11 june 2010

Meta

Znowu żulia zbiera na kolejne wino;
szarpią za rękaw i to już nie jest prośba.

To miasto traci oddech, domom pęka skóra.
Co jeszcze może zdarzyć się w miejscu, gdzie
nawet zegar na ratuszu stracił poczucie czasu?

A bohaterowie nigdy nie zmęczeni, śledzą
skwery, wygrzebują pety. Mała eldoradość.
Początek i koniec – zdobywany zygzakiem.
Umierają szybko, wcześnie i nietrzeźwo.

Właśnie ksiądz na pożegnianie skropił jednego
czystą, kumple się przeżegnali, któryś nawet załkał.
Prowadzimy go razem na ostatnią w życiu metę.
Zrzucę się na ich chandrę, coś położę na tacę.


Wanda Szczypiorska,  

Jeden z moich sąsiadów chciał podpalić żone i dzieci, ale podpalił dom i siebie. Bardzo długo umierał. Jego koledzy są w porządku. Kiedy przechodzę mówią bardzo grzecznie dzień dobry wyjmując ręce z kieszeni. Ja też się do nich uśmiecham.

report |

Jarosław Trześniewski,  

Samo życie. A to Polska właśnie. Dobry wiersz, mała eldoradość. Pozdrawiam:):)

report |

Pi.,  

eldoradość poza Arizoną/ niechciejstwo zapisane konstytucyjnie w wewnętrznym kodzie charakteru i światopoglądu/ daj na wino Królowo/ jakże łatwo mnie kupić gdy się zna zaklęcia/ rozsypuje się Sezam po wyszczerbionych płytach chodnika/ a czterdziestu rozbójników znika w fatamorganach/ wschodzi eldoradość

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1