Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 october 2023

Nie opowiadaj mi bzdur o miłości

Czasami puchnę od nadmiaru
niewypowiedzeń
unosząc się pod sufitem beznadziejnie
lżejszy od powietrza.
Ty, tradycyjnie milcząca z rozmysłem
głośno klaszczesz.

Wystraszony wypływam przez okno
otwarte na oścież
mimo minus dwudziestu
i huraganowego wiatru.

Jednak lina mocno przytwierdzona
do ciebie trzyma,
więc albo ulecisz w przestrzeń,
albo mnie wciągniesz.
Aby czekać aż znów się wypełnię
słowami i upartym milczeniem.


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 february 2020

Z kronik nienarodzonych poetów

 
Uprzedniość:
 
Upał, aż do pęknięcia termometrów,
drobiny szkła wbijają się w pęknięcia
zgęstniałego powietrza.
 
Taki niezbyt trwały konstrukt,
tylko gdzieniegdzie upstrzony dogmatem
doskonałości.
 
Płonące rękopisy szeleszczą niczym wyschnięte
skóry węży. Milczymy jak zaklęci,
chociaż słów w nas dosyć.
 
Na każdy z możliwych początków.


number of comments: 8 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 august 2023

Carpe diem

Przymieramy głodem,
śnieg ma za mało kalorii,
szczypie w język.

Ten i tak zdrętwiały
od nadmiaru ciężkiego
powietrza.

Można oddychać
tylko na poziomie podłogi,
w pozycji błagalnej.

Dobijając czołem
wystające ponad poziom
zardzewiałe gwoździe.

Czyli wszystko w porządku,
dzień bez niespodzianek.
A noc pełna dźwięków.

Zwyczajnie – skrzypienie desek
i gra marsz żałobny. Oby tylko
w kiszkach.

Na całe szczęście jutro
będzie, niekoniecznie
lepiej.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 february 2023

Nastroje. Psychodela

Euforia,
po drugiej stronie
dno studni, zamulone.
Muchy nad głową,
zastępstwo motyli
w brzuchu.

Na nic
ucieranie błękitów
w kamiennym moździerzu,
czarne chmury czekają
na dogodny moment
by zepsuć pejzażyk malowany
z mozołem.

Zimno,
pędzle spłoną
w przebłagalny ogniu,
to niczego nie zmieni
tylko ręce pozostaną ciepłe
na czas potrzebny
do udzielenia błogosławieństw.

Na prawo i lewo, komu popadnie
w tej ciszy przed burzą,
po niej euforia.
I tak dalej,
wiadomo – jak było na początku
aż do amen.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 27 december 2022

Księga przejścia

Mówili:
szukaj, a będzie ci dane,
tylko nie pytaj
przydrożnych figur uświęconych
zapomnieniem.

Zresztą istniały tylko ścieżki,
wydeptane
przez bosonogich pielgrzymów.
Kroczyli wpatrzeni w niebo,
nie głaskając drzew, nie całując traw.

To był grzech pierwszy,
wina nieodkupiona mimo łez i krwi,
które wolno wsiąkały w ziemię,
przesyconą zapowiedzią nadchodzącej
zmiany.

Mówili:
idź – wzruszałem ramionami
wiedząc, że droga przyjdzie sama.
Wtedy jeszcze nie rozumiałem
– i tak muszę utonąć w nocy.
Cicho, bez pożegnania.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 25 december 2022

Katedra poezji niedorzecznej

Permanentne braki
w szufladach powodują niedosyt
porównań. Nieutuleni w żalu
ronimy łzy.
Uwaga ślisko. Grozi otwartym złamaniem
ręki lub, co gorsza wiersza.

A tu takie ogniste erotyki
rozpalają lędźwie i długopisy.
Ciepło, coraz cieplej,
niekontrolowany ogień się powiększa.
Gore,
a straży pożarnej jak na lekarstwo.

Z planów zajęć
pozostały zgliszcza, grzebię motyką
w tych ruinach.
Do posadzenia rzepa
i nadpalone karty dziennika.

Nic nie wyrośnie
– ogłosili ewekuację do najbliższego
lasu. Grzybobranie czas zacząć,
zadąć w trąby, uderzyć w bębny.
I marsz, prowadź wodzu
na Kowno albo Berlin.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 february 2024

Raj nieobliczalny

Dwa plus dwa
daje dowolną, byleby nierzeczywistą liczbę.
Poza nawiasem, tak czy inaczej, wszystko
równa się nieskończoność.

Słońce wciąż jest na minusie
jeśli chodzi o wschody, zachodzi przeciętnie
o zero koma siedem razy więcej.

Adam ciągle ssie kciuk, Ewa twierdzi,
że liczba Pi jeszcze nie istnieje
i dlatego świat jest płaski,
przypalony naleśnik z serem.

Zresztą łatwo wyliczyć jego objętość,
wystarczy zebrać ziemię
do odpowiedniego wiadra.

Na razie wąż nie symbolizuje, jabłoń
usycha, najwyższy kręci głową
zagubiony w obliczeniach sumy
gwiazd i aniołów w szklance.

Jeszcze nieznanej herbaty,
do tego wrzącej o kilka stopni powyżej
temperatury topnienia lodowców.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 august 2023

Sen o tobie

W pełnym słońcu, na zakurzonej drodze
kładą się nasze cienie
wciąż wędrujące przed siebie.

Siedzimy po przeciwnych stronach
tej drogi, całkowicie bezsilni,
wciąż jeszcze drżąc,
aby nie zapomnieć ostatnich dotyków.

Oczy stają się zbyt czarne,
by móc sobie pozwolić na jeszcze
kilka spojrzeń.
Mimo wszystko jest dobrze,
póki przestrzeń nad nami
ostatecznie się nie zamknie.

Coraz mniejsze cienie w końcu nikną
w perspektywie tak odległej,
że trzeba się obudzić.

Chociaż na jeszcze ciepłych ustach
wciąż ulotny posmak uśmiechu,
to jak zawsze
zbyt bolą wypalone źrenice.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 25 may 2023

Kolacja na jedną osobę plus kot

Wieczór stygnie wraz z niedojedzoną zupą
z najlepszych rybich ogonów. Powoli wstaje
odbicie księżyca w tajemniczych źrenicach
czarnego kota. Ten potrafi uginać czas

jednym z dziewięciu ruchów ogona. Noc
nadciąga od strony południowego okna.
Uśmiechnięty pod wąsem kot mruczy
kołysanki w dawno umarłych językach.

Świece i ogarki płoną tańcząc na ścianach,
zimne mleko z rżniętego kryształu studzi
krew zapowiedzią zapomnienia.
Sen coraz mocniej zaciska zimne dłonie.

Kot miękko odchodzi w wieczne zamglenie.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 16 february 2023

Kontrapunkcik

Malutki, niczym łebek od szpilki,
na którym diabły
robią grilla, kiełbaski skwierczą,
szkoda że bezmięsne, nie pachną
nawet w mikroskali.

Słabo widocznej, szczególnie w słońcu,
które wypala dziury
w byle jak skleconej rzeczywistości.

A my śpiewamy, na całe gardła,
aż do zachrypnięcia.
Słowa bez znaczenia, podobnie
jak melodia.
W tym konkursie i tak dzierżymy
puchar przechodni, od kiedy
sięgają pamięcią najstarsi.
Mieszkańcy kamienicy pod numerem,
chyba trzynastym.

Ewentualnie trzydziestym pierwszym,
całkowicie obojętne w obliczu
nadchodzącej zmiany. Pór roku,
na ten przykład.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 february 2023

Sok ze smoka

Wieczorem pierwotne instynkty
wiodą na polowanie. Łowcy szurając
nogami zbierają się w parkach,
mokrych i ciemnych, zgodnie z tradycją.

Początek bajeczki dla niegrzecznych
trawiących czas pomiędzy łóżkiem,
knajpą i łóżkiem.

Staccato pełnych kieliszków i porannych
tupotów oraz szmerów. Cholerny szelest
skrzydeł, drapanie pazurów.

Jakoś będzie, chociaż to niepewne,
słońce przysłonięte dymem ze smoczych
paszcz, rozwartych niczym stany kont
wieczornych zdobywców palm pierwszeństwa.

Łowcy tańczą dookoła klombów, przepastne
reklamówki pełne omszałych flasz.
Sok jak znalazł do herbatki,
kiedy definitywnie skończy się świat.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 24 february 2019

Gra w kolory

 
Na początek białe
słońce w szklance po koglu - moglu,
z zabójczą ilością cukru, na przynętę
dla słodkich idiotek.
 
W środku czarne
w szufladzie, czeka na swoje
wzejście zza warstwy
niepocerowanych skarpet.
 
Chociaż dziury dają komfort
chodzenia po cienkim.
Lodzie, szkle, napięciu powierzchni
i co jeszcze wymarzą sobie miłośnicy.
 
Całej palety zaniedbań i zmilczeń,
w jednym ciągu, zgoła niematematycznym.
Czyli pora na kuranty, wybijające kwadrans
po ujęciu pędzla.
 
Na koniec akwarela,
obraz, bez podobieństwa. Sześć tysięcy
warstw werniksu na zwoju
roślinnego pochodzenia.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 december 2018

Śmietnikowy Dziadek Mróz

 
Wśród zaginionych kotów krąży opowieść
o człowieku. Czarne twierdzą,
że to bajka. Wiedzą najlepiej wciąż 
znikając w ciemności.
 
Magiczna sztuczka na miarę świata,
w którym przyszło miauczeć.
Zresztą martwe niewiele mogą,
ot wyskrobać przestrogę.
 
