3 sierpnia 2016
Równoległość
Nie pozwalam wierszą dojrzeć,
rzucam je na pastwę słów.
Te spadają na chodniki umęczone
prawdopodobieństwem zdarzeń.
Rozkładam karty, wróżby bez znamion
optymizmu. Za oknem święci zbierają
aureole, pogięte po upadku.
Z wysokości.
W górę, w dół kursują sprzedawcy odpustów
i popcornu. Dziewczynki, powiedzmy z zapałkami,
tradycyjnie marzną. Ludzie znikają w perspektywie
na oścież otwartych bram.
Do piekieł, rajów, czyśćców – wszelkiej maści,
a u mnie ostatnia kropka powoli spływa
na ostatnią kartkę.
Zamykam lustra i gaszę cienie, te które płożą się za oparciem.
Później idę w zupełnie przeciwnym kierunku,
niedojrzały od urodzenia.
31 maja 2025
sam53
30 maja 2025
wiesiek
30 maja 2025
wolnyduch
29 maja 2025
wiesiek
28 maja 2025
sam53
28 maja 2025
wiesiek
28 maja 2025
Jaga
27 maja 2025
sam53
27 maja 2025
wiesiek
26 maja 2025
Belamonte/Senograsta