sisey | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (49) Kolekcje Forum (1) Poezja (118) Proza (3) Fotografia (6) Grafika (29) Wideo wiersz (4) Pocztówka poetycka (3) Dziennik (12) |
sisey, 16 czerwca 2012
to była mała muszka
oczkozielonochitra
tup wiesz z tych tup
na włochatych nóżkach
bzyk skrzydełkiem bzyk
wypięta na reperkusje
niebaczna że poecie nerw puszcza!
gazetką bym pac pac
lecz bydlę patrzy tak z pogardą
że pośród świata liryk licznych
za Przekrój chwytam - daleki od awangardy
z okrętów więc schodzę z moją armią
krwi żądny bardziej niż Heleny
a to to gapi się bezczelnie
bo kto ty jesteś człowieku
zagubiony zakochany zamyślony zaplątany
taki śmieszny pod oknem
martwą uniosłem powiekę
Norwidem rzucam
acz niecelnie
sisey, 11 czerwca 2012
mieliśmy od rana
chęć
bo rzeczce leszczyk
obrodził w dreszczyk
longdrinki kije przypon błyszcz
w bagażnik namiot a wóz że poemat
poemat? a co! "dopóki się kręci"
czy jak to tam szło
obława obława na młode leszcze obawa
czy wziąć coś jeszcze może wabik
sztucer na kaczki wyłącznie w obronie
kapelusz lustrzanki telefon
jeszcze okład na skronie
GPS - skręć w lewo zbieraj punkty płać kartą
wreszcie brzeg brzozy pylą jak wtedy
gdy milczeliśmy mądrze czując że
było warto
z leszczynowym kijem ojciec niby się srożył
- co też matce powiemy
zapach ryby z patelni był za całą odpowiedź
leci w głębię zanęta
nie, nie było najgorzej
sisey, 2 czerwca 2012
normalnie skaczesz w zimną wodę
zaciskasz zęby, wiem
i szeptem mówisz: jestem głodny
że niby chodzi ci o chleb
na na na o tak!
chodzi o chleb
z pewnością
tylko o chleb
fasada blada w garniturze
do twarzy - kupisz taki wkręt?
nie, ty spokojnie: jestem głodny
że niby chodzi ci o chleb
na na na, o tak!
chodzi o chleb
z pewnością
tylko o chleb
kiedyś ci powiem to co myślę
ty mi odwarkniesz, wiem
i zanucimy: jestem głodny
że niby poszło nam o chleb
na na na, o tak!
chodzi o chleb
z pewnością
tylko o chleb
na noże świtem brudny dworzec
mogło być gorzej wiem
dzieciak pod ścianą szepnie: głodny
teraz już wiesz i ja już wiem
na na na, o tak!
chodzi o chleb
zawsze przecież
chodzi o chleb
/muzyki brak, ale gdyby, ktoś, coś.../
sisey, 1 czerwca 2012
do tego tego miasta
ściągnąłem jakoś na jesieni
jesień tu ładną mieli a ja lubię jesień
zdążyłem jeszcze kaczki w parku
poznać nim się skończył wrzesień
a później to już tylko deszcz
i mgła
w drodze do sklepu och wiem
ciśnie się jakieś kurwa ma...
jakie to prozaiczne - że bez uniesień
więc tak: chodnik równiutki kamienice
a dachy rude strome niczym gast gdzieś w Alpach
reszty dopełnia płowiejący gotyk
i łóżko na poddaszu
wykradziony dotyk
trochę domowej atmosfery masz
tu klucze drób wstaw na dwieście stopni
raczej cicho
ta z dołu nie zna się na żartach
zima zawiodła całkowicie pantofle włoskie
świetnie wchodzą w poślizg
sąsiedzi mili znają i nikt już nie próbuje
pożyczyć do pierwszego
przyplątał się też pies (właściwie skóra kości)
dzielimy na pół ogrom
nie
nie pytaj czego
podkula ogon
gdy rozdaję karty
lecz z oczu czytam: oszukujesz
znów byłem w parku nie wiem kiedy wiosna
cudowny warkot podkaszarki kaczki wprost do wody
a mnie tak swędzi coś
nie
nie tu
wyżej
w pobliżu karku
unoszę kołnierz - koniec maja chłodny
zapalmy
tyle jeszcze mogę
o wierszu nawet szkoda gadać
no przecież go nie sprzedam
zostało tytuł nadać
może być "odchodzę"
i nie wierz gdy ci powiem że do nieba
sisey, 16 maja 2012
pierwsze było przechodnie białe
dla aniołeczków plecione
drobną siatką
tak mnie kiedyś znaleźli
i już nie dali odlecieć
drugie
miało szerokie plecy
mężczyzny który czasem
mówił: synku śpij to nie jest dobry film
trudno było tak na słowo uwierzyć
sprawdzałem więc kolejne
nienawidząc ślinianek novi singers
i tych za oknem od
wyjdziesz?!