Na ścianie spalonego domu,
a dziadek wyciąga z brody
gwiazdozbiory, których nigdy nie było.
 
Wciąż szuka nierozpakowanych prezentów
i tej choinki, co to ją ścięto
na szafocie. Calkiem niewprawną ręką.
 
Ku przestrodze.


number of comments: 11 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 february 2023

Wiersz mdły

Taki sam jak przejrzałe winogrona
usmażone na smalcu,
z dodatkiem najostrzejszych przypraw
w nadmiernej ilości.

Codzienna strawa poszukiwaczy
szczęście w przydrożnych rowach
i zapomnianych szufladach
pełnych tak zwanych szpargałów.

Po posiłku pora wyprowadzić psa,
chociaż została sama smycz
od kiedy uciekł na drugą stronę
księżyca. Nic tylko wyć, ale zakaz.

Za wyjątkiem służb, te pędzą
tam i z powrotem. Wzbijają kurz
na nieogolonych ulicach, pył
pokrywa trawniki i drzewa.

Te ostatnie pamiętają,
lecz z premedytacją wybrały milczenie.
Szczególnie gdy nadchodzi zmrok
i kolacja.

Miała być na słodko, ale cukier
wyszedł i nigdy nie wrócił.
Podobnie jak wiersze i zbyt wielu
ludzi.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 february 2023

Post scriptum

Jest zima, trzeszczy,
być może to szwy świata przekroczyły
termin ważności. Ty się nie martwisz,
skoro postanowiłaś istnieć
wyłącznie poza czasoprzestrzenią.

Przepraszam,
ale jak wiesz wszelkie wszelkie ceremonie
napawają mnie obrzydzeniem,
a ty i tak nie lubisz ciętych kwiatów.

Świeci słońce delikatnie muskając
drżące krople wody, śnieg topnieje
powoli. Mogłaś nie zauważyć,
skoro śpisz, zmęczona.

Jednak wolałbym głaskać twoje włosy
rozsypane na poduszce. Nic się nie dzieje
bez przyczyny – ze wszystkich słów,
w które można ubrać ból,
te są prawdopodobnie najgłupsze.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 april 2023

Szczekanina

Głęboka noc
i jeszcze głębszy wiersz:
Mam kaca
i uprawiałem przygodny seks,
ja – honorowany wielokrotnie mistrz
ławeczki i stolika przy oknie.

Właściwy dobór słów
pozwala zapomnieć o plątaninie
dróg wiodących z końca
na początek.

Ta trasa pełna litości
w oczach psów zapłotnych
i tych frasobliwego przydrożnych.

Na koniec najgłębiej:
Zasypiam w wannie,
wodę z wolna pokrywa szron,
tu zdarza się domniemany cud,
pot wypełnia szkliste oczy.
Ale o tej porze to norma
jak wszystkie grzechy kardynalne
oraz cnoty główne.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 28 april 2023

Nadprodukcja przecinków

Apokalipsa nieobecności,
kość została rzucona,
na pożarcie, a może przed
wieprze, kwiczące z lubością,
coś na kształt: Jestem,
którego nie ma, ale mam
narzędzie zagłady, ostatecznej.

Tu wystąpił przymus postawienia
kropki, pauza jest niezbędna,
szczególnie gdy zaschło,
dajmy na to w gardle,
przepłukanie niezbędne,
absyntem, winem z Falerno,
innym płynem niosącym światło,
a także zaćmienie, umysłu nazbyt
chłonnego, przynajmniej
na początku, był chaos,
ewentualnie słowo, jedno
i drugie ulotne, jak czas
kończyć.

Się rzekło.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 may 2023

Wiersz chtoniczny

W piwnicy schowane zapomnienia
i bogowie z dzieciństwa,
stoją rzędem pod ścianą,
ciasno upchani w słoikach.

Gotowi na najgorsze wciąż czekają
na skrzypienie drzwi,
byle jak skleconych z listów
i zdezaktualizowanych adresów.

Wszystko spowija ciemność,
ledwie rozpraszana przez okienko
wielkości sprężyny od komunijnego zegarka.
Ten zaginął w czeluściach zbyt licznych
kartek zapisanych niedbałym pismem.

Na brudnej półce cierpliwie czeka
słoiczek po śliwkach w kompocie.
Tam wpadnę, takie jest życie,
a raczej to co poza nim.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 april 2019

Elementy kontrastu

 
W najzimniejszym zaułku pokoju
słyszę spazmatyczny oddech węża,
tylko że tego miejsca nie sposób
pomylić z rajem.
 
Nawet w ostatniej fazie snu,
gdy ten się nie kończy, jedynie przepływa
w przebudzenie.
 
Wciąż jeszcze rozchwiane na krawędzi
niepewnego zrozumienia.
I drażniący zapach raju wraz z gasnącym
szelestem liści.
 
Zapowiedź kwaśnego smaku jabłka
z ostrym clou ogryzka.
Wąż cichnie pełznąc w stronę światła,
aby stało się cieniem.
 
Ogród płonie w ciszy. Jak codziennie
niekompletnej.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 april 2019

Amortyzacja amortyzatorów

 
Urodzony na strychu, miejscu niejednej
inicjacji, wciąż schodzi w dół, schód
i schód – jak wiadomo syf i na dokładkę
zachwiania poręczy.
 
Do tego natrętne wizjery łypiące nieprzychylnie
oraz łapczywe oddechy na półpiętrach.
Tam gdzie dociera najbrudniejsze światło
spowite w mgłe szarych okien.
 
Jeszcze nieśpieszne brzęczenie much
znudzonych nieistotnym kolorem lamperii.
Suchy dotyk ścian spiętrzających się w dom
z najniższych kart i kartek zapisanych
najstarszym pismem analfabetów.
 
Obiecującym otwarte drzwi klatki
tuż obok koślawych hieroglifów, znaczących
mniej więcej : wampirom też psują się zęby,
bardzo możliwe, że na szczęście.
Lub ku potępieniu dentystów.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 february 2023

Asymetrie

Zachód wpada we wschód
niczym kamień do wody.
Głębokiej jak piekło.
W nim niebo rozpostarte
przegląda się nieco zdziwione
swoim upadkiem.

To mógłby być początek,
ale to zbyt proste,
są tylko szyby w oknach.
Tak brudne, że nie odbijają światła.
Wszędzie matowo,
aż oczy bolą od poszukiwań
drogi do wyjścia.

Prowadzi ku następnym
pomieszczeniom pełnym majaczeń
i przekłamań. Prawdopodobnie
nie ma sensu iść
gdziekolwiek i kiedykolwiek.
Odwieczna zagadka koła
czasu.

To mógłby być koniec,
ale to zbyt proste.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 15 october 2023

Mamrotanie

Jaki tu spokój.

Ta cisza brzydko pachnie,
co najmniej spiskiem, masońskim,
a jakże.

Udając niewiedzę spokojnie
zginam aluminiowe łyżki, spojrzeniem.
Zajęcie dobre jak każde inne, w czasach upadku,
ze szczególnym uwzględnieniem zagłady.

Jednak patrząc z drugiej strony
medalu widmo krążące nad Europą
jest bardziej swojskie niż spodziewana wizyta
intergalaktycznych piratów.

O czym świadczą szumy podprogowe,
ze szczególnym uwzględnieniem podpodłogowych,
chociaż głupcy twierdzą, że to myszy.

Białe jak wiosenne śniegi zalegające na półkach.
Te nie topnieją, mimo wciąż wyświetlanych
w telewizji płomieni. Pewnie dlatego pora wstawać,
tylko po to by z rezygnacją stwierdzić:

Jaki tu spokój.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 october 2023

Wyższa szkoła olewactwa (1)

Lekcja pierwsza:
Oczywiście się nie odbędzie,
wykładowca zaginął pomiędzy
warstwami snu.
Zresztą uczniowie też nie przyszli,
zbyt zajęci zbieraniem
mgły.

Do plastikowych butelek po soku
z gruszek na wierzbie,
tych znad wyschniętych rzek,
gdzie ryby żebrzą o łyk wody
albo kilka groszy
na bułkę.

Więc wąsaty zamiatacz sprząta salę,
czystą jak łza.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 26 november 2023

Znaki nieszczególne

I.

Malowany człowiek tańczy,
wbrew muzyce.
Nie narysowano mu uszu,
skazany więc jest na wirowanie
pośrodku sali.

Sterylnej, aż strach.

II.

Leżąc na wytartym do krwi
dywanie szukam symboli
życia lub śmierci.

Nie wiedząc kiedy stało się to
tak absolutnie obojętne.

III.

Przydrożne drzewa rozkładają całun
opadłych liści,
chociaż to ledwie późna wiosna.

Może lato, tak wczesne, że słońce
ma zaledwie pięć tysięcy stopni.

IV.

Na niebie i ziemi
są także inne znaki,
których nie rozróżniam, ze względu
na astygmatyzm.

Oraz dysleksje,
nabytą na drodze wielokrotnego
uczestnictwa w końcach świata.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 6 december 2023

Martwe ptaki

Bezmyślnie bawię się pilotem,
z sufitu spadają pióra, niezbyt gęsto,
ale za oknem skłębione czarne chmury
zwiastują rychłą zmianę.

Może pór roku, nie mogę oderwać oczu
od ekranu by zerknąć na kalendarz.
Jednak dręczy mnie przeczucie
– nadchodzi jesień spowita w szarość.

Ostateczną barwę tęczy, a te szkarłaty
i burgundy rozlane w gęstym powietrzu
wcale temu nie przeczą. W końcu barwy
milkną, mimo wszystko nie zamykam oczu.

