Dom pachnie urodzonym właśnie dzieckiem,
malejemy od tego, wiek dzielimy przez dziesięć;
reszta mnoży się sama, raczkuje i gaworzy.

Kolejne poczęte znowu rośnie i zaczyna
kopać, nie możemy go zostawić, wyprzeć się.


number of comments: 3 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 29 july 2010

Wygwizd

Wygoleni, eau de cologne - muminki
prosto z taśmy - solówki, pierwszy rząd.
Ja kontra bas, kontra cały ten zgiełk
wokół wyprężonej legii cudzomęskiej.

Gdy się dotknęło piekła i trochę nieba
albo odwrotnie - pora na cięcie. Wynajmę
ślepą ulicę; na końcu ściana i podkop
- będzie cicho jak w wieży. I przestrzeń.

Jakby co - jest nadajnik, są mrówki listonoszki,
ptaka się poprosi albo sama krzyknę.


number of comments: 5 | detail


  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1