23 sierpnia 2016
Plastik
Nie prowadźcie mnie za rękę, sam sobie
pościelę i się nie wyśpię.
W zanadrzu mam jeszcze tyle
pięknych kaców.
– powtarzam niczym mantrę, zatopiony w tworzywie
jak owad. Poplątane odnóża
utrudniają koordynację czasu
i przestrzeni. Zamkniętej na zewnątrz.
Odczuwam, ale coraz szczelniejsze warstwy
tłumią sensy. Może śnię otworzywszy
oczy, coraz szersze od przymgleń.
Tęsknię za czystą formą, nieskalaną
otoczką słowa. Lecz to w nim jestem,
chociaż dookoła więcej i więcej
niedopowiedzeń.
Nie prowadźcie mnie za rękę, pójdę
w przeciwnym kierunku. Nawet, jeśli w zanadrzu
tylko puste pięści, to zawsze gotowe do gestów,
niemodlitewnych.
27 listopada 2024
w sen głębokiYaro
27 listopada 2024
2611wiesiek
27 listopada 2024
Wyostrzone obrazy bycia kimśabsynt
27 listopada 2024
0023absynt
27 listopada 2024
0022absynt
27 listopada 2024
Jedno pióro jest ptakiemEva T.
27 listopada 2024
Mgła ustępujeJaga
27 listopada 2024
Camouflage.Eva T.
26 listopada 2024
Zjesiennieniedoremi
26 listopada 2024
2611wiesiek