Czekam aż ptaki zerwą się do lotu,
te jednak leżą tępo wpatrzone w punkty
na odległym suficie. Deszcz się wzmaga,
cały pokryty aksamitem jestem jak one.

Martwy, chociaż wciąż oddycham.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 november 2023

Człowiek z szafy

Bez ust, bez twarzy,
tylko oczy wbite w tandetne
drewno z wypalonych drzew.

Ciągły sen,
niezakłócony przez skrzypienie
drzwi, a nawet zduszony jęk
potępionych zawiasów.

Kurz
coraz grubszym całunem
pokrywa martwotę rąk,
za oknem złowieszczy nów.

Dzień
nie rozprasza nocy,
szafa pokryta cieniem
drży w sztuczności lamp.

Człowiek wychodzi,
drzwi pozostają otwarte,
niezmącona cisza.

Bez ust, bez twarzy.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 june 2018

Nie palę z wrzosowego cybucha

Codziennie składam ofiary
na szklanym ołtarzu,
ciesząc się bliskością całego wachlarza
bardzo dobrych wrogów.
 
I ledwie wyczuwalną obecnością przyjaciół,
jak najbardziej niesprawdzonych.
Chociaż ślą życzenia noworoczne
na papierze z odzysku.
 
Ekologicznie zszywam z nich obrusy,
pod które w odpowiednim momencie
wcisnę sianko – niech gnije
i odurza nieproszonych wędrowców.
 
Przecież nie mam krzeseł, ledwie kilka
podnóżków. Że nie wspomnę 
o dotkliwym braku
fajki.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 november 2022

Odrealnienia

Królowa osiedlowej bohemy tańczy.

Szyby drżą co noc – spadek temparatury
i równy krok, tych którzy chcą
maszerować.
Zgodnie z kierunkiem zwrotek.

Opadających w stronę zachodów i wschodów,
natrętnie tam i z powrotem.
Gdzieś pomiędzy pasmami mgły
spowijającej jesień.

Niczym sny powyrywane z wczorajszych
kalendarzy. Zresztą, kto by tam liczył
upływy czy kroki, gdy:

Królowa osiedlowej bohemy jeszcze tańczy.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 november 2022

Błąd krytyczny

Zapijam wódkę piwem
i odwrotnie,
vice versa – jak jeszcze potrafię
wybełkotać.

Umieranie szarych komórek to fikcja,
zresztą nadmiar
stawia mnie na straconej pozycji.
Towarzysko.

Niestety wiersze pisane pod wpływem
księżyca,
żartowałem – po pijaku
mają to do siebie
(patrz powyżej – zero kompozycji).

Że, ależ brzydkie rozpoczęcie zdania,
są za bardzo prawdziwe, albo
za mało.

Czysta kpina, albo powtórzę
i tak dalej.
Koniec szczerości.

Co z tego? Wynika
(oby nie kończyć pytajnikiem).
Zawsze coś jest poza nawiasem.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 february 2019

Zamulenia

Umajam się w grudniu – schludnie,
w kąciku pomiędzy muzyką
aldente. Lub inny makaronizm.
 
Paprocie kwitną w doniczce,
bo oświetlenie jest takie sztuczne
jak uśmiech na zdjęciu w liście
gończym.
 
Wysłanym pod adres dawno
zjedzonej chatki z piernika,
mieszkańcy lasu do dziś
wspominają ból brzucha.
 
I jedynie słuszną receptę
– kulka między oczy,
realizacja w toku.
 
Grudnieje w maju – niechlujnie,
ale w tych samych okolicznościach.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 january 2024

Duperelki

Duszone na wolnym ogniu
powietrze smakuje wilgotną ziemią,
nieoznaczoną śladami stóp.
Prawie jak czerstwa kromka chleba
z kiepsko rozsmarowaną grudą masła.

Twardą niczym orzech do zgryzienia,
z zeszłej jesieni, gdy zamglone słońce
leżało na potrzaskanej tafli ulicy.
Wiodącej do usianego cierniami raju,
skrojonego na miarę.

Dziś panuje kompletna ciemność,
po omacku szukam najmarniejszych nawet
płatków róż. Wyschły, rozpadły się w pył,
gdzieś pomiędzy uchylonymi drzwiami piwnicy
a ciężką klapą na dach.

To nic, w końcu wstanę
i uratuję świat.
O ile ktoś szepnie, że jest to tego wart.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 31 october 2023

Krótki wiersz o śmierci

Pstryk,
jak palcami,
a my wciąż nie znamy odpowiedzi,
ba, nawet pytania.

Spadające liście kreślą
niedorzeczne epitafia
w rozgrzanym wosku.

Kwiaty więdną ścięte
mrozem, pozostaje słowo
zatopione w milczeniu.

Kompletnie bez znaczenia,
bo
pstryk,
jak palcami.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 26 november 2022

Dom chorych

Bóg mieszka w szafie, odziany w szlafrok
dobrotliwie kiwa głową gładząc grzechy
pierworodne.

Mam za pazuchą kosmos, galaktyki
na krótkiej smyczy. Spaceruję w pustce,
pełnej bezczasu.

Przykazania wykute na nowo nie spoczną
w arce, w skrzyni martwego tapczanu
pokryją się kurzem, patyną przemilczeń.

Nocą świat ujawnia prawdziwe oblicze,
wykręcam go na drugą stronę,
spiralnie segregując grudki ziemi.

Stracone pokolenia wzbijają gęsty kurz
podczas wspinaczki. Góra nie ma znaczenia,
tylko kręta droga usiana odłamkami modlitw.

Nad ranem płynę poprzez eony,
smiertelność już nie uwiera, delikatnie
łaskocze podniebienie.

Słowa, bo cóż zostało w na wiór
wyschniętym powietrzu. Drzwi szafy
skrzypią ostatecznie wzywając.

Zmiłuj się. Amen.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 october 2023

Wyższa szkoła olewactwa (4)

Lekcja czwarta:
Święto, w planach najdłuższy weekend,
wszystko i wszystcy zamknięci na głucho.
W okolicznych parkach wiatr
wertuje notatki.

O ptakach nie warto wspominać,
Mistrz zgodnie z planem
wypił eliksir.
Ma przed sobą wieczności,
a przynajmniej do kolejnego skurczu
tak zwanego wszechświata.

Nawet sprzątacz się zawieruszył,
pozostawiając na pastwę losu
i grabie, i miotłę.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 october 2020

Obrazki z podķładów

Z tego dworca, który nigdy nie powstał,
wciąż odchodzą pociągi, o niepełnej godzinie.
Wyznaczanej kurantem, ochrypłym
od ciągłego powtarzania znaków
na niebie i ziemi.

Tu straszy wypaleniami niegdysiejszych ognisk
na kartoflisku. Milknącym drżeniem
pobliskiego torowiska wciąż odprawiamy
modły.

Bóstwa w kolejarskich czapkach maszerują
w kierunku rynku odgwizdać odjazd:
Proszę wsiadać, drzwi zamykać. Ostatnia okazja.

Jednak zostaję na peronie, wydmuchując kółka.
Unoszą się swobodnie zacierając ślady gwiazd
i przetartych szlaków.

Wywróżone dawno temu.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 february 2024

Kury na krużganku. Uwaga płytki wiersz

Dziobią nieprzerwanie,
a przynajmniej przy dobrym
oświetleniu.

W nocy śnią,
o ziarnach i tłustych robakach,
niekoniecznie o jajecznicy
lub rosołowym garnku.

Świnie, tradycyjnie, knują po kątach.
Jakieś mrzonki o rewolucji
lub, co najmniej, o absolutnym wegeterianiźmie.

Tymczasem krużganki kruszeją
nieustannie nawiedzane
przez czas w wytartym kapeluszu.

Okoliczne drzewa, całe pokryte siatką
wspomnień, umierają.
Wciąż przerabiane na trumny.

Przynajmniej robaki tłuste.
nawet jeśli brakuje ziarna.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 november 2023

Fantomy

Boli mnie stopa,
za dużo biegałem we śnie
po kiepsko oświetlonych korytarzach,
pokradli większość żarówek,
gówniarze.

Po omacku można nogi połamać,
albo nawet gorzej, nadziać się
na dawno niewidzianego kolegę.
I nie ma o czym gadać,
nawet imię wyleciało poza nawias.

A słownik imion dawno przeszedł
na stronę popiołów.
Te rozwiał wiatr, na cztery strony
wyrwane z sennika.

Lecz to na nic,
wszystko spisane w nieznanym języku.
Pozostał tylko ból stopy i kuśtykanie
do sklepu w celu zakupu żarówek.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 may 2016

Kreacje

 
 
Neurony umierają z nudów,
więc może:
 
"Chodnikiem kuśtykał stary diabeł
w starym surducie.
W ręku niósł kijek ze sznurkiem,
przywiązanym na kiepski węzeł.
Na końcu sznurka wesoło dyndał
cukierek. Typ landrynka, opakowana
przeźroczystą folią.
 
Jakiś babsztyl z drugiego piętra
cisnął doniczką ze zwiędłą
pelargonią. Wrzeszczał:
kusiciel.
 
Landrynka wahała się pomiędzy
być albo nie być.
Lub innym Szekspirem."
 
Neurony ziewają, przeraźliwie
– nic z tego nie będzie, mimo autentyczności
zdarzenia, pomijając nieistotne.
Szczegóły.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 16 april 2016

Wariacje


Człowiek i jego wszystkie pożegnania;
torby z wotami  za cudowne uleczenia;
ciężar przedwieczornej chandry;
anioł zagład opatrzony opaską na ramieniu.
 
– Oto rzeczy, których boję się najbardziej.
Więc znikam w deszczu, przemoczonymi
kieszeniami ściskając dziury na wylot ulic.
Nieoznaczonych w planach na najbliższe stulecie.
 
Chociaż zapewne składam się z powtórzeń,
nic nie znaczących słówek,
to jednak szkoda minionych i przyszłych światów.
Beze mnie lub dla mnie nieistniejących.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 15 december 2017

Wiersz pisany w publicznej toalecie

 
Tu gdzie stosunki odwiecznie
nieprzerywane słowo pada codziennie.
Na podatny grunt.
 
Chociaż smród to jednak cud
poczęcia ma miejsce.
Jednak o narodzinach nie wspominamy,
szczególnie szeptem.
 
Bije północ, coraz cięższe krople
z wolna spływają po ściankach
butelki. I tak aż do ostatniej
linijki.
 
Chociaż nienasyceni czytelnicy
wygrażają pięściami, sinymi od nadmiaru
poezji, to zamykamy.
 
Złowieszczy trzask klap odbija się echem
w judaszach. Ostatni posiłek
skończony. Na amen.
 
Spokojnie wisimy.
Pomiędzy nogami mędrców.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 december 2017

Czcze milczenia

Obciążony skazą miłosierdzia rozsupłuję
życiorysy. Na rogatkach miast,
gdzie drogowskazy wyznaczają marszruty.
Przeciwne do ruchu.
 
Więc frasobliwie wybieram skróty i prowadzę
skazańców na manowce. Lub bal.
Tam pieczemy ziemniaki w popiele,
karmiąc nimi strachy na wróble.
 
Wcześniej wycinamy im usta, okrutne,
wąskie kreski broczą słomą.Bez słowa skargi.
 
Przed nami droga zapada się w przedpiekle,
a dookoła anioły suszą skrzydła.
Zamokłe po upadku.
 
Cisza natrętnie zwiastuje. Kolejny
dzień na przykład.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 29 march 2016

Diaspora

Tak szybko zmieniałaś kalejdoskopy,
że uciekałem w głąb twojej skóry.
Mawiałaś: Jakie to piękne, świat ignoruje
nasze ręce wczepione w bezkres.
 
Jednak nadeszło drżenie, drobny trzepot
cieni skumulowanych w kątach
wspomnień. Coraz liczniejsze słowa
rozrzedzały winność nocy.
 
Chcieliśmy wierzyć – to tylko jesień snuje
swe szarości, zrzuca liście z kalendarza,
jeszcze odnajdziemy szał na wargach,
nasze splątania, wspólnoty.
 
W końcu ruszyłem za Diogenesem
szukać człowieka.
Na odchodnym obiecując:
Za rok spotkamy się w Jerozolimie.


Nie uwierzyłaś.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 december 2017

Spoina

Zbieram cząstki elementarne
w pudełku po klockach,
z których niegdyś budowałem zamki,
miasta, cały świat.
 
Niestety kosmos się rozprężył
i już nie odnajduję jego krańców.
Błąd akomodacji albo upływ
coraz większej ilości światła
przez rysy na szkle klepsydry.
 
Pozostało przesypywanie piasku
pomiędzy wciąż dziecinnie
zaciśniętymi pięściami.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 august 2016

Plastik


Nie prowadźcie mnie za rękę, sam sobie
pościelę i się nie wyśpię.
W zanadrzu mam jeszcze tyle
pięknych kaców.
 
– powtarzam niczym mantrę, zatopiony w tworzywie
jak owad. Poplątane odnóża
utrudniają koordynację czasu
i przestrzeni. Zamkniętej na zewnątrz.
 
Odczuwam, ale coraz szczelniejsze warstwy
tłumią sensy. Może śnię otworzywszy
oczy, coraz szersze od przymgleń.
 
Tęsknię za czystą formą, nieskalaną
otoczką słowa. Lecz to w nim jestem,
chociaż dookoła więcej i więcej
niedopowiedzeń.
 
Nie prowadźcie mnie za rękę, pójdę
w przeciwnym kierunku. Nawet, jeśli w zanadrzu
tylko puste pięści, to zawsze gotowe do gestów,
niemodlitewnych.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 september 2017

Absolucja

 
Mężczyzna najniższej kategorii, na pośmiewisko
zaopatrzony w stygmaty, tańczy.
Swoje tango wśród nagle
pogasłych latarń.
 
W skrócie znamy jego przyszłe losy,
ale cicho - sza, jeszcze nie czas.
 
Kobieta prawie upadła, na pośmiewisko
całkowicie niewinna, tańczy.
Swoje tango wśród szkła
z rozbitych toastów.
 
W skrócie znamy jej przyszłe losy,
ale cicho - sza, jeszcze nie czas.


Tańczą osobno, chociaż na tej samej ulicy,
on broczy krwią, ona krzyczy.
Przestrzeń ugięta od martwych gwiazd
drwi, coraz bliższa.
 
To już czas, lecz cisza nie spływa
błogosławieństwem na wyciągnięte ręce.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 july 2017

Bajka dla niedoszłych

 
Istotnie – siedmiu krasnoludków
to małe, pokraczne gnojki, myślące
tylko o robocie.
I tu zjawia się Śnieżka,
 
misterna konstrukcja pęka jak bańka
z samogonem. Pędzonym w innej
baśni. Tam gdzie długo, szczęśliwie
nie zaśniesz.
 
Bo we śnie czai się morderca
albo domokrążca z naręczem
niepotrzebnych sprzętów.
 
Zrzucamy je na stertę, będzie ognisko,
zaproszono Złego Wilka.
Nie wiadomo czy przyjdzie
– w końcu Kapturek na ścieżce
wojennej.
 
Tymczasem za siódmą górą
podobne fantasmagorie
oraz pozostałe choroby psychiczne.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 august 2016

Numerowane piekła

 
I odpuszczam ci moje winy.
 
Zachłannie spijam ciepło ust
przypadkowo poznanych kobiet.
Już nie chodzi o drżenie,
ani tym bardziej słowa.
 
Później kulę się w ciemnych zaułkach,
bez śladu wiary w przebaczenie.
Czymkolwiek jest.
 
Schodzę coraz niżej, w najzimniejsze
rejony. Tu każdy haust powietrza
to ten ostatni. Oraz pierwszy
 
krzyk wyrwany z niedorozwiniętej krtani,
bez zdolności przełykania.
Najprostsza agonia, nazywana narodzinami.
 
Bez celebry, to tylko zamienianie numerków,
losowo wybranych. Od zera do nieskończoności,
a nawet poza liczbami.
 
Jako i ty odpuść winowajcom. 


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 16 august 2016

Postapokalipsa

 
Już nie ma rzeczy ważnych,
otacza nas mgła. Na końcu świata
budujemy tratwę z ptasich piór.
Czas jest kulką w kieszeni.
 
Dokładnie pomiędzy brudną chusteczką
a kilkoma okruchami chleba.
Resztki z uczty na krawędzi,
z nogami opuszczonymi w bezmiar.
 
Może to była stypa, za tych, którzy odeszli
w przeciwną stronę. O ile udało się określić
kierunek na niedziałającej róży wiatrów.
 
Za jakieś dziesięć tysięcy oddechów
odpływamy w poszukiwaniu ziemi.
Nigdy nieobiecanej.
 
Tam będzie wschód i dotkniemy 
swoich dłoni. Pierwszy i ostatni taniec
czcicieli słońca. Spóźniony o całe milenium
albo kilka sekund.
 
Bez znaczenia, bo przecież już nie ma
rzeczy ważnych.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 september 2016

Uczta czyli aberracje


Z siódmej strony patrząc sporadycznie
udaje się zakląć
rzeczywistość.
 
Przykładowo wczoraj w lodowatej wodzie
ugotowałem jajka.
Miało być od początku lecz zamarzły
– nici z symboliki.
 
Zresztą tak czy inaczej pozostał dylemat
pierwszeństwa. A kura zdechła,
oportunistka.
 
Za to rosół ma właściwości,
podobno odżywcze, więc na zdrowie,
toast pełną łyżką.
 
Albo widelcem, starczy na dłużej
lub będzie więcej. Bo od przybytku
głowa nie boli. Jednak z ósmej strony.
 
Królestwo za drzemkę, bez żadnych
wyjaśnień.
I na końcu jabłka


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 september 2016

Na ziemi niczyjej


Śnię wiersze, zapętlone.
W nich rozpisuję nieskończoność
na znaki umowne.
 
Rano otwieram oczy wolny, przynajmniej
zanim nie zapomnę.
Świt bije po oczach reklamą
rzeczywistości.
 
Zagubiony pomiędzy muszę a jestem
namiętnie czytam znaki przystankowe.
Na dobrą wróżbę.
 
Nigdy się nie spełnia,
ale nadzieja.
Najgłupsza matka.
 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 21 january 2017

Dosłowności

 
W absolutnej ciszy splatam warkocze
koniom jeźdźców apokalipsy.
I to nie będzie mi policzone
w bezmiarze grzechów. Nawet wymyślonych.
 
Czasami widuję odcienie miasta
wskazujące na niepoczytalność,
chociaż fraza zachodzi na frazę,
przełamując widma światła.
 
Więc błądzę po pustawych ulicach
pochowanych pod asfaltem. Kroki dźwięczą
pogrobnym a w oddali stukot kopyt
rozrywa bruki.
 
Jednak nie drżę, mam kieszenie pełne
cukru. I słowa wypalone na dłoniach,
po wewnętrznej stronie mroku.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 april 2017

Fotoplastykon

 
Nad nami niebo wylizane do czysta,
wulgarna ilość gwiazd przytłacza,
chociaż podobno nadmiar oznacza życie.
 