skąd miałem wiedzieć
potem raz w tygodniu zabierali mi pościel
właśnie wtedy gdy już
już prawie
oswoiłem widok palców tego z łóżka vis-a-vis
do dziś nie wiem czego się tak bał
/Hossie, sprawczyni/
sisey, 2 maja 2012
Uprzejmie obyczajowy jestem mężczyzną. W pokoju z widokiem
nerwowym. Nie bardziej niż prosac Otwieram okno, budzę miasto.
Ustawiam słońce w linii dachów. Motylki - panie Tuwim - ptaszki.
W parku aż rojno, zajęte ławki Już tak sie nie rwę. Dobrze jest.
Radosne bliki lśnią na łopacie - nie wypoezić tego żal.
Znów zakochani pragną ust*, a ja w ogrodzie zajęcie mam.
Wieczorem słowik wpadnie w szał, że pod jaśminem lekka ziemia.
To dobre miejsce dla kochanki. Będziemy wiersze czytać jej z Rimbaudem
* Jacques Brel "Zakochani na ławkach"
sisey, 29 kwietnia 2012
Gdyby za oknem piąta rano, Nowy Jork
to byłby świetny wiersz - nie, nie ten.
Tu wokół pełno niczego. Siedzę przy stole
nad pudełkiem belgijskich czekoladek.
Zwykle chodzi o bogatszą w znaczenia
poezję. Z odpowiednio wyrazistym podtekstem
pełną zabiegów, inscenizacji (rumowe są niezłe)
ale nad karkiem dyszy demon płytkich wód
gotów z niejednoznacznych głębi łowić
zdarzenia same. W knajpie przy molo
zamówisz je potem w sosie News.
Na żółtych stronach szukam kto po północy
sałatkę Waldorf byłby skłonny dowieźć
- rukola, rodzynki, cynamon. Nie
listów Horacego nie mamy. Do tej pory
nikt o nie nie pytał.
sisey, 29 kwietnia 2012
gdyby za oknem piąta rano, Nowy Jork
to taki dobry wiersz - nie, nie ten który czytasz
tu wokół pełno niczego, ja przy stole, małpie miny
robię klasyczną sałatkę Waldorfa
nie każdemu przypadam do gustu, co nie jest takie złe
uprażyć orzechy włoskie, jabłka nie obierać
fatalnie wyglądam na zbliżeniach pozbawiony
gniazda. nasienne usunąć i w kostkę parę plastrów
zostawić coś więcej niż stos lektur przy łóżku
przydałby się niewolnik do tych winogron na pół
- tak panie, nie panie, seler naciowy jak chciałeś
potem oliwą natarł by moje zgorzkniałe ciało
i psy zamknął bym umknął na chwilę w listy Horacego
im więcej wiem tym obawy większe - sałata
jaka powinna być sałata; krucha lodowa pekińska
zaczynam się sprowadzać do łyżki majonezu,
łyżki jogurtu, soku z cytryny
i pieprzu tak do smaku
sisey, 25 kwietnia 2012
powietrzem suchym i chłodnym
po karkach odpływa koga pełna skór
bieleją spuchnięte płótna
rybitwy jak zawsze liczą na pełny stół
do rzeźni wloką kupcy pegaza
dla garści ciężkolśniących czarnych piór
nienormalnie spokojny
ja głupiec wiszę głową w dół
nadzwyczajnie spokojny
no cicho cicho już
są noże stworzone dla chleba
i dworce na których tylko się śpi
kobiety otwarte całą dobę
alfonsi w autach szybkich i głodnych
z tych kwiatów dzisiaj mi wróżą
spotkanie z Hermesem troistym
nienormalnie spokojny
ja głupiec wiszę głową w dół
nadzwyczajnie spokojny
cicho jak cicho już
sisey, 16 kwietnia 2012
Nie złoto, srebro, purpura
a zieleń jadowita
ostroga chciwości
powierzchowność rozkoszy
bo przecież
Oczy najpóźniej -
o świecie! gdy już opada mgła
I nic nie jest nigdy
jak mówią, że jest. To właśnie
czego nigdy wcześniej
a co rozpoznaje
jest tym czego mieć nie będzie
Nas nie ma
Nie przychodź więc, prosili
nie przychodź
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga