Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 12 june 2010

Smaki

Rośniesz mi w ustach,
a ja w twoje płynę.
Nie słysząc nic
w zatrzasku ud,
zajadamy się nocą
w sosie własnym.


number of comments: 6 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 11 june 2010

Meta

Znowu żulia zbiera na kolejne wino;
szarpią za rękaw i to już nie jest prośba.

To miasto traci oddech, domom pęka skóra.
Co jeszcze może zdarzyć się w miejscu, gdzie
nawet zegar na ratuszu stracił poczucie czasu?

A bohaterowie nigdy nie zmęczeni, śledzą
skwery, wygrzebują pety. Mała eldoradość.
Początek i koniec – zdobywany zygzakiem.
Umierają szybko, wcześnie i nietrzeźwo.

Właśnie ksiądz na pożegnianie skropił jednego
czystą, kumple się przeżegnali, któryś nawet załkał.
Prowadzimy go razem na ostatnią w życiu metę.
Zrzucę się na ich chandrę, coś położę na tacę.


number of comments: 3 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 10 june 2010

Do ucha

Nie na te brzegi idzie wielka fala – w czasach, gdy małe
wody gonią się jak wściekłe. Wpuszczeni w kanał szukają
uskoku, a ja nie umiem pływać, więc spokojnie tonę.
Nasza droga planeta cierpi na depresję, dlatego szuka
wsparcia wśród najbliższych krewnych – jest tylko małe a l e:
nikt się nie chce przyznać, że coś go łączy z tą kupą
nieszczęścia. Mogłabym spróbować, ale właśnie tonę
– wyjścia nie widzę, bo jest z innej strony i nim utonę,
muszę dopłynąć i i podjąć decyzję – czy osiąść na dnie
czy dać się wypluć fali i coś uratować. I bądź tu mądra
i nie bądź frajerką, kobieto z dziurą w głowie i blizną na krzyżu.

Skończyłam, możecie odejść. Nie zostawiajcie klucza, bo jeszcze
coś otworzę i jeszcze gdzieś pójdę i komuś opowiem, o tym,
jak się tonie, a potem żyje w tych najgłębszych dziurach
i jak się traci oddech, choć oddychać trzeba. Idźcie. Ale wracajcie.


number of comments: 3 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 7 june 2010

Szaberplac

Dwie nieruchomości wystawione
na sprzedaż, wolnostąjące, bez gruntu.

Zostały tylko usta, z których można
coś odczytać – reszta niczyja.
Na podłodze sterty rzeczy,
w nas kompletna poniewierka.

Pamięć bym oddała komuś,
kto zapomniał – za głos, który usłyszę.


number of comments: 1 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 6 june 2010

Fru

Chłopcy z drogówki pokazują mi przejście
dla pieszych. Wiem gdzie są pasy, ale
omijam je; szykuję się do skoku na drugi
brzeg ulicy. Stopa wsparta na krawężniku
– pochylona, obliczam odległość.
Chłopcy w myślach liczą ze mną, grożą palcem;
od tygodnia mamy próby odpornościowe.

To taka mała obsesja, Janku. Patrz, tam
stoi budka z popcornem, pachnie
na kilometr, a ja bym chciała bez kolejki.

Pogasły wszystkie światła, nie mam świateł
wcale, na popcorn nie mam i co ze mną będzie,
Janku? Tutaj pusty chodnik i ja taka
rozmemłana. Tabletki przestały pilnować,
a na czczo – coś ciągnie do krawędzi,
każe iść tam, gdzie nie można się zmieścić.
Gdybyś mnie wtedy przeniósł na inną stronę,
nie musiałbyś dzisiaj warczeć, a ja się ulatniać.

I tak mi teraz wstyd, bo ty się wstydzisz
za mnie. Ale czy można coś z tym zrobić?

To już nie na moją głowę.


number of comments: 5 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 4 june 2010

Nic mnie tu nie trzyma

Co nie zdążyło schować się pod ziemią,
zwęglone i martwe klei się do rąk. Kto
poczuł aż taki wstręt, że podpalił, widząc,
jak to się rozpędza, otwiera oczy, chce żyć?

To już nie moja ziemia, tylko pusty dom
z zapadającą się podłogą. Niebo osiwiało,
słyszę, jak krztusi się od dymu. Oszalałam?
To na co patrzę jest prawdziwe,
samo się nie wymyśliło, nie spaliło.

Czy ktoś zna takie miejsce, pominięte
w spisach, gdzie ogień najpierw grzeje?
To nie musi być ziemia, jest mi
wszystko jedno. Nic mnie tu nie trzyma.


number of comments: 5 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 3 june 2010

Koło

Nie wiadomo, dokąd uciec,
– wszędzie grasują seryjne ofiary,
wychodzą z bram pochylone, uległe
jak biedne kurwiątka, których
się nie posuwa, tylko za wygląd
daje piątkę i odchodzi.

Gonią cię jak zbiega, znają każdy
zakręt, dopadną – to pewne.
Ale za którymś razem

coś pęknie i już nie będzie zgody
z naturą, urodzi się w tobie gorszy
z braci, chwyci za gardło i powie,
że waszą matką jest zaciśnięta pięść.

I tak, jak planowali, zaatakujesz
pierwszy. Polubisz tę drapieżność.
Wtedy zaczniesz się bać.


number of comments: 3 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 2 june 2010

Obok

Szum w korytarzach żył, wokół plantacje
ścięgien. Ciało zapięte na ostatni guzik
nie pozwala zobaczyć, co się w sobie dzieje.

Żyje się z tym ciałem razem i osobno, pod
jednym nazwiskiem - przeważnie milcząc.

Jakie są zwyczaje tego, co masz w środku,
czy śpicie razem, czy jedno z was czuwa,
pilnuje tętna, ciepła i oddechu?

To żywe w żywym, bliskie i nieznane;
czasem ktoś musi tam wejść i się rządzi,
ogląda z bliska, dotyka i łamie, a ty
nawet nie wiesz - kogo bardziej boli.

Tylko głowa wydaje się wspólna
i jedna jest krew, wylana jak rzeka.
Do reszty daleko, choć tuż, tuż pod skórą
- szafa pancerna z zardzewiałym zamkiem.


number of comments: 4 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 1 june 2010

MOMENTALNIE

Idzie, przy okazji wybiera się do mnie - mam sygnały,
od roku nie rosną mi już włosy, pa pa warkoczyku.

Pani jest zagubiona pierwszy raz na serio, ale chce być
przy tym, przy sobie; czegoś się jeszcze nauczyć o śmierci
- jedynym sporcie ekstremalnym, w którym nie zna swoich
możliwości. To się dzieje za szybko, sufit coraz bliżej
i nie da się go przefrunąć z powodu błędów konstrukcyjnych.

To wszystko, dziękujemy. Kiedy zdążyło odbyć się moje
wszystko? Pamięć, jak skradziona walizka, czuje żal,
że właściciel za mało się starał i szybko się pocieszył
tym, co miał pod ręką. Oknem z widokiem, paranoją,
która boli, ale przecież dawała czasem tyle szczęścia.

Zbudować spokój, zmęczyć się ostatecznie, podpisać
zgodę na eksmisję. Zamieszkać w swoim ogrodzie.


number of comments: 3 | detail

Mirka Szychowiak

Mirka Szychowiak, 31 may 2010

Nie będę

I wtedy w nocy przyszedł las.
Ukryję cię - powiedział.
Zamknęłam się w drzewie, najniżej
jak mogłam - blisko korzeni.

Strachu, strachu, gdzie jesteś?
Nie ma mnie - skłamał.

Kiedy przypływa sen, we mnie
wszystko się budzi, tylko spokój,
ten raczej głuchoniemy stróż - śpi.

Samotność rozrosła się jak chwast
i jest coraz ciaśniej. Można do siebie
mówić, można nawet pytać, ale
milczenie najmniej boli.

Między nami ubywa tchu, nadchodzi cisza.
Czekam na nią, pilnując korzeni.


number of comments: 5 | detail


  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1