Może to jednak przypadkowość wpisana
w struktury widzialnego.
Albo rozbita szklana zabawka 
na wszechśmietniku.
 
Uwięzieni w kalejdoskopie kręcimy się w kółko,
powtarzając te same sekwencje.
Aż do zatrzymania mechanizmu i wymiany
obrazków.
 
Dwuwymiarowe przejście
z pierwszej na drugą stronę skończoności.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 june 2017

Cząstkowa teoria wojny

 
Ja, proszę pani, nie tańczę.
Zresztą tak naprawdę nie istnieję.


Jako pełniący funkcję ofiary
nie szukam zrozumienia, może jedynie odrobiny
chleba, ukradkiem rzuconego do stóp.
 
Zjem wśród zgliszczy, które pieszczotliwie nazywam
domem. Tak jak tę lalkę bez rąk
— synkiem.
 
O, na tej fotografii są wypalone miejsca,
można w nich umieścić kogokolwiek.
Nawet żyjących.
 
Tak, nadal mam marzenia, na przykład ciszę,
bez natrętnych szeptów.
Ale takie piękne niebo nad głową, że szkoda
mówić. Zresztą milczenie ostatecznie
wypełni przestrzeń.
 
Nie, proszę pani, również wcześniej
mnie nie było.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 26 june 2017

Wylinka

 
Szur, szur, szur
— sepleniący szelest realizmu.
Wciąż wije się w ciemnych zakamarkach,
zmienia skóry.
 
Oślizgły, ale chłodny w dotyku,
aksamitny — językiem wybiera drogę
myślą.
 
I nie pomaga malowanie ciała
w ochronne wzory. Kolejne warstwy farby
łuszczą czas.
 
Upływa w sekwencjach zmian
pogody. A parasole dziurawe od podeszwy
do podszewki.
 
Lustra, zasnutego misterną siecią łamstw. 
Więc ucieczka przez zakrzywienie przestrzeni
korytarza. I tylko, uparcie, z tyłu głowy:
 
Szur, szur, szur.
 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 june 2016

Może za zakrętem

Nudy – przedśmiertelne,
dookoła tropy zagłaskanych kotów.
Sączę czas przez serwety
– ręczna robota, najprzedniejsze
destylaty.
 
I choć na dworze kwaśny deszcz
to biegnę, pod parasolką
koktajlową.
 
Grzmi, a w gardle wzbiera krzyk:
jeszcze będę. 
Tylko już nie wiem kim,
skoro koty.
 
Nudy – pośmiertne.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 31 december 2017

Konsensualny koniec świata

 
Nie przychodzi już na naszą ławkę.
 
W obliczu pożegnań wszystkie uporządkowania
stają się obłędem.
Szeptem liczymy sekundy dzielące
czas na uśrednienia.
 
Trzy:
 
Z perfidnym uśmieszkiem spoglądam
w oczy szatana:
przepraszam, ale nie ma pan nic
do zaoferowania.
 
Może jednak.
 
Dwa:
 
Piekło zamarzło, jak zawsze
w okresie zimowym. Do diabła,
już nie umiem jeździć na łyżwach.
 
A podobno się nie zapomina.
 
Jeden:
 
Jasne, uklęknę.
Nadzieja umiera ostatnia, głupia,
mimo wszystko matka.


Oraz pozostałe eufemizmy, półprawdy,
ćwierćsłówka.
Już można rzucać świnie
przed wieprze.
 
I jeszcze:
 
Zero.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 february 2016

Przesilenia


Na twoich ustach moja skrzętnie skrywana
nieobecność.
Wiem, najdłuższa noc doskonale
obędzie się bez ckliwych wierszy.
 
Wystarczy spać, najlepiej do najkrótszej,
pobudka prawdopodobnie nic nie zmieni.
Będziemy jedynie starsi, w naszej mikroskali.
I może w końcu wypowiemy
 
pożegnania.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 february 2016

Z pism Stowarzyszenia Poetów Wątpliwych (odwrotności)


W skupieniu składamy rozdarte akty,
żal pięknych kobiet.
I tych brzydszych, ale jakby odrobinę mniej.
 
Za to właśnie czekają nas pokajania,
zwieszone głowy i milczenie.
Szczególnie dwuznaczne.
 
Szczęściem mamy w kolekcji prawdy.
Na każdą okazję.
Niektóre być może mocno wytarte,
na przykład na kolanach
 
Są też te gorsze – z dziurami na łokciach,
jednak nie chcemy ich wyrzucić na śmietnik
historii. Bo drwi.
 
Czas najwyższy sprawdzić kalendarze.
Prawdopodobnie zrywamy kartki
w tył.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 21 january 2017

Trzeźwienia

Piję, nawet, kiedy odmawiam.
Prawda zawsze jest smutna,
cholernie.
 
Każdą deliryczną opowieść
można zmieścić w półpustej butelce,
wraz z ja już nie będę.
 Lub dowolnie wybraną wiarą,
w dowolnie wybrane słowo.
 
Piję, nawet, kiedy przyjmuję,
cholernie.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 15 february 2018

13 reakcji wykrztuśnych czyli łyk absyntu

 
Z pokrętną dedykacją dla miłośników sztampowej zupy
 
Nie mam żadnego pomysłu na życie,
więc napiszę wiersz
– kolejny przejaw geniuszu.
 
Może coś o graalu, najlepiej zacząć
od absolutu, chociaż trzeba się wspiąć
na palce.
 
W końcu jestem ślepy jak kret,
ten bez skrzydeł.
Tutaj tłumaczę: to się ma tak...
 
Już się zgubiłem w zawiłości metafor,
ale odpowiednio rozdęte,
czyli jestem
nieściganym mistrzem (z dużej koniecznie).
 
Z góry ostrzegam: będę się kłócił.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 february 2018

Drę łacha

 
Koszula w strzępy, na deser
spruję swertera.
I to jest jedynie słuszna pisownia,
rzekłem.
 
Oportunistów wyzywam
na pięści – kto więcej zmieści
sadzy w lewicy.
 
Prawica zajęta biciem
piany na kompot.
Do popicia czystej
dawki powietrza.
 
Ponadto gruszki na pochyłej
a koza na wierzbie.
Gdzie ta tabletka?
 
Królestwo za połówkę
żony
– to już Szekspir, z pokoju obok.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 february 2018

Dekantancja

 
Zakochany w sobotnie popołudnie,
w niedzielę przed dziesiątą
było już po wszystkim.
 
Dlatego nad rozlanym mlekiem
łowię złote rybki.
Nie spełniają życzeń, 
pływając zbyt płytko.
 
W ich smaku nie wyczuwam 
delikatnej nutki cudu.
Więc z pokorą powtarzam: niezgrabne
metafory, nic na obraz i podobieństwo.
 
Odkochany w niedzielne przedpołudnie
zbieram siły.
Na sobotę, około dziesiątej.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 february 2016

Liczby człowiecze


Trzynaście i siedem – to takie ludzkie,
magia cyfr, stąd do wieczności.
 
Przykładowo czterdzieści dwa razy
młotkiem w potylice.
Albo naprawdę ostry nóż i foliowe worki,
siedemnaście śmietników
w różnych punktach miasta.
 
I tych dwoje staruszków,
grubo po osiemdziesiątce, dłoń w dłoni
i cały świat w najważniejszych
oczach na świecie.
 
Albo ponad sto uderzeń na minutę,
wyczuwalne przez napiętą skórę
brzucha.
 
Pierwsza i ostatnia – to takie ludzkie,
najprostsze cuda, stąd po nieskończoność.
Nawet, jeśli w niepełnym wymiarze
wszystkich odcieni życia.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 28 february 2018

Zbicie z pantałyku

 
Co ja tam wiem
zlizując świeży śnieg z przygodnie
spotkanych okien.
 
Smakuje jak krew
– w końcu mieszkam na manowcach,
gdzie nikomu się nie chce
wodzić. Szczególnie na pokuszenie.
 
Zresztą wszyscy potępieni trzymają 
zbawionych za ręce, tańcząc w kółeczko.
Skoczna melodia.
 
Tylko to zupełnie inna historia,
dotycząca tajemnic.
Życia przed i po śmierci.
 
Teraz zupełnie bez związku:
Jesteś wierszem, najlepszym
jaki mnie spotkał.
W piekle, niebie oraz pomiędzy.


number of comments: 24 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 may 2018

Na salonach zaciemnienie

 
i kolejny krąg piekła ogłasza plajtę.
Z braku chętnych do płacenia
składek.
 
Bezrobotni żebrzą o najmniejszy
kawałek potępienia,
choćby grzech powszedni.
 
Czerwone dywany do raju płowieją 
bezużyteczne. Ognie niebieskie 
wygasły, coraz zimniej.
Nic nie zapowiada wiosny.
 
A ta bezczelnie wybuchnie
w najmniej oczekiwanym momencie.
Tak przynajmniej szepcze diabeł
na dobranoc.
 
Dzieci zasypiają,
stary piec wciąż ciepły.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 april 2015

Pustosłowie


Zaciśnięte w kieszeniach czekają na okazję
wychynięcia na światło
lub ciemność – bez różnicy.
 
Chociaż wszystkiego żal, nawet oparów
poranka, zaginionego
wśród innych.
 
Więc wstydząc się łez celebrujemy
pogrzeby, pełne sztucznych
zapachów.
 
Wilgotne jak ziemia wodzą
na pokuszenie nienazwaniami,
snem i przemijaniem.
 
Śmierć jak śniadanie do łóżka.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 december 2014

Potknięcia



Pan i władca dwudziestu kilku
metrów kwadratowych.
Może chodzić z dumnie uniesioną głową,
od ściany do ściany.
 
