3 august 2016
Równoległość
Nie pozwalam wierszą dojrzeć,
rzucam je na pastwę słów.
Te spadają na chodniki umęczone
prawdopodobieństwem zdarzeń.
Rozkładam karty, wróżby bez znamion
optymizmu. Za oknem święci zbierają
aureole, pogięte po upadku.
Z wysokości.
W górę, w dół kursują sprzedawcy odpustów
i popcornu. Dziewczynki, powiedzmy z zapałkami,
tradycyjnie marzną. Ludzie znikają w perspektywie
na oścież otwartych bram.
Do piekieł, rajów, czyśćców – wszelkiej maści,
a u mnie ostatnia kropka powoli spływa
na ostatnią kartkę.
Zamykam lustra i gaszę cienie, te które płożą się za oparciem.
Później idę w zupełnie przeciwnym kierunku,
niedojrzały od urodzenia.
25 october 2025
wiesiek
24 october 2025
ajw
24 october 2025
wiesiek
23 october 2025
wiesiek
23 october 2025
wiesiek
22 october 2025
ajw
22 october 2025
Jaga
21 october 2025
Jaga
21 october 2025
wiesiek
20 october 2025
wiesiek