Otworzyć okno, zamknąć, nawet splunąć
na zewnątrz. W ramach protestu
pójść do wróżki.
 
Ta na pewno skłamie, ale jak na nadzieję
to i tak tanio. Później ostatni autobus
znika w perspektywie.
Na szczęście jest cały wachlarz przekleństw.
 
I prawie nowe buty.
Chyba że przypadkowo wpadnie się w dziurę,
bramę, ciemną latarnię.
 
(Niepotrzebne skreślić).


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 26 september 2014

Katatonie


Zaplątani w zawiłe układy przestrzenne
trzymamy się prosto. W miarę możliwości
i cech adaptacyjnych.
 
Czeka nas poziomowanie, po omacku.
Na razie boimy się burzy, prawej ręki
mroku i lewej światła.
 
Lecz najbardziej tego, co pomiędzy.
Bez nazwy, przynajmniej na zewnątrz.
Więc biegniemy do środka,
 
bezpieczni w jądrze strachu.
Mimo to skóra trzeszczy, napięta do granic
poznawalności:
 
Nie zamykaj oczu, aby struktura nie pękła.
Jak bańka mydlana, ta z drugiej strony
piekła.
 


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 march 2015

Miazgi


Rozgnieciony na szybie obarczam
winą zły układ gwiazd,
nieodpowiednio nazwane konstelacje.
 
Zapatrzony w daty jestem zbiorem
liczb, przypadkowym alfabetem
z wykoślawionych liter.
 
Może nawet znakiem. Przypadkowym
jak narodziny
oraz to, co nazywamy życiem.
 
Aż po zgon, ewentualnie śmierć.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 may 2015

Zatonięcia


Nie piszę erotyków,
bo już nie jesteś stałym lądem,
bezpieczną przystanią.
 
Zaginąłem w strefie burz
i tylko znikające kręgi na wodzie
znaczą ostatni wspólny punkt.
 
Na nieboskłonie zgasły wszystkie
blaski. Nawet jeśli błędne
ognie majaczą w ciemnościach
 
mruczę: Nic się nie stało,
to tylko czas przegonił wspólności.
Nieodwracalnie.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 16 june 2014

Koniec poezji


Krańcuj, bracie powiedział Adam. Przyczajony
w stercie śmieci, które ktoś, nierozważnie,
nazwał Rajem.
 
Wcześniej trwożliwie rozejrzał się wokół,
za Ewą.
Żebro, cholera jasna.


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 16 september 2015

Destrukcje


Gorzknieję w tej pustce wypełnionej
przedmiotami.
Małostkowo tulę je niczym przybrane
dzieci.
 
Można to nawet nazwać tańcem,
w rytm dawno zapomnianych
przysiąg.
 
Jednak ich widma poprzylepiane
do okien zsyłają niespokojne
noce.
 
I bardzo bolesne poranki.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 15 september 2015

Starzy poeci umierają młodo


Umrzesz nim to drzewko stanie się drzewem.
— Owszem, ale czy to jest powód
aby go nie sadzić?
 
Paradoksy ściśnięte w słowo,
soki spływają po brodzie,
co można zrzucić na starcze otępienie
albo inne geriatrie.
 
Brakuje uniesień, treści w rzadkiej
zupce cichego dnia.
I jeszcze cieńszej nocy.
 
Tylko pragmatyzm siedemnastej wizyty
w toalecie oraz profilaktycznego dłubania
w puencie. Przykładowo testamentu.
 
Zresztą już niewiele można powiedzieć,
więc z braku szczęśliwych zakończeń
czas zadowolić się cudzym
happy end’em.
 
A drzewo i tak skazane
na papier, być może ostatni kwitek
z życia.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 july 2014

Androny. Plecenie na wymiar


Kilka chwil – karygodny brak precyzji
– koślawe litery na szyldach.
Mokry piasek do klepsydry
rozsadza szkło. Odpryski.
 
Coraz większa śmiertelność niewiniątek,
rzeźnia ras rozumnych.
A w sobotę rozdmuchują żar ogniska
domowego.
 
Płonie z wesołym trzaskiem,
pora na kiełbaski, choć musztarda wyszła.
Jednak na kiju.
 
Który przeciętnie ma dwa końce.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 october 2014

Modulacje


nic nieznaczną, ale ręka drży.
Nawet w ciemnościach wstyd, więc raz po raz
uderzam w kartkę: amen, amen, amen.
 
Mimo wszystko za dnia okłamuję mesjaszy,
wskazując błędną drogę na rozstajach.
A radość w oczach skazuje na pokuty.
Aż do rana.
 
Świt zmywa głowę, zapominam paląc kartki,
płoną do wieczora.
Dumnie wyprężam pierś: Oto człowiek
i wszystkie jego gówno prawdy.
 


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 december 2015

Sztuka mycia okien


Koliste ruchy rozgrzewają szkło,
na wylot wybitych szyb.
Po drugiej stronie powietrze
jest gęstsze. Zlepia rzęsy i palce.
 
Wewnętrznie hula przeciąg,
także w opuszczonych szufladach,
tych na seksowną bieliznę. Osad w
poczerniałych kieliszkach trąci winą.
Skwaśniałą przez powtarzalność
tęsknień.
 
Lustra błyszczą w półmroku,
wypucowane z autoironiczną starannością.
Jednak odbicia przedmiotów milczą,
przeklęte.


number of comments: 14 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 march 2015

Samostanowienia


Wszystkie niegdyś świeże drogi
zarosły blizną na moich dłoniach.
I innych częściach garderoby,
zatrzaśniętej od zarania.
 
Więc ostrożnie stąpam, aby nie zbudzić
tych od miarowych oddechów
– nienarodzonych lub już martwych.
 
Może zresztą na jedno wychodzi,
szczególnie kiedy zerkam w lustro.
Oświetlone rzęsiście deszczem, tęczą
oraz pozostałymi iluminacjami.
 
I nawet nie warto nazywać tego przemijaniem.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 january 2015

/Po/ranki


Wieczorami po parkach grasują
abstynenci. W szarych płaszczach
reglamentując słowo.
 
/ dobre, złe, obojętne/
 
Cudotwórcy zamykają przestrzeń
w bańkach mydlanych.
Te próbują uciec.
 
/ górą, dołem, gdziekolwiek/
 
Więc uczę się latać, przeskakując
ławki. Na nich sparowani
namiętnie szepczą.
 
/ prawdy, kłamstwa, miłości/
 
Tymczasem stary diabeł przydźwigał
szafę, tą, w której mógłbym zamieszkać.
Wśród ukrytych znaczeń.
 
/ mądry, głupi, nijaki/
 
            ***
Jeszcze noc powoli zachodzi, w ciemności.
czas ustalić kierunek upływu.
 
/ w lewo, prawo, do tyłu albo niebo, ziemię, pomiędzy/


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 february 2015

Warstwy


Czas sypie się na głowy,
a nam to rybka – kolokwializm
na dobry początek.
 
I nie ma potrzeby martwić się końcem,
sam nadejdzie – kompletnie nieproszony.
Na razie jest dobrze – wciąż żyjemy.
 
Lepiej czy gorzej – bez znaczenia,
jedyne o czym trzeba pamiętać
to garść ziemi.
 
Licho nie śpi, więc także czuwamy.
Dyskusje ze szklanką półpełną
i żal pustej części.
 
Nieodzowne stany depresyjne oraz prawdy
na każdą okazję. Na przykład epitafium
albo testament.
 
Z kłamstwem na temat władz umysłowych.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 january 2016

Święte


Kobietom mojego życia, szczególnie tym,
których nie poznałem.
 
Spluwam pod wiatr, to niebezpieczne
zajęcie. Szczególnie gdy zaschnie w ustach
i ciężko wykrzyczeć:
 
Kurwa, czy ten świat zawsze
był taki piękny.
 
Co prawda miałem pisać o twoich wargach,
ale, wybacz, są takie trywialne.
Pomijając pocałunki i uśmiech,
gdy znowu buduję dla nas dom.
 
Począwszy od dachówki.
Zresztą w połowie drogi zapomnę
wyszeptać imię,
jak zawsze w najmniej odpowiedniej chwili.
 
Oczywiście odejdziesz, a ja będę klął w żywy
fundament. Później splunę,
nie raz, raczej do utraty śliny.
Tak że nie usłyszysz kiedy wycharczę spierzchnięte:
 
Kurwa, czy ten świat zawsze
był taki pusty.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 december 2014

Wódeczność


Bukiet kwiatów, plama na asfalcie
przykryta folią.
Nieprzemakalną.
 
To, że śpię i szczęśliwie budzę
demony
– przedsmak albo cienka warstwa
politury.
 
Mógłbym być przyczyną
oraz skutkiem, jednak spętany
przyśpieszam kroku.
 
Zdążę, bo szczęśliwi nie liczą
na cud, tylko na mnogość
rozmnożeń.
 
I inne bezsensy, być może.
A horyzont coraz bliżej.
 
Bez odwołania.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 29 december 2014

Gen recesywny


Pod paznokciem, w pocerowanej skarpecie
wszystkie kulawe okoliczności,
niepiękne, może odrobinę liryczne.
 
Okno otwarte na oścież, zza zakrętu biegnie
stadko żądnych krwi matek.
I ich rozwrzeszczanych pociech.
Wózki, pieluchy, nabrzmiałe piersi.
 
Więc ucieczka – schowany pod stołem szczekam,
szeptem. Na więcej mnie nie stać.
Listonosz dzwoni dwa razy, rachunki, monity,
pozdrowienia z ciepłych rajów.
 
Mnę przekleństwo w kieszeni. Zamykam wszelkie
możliwe wejścia ewakuacyjne.
 
Sam na sam z genotypem
pod paznokciem, w pocerowanej skarpecie.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 january 2016

Inercja


Nie chciałaś być drogą, przyczyną
i skutkiem.
Próbowałem zadawać pytania, licząc
na milczenie.
 
Na gwałtowny wybuch ciszy,
ale wciąż były słowa,
skrzętnie notowane po drugiej stronie
nieoznaczoności.
 
W końcu nawet dotyki wygasły,
ironicznie zanikając na napiętej skórze.
Zamknąłem oczy.
 
Czas pognał naprzód i już go nie było
na powroty.
Nie chciałem być wybaczeniem, początkiem
i końcem.
 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 march 2015

(Kraso)móstwo


Toporne słowa rozrąbując na połowy
pieszczę zmysł estetyczny.
A rozbójnicy w jaskiniach dziergają
szaliczki. Dla wnucząt.
 
Bo to pół etatu, na dorobku
do emerytury. W brzęczącej monecie,
ale lepiej niż skup złomu.
 
Szczególnie że konkurencja czyha
u każdego progu. Ze sztucznym
uśmiechem i żądzą w oku.
           
***
Słów coraz więcej, ostrze stępione,
bolą ręce. Zresztą – orka na ugorze,
plony marne.
 
Ciągle brakuje na ratę kredytu.
Zaufania.
Poza tym to tylko zdanie, zdanie, zdanie.
 
/Albo jakoś podobnie/.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 january 2016

Aby zrozumieć pijak trzeba, choć raz mieć kaca


Wciąż pamiętam.
 
Wśród nic nieznaczących szczegółów
i zwietrzałych zapachów wczoraj
codziennie tracę zmysły.
 
W końcu jak kukła idę z tłumem,
spleciony tajemnicą. Tą wypisaną na murach,
wielkimi literami.
Ślepy i głuchy, w niemym zachwycie dotykam
rzeczy. Ignorując natrętny szept:
to tandeta.
 
Instynkt stadny unosi mnie ku kasie,
płacę. Szczęśliwy w końcu jestem bratem,
siostrą, dzieckiem. Dla innych
i vice versa.
 
Wieczorem, w ciemności żłopię wódkę.
Najgorszego sortu. Zasypiam z głową
w popielniczce. Orzeźwiające.
 
Wciąż pamiętam.
 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 december 2015

Mikołaj nigdy nie popija


W obskurnym barze, w którym kurwy
służą za podkładki oraz dziękuję,
proszę, przepraszam.
Zresztą nie ma za co, nawet po kolejnej flaszce.
 
Wypitej dla wzmocnienia ogólnego efektu
święta. Nastrój to specjalność zakładu,
szczególnie w kiblu lub na zapleczu.
 
Wychodzi, zapluta broda nieomylnie wskazuje
kierunek marszu. Jeszcze schody, trudniejsze
niż komin.
 
Cicho bachory, mam w dupie prezenty,
święty zdechł pod płotem, jak pies. Patrzcie
zaraz nauczę waszą głupią matkę
nowych sztuczek. I fajrant.
 
A także szczęśliwego nowego roku.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 may 2024

Światełka dla zbłąkanych wędrowców

Prowadzą na manowce, przykładowo:
zamrugała pierwsza gwiazdka,
na pobliskim kominie krematorium.
Źle się kojarzy, mimo wszystko pora
rozpocząć zwyczajowe wypędzanie demonów,
z luster i fragmentów czarno - białych zdjęć.

Monotonny zaśpiew wyjdź zagłuszy
zaokienne szmery, odgłosy odległych
kroków idących na zatracenie.
Wypolerowane szafoty zalśnią, wywołując
uśmiech u utrudzonych katów.

Po pracy ich okrwawione dłonie
utulą nieświadome dzieci.
Będą śniły wszystkie odcienie błękitów
w absolutnej czerni.

Rano światło rozbije okna, komin
wypluje kolejną porcję szarości,
kaci jak codzień ujmą stryczki,
niewyspane demony ziewając zamkną
lustra.

Strzępy fotografii uniesione wiatrem
przykryją wędrowców.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 february 2024

Delete

Tutaj, na końcu świata
w starej szafie drzemią strachy
wypędzone spod łóżek.

W ich wielkich oczach
wciąż trwa noc spadających gwiazd,
absolutnie bez życzeń.

Przy zarośniętych ścieżkach,
wiodących dokładnie donikąd,
z rezygnacją skrzypią wiatraki,
te nigdy nie odnalezione
przez błędnych rycerzy i ich tłustawych giermków.

W chatkach na kurzej łapie
już nie mieszkają czarownice,
bezrobotne koty wałęsają się bez celu,
marnują życia.

Nikt nie ma ochoty sprawdzać
czy za całunem mgły
faktycznie jest bezdenna przepaść.

Może tylko kolejne odbicie
niedokładnie wykasowanego odbicia.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 may 2012

W ostateczności nie musimy być


Naznaczyłaś wszystkie miejsca nieobecnością,
słowa pomiędzy nami padają krzyżem.
Nie ma o czym milczeć kiedy cisza
spada kaskadą przez niedomknięte palce.
 
Klasyczna rozmowa z czerwoną łuną zachodzącego
miasta w tle. Wszystkie zapachy świata w pigułce
szklanki do połowy pustej. I wiersze odchodzące
w niebyt znacznie głębszy niż szuflady biurka.
 
To miał być dobry tydzień na cuda
a tymczasem nie wiemy co nas jeszcze czeka.
Oprócz lekarza ostatniego kontaktu, mdłych
kwiatów i zgrzytu napuszonych pieśni.
 
Zupełnie jak w marnym filmie z kiepską obsadą.
Kinematografia klasy iks - igrek.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 28 march 2013

Absolutnie nieciekawa mitologia


Świat umrze za trzy miesiące, dwa dni i pięć godzin,
bo nigdy się nie narodził – powiedział Szatan,
albo ktoś o podobnym wyrazie twarzy.
 
Zdanie żywcem wyjęte z curriculum ulicznych
sprzedawców chłamu.
Taki nędzny zaświat, że aż się nie chce
poruszać powiekami. O artykulacji głosek
nie wspominając.
 
Na pocieszenie można usłyszeć, praktycznie
w każdym barze: cuda wciąż się zdarzają.
Niestety te najdrobniejsze, niewidoczne
gołym okiem. A tu nikogo nie stać na zbrojenie.
 
Będzie trwał wiecznie, ten czy inny.
Za karę, lub na pamiątkę ­– zaśmiał się Szatan,
albo ktoś o podobnym tembrze głosu.
 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 november 2011

Mniej więcej z piątku na poniedziałek

Zaciskam powieki środkowymi palcami,
byle się głupie sny nie powyrywały,
nawet najkrótsze, poprzerywane jawami.
 
Dookoła ściany, puste, od kiedy
fotografie
spłonęły w czerwcowych upałach.
Duszno,
okna szczelnie zamknięte, zabite
gwoździami.
 
Na zewnątrz czai się dzień pełen
twarzy,
słów rzuconych na wiatr, przysiąg
złamanych.
Na szczęście noc kolory zatrze, nawet
koty
staną się czarne. Czterej jeźdźcy
odjadą,
w ślad za nimi ostatnie taksówki.
 
Będzie można pokrążyć w
poszukiwaniu skórek
chleba powszedniego, ostatnich butelek
absyntu,
zadymionych barów z bohemą, w trupa
zalanych
pegazów, muz chętnych ze znużenia.
 
I tak się wszystko rozpłynie w
poranku. Słońce
wymaże obrazy, znów oczy trzeba
będzie zamknąć,
czekając na przewidywalny ciąg
zdarzeń.
 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 may 2012

Mene i inne słówka


W chwilach wolnych od fizjologicznego
rozważania zagadek bytu
mimochodem przeglądam „Podręcznik akwizytora
w stu tysiącach prostych kroków”.
 
Pierwszy, drugi i dalej do nieskończoności,
zbiegu ulic, perspektyw.
Ewentualnie ostatecznego zdarcia zelówek.
 
Wszystko policzone, zważone, podzielone
jednak opętańczo tęsknię
za snami.
Pełnymi pięknych kobiet,
których nigdy nie zaciągnę do łóżka.
 
Ba, nawet nie pocałuję.
W usta.
Aż chciałoby się powiedzieć – weź mnie od nowa.
Stwórz.
 
Mimo wszystko milczę,
czeka droga, ludowe bajdy, sentencje.
I wszystko to czego nie chcemy wiedzieć.
 
Lub tylko ja nie chcę.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 may 2012

Alternatywy 40/4. Bez meldunku


Kreuję się panem i władcą klatki schodowej
oraz kota, co to sypia na wycieraczkach.
Wprowadzam ostry regulamin korzystania
z podstopni i poręczy.
Udręczone odetchną.
 
Ściany przyozdobię przedświąteczną tandetą
made in USA. Stany amoku zakupowego,
pierwsza gwiazdka. Karp z otwartymi ustami
jakby miał pragnienie.
 
A kury będą już tylko wolnego chowu, szczęśliwe
jajka zaniosą do nieba.
Wszyscy zaśpiewają hosanna, zbratani z ludźmi
prawdziwie wolnego zawodu.
 
Nikt już nie powie: spieprzaj żulu, pijąc zgodnie
nalewkę na czarnym bzie lub czerwonych jarzębinach.
Pani z warzywniaka odda marchewkę potrzebującym,
dziewczynki nie będą musiały schodzić do króliczej norki.
Wszyscy będziemy piękni na skutek zniszczenia luster.
 
Na mocy nadanego sobie prawa i zarządzenia numer
czterdzieści pięć: pokój ludziom każdej woli.


number of comments: 6 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 april 2013

Didaskalia


 
Pani z GPS mówi:
„przekroczyłeś dozwoloną prędkość.”
I to jest głos na temat – wolność;
 
nie piliśmy brudzia.
 
Sąsiadka nocami słucha jedynie słusznego radia:
„nie znajdujemy znamion czynu zabronionego.”
I to jest głos na temat – równość;
 
moi goście chodzą na palcach.
 
Mężczyzna przed zamkniętą kratą śmietnika:
„ żyj i pozwól zdechnąć innym.”
I to jest głos, którego się nie słucha;
 
brak miejsca na dopowiedzenie.
 
z cyklu: Kurwa mać


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 april 2013

Spiski. Kalendarium


Ludzie są dzisiaj niedobrzy – powtarza Malinowski
spod dwójki, pożyczając siódmą w tym miesiącu
szklankę cukru; (piąty stycznia).
 
Starsza pani na trzecim piętrze, obłęd w oczach,
wygania diabła z wycieraczki. Ten kurczowo trzyma
swoją ostatnią deskę ratunku; (żar modlitwy).
 
Listonosz analfabeta rozrzuca po klatce listy polecone.
Zawsze spadają znaczkiem na dół – stwierdza, drąc mundur
o skrzynki; (samoświadomość urzędnika).
 
Dzieci lepią bałwana zapominając o anatomii.
Bez znaczenia  – w telewizji odwilż. Najpóźniej jutro rano,
jeśli nie dziś wieczorem; (bez intymnych szczegółów).
 
Ziemia drży, tramwaj albo ruchy górotwórcze. Nade mną
piętro, pod piwnica. Nie uciekam, za oknem sosna krzywo
uśmiechnięta; (anomalia tektoniczna).


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 april 2012

Migawki intymne. Przestrzeń do życia

Na lewo kamienice obdarte ze stiuków,
kolana małolatów do krwi
na betonowym boisku.
Na prawo ludzie uwikłani w braki i niedosyt,
żebracy pobrużdżeni ugorami,
nieużytki w czasie.

Triumfalne gesty napisów na murze:
"precz z komuną, żydzi do gazu
jebać stare baby, łysy to konfident."
Czasami szept modlitwy odbity w bramie:
"tatusiu już nie bij, mamusi zostaw kieliszek."

Punkty na mapie których nie pojmują
kartografowie i wybrańcy narodu.
Dla mnie ciągłe powroty w agonię dzielnicy,
ty zamknij oczy, dodaj gazu, to minie.

Jeszcze byś zrozumiał najgorszą chwilę
– im już brakło sił żeby przeklinać,
ty jesteś wart tyle co zawartość portfela.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 march 2013

Akademia sztuk brzydkich


Stary, pomarszczony tyłek to nie jest dobry
temat dla poezji. Tym bardziej niespełnione
chucie.
 
Tak przynajmniej twierdzą znawcy,
którzy przeczytali miliony wierszy.
I cierpią za nie.
 
Poeta nie ma potrzeb fizjologicznych,
jako twórca, wyższy
ponad przeciętniaków.
 
Z cyklu: Ecie – pecie


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 march 2012

Przedsenny zmysł powonienia


Nocami wciąż mi pachniesz. Zbieram
ślady do kasetki,
wykonanej rękodzielniczej.
Czasami nawet cię słyszę. W
psalmach recytowanych
przez nawiedzoną sąsiadkę.
 
Kiedy już zawijam do przystani
zimnego łóżka,
niekiedy podłogi – nie chce
pragnąć.
Zabierasz zbyt wiele czasu, choćby
i niezbyt cennego.
 
A miałem wyznaczać drogę przez
gwiazdy.
Wciąż na nowo uczyć nas miłości.
Zabrakło, sam już nie wiem czego,
dla uproszczenia nazywam to
szczęściem.
 


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 october 2012

Siedem. Ambiwalentny dzień tygodnia

Żegnaj lub do widzenia.
 
Przejrzewam wolno wraz z blaknięciem
kolejnych grzechów świata;
w nieżyjących językach nazywano je cudami.
 
Twój krzyk narusza delikatną strukturę
zamków z piasku.
Przecież otulałem cię wiatrówką,
delikatnie, w strachu, że zaśniesz
zanim dojdzie.
 
Patrz­­ – deszcz meteorytów, nie mam życzeń
w bliskich okolicach końca
spirali galaktycznej.
 
Pora na trudną sztukę puentowania
życia,
ale
 
zresztą mogło być gorzej, jak na przykład:
Józek nie zakąsza, jego żona jest płodna,
chociaż ciężko z brzuchem,
cóż – regularność kalendarzyka.
 
Prosta historyjka, ty wzruszasz kącikiem
oka.  Bełkoczę: instynkt.
Prychasz.
                                                                        
Więc do widzenia albo żegnaj.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 april 2012

Papier zniesie wszystko


(oprócz namaczania, ognia i setek
 innych rzeczy).
 
 
Duszno od artystów wszelkiej maści,
więc wyraz dusza
obija się pod sufitem,
jak nie przymierzając balon,
albo pusta flaszka.
 
Aby zostać największym
poetą stulecia

polecam anaboliki i
hormon wzrostu.

Czasami można napisać
wiersz,

chociaż to warunek
niekonieczny.

 
Erudyci łykają wrażenia estetyczne,
grdyki jak windy – nie próżnują.
W tej egzaltacji wystrugam sobie
Pinokia.
 
Ten, dla odmiany będzie miał fujarę
po kolana.
Ja podeprę nosem kieliszek, kufel
lub szklankę.
 
Gratisy, niezbędny dodatek do wysokiej
kultury i barowych stołków.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: Światełka dla zbłąkanych wędrowców, Antypody, Ołowiane żołnierzyki, Sumowania, Perpetuum mobile, Zabawy w gruzowisku, Horoskop na rok przeszły, Bez pokrycia, Początek, Ulęgałka, Mrzonki, Kolaps, Dobry dzień na nie pisanie wierszy, Rozmowy sepulkarne, Delete, Raj przeklęty, Raj nieobliczalny, Raj wyzwolony, Raj niewydarzony, Kulinarna śmierć wszechświat, Kury na krużganku. Uwaga płytki wiersz, W czasie deszczu, Inhibitory, Gawry, Gawry, O czym szumią wierzby, Duperelki, Gatunek wymarły, Cydr z cynaderek, Monter koszmarów, Nad głęboką wodą, Kosmos w rondlu, Kwaśne deszcze, Pokój bez widoku, Czarno na czarnym, Fenologia, Kodycyle, Świat uzależniony, Rozbrygi, Martwe ptaki, Fazowanie, Komentarze apolityczne, Życie w przeciągu, Mroczne bajania, Znaki nieszczególne, Dzień bezgwiezdny, Słońce świeci zbyt głośno, Fantomy, Pierwsza wieczerza, Sklep z pustymi butelkami, Raj monotonny, Człowiek z szafy, Znajda, Cholerny surrealizm, Poronione bajki, Krótki wiersz o śmierci, Wiersz o dziurawych skarpetach, Czterdzieści i cztery godziny apokalipsy, Żywe trupy, Sen o kawie, Sen o kawie, Wyższa szkoła olewactwa (4), Wyższa szkoła olewactwa (3), Wyższa szkoła olewactwa (2), Wyższa szkoła olewactwa (1), Mamrotanie, Z menelskiej ławeczki, Parytety, Milczenie na niedzielę, Post mortem, Nie opowiadaj mi bzdur o miłości, Ogród na dzień dobry, Popiół na kolację, Arka Mojżesza, Sen o winie, Sen o tobie, Ostatnia pieśń, I sprawiedliwość dla wszystkich, Sen o jawie, Sen o chlebie, Wiersz z wkładką, Wypociny, Carpe diem, Bez związków, Niedokładna kopia, Ogryzki, Wprawki, Eliksiry, Mitologiczne zwierzątka, Zdziwienia, Punkty odniesienia, Qasi wiersz, Klub niedoszłych filozofów (5), Klub niedoszłych filozofów (4), Klub niedoszłych filozofów (3), Klub niedoszłych filozofów (2), Klub niedoszłych filozofów (1), Zupa noworoczna, Kolacja na jedną osobę plus kot, Zic - zac, Piknik w grudniowym deszczu, Najdłuższa wigilia w życiu, Marnota, Wiersz chtoniczny, Metropatia, Nadprodukcja przecinków, Ogry w sklepie z fajerwerkami, Ostatnia gwiazdka, Prosta historia z minus sześć w tle, Szczekanina, Nie czyń drugiemu, Pustki, Epikryza, Król znowu jest nagi, Tłuszcz bezmlekowy, Katedra w ogniu, Uwaga wulgaryzmy, Ofensywa mięsożerców, Dekapitacja, Aleksyka, Upał w pudełku, Poskramianie mamutów, Ogórki w kosmosie, Wniebowzięcie pana D., Dystopia, Egzegeza alegorycznego wielbłąda, Statyczne powietrze, Ćwierćmroki, Teoria białej dziury, Kontrapunkcik, Asymetrie, Kogutek czy kurka, Sok ze smoka, Kurara na śniadanie, Wiersz mdły, W pustej lodówce, Taki sobie wierszyk, Kebabożercy, Punkt szczepień odwykowych, Przejesiennienie, Flaki, Nastroje. Psychodela, Post scriptum, Telefony z zaświatów, Eucharystie, Błahy temat, Teoria snów, Marginalia, Postprawdy, Cieki,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1